Press "Enter" to skip to content

Niezwykła historia, nowe fakty

Spread the love

Zobacz, jakim statkiem płynął wałbrzyszanin, który w 1929 r. wrzucił do morza list w butelce, wyłowiony po 90 latach! O tym znalezisku od kilku dni informują różne media, przy czym nie do końca podają zweryfikowane i prawdziwe informacje. Ale po kolei.

Odnaleziona butelka z listem
(Foto: Edyta Rożek)

Pod koniec 2019 r. z wód Zalewu Wiślanego rybak wyłowił zakorkowaną butelkę, w której znajdował się rulon papieru.

– Mój brat „złapał” tę butelkę w sieci w czasie połowu na Zalewie Wiślanym. Postawił na półce w domu. Stała tak chyba z miesiąc. Brat widział, że tam jest list, jednak nie zdecydował się otworzyć przesyłki. Musiałam to zrobić ja. Byłam bardzo ciekawa, co to za wiadomość – mówi Edyta Rożek z Krynicy Morskiej. Po otwarciu butelki okazało się, że na małej kartce papieru, niebieskim atramentem napisana została wiadomość od Ericha Sanittera z Wałbrzycha (Waldenburg). W tłumaczeniu na język polski brzmi ona następująco:

„Ta butelka została wrzucona do wody 8 lipca 1929 z parowca „Kahlder”
 na trasie z Gdańska do Piławy. Gdyby została przez kogoś znaleziona, proszę o informację, gdzie i kiedy została ona znaleziona. Zwracam koszta. Pozdrawiam! Erich Sanitter
. Młynarska 34 (Mühlenstraße), Wałbrzych, Śląsk, Niemcy”

List włożony został do butelki po piwie z małego, elbląskiego browaru i wytwórni wody mineralnej, o czym świadczy wytłoczony na butelce napis „Gebruder Herkenrath Elbing”. Mieścił się on przed 1945 r. przy Berliner Straße 22 (obecnie ulica Warszawska) w Elblągu. Jego zabudowania już nie istnieją podobnie zresztą jak i prawdopodobnie dom Sanittera w Wałbrzychu, który znajdował się obok dawnej fabryki likieru Kirchniawy-Werke. Budynki fabryczne podobnie jak i kilka sąsiednich kamienic zostały rozebrane kilka lat temu.

Strona z księgi adresowej Wałbrzycha z 1929 r. z potwierdzeniem, że przy Młynarskiej 34 mieszkała rodzina Sanitterów

Potwierdzenie, że rodzina Sanitter mieszkała rzeczywiście w Wałbrzychu przy dawnej Mühlenstraße 34 znajdujemy w starej księdze adresowej Wałbrzycha za 1929 rok, a więc dokładnie ten, w którym Erich wrzucił butelkę do morza. Wprawdzie sam Erich w księdze nie występuje, ale pod adresem  Mühlenstraße 34 wymieniona jest wdowa Klara Saniter. Mimo, iż jej nazwisko napisane jest przez jedno „t”, nie może to być zwykły przypadek. Raczej na pewno należy uznać, że jest to matka naszego Ericha. W księdze wymieniony jest jeszcze Robert Sanitter, mieszkający już jednak przy Kirchstraße 1 (obecnie Kościelna). Odpowiedź na to, czy był on rodziną Ericha można z pewnością odnaleźć w aktach Urzędu Stanu Cywilnego.

Wracając do Ericha Sanittera i jego butelki z listem. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można uznać, że spędzając wakacje nad morzem (lipcowa data na liście) wybrał się zapewne na wycieczkę statkiem z Gdańska do Piławy (niem. Pillau, obecnie Bałtijsk). Była to jedna z wielu popularnych, morskich tras turystycznych. Dość mocno rozbudowana flota wycieczkowa, obsługiwała turystów na trasach między dużymi miastami – Gdańskiem, Królewcem czy Elblągiem, ale także między mniejszymi kurortami i miastami – Krynicą Morską, Piławą, Fromborkiem czy Tolkmickiem.

List, jaki napisał w 1929 r. Erich Sanitter (Foto: Edyta Rożek)

Butelka z listem została wyłowiona z Zalewu Wiślanego przez który Sanitter odbywał rejs na „Kahlbergu”.

Ciekawostką jest fakt, że z jakiegoś powodu (wypite piwo?) w swoim liście pomylił nazwę statku na którym płynął, co bezkrytycznie podawały różne media, nie weryfikując tego faktu. Okazuje się bowiem, że statek o podanej w liście nazwie „Kahlder” nie… istniał!!! Nadawca listu płynął wycieczkowcem „Kahlberg” (sic!). Aby uzyskać pewność zwróciliśmy się w tej sprawie do Pana Waldemara Danielewicza z Gdańska, wybitnego znawcy tematyki morskiej i historii floty pływającej niegdyś po Bałtyku.

Piękne zdjęcie ze statkami wycieczkowymi odpływających z Elbląga do Krynicy Morskiej i Fromborka. Od lewej widoczne są „Kahlberg” (w ramce), za nim odpływający od kei „Move”, a jeszcze dalej cumujący przy kei „Flora” i obok niego „Preussen”
(Kolekcja: Waldemar Danielewicz)

 – Nie było statku o nazwie „Kahlder”, był natomiast wycieczkowiec o nazwie „Kahlberg”, noszący niemiecką nazwą powojennej Krynicy Morskiej. Była to stara jednostka, zbudowana jeszcze w 1884 roku w elbląskiej stoczni Ferdynanda Schichaua – poinformował nas Waldemar Danielewicz.

„Kahlberg” miał nośność 61 ton, przy długości 43,50 m, szerokości 5,47 m i zanurzeniu 2,50 m. Napęd stanowiła jedna maszyna parowa o mocy 120 KM. Na pokład zabierał 420 osób. Początkowo statek należał do firmy Elbinger Dampschiffahrts Rhederei F. Schichau z Elbląga i pływał z Elbląga (niem. Elbing) do Krynicy Morskiej (Kahlberg). – Ta ostatnia była uzdrowiskiem tłumnie odwiedzanym przez elblążan – dodaje Waldemar Danielewicz.

„Kahlberg” przy kei w Elblągu

„Kahlberg” odbywał także rejsy do Tolkmicka (Tolkemit) i Fromborka (Frauenburg) oraz sporadycznie do Pillau (Piława, Bałtyjsk). Dwanaście lat po zwodowaniu, w 1896 r. statek został zakupiony przez firmę Dampschiffahrt August Zedler z Elbląga, ale nadal pływał na dotychczasowych trasach.

W 1925 roku ponad 40-letni statek przeszedł remont i modernizację, która zwiększyła komfort pasażerów. Losy statku podczas wojny nie są znane. – Wiadomo, że tuż przed wkroczeniem w 1945 r. do Elbląga Sowietów, jednostka została zatopiona w basenie stoczni Ferdynanda Schichaua. Na nim zatopiono wrak drugiego statku pasażerskiego „Borussia” – dodaje Waldemar Danielewicz.

W 1946 roku wrak „Kahlberga” został wydobyty i złomowany. Części z jego maszyny parowej wykorzystano przy  odbudowie statku „Borussia”, który nazwany został potem „Telimena” i wprowadzony do służby już pod polską banderą.

Andrzej Dobkiewicz

„Borussia” przed wojną i już pod polską banderą jako „Telimena”
(Kolekcja: Waldemar Danielewicz)

I na koniec nieco jeszcze o „Borussii”, która dzięki częściom do maszyny z „Kahlberga” została przywrócona do służby i przetrwała do 1992 r.! – „Borussia”. Zbudowana została w 1896 r. w Leijden w Holandii. Miała długość 31,3 m, szerokość 5,76 m i zanurzenie 1,65 m. Wyposażona w jedną maszynę parową o mocy 160 KM, zabierała 450 pasażerów. Po wybudowaniu statek nazwany został „Borussia” i  pojawił się w Elblągu u armatora A. Zedlera. Pływał po Zalewie Wiślanym i do Gdańska. Od 1930 r. w czarterze firmy C. H. Herberga z ówczesnego Memla (Kłajpeda). Potem jego własność. W lutym 1935 r. statek nabył Rudolf Freitag z Gdańska. W październiku 1944 r. statek został zarekwirowany przez Kriegsmarine i skierowany na Zalew Kuroński. W styczniu 1945 r. zatopiony celowo granatami w basenie elbląskiej stoczni F. Schichaua. Wydobyty w listopadzie 1945 r. przez pracowników Stoczni Nr. 16 w Elblągu. Po wydobyciu okazało się że kadłub posiada jedynie drobne uszkodzenia, ale brak było na nim maszyny parowej, którą później odnaleziono na hali stoczni. Była bez tłoków, suwaków i cylindrów. Podczas odbudowy wymieniono część poszycia, a części do maszyny zabrano z wydobytego wraku statku „Kahlberg”, którego remont był nieopłacalny. W dniu 18 sierpnia 1947 r. przekazany został Polskiej Żegludze Przybrzeżnej Na Bałtyku „Gryf” S. A. w Szczecinie. Nazwany „Telimena”, obsługiwał linię Szczecin-Międzyzdroje. Pod banderami wielu armatorów pływał przez następne prawie 30 lat. W 1957 r. wymieniono starą maszynę parową na silnik wysokoprężny. Wycofany w 1974 r. i przeznaczony na hulk. Dziesięć lat później nabyty przez Polskie Stowarzyszenie Jazzowe w Szczecinie, jako klubo-kawiarnia. Od 1987 r. opuszczony statek niszczał wiele lat. Złomowany w 1992 r. – mówi Waldemar Danielewicz.

5 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Mission News Theme by Compete Themes.