W niewielkiej Przesiece (gmina Podgórzyn, powiat jeleniogórski) odsłonięto w sobotę 28 września monument, upamiętniający odnalezienie tutaj w 1945 r., trzech zrabowanych przez Niemców obrazów Jana Matejki Batory pod Pskowem, Rejtan i Unia Lubelska.
Chwała z odnalezienia ukrytych na Dolnym Śląsku podczas wojny dzieł w całości przypadła warszawskim muzealnikom. Tymczasem pierwszą osobą, która znalazła obrazy i zawiadomiła władze była jedna z mieszkanek tej niewielkiej miejscowości – Stanisława Urban. O tej fascynującej historii pisaliśmy tutaj: Przesieka i Matejko – jak było naprawdę?
To właśnie z inicjatywy jej syna – Mariusza Czerskiego, mieszkańca Przesieki, powstał monument upamiętniający odnalezienie obrazów.
Już w maju 1945 roku, zaraz po wkroczeniu na Dolny Śląsk Armii Czerwonej, na ziemi jeleniogórskiej pojawili się polscy pełnomocnicy i ich współpracownicy. Obwodem nr 29. miał kierować starosta Wojciech Tabaka.
– Mama znała język niemiecki, więc pełnomocnik Tabaka skierował ją do osiedlania Polaków, którzy przybywali tu z całej Polski, by budować swoje nowe życie – mówi Mariusz Czerski, najmłodszy syn pani Stanisławy. – Trafiła do Podgórzyna, do którego docierał wówczas tramwaj z Jeleniej Góry, a potem dojechała do Hain, Przesieki. Mama była odpowiedzialna między innymi za przyznawanie domów przybyłym tutaj Polakom.
Pewnego czerwcowego dnia w Hain pojawił się człowiek, który postanowił zająć jeden z budynków do zasiedlenia – Waldschlösschen, czyli Leśny Zameczek. Gospodę, leżącą na samym szczycie urokliwej karkonoskiej miejscowości. Stanisława Urban przystąpiła do zwyczajowych procedur. Wzięła ze sobą dwie osoby – sołtysa Sylwestra Pawlaka i miejscowego milicjanta i poszła komisyjnie przekazać wybrany dom. – Gdy mama weszła do środka, zajrzała także do piwnicy – mówi Mariusz Czerski. – W środku znajdowały się skrzynie. A w nich, jak się później okazało, były obrazy Matejki.
Kobieta natychmiast powiadomiła o odkryciu pełnomocnika rządu Wojciecha Tabakę. To od niego prawdopodobnie wiedzę powziął cytowany tutaj już referent wydziału kultury i poszła ona dalej w świat. Ostatecznie o obrazach dowiedział się profesor Stanisław Lorenz, który poszukiwał zagrabionych dzieł na Dolnym Śląsku, zabezpieczając je w Jeleniej Górze.
Tą właśnie zapomnianą historię postanowili upamiętnić Mariusz Czerski, syn pionierki Stanisławy Urban, po drugim mężu Czerska oraz jego przyjaciel Maciej Popkiewicz. A przypominać ma o tym odsłonięty właśnie monument. Na uroczystości jego odsłonięcia obecni byli starosta jeleniogórski oraz przedstawiciele władz gminy.
O znaczeniu tej chwili najlepiej świadczyły łzy i załamujący się ze wzruszenia głos kustosza Muzeum Narodowego w Warszawie Doroty Ignatowicz-Woźniakowskiej, gdy w imieniu wszystkich muzealników próbowała dziękować: – To jest niesamowite. Dziękuję wszystkim, którzy ratowali te działa sztuki… Nie tylko tu… ale i wszędzie… Pozostałe słowa utknęły w gardle wzruszonej kobiety.
Gościem honorowym uroczystości była Maria Serafińska-Domańska, kustosz Muzeum Pamiątek po Janie Matejce w Wiśniczu „Koryznówka”, potomkini żony Jana Matejki. Wśród gości pojawił się też Robert Kudelski, który od lat tropi losy zaginionych podczas wojny dzieł sztuki.
W kuluarowych rozmowach zasugerowaliśmy przedstawicielom zaproszonych władz samorządowych zastanowienie się nad ewentualnym przywróceniem Przesiece nazwy Matejkowice, jaką określano oficjalnie miejscowość po odnalezieniu obrazów w 1945 r., co wydawało się naturalną konsekwencją sobotnich uroczystości.
AD
5 LIKES
Ale prawda jest taka, że to por. Zygmunt Bratkowski powiedział prof. Lorenzowi przy obiedzie w Szczytnej, że widział te skrzynie i dlatego już następnego dnia była w Przesiece ekipa rewindykacyjna. Czy o nim napisano na tablicy i chociaż wspomniano podczas uroczystości?https://pl.wikipedia.org/wiki/Zygmunt_Bratkowski
… uzyskawszy wcześniej informację od Tabaki, któremu zgłosiła to Stanisława Urban, pierwsza osoba, która zobaczyła skrzynie i poinformowała o tym zwierzchników. Na monumencie nie ma żadnych nazwisk. Jest po prostu przypomnienie o fakcie odnalezienia dzieł właśnie w tej malutkiej miejscowości.
Otóż nie! Przy całym szacunku do dokonania pani Urban, żadne zachowane dokumenty (ani też prof. Lorentz) o niej nie wspominają w związku z odnalezieniem obrazów Matejki. Dajemy wiarę relacji ustnej syna i niech tak będzie. Dotarłem do archiwum prof. Lorentza (będąc niedawno u jej córki), w którym podaje, powołując się na notatkę ze starostwa, że informację powziął od niejakiego inż. Graumanna. Kim był? Do dzisiaj nie wiadomo. A warto podjąć starania w celu wyjaśnienia kim był.
Druga sprawa – sekretarz Wojciecha Tabaki – Zdzisław Straszak. Jest zachowany dokument, w którym minister kultury dziękuje mu za ratowanie i pomoc przy przewiezieniu obrazów z Jeleniej Góry do Warszawy. A więc osób zaangażowanych w ratowanie Matejki jest więcej. Warto o tym pamiętać. Jak również i o bezimiennych żołnierzach VII Łużyckiej Dywizji Piechoty, konwojujących Matejkę do Warszawy, (X Sudecka DP z Jeleniej Góry była wówczas odkomenderowana do Kłodzka, bo groził konflikt z Czechosłowacją, stąd i por. Bratkowski w Szczytnej).
Pomysł z Matejkowicami ciekawy ale może się po latach nie przyjąć. Jedyna pamiątka to muzeum w Jeleniej Górze, gdzie zdeponowano obrazy. Cały czas znajduje się na ulicy… Jana Matejki! Pozdrawiam
Szanowni Państwo, bardzo cenne są wszelkie badania lub dochodzenia w rzeczy odnalezienia obrazów Jana Matejki w obecnej Przesiece. Moje poszukiwania trwały długo a przeglądałem sporo interesujących dokumentów , które otrzymałem od muzealników. Jest to imponujacy materiał do przestudiowania. Relacje mojej matki o odnalezieniu obrazów były zawsze takie same , ponieważ wracała do wspomnień z tamtego czasu. Matka prowadziła także swoje notatki w których mogłem odczytać jakie były jej spostrzeżernia oraz uwagi. Powiem tak, dzielenie włosa na czworo w tym temacie nie ma sensu. Nie chodzi mi o to kto był bardziej lub mniej ważny przy odnalezieniu , transporcie itd. Kilka wersji dotyczących czy i kto wtedy był i kto informował kogo o odnalezieniu obrazów wprowadza jakieś dywagacje. Moim zdaniem trzeba wczuć się w tamte czasy, kiedy trudno było raczej o porządek archiwalny. Wiadome też było , ze Rosjanie zaprowadzali własne zasady i nowe Polskie władze musiały sie podporządkować w zaswadniczych sprawach. Osoby które informowały o fakcie odnalezienia obrazów nie były całkowicie i szczegółowo poinformowane więc lakonicznie pisały notatki i takie posyłały . Moja matka z pewnością wiedziałaby o przybyciu prof. Lorentza do Hain a trzeba wiedzieć, że pracowała w terenie przygranicznym i ówczesny posterunek zołnieży ochrony pogranicza powiadamiał ją o osobach przybywających do Hain. Poza tym prof. Lorentz gdyby był , to zapewne zechciałby zamienic choć kilka słów z Matka o fakcie odnalezienia obrazów. Reasumując odnalezienie wygląda to tak, że splendor ten niektóre osoby poniekąd przypisywały sobie pomijając innych. Mniejsza o to . Pierwsze zakłamanie, że obrazy ukradli Niemcy okazało sie nieprawdą. Wątek przesiecki przedstawiłem według mojej matki. Jeżeli ktoś ma ochotę , może nadal dochodzić co i jak było wtedy. 28 września 2019 r. na odsłonieciu tablicy pamiątkowej były wspaniałe osoby ; Muzealnicy z Muzeum Narodowego z Warszawy, Krakowa , Wiśnicza oraz wielu zainteresowanych gości. Proponuje posłuchać ich relacji i wypowiedzi na temat historii dzieł sztuki. My, Społeczny Komitet ( 3 osoby) niczego nie oczekujemy w zaszczytach za naszą pracę. W Przesiece pozostawiamy ślad historyczny, upamietniający tamto wydarzenie oraz informacje o wysiłku Polskich muzealników jaki włożyli przez długie lata aby dobra kultury Narodowej ocalić a ludzie mogli podziwiać dzieła Mistrza Jana Matejki. Zapraszam na nszą stronę internetową ; przesieka1945.pl