Press "Enter" to skip to content

Dezerterzy i wyrok dla chłopca (cz. 3)

Spread the love

Strona tytułowa Górnoślązaka

Dzięki naszemu współpracownikowi Krzysztofowi Królikowi z Wrocławia możemy Czytelnikom Świdnickiego Portalu Historycznego zaprezentować wycinki z prasy polskiej – tym razem z początku XX wieku, które przynoszą nam informacje o Świdnicy. Poprzednio dzięki uprzejmości i benedyktyńskiej pracy w wykonaniu Krzysztofa Królika w wyszukiwaniu takich informacji, mogliśmy Państwu zaprezentować notatki z XIX wieku (czytaj tutaj: Z XIX-wiecznej prasy polskiej…) oraz z pierwszych lat powojennych (czytaj tutaj: Wycinki prasowe 1946-1947 (cz. 1), Wycinki prasowe 1947 r. (cz. 2). Większość informacji dotyczy wszelkiej maści afer kryminalnych, o których rzadko pisze się w opracowaniach poświęconych miastu, a które były częścią składową jego ówczesnego kolorytu. W poprzedniej części prezentowaliśmy informacje prasowe z Gazety Ludowej i Gazety Opolskiej [czytaj tutaj: Szpiedzy, rajfurzy i kwas solny (cz. 1) oraz Egzekucja, namiętność i proch (cz. 2)]

Dzisiaj sięgamy do Górnoślązaka

Górnoślązak z 11 stycznia 1911 r.

W historii świdnickiego więzienia, którego budowę rozpoczęto w 1881 roku na miejscu rozebranego klasztoru dominikanów i kościoła pw. Św. Krzyża, niewiele się zachowało informacji o ucieczkach. Tym bardziej cenna jest notatka o nieudanej ucieczce w 1911 r.

Świdnica. Niebezpiecznej ucieczki z więzienia spróbował osławiony włamywacz austryacki Schlesinger, niedawno skazany przez świdnicką izbę karną na 6 miesięcy domu karnego. Schlesingera , młodego i silnego człowieka do czasu przeprowadzenia go do domu karnego tymczasowo umieszczono w jednej z cel na trzecim piętrze więzienia sądowego. Mimo tak znacznej wysokości próbował Schl. w nocy spuścić się po gładkim murze na podwórzec wewnętrzny. W tym celu sporządził sobie linę z prześcieradeł i sztab żelaznych swojego łóżka, uwiązał linę u okienka a drugi jej koniec spuścił na podwórze. Następnie nadludzką prawie siłą wyłamał żelazne sztaby z zakratowanego okienka, przecisł się przez ten otwór na zewnątrz i zaczął spuszczać po tak sporządzonej słabej linie. Gdy już minął trzecie piętro, lina nagle się zerwała i zbrodniarz spadł w ciemną otchłań, wprost na kamienną posadzkę podwórza więziennego. Głuche uderzenie spadającego ciała zaalarmowało dozorców i innych urzędników więzienia, którzy przeszukali podwórze, aż ujęli Schl., ukrytego w kącie, bo dziwnym wypadkiem, odniósł tylko kilka nieznacznych ran. Schl. ma podobno na sumieniu wiele zbrodni, których mu dotąd jednak jeszcze nie zdołano udowodnić.

Górnoślązak z 31 sierpnia 1911 r.

Panujące w lecie 1911 roku upały spowodowały – według informacji podanej w gazecie – wzrost liczby wypadków śmiertelnych.

Śmiertelność na Śląsku. Z powodu grasujących upałów wzrosła liczbę wypadków śmiertelnych szczególnie wśród dzieci ogromnie. I tak zmarło w drugim kwartale b.r. w miejscowościach liczących więcej jak 15 tysięcy mieszkańców na każdy tysiąc i rok: W Laurahucie 14, Katowicach 15, w Brzegu, Głogowie 16, w Zgorzelicach, Gliwicach, Kłodzku, Zielonej Górze, Lignicy 17, w Król. Hucie, Mysłowicach, Nysie, Opolu, Bolesłąwicach 18, w Wrocławiu, Bytomiu, Świdnicy, Siemianowicach 20, w Jeleniogórze, Pruniku, Lipinach, Zabrzu, Raciborzu, Starej Woławie, Zabobrzu 22, Wałbrzych 24, Bolesławiec 26, Langebielau 31.

Wypadki śmiertelne wśród dzieci w pierwszym roku życia dzielą się następująco: Wrocław 644, Król. Huta 153, Zabrze 144, Gliwice 109, Bytom 98, Lignica 80, Langebielau 75, Racibórz 69, Zgorzelce 67, Stara Woława 61, Świętochłowice 61, Zabobrze 55, Bismarkhuta 53, Opole 52, Katowice 44, Bolesławiec 41, Lipiny 36, Zielonogóra 29, Siemianowice 29, Brzeg 28, Wałbrzych 27, Bolesław 25, Świdnica 25, Prudnik 34, Nysa 22, Mysłowice 21, Głogów 20, Laurahuta 19, Reichenbach 18, Kłodzk 16, Jeleniogóra 13.

Górnoślązak z 20 września 1911 r.

O strasznym samobójstwie donosił Górnoślązak we wrześniu 1911 roku. Popełnił je znany i szanowany świdnicki księgarz Conrad Albrecht  Lerch, pochodzący zresztą ze znanej świdnickiej rodziny księgarzy jego brat – Georg także był księgarzem. Konrad Lerch mieszkał na ówczesnym Margarethen Plat (obecnie plac Św. Małgorzaty) po numerem 7. Urodził się 7 listopada 1867 roku w Świdnicy. W targnięcia się na swoje życie miał zaledwie 43 lata i 10 miesięcy. Jego śmierć w dniu 14 września 1911 roku wstrząsnęła Świdnicą.

Świdnica. (Straszne samobójstwo). Wielkie wrażenie wywołała tu wieść o śmierci samobójczej znanego tu szanowanego posiedziciela księgarni Konrada Lercha; nieuleczalna choroba popchnęła go do tego kroku. Najpierw napił się kwasu solnego, gdy go jednak trucizna zaraz uśmiercić nie zdołała i L. z bólu krzyczeć musiał, ujął za nóż i poderżnął sobie gardło. Sąsiedzi wyważyli drzwi i znaleźli Lercha na ziemi broczącego w kałuży krwi. Natychmiast odwieziono go do lecznicy, ale umarł w drodze tamdotąd.

Górnoślązak z 19 stycznia 1912 r.

Dezercje zdarzały się niegdyś stosunkowo często. Chyba przyjemniej jednak mimo wszystko dopuścić się jej latem, niż zimą…

Świdnica na Środkowym Śląsku. Oddalili się od swego oddziału wojskowego kanonierzy Dawisz i Szymala. Zaleziono ich teraz po 7 dniach w stogu słomy w pewnej pobliskiej wsi i odstawiono do Świdnicy. Ponieważ niektóre członki mieli zmarznięte, odstawiono ich naprzód do lazaretu wojskowego.

Górnoślązak z 11 października 1912 r.

Nie wiadomo, jakie przesłanki kierowały portierem kolejowym Zwinką, który postanowił zabić się pod kołami wagonu, w którym przez Śląsk podróżował następca tronu cesarstwa niemieckiego Friedrich Wilhelm Victor August Ernst von Hohenzollern. Czy względy polityczne, czy też jakiś żal do domu panującego?

Świdnica. Pod pociąg osobowy, którym wracał następca tronu z polowania w lasach księcia biskupa wrocławskiego, rzucić się chciał tutaj portyer kolejowy Zwinka. Policja go usunęła z toru, ale dziwnym sposobem pozwoliła jechać tym samym pociągiem do Bunzelwitz [od red.: Bolesławice w powiecie świdnickim], gdzie kandydat na samobójcę wlazł pomiędzy koła wagonu następcy tronu. Trzeba było pracy 4 urzędników zanim zdołano go uprzątnąć.

Górnoślązak z 8 czerwca 1913 r.

Ciekawą informację przynosi Górnoślązak w czerwcu 1913 roku, a związana jest ona z rodziną największego poligloty świata – Emila Krebsa z Opoczki (niem. Esdorf), która miała w tej miejscowości wielki tartak i skład drewna.

Świdnica. W Osłowicach (Estorf) uderzył podczas burzy we wtorek piorun na placu drzewnym braci Krebsów i zapalił zapasy drewna, które wygrzały. Szkodę obliczają na 300 000 marek [od.red.: była to olbrzymia, jak na owe czasy kwota, która została Krebsom wypłacona jako odszkodowanie].

Górnoślązak z 22 sierpnia 1913 r.

Niemiecki dryl, dyscyplina i surowość sądów były powszechnie znane. Przekonał się o tym pewien 12-letni chłopiec…

Świdnica. Sąd skazał tu 12-letniego chłopczyka Wilhelma T. na półtora roku więzienia za narażenie pociągu kolei żelaznej na wykolejenie i nieszczęście. Chłopak ze swawoli położyła szyny kolei żelaznej 2 kawałki żelaza prawdopodobnie w zamiarze złym, aby pociąg wykoleić. Pociąg też najechał na te przeszkody, nastąpił zgrzyt i wstrząśnięcie pociągu, jednak obyło się bez wykolenia. Wykryto potem owego chłopca jako sprawcę zamachu i obecnie skazano go sądownie na powyższą dotkliwą karę więzienną.

Andrzej Dobkiewicz & Sobiesław Nowotny (Fundacja Idea)

7 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mission News Theme by Compete Themes.