Press "Enter" to skip to content

Uciekajcie z wagonów!

Spread the love

Do niebezpiecznego zdarzenia doszło 13 listopada 1946 r. na stacji kolejowej w Pszennie, która tylko dzięki przytomności dyżurnego ruchu nie doprowadziła do wielkiej ilości ofiar.

Przed godziną 18.00 w stronę stacji kolejowej Świdnica Miasto zmierzał skład towarowy. W okolicach ulic Bystrzyckiej i Kraszowickiej ze składu oderwały się trzy ostatnie wagony i zaczęły się staczać w kierunku stacji Świdnica Przedmieście. Dość szybo nabrały one dużej prędkości, czemu sprzyjał silny wiatr wiejący tego popołudnia. Wagony z impetem przejechały przez stację Świdnica Przedmieście. Wprawdzie nie zdołano ich tu zatrzymać, ale dyżurni ruchu zdążyli telefonicznie poinformować o pędzących wagonach obsługę stacji kolejowej w Pszennie, w kierunku której pędziły wagony.

Na reakcję było bardzo mało czasu, rozpędzone wagony miały bowiem do pokonania nieco ponad 2 kilometry, w jakiej znajdowała się stacja kolejowa  w Pszennie. A tutaj na peronie stał pociąg osobowy, który miał odjechać w stronę Wrocławia. Po odebraniu wiadomości o pędzących wagonach dyżurny ruchu na stacji w Pszennie natychmiast pobiegł do wagonów osobowych pociągu relacji Świdnica-Wrocław, krzycząc z daleka: „Uciekać z wagonów. Będzie katastrofa!”. Kilkadziesiąt sekund później trzy rozpędzone wagony towarowe całą siłą bezwładności uderzyły w ostatni wagon składu osobowego, niszcząc go doszczętnie. Tylko przytomności umysłu dyżurnego ruchu stacji kolejowej w Pszennie zawdzięczać można, że nie było ofiar śmiertelnych tego zdarzenia. Dwie osoby, które nie zdołały wyjść z wagonów zostały ciężko ranne.

Problemem okazała się akcja ratunkowa, którą prowadzili członkowie Polskiego Czerwonego Krzyża. Ówczesna prasa donosiła:

„Polski Czerwony Krzyż, który organizował pierwszą pomoc dla ofiar wypadku, nie mógł błyskawicznie zdobyć karetki pogotowia. Telefonowano do różnych osób i instytucji, proszono, nalegano, a karetki znaleźć nie można było. Polski Czerwony Krzyż musi mieć własną karetkę i nie może być zależny od innej instytucji, która taką posiada. Podobno karetka-samochód, opatrzony znakami czerwonego krzyża jest używana do wożenia węgla, kartofli itp. A Czerwony Krzyż niestety, nie może jej dotąd otrzymać dla celów sanitarnych. Taki stan rzeczy budzi wiele wątpliwości w skuteczność pogotowia ratunkowego w nagłych wypadkach”.

Straty materialne i tak duże, mogłyby być jeszcze większe, bowiem obsługa pociągu towarowego nie tylko nie zauważyła, że oderwały się trzy ostatnie wagony, ale również nie zareagowała, kiedy kilkadziesiąt metrów dalej jak się okazało, oderwało się od składu kolejnych siedem wagonów! Na szczęście udało się je zatrzymać na stacji Świdnica Przedmieście…

Przyczyną oderwania się wagonów od składu pociągu były jak się okazało słabej jakości zaczepy i łańcuchy spinające skład.

„Przyczyna wypadku leży w tym, że używa się dotąd wagonów, które są wycofane i przeznaczone na szmelc. Stare gruchoty o przetartych łańcuchach i zardzewiałych buforach nie mogą być używane nawet dla celów pomocniczych i w ramach lokalnych” – grzmiała ówczesna prasa. Niestety, nie udało się ustalić nazwiska bohaterskiego dyżurnego ruchu ze stacji kolejowej w Pszennie, nie odnaleziono jak dotąd także ewentualnych zdjęć z katastrofy. A może nasi czytelnicy wiedzą coś więcej?

10 LIKES

One Comment

  1. Artur Mazur Artur Mazur 5 października 2019

    nie możliwe, a jednak.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mission News Theme by Compete Themes.