Pisaliśmy ostatnio o odkryciu napisu na remontowanej kamienicy Długa 45 [czytaj tutaj: Niespodziewane odkrycie na Długiej 45], a już mamy kolejną historię i kolejny napis. Ten ostatni w zasadzie… mieliśmy, bo pozostały już tylko zdjęcia. W ostatniej chwili udało się udokumentować okruch historii z dziejów naszego miasta, który podczas kolejnego remontu jednej z kamienic w naszym mieście, wyłonił się na krótko spod warstw farby i tynku. Na takie historie możemy liczyć niemal zawsze wtedy, kiedy remontowane są stare, przedwojenne obiekty.
Uwagę na napis zwrócił nam Andrzej Wilicki, prowadzący na Facebooku stronę Tropem Schweidnitz. Pamiątki do 1945 roku. Zauważył on, że podczas remontu elewacji kamienicy przy ulicy Komunardów 12, na bocznych ścianach bramy przejazdowej ukazały się stare, niemieckie napisy, namalowane czerwoną farbą na jasnym tle. Niestety, oba napisy były w fatalnym stanie. Częściowo zostały bezpowrotnie zniszczone przed dokonywane doraźnych napraw tynku w ich miejscu, w ciągu ostatnich kilkudziesięciu. Oba napisy znajdowały się na wysokości około 1.70 i bliższe oględziny pozwoliły stwierdzić, że były identyczne w swojej treści.
Ich odczytanie było karkołomnym zadaniem, bo nie dosyć, że napisy nie zachowały się w całości (różne fragmenty słów z obu stron) to na dodatek farba jakimi zostały namalowane była już mocno wyblakła, a powłoka malarska bardzo spękana i niekompletna.
Kluczem do rozwiązania tego, jaką treść zawierał stary napis było podjęcie próby wykonania zdjęcia, które następnie poddaliśmy obróbce w Photoshopie, aby uzyskać jak największy kontrast i możliwość odcyfrowania pojedynczych słów i fragmentów liter. Pomocne okazało się delikatne oczyszczenie napisu z kurzu.
Dzięki tym zabiegom udało się najpierw odczytać fragmenty dawnego napisu, który okazał się szyldem reklamowym, a następnie na drodze identyfikacji wymienionej w nim osoby oraz jego profesji, odtworzenie – z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością – treści całego napisu, jaki znajdował się na bliźniaczych szyldach z obu stron wjazdu. A brzmiał on (pogrubione litery to te, które zachowały się na szyldzie, natomiast w nawiasach niewidoczne):
(Wi)lhelm Meißne(r)
Kontor
(Fliese)n – u. Ofenba(ug.)
(s)ow(ie)
(Gesc)hirrverka(uf)
(In) Hofe lin(ks)
A w tłumaczeniu na język polski:
Wilhelm Meißner – Biuro – Płytki i Zduństwo – oraz – Sprzedaż Armatury – W podwórzu na lewo
Skrót „u.” w niemieckim napisie oznacza „und” czyli „i”. Skrót Ofenbaug.” w pełnym brzmieniu to „Ofenbaugeschaft” czyli firma (interes) związany z budową pieców (pełne słowo nie zmieściło się na dość wąskim filarze). Od dawnej używanego słowa „Kontor” pochodziło późniejsze polskie „Kantor” w rozumieniu „Biuro”. Natomiast typową dla języka niemieckiego zbitkę dwóch słów „Geschirrverkauf“ można przetłumaczyć jako sprzedaż naczyń. W tym wypadku jednak, biorąc pod uwagę zawód Meißnera można przypuszczać, że nie chodzi o sprzedaż naczyń kuchennych czy zastaw stołowych, a raczej armatury sanitarnej (różnego rodzaju miski – na przykład do mycia, gospodarcze itp.).
Odtworzenie napisu byłoby niemożliwe, gdyby nie odnalezienie informacji archiwalnych o Wilhelmie Meißnerze, a raczej o jego żonie i przejętych po jego śmierci przez nią interesach.
Po raz pierwszy pod adresem Friedrichstrasse 12 (obecnie Komunardów 12) po raz pierwszy w zachowanych księgach adresowych wymieniony jest w 1929 roku, jako mistrz zduński. Brak o nim wzmianki we wcześniejszych księgach adresowych co może sugerować, że był osobą przyjezdną (wymieniany jest wprawdzie Wilhelm Meisner, ale jako robotnik i pod innym adresem, co nie pozwala na utożsamianie go z naszym zdunem). Wiadomo o nim tylko tyle, że zmarł w grudniu 1939 roku, raczej w podeszłym wieku zważywszy na fakt, że jego żona urodziła się w latach 80. XIX wieku. Wilhelm założył firmę zduńską ok. 1912 roku, w latach 20. XX wieku rozszerzył działalność o kładzenie ceramicznych płytek ściennych i posadzkowych. Firma dobrze prosperowała i miała dobrą opinię. Od przynajmniej 1929 roku Wilhelm Meißner był właścicielem parceli i kamienicy przy ulicy Friedrichstrasse 12, co dowodzi, że musiał generować spore zyski. Działka i kamienica warta była 45 tysięcy marek, przy łącznych obciążeniach w wysokości 15 tysięcy marek.
Po jego śmierci w 1939 roku wdowa – Emma Meißner wydzierżawiła firmę zduńską i płytkarską swojemu bratankowi lub siostrzeńcowi – Paulowi Rotherowi. Zapłacił za ten deal Emmie 10 tysięcy marek. Pieniądze otrzymywane z tytułu tej dzierżawy oraz wynajmowania lokali – mieszkalnych oraz zlokalizowanej na parterze kamienicy sklepu mięsnego, pozwalały jej na spokojne życie. Nota bene wspomniany sklep mięsny istniał w tej kamienicy także po 1945 roku, w pierwszych latach była to tania jatka, a następnie przez wiele lat sklep z mięsem i wędlinami. Co ciekawego, na ścianach nieczynnego dziś sklepu nadal zachowała się stara glazura na ścianach, być może kładziona przez samego Wilhelma lub pracowników jego firmy.
Emma i Wilhelm Meißner mieli w sumie czwórkę dzieci, trzy córki w chwili śmierci ojca były już mężatkami, natomiast jedyny syn posiadał stopień Sturmbannführera SS i około 1939 roku stacjonował we Wrocławiu. Firma zduńska Meißnera miała dobrą opinię i uregulowane stosunki finansowe. Wszelkie wypłaty i zobowiązania realizowała terminowo.
Czy pozostały po firmie Meißnera jakieś ślady? Wydaje się, że tak. Napis reklamowy wyraźnie wskazuje, że biura znajdowały się w podwórzu, z lewej strony. Do dziś zachowana jest tam oficyna nr 12a (na wprost), dziś odnowiona. Z lewej strony tej oficyny znajduje się niewielka przybudówka z jakimiś pomieszczeniami warsztatowymi na parterze i biurowymi (?) na piętrze. W wnęce z lewej strony widoczne są stare, przedwojenne drzwi. Być może niegdyś prowadziły do biura firmy Meißnera.
Napisy na bocznych ścianach wjazdu na podwórze udało nam się sfotografować dzięki spostrzegawczości Andrzeja Wilickiego w ostatniej chwili. Z racji stanu zachowania szyldów niewielkie były szanse na ich zachowanie lub odrestaurowanie ich wyglądu w pierwotnej postaci. W każdym razie inwestor nie zdecydował się na taki krok. Oba szyldy zniknęły już pod tynkiem.
Andrzej Dobkiewicz & Sobiesław Nowotny
Es wäre schön, wenn Nachfolger eine lückenlose Aufklärung herbeiführen könnten. Leider ist dies nicht realistisch, denn er müsste diesen Bericht lesen. Aber vielleicht ergibt sich dieser Zufall. Den Verfassern Frohe Weihnachten und ein gutes Jahr 2025
Byłoby miło, gdyby następcy mogli doprowadzić do pełnego wyjaśnienia. Niestety nie jest to realistyczne, bo musiałby przeczytać ten raport. Ale może ten zbieg okoliczności się wydarzy. Wesołych Świąt i szczęśliwego roku 2025 dla autorów
Dziękujemy za życzenia i również życzymy Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!
Wir danken Ihnen für Ihre Wünsche und wünschen Ihnen frohe Weihnachten und ein gutes neues Jahr!