Press "Enter" to skip to content

Tajemnica pod płytami

Spread the love

Wracamy do sprawy gotyckich płyt nagrobnych, jakie zostały zidentyfikowane na podwórku przy kamienicach na ulicy Grodzkiej nr 16-18 w Świdnicy.

O odkryciu pisaliśmy już kilkukrotnie (czytaj tutaj: Na Grodzkiej niszczeje zabytek!; Ratujemy zabytek; Zabytkowe płyty będą uratowane; Sensacja w Świdnicy). Przypomnijmy, że jako utwardzenie parkingu służą dwie płyty nagrobne z II połowy XIV wieku, z których jedna została zidentyfikowana przez świdnickiego historyka Sobiesława Nowotnego, jako nagrobek burmistrza Świdnicy z czasów księcia świdnicko-jaworskiego Bolka II Małego. Druga być może jest odwrócona inskrypcją do ziemi, co na razie uniemożliwia jej odczytanie. Niemniej przynajmniej jedna z tych płyt jest najstarszym zachowanym w Świdnicy gotyckim nagrobkiem!

Odnalezione płyty nagrobne z czasów księcia świdnicko-jaworskiego Bolka II Małego, na których nadal… parkują samochody

Z inicjatywy Fundacji Idea i Świdnickiego Portalu Historycznego o płytach poinformowany został urząd Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, który wydał decyzję o zabraniu płyt z parkingu i po zabezpieczeniu – o ich wyeksponowaniu. Mimo, iż płyty nadal leża na podwórku niezabezpieczone i ciągle parkują na nich samochody, warto poinformować o kilku istotnych faktach, które dotyczą tej sprawy.

Przede wszystkim trwają prace związane z wyceną robót, które obejmują zabranie płyt, ich konserwację oraz przygotowanie miejsca i ekspozycja płyt przy ulicy Franciszkańskiej w miejscu, gdzie niegdyś znajdował się kościół klasztorny Franciszkanów z którego płyta świdnickiego burmistrza imieniem Weygman pochodzi. Z dawnej minoryckiej świątyni może pochodzić także druga płyta, jeżeli po jej odwróceniu zachowana ewentualnie inskrypcja potwierdzi, że chodzi o gotycką płytę nagrobną. Wstępnie znaleziono także nowe miejsce ekspozycji znaleziska na ulicy Franciszkańskiej, nie jak pierwotnie rozpatrywano na zapleczu budynku dawnej Szkoły Podstawowej nr 10, a na murze tuż przy ulicy Franciszkańskiej tak, aby płyty były bardziej widoczne i dostępne do obejrzenia dla mieszkańców i turystów.

Wspomniany zakres prac i przygotowywany kosztorys zostanie jednak powiększony o wykonanie betonowej płyty, która zostanie ułożona w miejscu, gdzie obecnie znajdują się płyty nagrobne. Dlaczego? I tu mamy kolejną sensację!

Fragment poniemieckiej mapy na której zaznaczono dawną studnię, być może przykrytą płytami nagrobnymi

Na podstawie starej mapy z czasów niemieckich, na której zinwentaryzowano i określono położenie średniowiecznych studni na terenie starego miasta można przypuszczać, że płyty nagrobne zostały użyte do przykrycia jednej z takich studni! Wspomniana mapa, której fragment publikujemy poniżej pokazuje, że w miejscu, gdzie znajdują się płyty, taka studnia się znajdowała! Oczywiście może się zdarzyć, że płyty przykrywają fragment jakiegoś tunelu lub części np. piwniczki, ale wersja, że jest to dawna studnia, póki co jest bardzo prawdopodobna. A jeżeli jest to studnia i to na dodatek nie zasypana, to o ile nie wypełnia jej woda, na jej dnie jest szansa odnaleźć jakieś artefakty, które na przestrzeni wieków wpadły do niej lub zostały do niej wrzucone. Niewątpliwie odkrycie takiej studni, możliwej do eksploracji, stanowi bezwzględnie przyczynek do jej zbadania.

Tak w Ząbkowicach Śląskich władze miasta wyeksponowały odkrytą niedawno starą studnię, której wnętrze jest nawet podświetlone! Przykład godny naśladowania!

Istotnym pozostaje także pytanie, co ze studnią zrobić potem. Czy rzeczywiście zakryć ją jedynie betonową płytą, czy też może wykazać się większą dbałością o historyczne pamiątki Świdnicy i wyeksponować tak, jak zrobiono z niedawno odkrytą studnią w Ząbkowicach Śląskich, której nie tylko nie zakryto, ale obmurowano i wyniesiono ponad poziom gruntu, jako relikt historii miasta (o ząbkowickiej studni czytaj: tutaj).

Wracając do płyty z wyrytym imieniem burmistrza Świdnicy przypomnijmy, że odczytania zachowanej na płycie inskrypcji dokonał świdnicki historyk Sobiesław Nowotny. Odnalezione wtedy informacje pozwoliły na stwierdzenie, że – Weygman był radnym miejskim w latach 1345-1346 i 1351-1352 oraz burmistrzem Świdnicy w latach 1354-1355! Jego imię zapisano jako Wigelo de Rodestok lub Wikmannus de Rodstok. Występuje także w kilku dokumentach znanych nam z odpisów i regestów, gdzie także zapisana jest nieco inna forma jego imienia, wynikająca wszakże z błędnego odczytywania imion występujących w oryginalnych dokumentach przez autorów regestów lub nawet z błędnego zapisania imienia przez XIV-wiecznych kancelistów. Ale zapis w dokumentach – Wykman, nawet w tej ortograficznej formie odpowiada nazwisku Weygman. Jestem niemal pewien, że chodzi o osobę z odnalezionej płyty lub co jest mniej prawdopodobne, kogoś z członków jego rodziny. Weygman (tą formę imienia przyjmiemy jako prawidłową) był osobą zapewne poważaną i zamożną. Na tyle bogatą, że stać było na pochówek w kościele Franciszkanów, co było przywilejem zamożnych osób. Weygman był mieszczaninem świdnickim i pochodził Roztoki, był także właścicielem majątku w Bystrzycy Dolnej, który uzyskał 25 grudnia 1346 r., jako lenno dziedziczne wraz z żoną Elżbietą, synem Hanko i innymi dziećmi. O wyjątkowej pozycji Weygmana z Roztoki, który w niżej cytowanych regestach zapisany został przez ich twórców jako: Wykman z Roztoki, Witmann z Roztoki, Wikmannus de Rodestok i Wikmanus de Rodstok świadczyć może także fakt, że posłował w 1352 r. do Krakowa, do nuncjusza papieskiego Arnold de Caucina w sprawie świętopietrza, jakie miało płacić księstwo świdnickie. Osobie małego znaczenia z pewnością takiej misji by nie powierzono – stwierdził Sobiesław Nowotny, kilka tygodni temu.

Propozycja nowego miejsca, gdzie mogłyby zostać wyeksponowane płyty nagrobne po ich zabraniu z podwórka przy ulicy Grodzkiej

Od czasu zgłoszenia znaleziska do urzędu konserwatorskiego Sobiesławowi Nowotnemu -zastępcy redaktora naczelnego Świdnickiego Portalu Historycznego udało się ustalić nowy szczegół dotyczący burmistrza Weygmana i jego rodziny na który trafił zresztą dość przypadkowo, analizując stary dokument przy okazji prac nad swoją nową książką (o rewelacyjnej pozycji, którą przygotowuje i która w dużym stopniu zmieni nasze spojrzenie na niektóre aspekty średniowiecznej Świdnicy napiszemy niebawem).

 – W jednym z dokumentów z 1348 r. wspomniany został jako wykonawca zapisu czy raczej testamentu proboszcza Johannesa de Nicolai villa (Jana z Niklasdorf) niejaki Wiglon Schrammonis de Rodestok. Analiza formy zapisu nazwiska skłania mnie do przypuszczenia, że chodzi o Schrammo de Rodestock – Schrammo z Roztoki), który był ojcem burmistrza Weigmana! Ta informacja rozszerza naszą wiedzę o rodzinie, która przynajmniej przez dwa pokolenia musiała posiadać dobra w Roztoce – mówi Sobiesław Nowotny.

Reasumując. Procedury urzędnicze trwają, na XIV-wiecznych płytach ciągle parkują samochody, a nasza wiedza na temat płyt i wszystkich okoliczności z nimi związanych stale ulega poszerzeniu.

Andrzej Dobkiewicz

Fundacja IDEA

14 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mission News Theme by Compete Themes.