Press "Enter" to skip to content

Gorzelnicy i oberżyści (cz. 1)

Spread the love

Świdnickie archiwalia przechowywane z zbiorach Archiwum Państwowego we Wrocławiu (Akta miasta Świdnicy) zawierają obszerny materiał dotyczący historii wielu dawnych cechów rzemieślniczych, działających na terenie Świdnicy. Dotychczas niemal zupełnie nie został on wyzyskany w pracach historyków, zarówno lokalnych, jak i regionalnych.

A znaleźć w nim można mnóstwo fascynujących informacji, dotyczących struktury cechów, zakresu ich działalności, danych osobowych, statutów prawnych, a nawet obyczajowości i moralności jego członków. Do najciekawszych należy z pewnością księga cechu gorzelników i oberżystów, obejmująca lata 1724-1811, a zatem okres od powstania tego cechu aż do jego likwidacji, związanej z reformami miejskimi na terenie Państwa Pruskiego, które przeszły do historii pod nazwą reform Steina i Hardenberga. Powstanie samego cechu w 1724 r. wiąże się z decyzją władz cesarskich, które zamierzały ukrócić nielegalną działalność gorzelniczą w miastach śląskich w okresie I poł. XVIII wieku. Skupienie gorzelników i oberżystów w jednej organizacji cechowej miało też na celu jasne określenie zasad i granic ich działalności, tak aby jej członkowie nie łamali praw innych przedstawicieli rzemiosła, czy też grup zawodowych, działających w ośrodkach miejskich.

Destylacja alkoholu na pocz. XVI wieku

Okazuje się bowiem, jak wynika z zapisków wspomnianej księgi, iż prawo do wyrobu napojów alkoholowych posiadali w Świdnicy również aptekarze i prowizorzy apteki Miejskiej i Dworskiej z tą tylko różnicą, iż produkowali konkretne nalewki wyłącznie w celach leczniczych (należały do nich na przykład nalewki: „ziołowe”, „cynamonowe” oraz „węgierskie, czy też rozmarynowe”, które miały być skutecznym środkiem przeciwko wylewom krwi do mózgu). Formalne powstanie cechu nastąpiło 12 stycznia 1724 r. przy udziale 75 członków. Za podstawę statutu przyjęto artykuły podobnego cechu, jaki istniał we Wrocławiu – jego kopię zdobyto dzięki staraniom świdnickiego rajcy miejskiego Johanna Balthasara Sommerfeldta.

Podczas pierwszego kwartalnego spotkania cechowego, do którego doszło 9 maja 1724 r. ustalono zasady funkcjonowania zarządu, ich poborów oraz sposobów wyboru przełożonych cechu oraz tzw. mistrzów stołu cechowego. Zatem co roku zwoływać miano dwa kwartalne spotkania cechowe. Uznano również, że starszy cechowy będzie otrzymywał rocznie za swą działalność 4 talary, zaś jego pomocnik 2 talary. W przypadku, gdy ktoś będzie miał zamiar przystąpić do cechu, wówczas mistrzowie stołu cechowego otrzymać mają z jego wstępnego 2 talary. Ustalono przy okazji, że co roku odbywać się będą wybory do władz zwierzchnich cechu, a „6 talarów ma być wydane na ucztę, która odbywać się ma z tej okazji”. Ostatnie punkty, które omówiono podczas tego inauguracyjnego spotkania dotyczyły kwestii niezwykle ważnego targu, który rokrocznie odbywał się w Świdnicy, w dniu św. Galla (Gawła), a zatem 16 października i udziału w nim członków cechu gorzelników i oberżystów. Chodziło tu o wielkie targi bydła, które sprowadzano tu z Polski. Ustalono, że każdy z członków cechu będzie miał prawo do wystawienia tylko jednego kramu, czy też punktu sprzedaży swych wyrobów, w tym wypadku alkoholu, i nie więcej. Każdy, kto próbowałby prowadzić wyszynk wyrobów alkoholowych w kilku miejscach miał zapłacić karę 1 talara Rzeszy. Każdy z członków cechu zapłacić miał podobnej wysokości karę, jeżeli odmówiłby dźwigania trumny któregoś ze zmarłych członków cechu, bądź też zmarłego członka jego rodziny. Wyższą karą, mianowicie 2 talarów, karano tych, którzy w ogóle nie zamierzali wziąć udziału w uroczystościach pogrzebowych zmarłego członka cechu.

Zapiski wspomnianej księgi cechowej pozwalają też z dużą dokładnością określić większość pierwszych działań organizacyjnych cechu. Tak na przykład wiadomo, iż już w styczniu 1724 r. wybrano pierwsze władze cechu; na przełożonych, czy też starszych cechowych wybrano Christiana Kobischa, Christiana Fischera, Heinricha Schüllera i Caspara Bendera. Zakupiono również elementy niezbędne do działania cechu, a mianowicie ladę cechową, w której przechowywano status i najważniejsze dokumenty oraz pieczęcie. Za sumę 14 talarów wykonał ją stolarz Günther ze Świdnicy. Ślusarzowi (którego nie wymieniono niestety z nazwiska) zapłacono za metalowe okucia do owej skrzyni 5 talarów i 10 srebrnych groszy. 13 marca 1724 r. cech zakupił całun pogrzebowy, który wykorzystywany miał być przy pochówkach członków cechu oraz 12 czarnych płaszczy dla mistrzów cechowych, którzy nieść mieli trumnę zmarłego. Dopiero 10 czerwca 1729 r. cech zamówił również wykonanie czterech metalowych tarcz pogrzebowych, oznaczonych znakami cechowymi, które nieść miano podczas ceremonii pogrzebowej.

Dawny warsztat gorzelniczy

Przynależność do nowego cechu gorzelników i oberżystów nie była oczywista. Jak wskazują źródła z I poł. XVIII wieku, czasu, w którym powołano nowy cech do życia, nie wszyscy dotychczasowi oberżyści, działający na terenie Świdnicy oraz wsi należących w tym czasie do miasta, zgłosili akces do nowej organizacji cechowej. Była to dość skomplikowana sytuacja i wynikała z dalekiej przeszłości. Oberżystami byli bowiem wszyscy ci mieszczanie, którzy posiadali prawo warzenia piwa – należeli zatem do cechu karczmarzy, ale ich przynależność wiązała się bardziej z ich prawem własności do kamienic, które związane były z przywilejem urbarza piwnego, a nie z osobowym przywilejem jednostek. Zatem niejeden mieszczanin formalnie wykonywać mógł zupełnie inny zawód – był rzeźnikiem, piernikarzem, stolarzem, kupcem itd., ale ze względu na to, iż posiadał kamienicę obdarzoną przywilejem warzenia, a co ważniejsze wyszynku, piwa, pozostawał również oberżystą.

Rok 1724 zmienić miał tą opcję. Odtąd za formalnego członka cechu gorzelników i oberżystów można było uważać tylko taką osobę, która zrezygnowała z dotychczas uprawianego rzemiosła. Każdy, kto po tej dacie chciałby zostać członkiem cechu, musiał uiścić opłatę w wysokości 24 talarów Rzeszy (część z tej sumy trafiała do kasy magistratu, część w ręce starszych cechowych, a jedynie drobna jej część do tzw. lady cechowej, czyli wspólnej kasy członków cechu). Połowę opłaty (w wysokości 12 talarów Rzeszy) wnosili jednak wszyscy ci, którzy byli dziećmi osób zajmujących się profesją gorzelnika lub oberżysty, a zatem dawnych członków cechu. Podobnej wysokości opłata obowiązywała mężczyzn, którzy zamierzali ożenić się z córką mistrza cechowego lub wdową po mistrzu, nawet jeśli sami pochodzili spoza Świdnicy i nie zdołali jeszcze uzyskać praw miejskich. Tak na przykład w styczniu 1749 r. członkiem cechu gorzelników i oberżystów został Johann Gottfried Büttner, gdyż wniósł połowę opłaty i zapewnił starszych cechu, że ożeni się z wdową po jednym ze zmarłych mistrzów cechowych.

Poradnik dla destylatorów i gorzelników z XVI wieku

9 kwietnia 1754 r. Gottfried Sauer, dawniej zajmujący się kuśnierstwem, został członkiem cechu, gdyż ożenił się z córką jednego z mistrzów cechu gorzelników i oberżystów. Co ciekawe, istniała jeszcze jedna kategoria osób, które zamierzały jedynie stowarzyszyć się z opisywanym cechem – byli to dzierżawcy gospód i wyszynków, którzy nie zostawali formalnie członkami cechu. Księga świdnickiego cechu gorzelników i oberżystów wspomina o kilku przypadkach tego rodzaju „niepełnych” członków. Tak na przykład 15 marca 1752 r. pełnoprawnym członkiem cechu został Martin Michael Koch, który od dwóch lat dzierżawił już gospodę „Pod Czarnym Niedźwiedziem”, stojącą dawniej na tzw. Dolnym Mieście [obecnie naroże Placu Drzymały i ul. Westerplatte]. Musiał uiścić obecnie zaledwie 12 talarów Rzeszy, gdyż już wcześniej zapłacił on połowę wymaganej opłaty cechowej. W okresie po przejściu Świdnicy pod panowanie pruskie pośród nowych członków cechu pojawiają się, co ciekawe, również dawni żołnierze pruscy, którzy osiedli w mieście. W lipcu 1754 r. pełną opłatę cechową w wysokości 24 talarów Rzeszy wniósł niejaki David Thomas, który „był dawnym żołnierzem”, a obecnie został dzierżawcą wspomnianej gospody „Pod Czarnym Niedźwiedziem”. Za kolejny ciekawy przykład posłużyć może historia Paula Netzlauffa, który był żołnierzem należącym do pruskiego regimentu von Buddenbrocka – w 1753 r. za afiliację do cechu zapłacił jedynie 2 talary, a w przypadku, gdyby chciał zostać pełnoprawnym członkiem cechu miał zapłacić dodatkowe 2 talary. Wydaje się, że Netzlauff uzyskał jedynie prawo wyszynku alkoholu dla żołnierzy, i to na czas jego pobytu w garnizonie świdnickim.

Starsi cechowi, dbając o swe uniwersalne prawa na terenie miasta, domagać się musieli opłaty od osoby, która zamierzała prowadzić tu działalność, dotykającą ich prerogatyw i przywilejów. Osoby pochodzące z innych miast Śląska lub spoza tego kraju, musiały uiszczać pełną opłatę cechową, nawet jeśli zakupiły na terenie Świdnicy jakąś zabudowaną parcelę. Doskonale poświadcza to przypadek Johanna Friedricha Gerntha, który pochodził z Wrocławia – w 1746 r. zakupił on dom przy „Kamiennej Drodze”, lecz jako „obcy” zapłacić musiał 24 talary Rzeszy, w momencie, gdy chciał zostać członkiem cechu gorzelników i oberżystów. Natomiast Martin Ernst Meyer, pochodzący z Magdeburga, zapłacić musiał tylko połowę opłaty, gdyż zdecydował się ożenić z wdową po oberżyście Strassburgerze.

Cdn.

Sobiesław Nowotny

8 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mission News Theme by Compete Themes.