Press "Enter" to skip to content

Wojenne epizody Świebodzic

Spread the love

Na przestrzeni kilkusetletniej historii Świebodzice wielokrotnie nawiedzane były przez długotrwałe wojny i konflikty zbrojne, które miały decydujący wpływ na rozwój tych okolic. Pożoga wojenna jaka docierała na te tereny była podyktowana wieloma czynnikami strategicznymi, taktycznymi oraz politycznymi, które decydowały o charakterze prowadzonych tutaj działań militarnych. Bliskie sąsiedztwo potężnie obwarowanego zamku Książ, a także nieodległe położenie Świdnicy – stolicy samodzielnego księstwa, a w późniejszych czasach również miasta-twierdzy; przyczyniało się do prowadzenia na tych terenach działań wojennych, czasami zakrojonych na szeroką skalę. Nic więc dziwnego, że to właśnie w tych okolicznościach nasze miasto było wielokrotnie niszczone, palone, oblegane i rabowane, a także stawało się kwaterą obcych wojsk. Prześledźmy więc historię prowadzonych tutaj na przestrzeni wieków wojen i przekonajmy się jaki wpływ wywarły one na rozwój Świebodzic.

NAJAZDY CZESKIE NA ŚLĄSK

Dziś trudno powiedzieć kiedy tak naprawdę okolice naszego miasta stały się po raz pierwszy widownią działań militarnych. Być może pierwsze echa pożogi wojennej dotarły tutaj już we wczesnym średniowieczu, tj. w IX i X stuleciu, gdyż z tego to okresu pochodzi fragment topora wojennego odnaleziony w ruinach Starego Zamku Książ, który niegdyś należał do jednego z wojowników wielkomorawskich. W okresie późniejszym, wczesnopiastowskim (XI i XII w.) Dolny Śląsk był dość często nawiedzany przez zbrojne najazdy czeskich wojsk (m.in. w latach 1038, 1050, 1074, 1076, 1093, 1096, 1103, 1132-34). Najazdy te przyczyniły się do powstania licznych grodów warownych wzdłuż pogranicza polsko-czeskiego, a legenda głosi, że jedna z takich warowni mogła dać początek dzisiejszym Świebodzicom.

NAJAZD TATARSKI Z 1241 r.

Niektórzy historycy przypuszczają, że wielki najazd Tatarów jaki w początkach 1241 r. dotknął tereny płd. Polski, nie ominął również naszego miasta. Gdyby jednak tak się stało, to byłby to pierwszy znany w historii Świebodzic wypadek zbrojnego najazdu oddziału obcych wojsk na nasze miasto. Potwierdzeniem, iż w 1241 r. Tatarzy mogli zagrozić mieszkańcom Świebodzic jest fakt, że po bitwie legnickiej stoczonej 9 kwietnia, wycofali się oni jednym z głównych traktów handlowych, biegnących przez Dolny Śląsk (w tym okolice Świebodzic), tj. Jawor, Strzegom, Świdnicę, Niemczę, Henryków, Otmuchów i tzw. Bramę Morawską. Drugim potwierdzeniem jest stoczona podczas tego odwrotu niewielka bitwa pomiędzy górnikami z okolic Kaczorowa, Mysłowa i Płoniny a zagonem mongolskim spod Legnicy nieopodal wsi Płonina (ok. 22 km. na płd-zach od Świebodzic). Resztki kości i fragmenty broni znajdowane jeszcze w latach 60-tych XX w. na polach płonińskich (między Górą Zamkową a Wzgórzem Czaszek) zdają się potwierdzać ten fakt. Z czasami najazdu tatarskiego przetrwało do dnia dzisiejszego także kilka podań, a jedno z nich mówi o grupie Tatarów, którzy po bitwie legnickiej zapuścili się na te tereny w celu zdobycia łupów. „Część tutejszych mieszkańców schroniła się wówczas w kościele.  Tatarzy rozzłoszczeni niewielkimi łupami zdobytymi we wsi usiłowali dostać się do kościoła. Zamiar ten nie powiódł się. Kościół więc podpalili. Świątynia spłonęła wraz ze znajdującymi się w niej ludźmi. Przez wiele lat miejsce po spalonym kościele było pustym placem przypominającym o tragedii jaka się tu rozegrała. Po wielu latach – w 1265 r. – postanowiono kościół odbudować. Nowy kościół zbudowali mieszkańcy wsi z kamienia i cegły. Aby jednak pamięć o tragedii z 1241 r. nie została zapomniana, wieżę kościelną nakryto hełmem, który kształtem przypominał kołpak tatarski.”

NAJAZD KSIĘCIA CZESKIEGO PRZEMYSŁAWA (1263)

Johann Sinapius, śląski kronikarz z przełomu XVII i XVIII stulecia, podaje w jednym ze swoich dzieł informację o rzekomym najeździe księcia czeskiego Przemysława II Ottokara, późniejszego króla Czech, na śląską ziemię. Podczas tego najazdu zniszczeniu miała ulec pobliska warownia Książ. Wydarzenie te, opisane przez kronikarza, nie jest jednak do końca potwierdzone źródłowo. Nie wiadomo również czy epizod tego najazdu należy dzisiaj wiązać z obecnie istniejącym zamkiem Książ, czy też z pobliskimi ruinami tzw. Starego Książa, usytuowanymi po drugiej stronie rzeki Pełcznicy.

WOJNA POLSKO-CZESKA Z 1345 r.

W 1345 r. król czeski Jan Luksemburczyk, będąc w wojnie z Polską, najechał ziemie księcia Bolka II świdnickiego, który był sojusznikiem króla polskiego Kazimierza Wielkiego. Podczas tego najazdu doszło m.in. oblężenia Świdnicy, której Czechom nie udało się jednak zdobyć. Kronikarze piszą za to o poważnych zniszczeniach przedmieść Świdnicy jakie dokonały wówczas wojska czeskie. Wcale się nie wyklucza, że łupem najeźdźcy stały się też Świebodzice, tym bardziej, że w tym samym roku udało się im zdobyć również Kamienną Górę.  W wojnie tej brali zapewne udział mieszkańcy naszego miasta. Jeden z nich, którego wymieniają średniowieczne źródła historyczne, niejaki Konrad z Cierni, był rycerzem księcia świdnickiego. Odznaczył się on obroną Bramy Dzierżoniowskiej w Świdnicy. Do stolicy księstwa schronili się także osadnicy ze Świebodzic, którym udało się umknąć przed zbliżającą się nawałą czeskich rycerzy. Wszyscy oni stawili zacięty opór w obleganej Świdnicy, której nie udało się zdobyć Czechom.

Jedno z podań mówi, że zanim jeszcze doszło do oblężenia Świdnicy, dnia 27 kwietnia 1345 r. rycerze księcia Bolka stoczyli pod wsią Mokrzeszów (ok. 3,5 km. na wschód do Świebodzic)  niewielką potyczkę z Czechami. Niestety, zakończyła się ona porażką polskiego rycerstwa.

BUNT WASALI KSIĄŻĘCYCH  (1355 r.)

O ile Konrad z Cierni zapisał się chwalebnymi czynami w dziejach tutejszych okolic, o tyle nie można tego powiedzieć o kolejnym przedstawicielu rodu Czyrnów – Kekelonowi von Czirn (CzirnelubTschirn). Rycerz ten jest przede wszystkim utożsamiany z rycerskim buntem z 1355 r. skierowanym przeciwko księciu świdnickiemu Bolkowi II Małemu. Powody tego zbrojnego wystąpienia nie są dziś powszechnie znane, ale niektórzy historycy twierdzą, iż miało to związek z układem sukcesyjnym zawartym przez księcia Bolka z królem Czech, którego nie zaakceptowało kilku rycerzy z otoczenia świdnickiego władcy.

Wystąpienie zbrojne skierowane przeciwko księciu Bolesławowi było dobrze zorganizowane. Poza Kekelonem do buntu przyłączyły się także okoliczne zamki (Cisy, Radosno, Grzędy, Czarny Bór) oraz rycerze (wasale książęcy) tacy jak: Cunemann von Seidlitz – burgrabia warowni w Kliczkowie, Heinrich von Schweinichen ze Świn czy Witko Bohem – kasztelan książęcych zamków w Czarnym Borze, Grzędach i Białym Kamieniu. Tradycja głosi, że Kekelo von Czirn na czele zbrojnej załogi z Książa niejednokrotnie dopuszczał się łupieżczych najazdów na książęce posiadłości (okoliczne wsie i miasteczka) grabiąc je i niszcząc. Wcale się nie wyklucza, iż na rozbojach tych ucierpiały również nasze Świebodzice. Podobnie postępowały załogi pozostałych zbuntowanych zamków. Księciu Bolesławowi pozostawało więc nic innego, jak tylko rozprawić się ze zbuntowanymi wasalami. W 1355 r. podjął on na czele wiernego mu rycerstwa, uzbrojonych chłopów i mieszczan wyprawę odwetową, której celem było ostateczne rozprawienie się z odmawiającymi mu posłuszeństwa rycerzami. Kampania ta zakończyła się pełnym sukcesem księcia. Buntownicze załogi zamków ( w tym Książ i Cisy) zostały poskromione, zaś nasz bohater popadł w książęcą niełaskę. Po poskromieniu buntu, książę Bolko przekazał pobliskie warownie w Książu i Cisach w lenno swoim innym zaufanym rycerzom. Byli to m.in. Bernard von Zedlitz, który objął we władanie Książ oraz Mikołaj von Bolcze, któremu przypadły Cisy.

WOJNY HUSYCKIE

W 1420 r. wybuchają w Czechach wojny religijno-narodowe zwane potocznie husyckimi. Ich geneza sięga 1415 r., kiedy to czeski reformator religijny Jan Hus, oskarżony o herezję i potępiony, został spalony na stosie. Początkowo ruch husycki objął tylko tereny rdzenne Czech, ale w niecałe 5 lat potem (1425) dotarł również na ziemię śląską, aby w 1428 r. osiągnąć tu kulminacyjny szczyt. W 1428 r. oddziały husyckie zaatakowały i zdobyły pobliski zamek Książ, który pozostawał w ich rękach przez kilka najbliższych miesięcy (do 1429 r.). Natomiast w latach 1428-1437 kilkakrotnie oblegali oni zamek Cisy. Jeśli chodzi o same Świebodzice, to nasze miasto znalazło się na drodze przemarszu wojsk husyckich już w 1427 r. Według tradycji taboryci mieli wówczas przeprowadzić trzykrotny atak na mury miejskie Świebodzic. Jednak bez powodzenia. Atak został odparty i miasto obroniło się. Opis szturmu wojsk husyckich na mury naszego miasta przedstawił w swojej kronice m.in. XVII-wieczny historyk ze Świdnicy – Ephrain Ignatius Naso, pisząc: „oszalałe wojsko napiera na mury obronne miasta, wojowniczy tum rozrzuca kule ogniste, mieszkańcy stawiają mu opór, jedność umacnia ich siłę, walka z tak odważnymi ludźmi to zaszczyt. Osłabiony nieprzyjaciel zostaje sromotnie pokonany  (…) Po nieudanej trzeciej próbie ataku, znacznej stracie w ludziach oraz śmierci porucznika Brenno, w czasie szalejącej burzy, ośmieszeni i zhańbieni Husyci, zaczęli się wycofywać. Następnie kierując się na Świdnicę, pustoszyli wszystko dookoła.” Warto tu także wspomnieć, że 15 maja 1433 r. doszło do krwawej bitwy pod wsią Pożarzysko nieopodal Żarowa (ok. 28 km na północny wschód od Świebodzic), gdzie połączone siły wojsk wrocławskich i świdnickich rozbiły oddziały husytów dowodzone przez Piotra Polaka.

ZNISZCZENIE KSIĄŻA (1463)

Po okresie wojen husyckich Śląsk zaczął stopniowo pogrążać się w anarchii wywołanej rozbójnictwem i prywatnymi wojnami. Wiele śląskich zamków znalazło się wtenczas w rękach rycerzy-rabusiów (tzw. raubritterów), którzy ze swoich warowni uczynili gniazda wypadowe i dokonywali łupieżczych napadów na sąsiednie wsie, klasztory i miasteczka. Los ten nie ominął również zamku Książ, albowiem tutaj miał swoją siedzibę Hermann von Czettritz, który był zarządcą zamku od 1445 r. Za jego też czasów Świebodzice stały się siedzibą raubritterów, którzy z miasta uczynili zbójecką kryjówkę i gdzie przechowywali zrabowane dobra kościelne.

W 1463 r. sytuację na zanarchizowanym Śląsku postanowił opanować król czeski Jerzy z Podiebradu(1420-1471). Jego zbrojna wyprawa przyczyniła się do opanowania i zniszczenia wielu zamków śląskich, gdzie swoje siedziby mieli wyjęci spod prawa rycerze-rabusie. Wyprawie królewskiej nie oparł się również zamek Książ. Kryjówka Hermanna Czettritza została zdobyta i spalona, a nowym zarządcą Książa z ramienia króla czeskiego został jeden z dowódców jego armii i starosta opawski – Bernard Birka von Nassiedel, który kilka lat później przekazał zamek Książ dwóm braciom: Janowii Mikołajowi von Schellendorf(1466 r.).

WYPRAWA MACIEJA KORWINA NA KSIĄŻ (1474/75)

Bracia Schellendorf nie dotrzymali jednak wierności Koronie Czeskiej i niedługo potem poszli w ślady swojego poprzednika – Hermanna Czettritza, szerząc gwałt na Śląsku. Dopóki żył i rządził Czechami Jerzy z Podiebradu, uwikłany w walkę ze swoim głównym oponentem –  królem węgierskim Maciejem Korwinem (1443-1490), Jan Schellendorf mógł liczyć na pobłażanie swojego władcy i unikać kary za swoją zbójecką działalność. Jednak w 1474 r. sytuacja diametralnie się zmieniła. Po śmierci Jerzego z Podiebradu władzę królewską w Czechach zdobył właśnie Maciej Korwin, który wypowiedział wojnę zbuntowanym braciom Schellendorf. Dnia 6 stycznia 1475 r. „czarne wojska” Korwina w sile 6 tysięcy piechoty i 1,5 tysiąca jazdy stanęły pod Książem. Rozpoczęło się oblężenie zamku. Pomimo zaciętej obrony, zdobycie Książa wydawało się kwestią czasu. Nie doszło jednak do tego, gdyż do obozu królewskiego dotarła wiadomość o uderzeniu tureckim na Węgry. W związku z tym przystąpiono do pertraktacji. Za cenę prawdopodobnie wysokiej kontrybucji oraz przyrzeczeń ze strony zbuntowanej załogi, król odstąpił od oblężenia zamku i ze wszystkimi swoimi oddziałami wrócił na Węgry. 

WYPRAWA NA ŚWIEBODZICE (1477)

Jan Schellendorf nie dotrzymał jednak po raz drugi słowa danego królowi i niebawem znów powrócił do swoich łupieżczych praktyk. W lutym 1477 r. na sejmie we Wrocławiu, Maciej Korwin postanowił po raz kolejny zorganizować zbrojny pochód przeciwko Schellendorfowi. Tym razem za cel wyprawy obrano Świebodzice, uważane również za siedzibę raubritterów. Dokładnego przebiegu tej kampanii, poprowadzonej przez palatyna węgierskiego Stefana Zapolyę, jednak nie znamy. Ale z ogólnikowych przekazów wynika, że chłopi, mieszczanie i szlachta (których Jan Schellendorf zapewne zawsze chronił) dość solidarnie stawili opór wojskom monarszym. Nieuniknione, że doszło wtenczas do jakiś drobnych potyczek i starć pod Świebodzicami.

OBLĘŻENIE KSIĄŻA (1482)

Na początku 1482 r. doszło do nowej wyprawy zbrojnej na zamek Książ. Tym razem armię królewską, złożoną z wojsk węgierskich, wrocławskich i świdnickich, prowadził Jerzy von Stein. Pomimo zaciekłej obrony załogi Książa, opór ostatecznie złamano przy użyciu potężnych armat wrocławskich. Jan Schellendorf został w końcu pojmany, uwięziony, a następnie stracony, zaś zamek Książ wraz z przynależnościami (w tym Świebodzice) stały się ponownie dominium królewskim zarządzanym przez bezwzględnegoJerzego von Steina. Na rozkaz węgierskiego dowódcy zburzono także dwa pozostałe zamki Schellendorfa – Rogowiec oraz Radosno, tak aby już nigdy nie stanowiły one zagrożenia ze strony rycerzy-rozbójników. Od tego momentu obie te warownie pozostają w stanie ruiny. 

WOJNA TRZYDZIESTOLETNIA. DZIAŁANIA W 1633 r.

Wojna Trzydziestoletnia (1618-1648), która na ziemię śląską przyniosła biedę, głód i ogólne zniszczenie, w początkowym okresie swojego trwania nie zawitała raczej na dobre do Świebodzic. Dla naszego miasta najtrudniejszy okres zaczął się wraz z 1633 r., kiedy to w styczniu w granice świebodzickiej osady zawitała piechota szwedzka i kompania dragonów dowodzone przez gen. H. J. Duwalla. Szwedzi okupowali nasze miasto aż do Zielonych Świątek, co miało związek z oblężeniem przez nich w tym okresie nieodległej Świdnicy. Wiosną 1633 r. pod Świebodzice podeszły oddziały cesarskie (katolickie pułki Kroatów). Zaczęło się oblężenie miasta. Wówczas to hartem ducha i heroizmem okazały się miejscowe kobiety, które przy boku swoich mężów, stawiły opór nacierającym na miasto wojskom nieprzyjacielskim. Jeden z XIX-wiecznych kronikarzy miejskich – J. F. E. Wurffel – zanotował w swoim dziele, iż: „kobiety pomagały mężczyznom przy obronie miasta przynosząc kosze wypełnione kamieniami na mury i zrzucały je na nieprzyjaciół śpiewając przy tym „Bóg jest naszym obrońcą”.Pomimo bohaterskiej obrony Świebodzice ostatecznie skapitulowały. Szwedzi zostali z miasta przepędzeni, a ich miejsce zajęły wojska cesarskie. Ich kilkumiesięczna okupacja poczyniła ogromne spustoszenie w samym mieście, jak i w jego najbliższym sąsiedztwie. W tym też okresie na przedpolach Świebodzic dochodziło niejednokrotnie do licznych potyczek między obu zwaśnionymi stronami.

Do kolejnych dramatycznych momentów pod murami miasta doszło też dwa lata później, w początkach czerwca 1635 r., kiedy to wojska cesarskie zaczęły dokonywać kolejnych gwałtów i rabunków na miejscowej ludności. W dniu 11 czerwca cesarski patrol dokonał nawet nocnego ataku na Świebodzice. Jednak mieszkańcom miasta udało się ten napad skutecznie odeprzeć.

WALKI O ZAMEK KSIĄŻ

Na przełomie lat 1645/1646 doszło do ostatnich dramatycznych epizodów wojennych na tych terenach, które miały miejsce podczas tzw. wojny trzydziestoletniej. Wówczas to zacięte walki wybuchły o pobliską warownię w Książu. Już 3 grudnia, o świcie, zamek zaatakowany został przez oddziały szwedzkie, którym szturmem udało się wyprzeć z murów zamkowych oddziały cesarskie. Okupacja Książa przez Szwedów trwała ponad miesiąc – do 6 stycznia 1646 r. W tym dniu pod twierdzę podeszły nowe wojska cesarskie pod dowództwem płk. Tallarda. Rozpoczęły się kolejne starcia o zamek, które przyczyniły się do wyparcia z niego oddziałów szwedzkich. Dawni kronikarze pisali, że walki o Książ poczyniły w murach zamkowych tak duże straty, że jeszcze w tym samym roku zdecydowano się znaczną ich część wyburzyć i przebudować.

OKRES WOJEN ŚLĄSKICH

W pierwszym okresie wojen toczonych pomiędzy Prusami a Austrią o Śląsk (1740-1742), Świebodzice nie ucierpiały zbyt poważnie od wojennych zniszczeń. We znaki mieszkańcom miasta dała się dopiero druga wojna śląska, toczona w latach 1744-1745. Na przełomie 1744 i 1745 r. Austriacy podjęli wielką kontrofensywę, która przyczyniła się do opanowania przez nich większości ziem Śląska. Główny front działań wojennych dotarł do Świebodzic już w kwietniu 1745 r. Przebywający wówczas w mieście oddział Austriaków, dowodzony przez cieszącego się dużym szacunkiem wśród świebodziczan płk. węgierskiego von Simbschena (który pozostawał na usługach armii austriackiej), musiał stawić opór oddziałom pruskim, jakie rozlokowały się w nieodległym Mokrzeszowie. W tym też czasie niemal codziennie dochodziło do licznych potyczek i wymiany ognia pod murami miasta.

Do decydującego starcia w tej wojnie doszło w początkach czerwca 1745 r. na przedpolach wsi Dobromierz (ok. 9 km. na płn.-zach. od Świebodzic). Legenda i ogrom batalii – jednej z największych jakie w XVIII w. rozegrały się na kontynencie europejskim, na trwale zapisała się w panteonie chwały oręża niemieckiego. Po obu stronach walczyło ponad 135 tys. żołnierzy. 72-tysięczną armią austriacko-saską dowodził ks. Karol Lotaryński, zaś 65-tysięcznymi wojskami pruskimi sam król Fryderyk II, który na cześć historycznego zwycięstwa, właśnie po tej batalii otrzymał przydomek Wielkiego. Wynik bitwy ustaliła najsłynniejsza w dziejach pruskiej kawalerii szarża dragonów Bayreuth, kiedy to 1,6 tys. szarżujących jeźdźców w 15 minut rozbiło w pył 8-tysięczną piechotę austriacką i wzięło do niewoli 2,5 tys. jeńców, zdobyto 5 dział i aż 67 chorągwi austriackich.  W starciu tym Austriacy stracili 10 300 żołnierzy, Sasi 2 900, a Prusacy 4 800. Bitwa pod Dobromierzem zapisała się na kartach historii pod jeszcze jednym bardzo ważnym aspektem. Otóż była to pierwsza, wielka batalia w dziejach kontynentu europejskiego, w której pierwszy chrzest bojowy przeszły formacje ułańskie. 

W okresie III wojny śląskiej, tzw. wojny siedmioletniej (1756-1763), Świebodzice ponownie stają się widownią działań zbrojnych, a do kolejnego poważniejszego starcia pod murami miasta dochodzi w dniu 22 czerwca 1759 r. Przebywający wówczas w Świebodzicach garnizon pruski w sile 150 kawalerzystów i 40 huzarów powiadomiony został o zbliżających się siłach austriackich. Dowódca garnizonu, mjr von Franklin, nakazał natychmiast zamknąć wszystkie miejskie bramy i przygotować miasto do obrony. Rozesłano również podjazdy zwiadowcze, które doniosły o zbliżających się od strony Kamiennej Góry znaczących siłach wroga. Gdy Austriacy podeszli pod Świebodzice napotkali na silny opór garnizonu pruskiego. Pomimo bohaterskiej obrony miasta, znaczna część broniących go żołnierzy pruskich poległa, a pozostała część – wraz ze swoim dowódcą, dostała się w ręce nieprzyjaciela. Generał austriacki, który kierował atakiem na miasto, docenił jednak dzielność pruskiego majora. Pogratulował mu męstwa oraz obiecał listownie powiadomić samego króla Fryderyka II o odwadze i wyczynie zdolnego, pruskiego oficera.

Po raz ostatni Świebodzice stały się krwawym teatrem działań wojennych w 1762 r. Stacjonująca wtenczas w okolicach Sobótki 60-tysięczna armia austriacka pod dowództwem feldmarszałka Leopolda Dauna, obserwowała posunięcia nieprzyjaciela. Ruchy wojsk pruskich spowodowały, że Austriacy przesunęli się na przedpola Świebodzic. Fryderyk II dążąc do opanowania twierdzy świdnickiej, postanowił obejść stacjonujące pod Świebodzicami wojska feldmarszałka. Manewr ten miał na celu odsunięcie Austriaków spod Świdnicy. Jednak odgadnięte przez Dauna posunięcia wojsk pruskich, nie przyniosły Fryderykowi pożądanego rezultatu. Wysłane rankiem 6 lipca 1762 r. przednie oddziały wojsk austriackich pod dowództwem gen. Josepha Brentano, mające za zadanie osłonę tylnych pozycji Austriaków, natknęły się pod wsią Struga (13 km. na płd.-zach. od Świebodzic) na armię pruską. Doszło do bitwy, w wyniku, której Prusacy ponieśli duże straty. Silny ostrzał artyleryjski ze strony obu wojsk był dla samych Świebodzic o tyle niebezpieczny, że wywołał w mieście wiele pożarów, które przyniosły znaczne straty. Porażka w starciu pod Strugą jednak nie zniechęciła Fryderyka II. Król pruski postanowił nadal kontynuować obejście armii austriackiej, w wyniku czego doszło do jej rozbicia w walnej bitwie pod Lutomią i Burkatowem (nieopodal Świdnicy). Umożliwiło to wojskom pruskim podjęcie oblężenia twierdzy świdnickiej, którą ostatecznie zdobyto 9 X 1762 r.

OKRES NAPOLEOŃSKI

W 1807 r. na Śląsk wkroczyły wojska francuskie. Miało to związek z przystąpieniem Prus do wojny z Napoleonem. Rozpoczęła się kilkuletnia okupacja dzielnicy śląskiej przez wojska napoleońskie, którym nie oparły się również Świebodzice. Częste rekwizycje żołnierzy francuskich oraz ich utrzymanie i wyżywienie przyniosły mieszkańcom miasta ciężkie czasy.

Dnia 15 maja 1807 r., w odległości 13 km. na płd.-zach. od Świebodzic, w okolicach Czerwonego Wzgórza i Wzgórza Ułańskiego, pomiędzy Strugą a Szczawnem, doszło do bitwy wojsk francusko-polskich z pruskimi. Powracający ze zwycięskiej batalii pod Kątami Wrocławskimi do twierdzy w Srebrnej Górze Prusacy (ok. 1400 ludzi oraz 6 dział), natknęli się w okolicy Czerwonego Wzgórzai Wzgórza Ułańskiegona połączone siły francusko-polskie pod dowództwem gen. Charlesa Lefebre-Desnouttesa (280 ułanów). Doszło do otwartej bitwy, w której wspaniała szarża oddziału lansjerów polskich pod wodzą mjr Piotra Świderskiego, wchodzącego w skład Legii Polsko-Włoskiej (od 1808 r. Legii Nadwiślańskiej), rozbiła oddział pruski majora Karla Losthina. Szacuje się, że straty pruskie wyniosły kilkuset zabitych i rannych, a także 800 żołnierzy i 30 oficerów wzięto do niewoli. Natomiast straty polskie były niewielkie (7 zabitych i 15 rannych). Tylko nieliczne grupki Prusaków przedostały się do okolicznych lasów, gdzie zdołały się ukryć. Słynna szarża lansjerów polskich pod Strugą została przedstawiona również w „Popiołach” Stefana Żeromskiego (tom III).(14) Obecnie stoczoną bitwę upamiętnia pomnik-obelisk ułanów Legii Nadwiślańskiej postawiony na Czerwonym Wzgórzu w 1960 r. Widnieje na nim tablica pamiątkowa z orłem polskim oraz napis o treści: „Na tych polach polscy ułani Legi Włoskiej stoczyli 15 maja 1807 r. zwycięską bitwę z Prusakami.” 

II WOJNA ŚWIATOWA

Nasze miasto praktycznie uniknęło poważnych działań wojennych w okresie II wojny światowej. W okolicach Świebodzic niekiedy tylko dochodziło do sporadycznych potyczek, zwłaszcza w początkach 1945 r., kiedy front wschodni zaczął się zbliżać do granic miasta.

Do pierwszej znaczącej potyczki doszło w lutym 1945 r. na północ od miasta. Na rozkaz radzieckiego dowództwa, został wysłany ze Strzegomia w kierunku Świebodzic oddział rozpoznawczy składający się z kompanii zmotoryzowanej piechoty, trzech czołgów T-34, plutonu dział przeciwpancernych i plutonu saperów. Jednostkami tymi dowodził kpt.F. Rewiakin. W okolicach Olszan (ok. 4 km. od Świebodzic), Rosjanie natknęli się na silną obronę garnizonu niemieckiego. Doszło do wymiany ognia, w wyniku, którego oddział Rewiakina poniósł poważne straty. Nie udała się również Rosjanom próba obejścia Olszan, w związku z tym dowódca radziecki nakazał odwrót.

5 maja 1945 r. Armia Radziecka rozpoczęła tzw. „operację praską. W jej wyniku wyzwolone zostały także Świebodzice (działania I Frontu Ukraińskiego). Już w nocy z 6/7 maja Rosjanie zdobyli pobliski Strzegom, którego bronili tylko nieliczni hitlerowscy fanatycy. Wczesnym rankiem 7 maja oddziały radzieckie podeszły pod wieś Stanowice oraz opanowały skraj Lasu Strzegomskiego. Do granic naszego miasta dzieliło ich niespełna 5 km. Jeszcze w tym samym dniu na przedpolach Świebodzic doszło do pancernego starcia postępujących naprzód oddziałów radzieckich z wycofująca się ze Świdnicy w kierunku Dobromierza niemiecką grupą bojową Kampfstaffel Dirks. Jak wspomina w swoich pamiętnikach obserwator tej potyczki – porucznik Evgenii D. Moniushko: „Kiedy piechota i wraz z nią nasi artylerzyści osiągnęli skraj Lasu [Strzegomskiego] wprost na nas ruszyła z północnych krańców Świebodzic formacja niemieckich dział samobieżnych (…) Rozkazaliśmy baterii haubic Małyszewa otworzyć ogień, a artylerzyści bezzwłocznie przestawili swoje działa do strzelania na wprost (…) Wydawało się, że będzie całkiem gorąco. I wtedy nagle z lasu (…) wyje-chała grupa naszych SU-152 i rozwinęła się w podobną do Niemców linię. Po kilku minutach rozpoczęła się rzeźnia. 6-calowe pociski z naszych dział dosłownie rozbijały „pudełka” „Fryców” na kawałki, podczas gdy ich ogień mógł zaledwie zarysować przedni pancerz SU-152. Ta ostatnia desperacka próba obrony przez „Frycy” Świebodzic zakończyła się (…) dymiącymi wrakami na polu bitwy”.Ostatnia potyczka II wojny światowej na przedpolach naszego miasta została przegrana przez hitlerowców. Zostało im nic innego jak wycofywanie się dalej w kierunku Wałbrzycha. Dzięki temu – nazajutrz 8 maja 1945 r. – oddziały radzieckie 225 i 282 Dywizji Piechoty wkroczyły bez walki do Świebodzic.

Rafał Wietrzyński

7 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Mission News Theme by Compete Themes.