Press "Enter" to skip to content

Św. Anna – rozwiązanie zagadki?

Spread the love

Artykuł o kaplicy pw. św. Anny jaki ukazał się na Świdnickim Portalu Historycznym [od red. Czytaj tutaj:  Ruina skazana na… zniszczenie?] zmobilizował mnie, aby jeszcze raz pochylić się nad tematem i dociec prawdy o jej początkach. Tym bardziej, że jakiś czas temu skontaktował się ze mną Pan Stanisław Bulza, emeryt z Wałbrzycha i były pracownik nieistniejącej już fabryki „Klimator” w Pełcznicy. Pan Stanisław przekazał mi dość istotną informację, która może okazać się kluczem do rozwiązania tajemnicy tego obiektu. Ale po kolei…

Ruiny św. Anny na początku XX wieku Kolekcja: Waldemar Krynicki)

W centralnej części Pełcznicy (dzielnicy Świebodzic) znajdują się ruiny tajemniczej budowli. Są to pozostałości po dawnej kaplicy pw. św. Anny. Praktycznie nikomu  nie udało się jeszcze ustalić kiedy ona powstała oraz jakie były jej losy. A wszystko to z braku dokumentów na jej temat. Ale być może rozwiązanie tej zagadki tkwi w rozbudowie pobliskiego zakładu „Klimator”, który niegdyś funkcjonował w sąsiedztwie kaplicy. Właśnie kilka dni temu do autora tego materiału zgłosił się pewien emeryt z pobliskiego Wałbrzycha oraz były pracownik  „Klimatora”. Przekazał on ważną informację, która może być kluczem do rozwiązania jednej z największych tajemnic z dziejów Pełcznicy.

Na początku lat 70. ubiegłego stulecia zapadła decyzja o rozbudowie zakładu „Klimator” w Świebodzicach. Był to jeden z wiodących producentów systemów wentylacyjnych w Polsce. Koszt tej inwestycji oszacowano na ponad 43 miliony zł. Pierwsze prace budowlane rozpoczęto już w grudniu 1971 r. Wówczas to, przy prowadzeniu wykopów pod budowę nowej hali produkcyjnej, dokonano bardzo interesującego odkrycia. Były nim potężne fundamenty średniowiecznej budowli, która niegdyś wznosiła się w tym miejscu. Jak przekazał nam Pan Stanisław – zaangażowany wówczas w rozbudowę zakładu – na miejsce budowy wezwano grupę saperów, którzy mieli ocenić możliwość usunięcia tajemniczej podwaliny, gdyż potężne mury znacznie ograniczały postęp prac budowlanych. Obawiano się również konserwatora zabytków, który mógłby na dłuższy czas wstrzymać inwestycję. Dlatego, w gronie zaufanych osób, podjęto decyzję o nieinformowaniu nikogo o dokonanym odkryciu i kontynuacji prac, które ostatecznie doprowadziły do posadowienia nowej hali produkcyjnej na zwałach średniowiecznej strażnicy. 

Ruiny św. Anny obecnie

Czym więc były odkryte pozostałości po niezidentyfikowanej budowli? Wiele na to wskazuje, że to resztki dawnej fortalicji, czyli rezydencji rycerskiej o cechach obronnych. Z zachowanych dokumentów, pochodzących z 1 połowy XIV stulecia, wiadomo nam, że na terenie Pełcznicy znajdowała się w dawnych czasach umocniona siedziba rycerska, należąca do niejakiego Henryka Molberga. On to wystawił w 1321 r. dokument na rzecz klasztoru w Krzeszowie, któremu ofiarował 13 prętów pola (pręt to dawna miara długości i powierzchni) ze swoich włości w Pełcznicy. W zamian zażyczył sobie być pochowanym po śmierci w murach tegoż opactwa. Akt ten jest więc dowodem, że w XIV wieku Pełcznica była dobrem rycerskim. Natomiast sam Henryk jest dzisiaj uznawany za najstarszego znanego przedstawiciela rodu von Molberg. Była to jedna z bardziej wpływowych rodzin w średniowiecznych dziejach tego regionu. Być może nasz rycerz zaliczał się do grona zaufanych stronników księcia świdnickiego – Bernarda Statecznego, od którego mógł dostać w posiadanie dobra pełcznickie.

Klasztor w nieodległym Krzeszowie należał do cystersów. Ich główną patronką była św Anna (babka Jezusa). To właśnie krzeszowscy bracia szerzyli jej kult na terenie średniowiecznego Śląska oraz całej Europy. Pod jej opiekę oddali swój zakon oraz podległe mu dobra i majątki. Świętą Annę czczono na dolnośląskiej ziemi jako orędowniczkę tkaczy i górników złota. Do niej też modliły się kobiety prosząc o dobrą śmierć, szybki poród czy ochronę przed zarazą.

Również Henryk Molberg poddał się pod opiekę św. Anny. On to zapewne, za namową mnichów z Krzeszowa, wybudował miejscową kaplicę i nadał jej imię patronki cystersów. Budowla ta nie była więc żadnym kościołem – jak chcą niektóre źródła – lecz kaplicą dworską, z której korzystali wyrobnicy i służba zatrudniona w majątku Molberga. Kościołem w Pełcznicy była jedynie świątynia pw. św. Franciszka z Asyżu, która obecnie jest usytuowana w północnej części Świebodzic. Uchodzi ona dzisiaj za najstarszy obiekt sakralny na tych terenach.

Rafał Wietrzyński

16 LIKES

One Comment

  1. Sobiesław Nowotny Sobiesław Nowotny 11 listopada 2021

    Informacje na temat fundamentów nieznanej budowli, stojącej w pobliżu dawnej kaplicy są niezmiernie ciekawe, lecz zapewne odkrycie to nie zostało fachowo zinterpretowane w owym czasie przez archeologów. Fundamenty dużej budowli, jakkolwiek mocne, wcale nie muszą wskazywać na obiekt o charakterze obronnym, lecz na przykład na większy obiekt sakralny – w tym wypadku kościół. Zachowane ruiny „kaplicy” przypominają bardziej resztki prezbiterium jakiejś okazałej gotyckiej budowli, o czym można się przekonać jeszcze dziś, dokonując wizji lokalnej miejsca. Historycy niemieccy w okresie przedwojennym, a za nimi część polskich po drugiej wojnie światowej, snuła przeróżne dywagacje na temat tego miejsca, skupiając się bardziej na fakcie zniszczenia tego sakralnego obiektu podczas wojen husyckich – zważywszy, że zachował się on w formie trwałej ruiny. Żaden nie przeprowadził jednak solidnej kwerendy archiwalnej w miejscach gromadzenia źródeł historycznych, czyli w archiwach, w tym konkretnym wypadku w Archiwum Archidiecezjalnym we Wrocławiu. Okazuje się, że zachowały się dokumenty, które nie tylko dotyczą „kaplicy”, lecz pokazują, że właśnie owa „kaplica” była kiedyś kościołem parafialnym w Pełcznicy. W zbiorze Dokumentów parafii świdnickiej (obecnej katedry św. Stanisława i św. Wacława) przechowywanym w Archiwum Archidiecezjalnym we Wrocławiu zachował się oryginał dokumentu wystawionego 21 października 1446 r. przez Hermanna von Czettritza na zamku Książ, pana na tymże zamku, którym zatwierdza on fundację swego poddanego Vecetcza Weissera w wysokości 1 grzywny czynszu na rzecz altarysty Nicolausa Lockaw, pełniącego posługę … przy ołtarzu Św. Trójcy w kościele parafialnym w Pełcznicy. Dokument ten jest niezmiernie cenny pod wieloma względami. 1.) Wskazuje, że kościół w Pełcznicy nie został zniszczony w 1428 r. przez Husytów, a jeżeli to nastąpiło, to zniszczenia były na tyle nieznaczne, że do roku 1446 zdołano je naprawić. 2.) Pokazuje on, iż kościół w Pełcznicy posiadał bogate wyposażenie, którego jednym z elementów był ołtarz ku czci Św. Trójcy – nie był to zapewne ołtarz główny tego kościoła, gdyż zwykle w wystawianych dokumentach wspominano ten fakt. 3.) Skoro ołtarz Św. Trójcy nie był ołtarzem głównym, musiał zatem stać we wnętrzu kościoła, nie zaś w prezbiterium (to było przeznaczone zawsze na miejsce wystawienia ołtarza głównego) – przyjąć zatem należy, że zachowane resztki budowli, interpretowane jako „kaplica” stanowią w rzeczywistości nikłe pozostałości po okazałym kościele w Pełcznicy. Co ciekawe, w tym samym zbiorze zachowało się kilka dokumentów dotyczących kościoła w Cierniach, który za każdym razem nazywany jest „kościołem parafialnym w Cierniach”, nie zaś „w Pełcznicy”. Dokument, o którym wspominam daje wyraźne rozróżnienie, wspominając „kościół parafialny w Pełcznicy”. W świetle tego, o czym wspomniałem przypuszczać zatem należy, iż kościół w Pełcznicy zniszczony został w późniejszym czasie, niż dotychczas przyjmowano – przypuszczalnie nastąpiło to w okresie wystąpień związanych z reformacją lub nawet dopiero w okresie wojny trzydziestoletniej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Mission News Theme by Compete Themes.