Press "Enter" to skip to content

XVIII-wieczny opis Świdnicy (cz. I)

Spread the love

Świdnica jest jednym z niewielu miasta Śląska, które doczekało się licznych opisów w okresie nowożytnym. Spora ich część ciągle nie została opublikowana i spoczywa w różnych archiwach i bibliotekach w formie rękopiśmiennej. Inne ukazały się wprawdzie drukiem, lecz są nadal trudno dostępne, a w dodatku nie zostały przetłumaczone na język polski.

Jedynym z ciekawszych opisów anonimowego autora, który pozostawał nieznany lokalnym historykom, wydrukowany został w 1789 r. na łamach czasopisma naukowego Journal von und für Deutschland (Żurnal o Niemczech i dla Niemiec). Nosi on tytuł: Topografia umocnionego miasta Świdnicy leżącego w księstwie śląskim. Oprócz długiego wstępu historyczno-krajoznawczego, który zawiera przeważnie dane dla naszego miasta znane z innych prac, a który z tego powodu pomijamy w tym miejscu, ujmuje on ciekawe informacje statystyczne, które uzupełniają informacje zawarte chociażby w pracy Friedricha Alberta Zimmermanna, dotyczącej księstwa świdnickiego, wydanej drukiem w 1785 r.

Gdy chodzi o liczbę ludności Świdnicy autor zanotował następujące dane:

Według skrupulatnych wyliczeń na terenie Świdnicy mieszkało w 1788 r. 8983 osoby. 6118 należało do stanu cywilnego, zaś 2865 do stanu wojskowego, nie licząc 900 osób, które były urlopowane, i w miesiącach lipcu i sierpniu wyjeżdżały zwykle na ćwiczenia wojskowe. – Liczba mieszkańców Świdnicy wyznania ewangelickiego opiewa na 5059 osób. W ostatnich 8 latach, od 1781 do 1788 r. urodziło się w obrębie tutejszego zboru 1209 osób, zmarło zaś 1482 osoby. A zatem średnio na rok przypada tu 151 urodzeń i 185 zgonów, a zatem zgody przewyższają średnio o 24 osoby przypadki urodzeń. Jedynie w 1787 r. liczba urodzeń przekroczyła liczbę zgonów. Liczbę mieszczan wyznania katolickiego na terenie Świdnicy szacuje się na 1059 osób. W obrębie tutejszej parafii katolickiej w ciągu ostatnich ośmiu lat przyszło na świat 368 osób a zmarło 404. A zatem ich ogólna liczba również zmniejsza się w stosunku rocznym, lecz zaledwie o 2 osoby. W obrębie parafii garnizonowej w latach 1785-88 przyszło na świat 408 osób, a zmarło 344 osoby. Zatem wedle średniej z okresu 4 lat na rok przypada tu 102 urodzenia i 86 zgonów.

Świdnicki Rynek w XVIII wieku na pocztówce z ok. 1905 r.
(Album: Świdnica na dawnych pocztówkach. Tom III)

Autor tekstu z radością informuje o tym, iż w obrębie tutejszej parafii garnizonowej urodzenia przewyższają zgony, odwrotnie niż ma to miejsce wśród ludności cywilnej miasta, a tłumaczy to nadzwyczajną opieką lekarską, jaką cieszyć się może tutejszy garnizon pruskiej armii królewskiej. Po danych statystycznych dotyczących liczby ludności przechodzi on do opisu samego miasta.

Na terenie miasta, nie licząc budynków zatylnych i bocznych, stoją 422 domy, a na przedmieściach 226 domów, które to wszystkie ubezpieczone są w Towarzystwie Przeciwpożarowym na łączną sumę 219665 talarów. W budynkach tych mieszka 449 osiadłych na stałe i 531 nie posiadających majątku mieszczan z ich rodzinami. Już w 1397 r. miasto liczyło grubo ponad 900 domów, mianowicie 498 domów w obrębie murów miejskich i 451 domów na przedmieściach, a oprócz tego jeszcze 56 stodół, których liczba obecnie nie przekracza 24. Przed wybuchem wojny trzydziestoletniej liczba domów w całym mieście wzrosła do 1349, zaś pod koniec wojny liczyło ono zaledwie 118 biednych chałup. W dawnych czasach domy w Świdnicy posiadały słynne podcienia, które najpiękniejszą część frontów poszczególnych kamienic czyniły zdatnymi co najwyżej do urządzenia w nich kramów kupieckich, a które jeszcze w obecnych czasach oglądać można jeszcze w niektórych rejonach Szwajcarii i w innych miastach Śląska. Po pożarze, który miał miejsce w 1716 r., za wzorcowy uznano na terenie Świdnicy włoski styl budowlany, a miastu nadano nową formę. W obrębie większości ulic napotkać można dość przestronnie wzniesione budynki o dwóch bądź nawet trzech piętrach, nie licząc najniższej położonej części kamienicy. Miasto ucierpiało straszliwie w okresie oblężeń twierdzy świdnickiej w latach 1757, 1758, 1761 i 1762, ponieważ jednak po zawarciu pokoju otrzymało od króla subwencje w wysokości 336 tys. i 467 tys. talarów, zaś od Towarzystwa Przeciwpożarowego odszkodowanie w wysokości 233049 talarów, dlatego też na nowo w piękniejszej formie podniosło się ze swych prochów. Król Fryderyk II wielokrotnie wspominał na ofirę i nieszczęście tego miasta, jakie ponosiło ono w czasie wojen. Oprócz wspomnianych darowizn przez wiele lat wspomagał tutejszych mieszczan udzielając im wolnizny do 60 procent kosztów budowlanych, wspierając krycie dachów ich domów dachówką, a podczas swej ostatniej wizyty, zdając sobie sprawę, iż „nigdy już nie będzie mógł oglądać Świdnicy”, udzielił jej nadzwyczajnego podarunku w wysokości 90.000 talarów. Warto dodać, iż gdy miasto przechodziło pod rządy pruskie na jego terenie znajdowało się zaledwie 12 domów krytych dachówką, obecnie z trudem można by było znaleźć 12 domów, których dachy jeszcze nie zostały pokryte dachówką. W ogóle byłoby ciężko znaleźć obecnie dom na terenie miasta, który znajdowałby się w złym stanie budowlanym. W czasie budowy twierdzy świdnickiej zburzono natomiast więcej niż 70 domów.

(…) Ulice w mieście nie są proste i równie szerokie, jakkolwiek wedle informacji kronikarza Hennela von Hennelfelda, to już Bolko Surowy starał się o zakładanie szerszych ulic. Jest wysoce prawdopodobne, iż obie piękne ulice, które prowadzą do zamku, są jego dziełem (ulica Grodzka i Kotlarska). Sklepienia piwnic po obu stronach ulic wychodzą więcej niż na 5 łokci na zewnątrz w głąb ulicy, i przyczyniają się do zwężenia drogi przejazdu. Rynsztok umieszczony pośrodku ulicy zbiera wodę deszczową, a ze względu na położenie miasta zbudowanego na pochyłym terenie, prowadzi ją on z wielkim szumem w dół, gdzie wyłapuje ją fosa miejska. Każde opady deszczu oczyszczają Świdnicę, ponieważ w niektórych miejscach zalegają tu nieczystości. Z dachów każdej z kamienic odchodzą drewniane rynny sięgające prawie środka ulicy, które wychodzą poza gardziele piwnic. Rynny te w czasie intensywnych opadów deszczu stanowią zagrożenie dla każdego, kto otwartym powozem próbuje przejechać przez miasto, gdyż może on po prostu zostać całkowicie zalany (co jest rzeczywiście bardzo uciążliwą rzeczą). Brakuje tu jeszcze zupełnie wieczornego oświetlenia ulicznego, w czym Świdnica stoi dalece w tyle za innymi mniejszymi nawet miastami na Śląsku. Nazwy większości ulic w mieście mają historyczne uzasadnienie, jak na przykład ulica Zamkowa (obecnie Grodzka), Kotlarska, Siostrzana, Pańska zwana inaczej Włoską. Pewna część ulicy Ściętych (obecnie Franciszkańska), która prowadziła ku Siostrzanej, nosiła nazwę Dworu Beginek. Nie wiadomo skąd pochodzi druga nazwa ulicy Pańskiej, czyli ulica Włoska. Prawdopodobnie kamienice przy tej ulicy w okresie średniowiecza zamieszkiwali tak zwani Lombardowie, czyli kupcy włoscy, którzy opanowali dużą część handlu w Niemczech, zajmując się również lichwą. Ze względu na bogactwo, którego się dorobili, określani byli mianem panów.


Świdnicki Rynek w XVIII wieku na pocztówce z ok. 1905 r.
(Album: Świdnica na dawnych pocztówkach. Tom III)

Plac Targowy, nazywany na Śląsku powszechnie Rynkiem, zdobi wspaniale wzniesiony ratusz, a na każdym z jego naroży ustawiony jest kamienny basen (fontanna), która wyłapuje wodę doprowadzaną tu rurami. – Miasto posiada 6 bram miejskich, które wraz z nadejściem zmroku zamyka się, za wyjątkiem jednej, i otwierane są one dopiero z jutrzenką. Jest to wielką uciążliwością, zarówno dla podróżnych, jak i mieszkańców samego miasta, a w czasach pokoju potrzeba takiego zamykania w ogóle wydaje się nieuzasadniona. […] Los od samego początku jej istnienia wyznaczył Świdnicy rolę twierdzy. […] Po drugiej wojnie śląskiej Fryderyk II uczynił z niej jedną z najważniejszych twierdz granicznych w kierunku Czech. Założone tu pola minowe są bardziej rozległe niż przy wszystkich pozostałych twierdzach tego kraju. Wielkie sumy, jakie wydane zostały na budowę twierdzy, przyczyniły się do poprawy dobrobytu mieszkańców i zdołały zatrzeć ślady wojen. W dawnych czasach Świdnica posiadała młyn prochowy, a sam proch przechowywano na terenie miasta. Młyn ten  już nie istnieje, a proch składowany jest obecnie przed bramami miasta, w tak zwanych domach prochowych, które w ostatnich czasach wyposażone zostały w piorunochrony. […] Do najznakomitszych budowli użyteczności publicznej w mieście należy ratusz, który wzniesiony został z równie wielkim smakiem, jak stojąca obok niego wieża ratuszowa. Na jej szczycie ma swe stałe mieszkanie strażnik na wieży. Wedle kronikarskich zapisków zegar na ratuszu został wymieniony 14 października 1593 r. na tzw. półzegar [dotychczasowy posiadał tarczę 24-godzinną]. Archiwum ratuszowe przechowywane jest w ognioodpornej izbie i gromadzi większą część dokumentów rady miejskiej od czasów książąt aż po dzień dzisiejszy. Jest ono ułożone w nadzwyczaj znakomitym porządku.

Autor przechodzi w tym miejscu do opisu poszczególnych budowli sakralnych miasta, które pomijamy w tym miejscu, ze względu na brak nowych informacji do dziejów miasta. Ciekawszy natomiast jest opis innych budynków użyteczności publicznej:

W Domu Stanowym na Rynku (obecnie kamienica Rynek nr 4) zbierają się stany obu księstw świdnickiego i jaworskiego celem odbywania tu swych zwyczajowych narad. W budynku tym ma swą siedzibę kancelaria ziemska (w XVIII w. starostwa powiatowego), archiwum ziemskie i urząd podatkowy. Do magazynów królewskich zaliczają się liczne wysokie i przestronne budowle, stojące zarówno na terenie miasta, jak i poza jego murami, i ciągle panuje troska o nowe miejsca pod ich budowę. W 1761 r. dokonano tu wypieku 10000 funtów sucharów na wypadek oblężenia miasta, lecz austriaccy żołnierze uznali je za zbyt smakowite, aby mogli cokolwiek z nich pozostawić. Piekarnia polowa składa się z 16 pieców, w których w każdym jednym w ciągu 24 godzin można dokonać 7-krotnego wypieku i za każdym razem można tu wypiec 1530 funtów chleba. Piekarnia ta dostarcza zatem dziennie 168000 funtów chleba. Drewno stało się w tej okolicy niezmiernie cennym i rzadkim materiałem, a to za sprawą funkcjonowania bielarni (blichowni) sukna, działań wojny siedmioletniej i coraz większej zabudowy kraju. Dlatego też przy piekarni tej zamiast składu drewna założono skład węgla (czyli tzw. remizę węglową). Na jego terenie znajduje się 30000 korców węgla, które stanowią równowartość dla 4283 sążni drewna.

Opracował i tłumaczył Sobiesław Nowotny

13 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mission News Theme by Compete Themes.