Press "Enter" to skip to content

Osówka – tajemnica uskoku rozwiązana

Spread the love

Przez dziesięciolecia rozpalał głowy lubiących zagadki i pasjonujących się kompleksem Riese. W lutym 2019 roku odkrył zazdrośnie chronione tajemnice. O „uskoku”, który przyciągał na Osówkę, jedną z części kompleksu Riese budowanego podczas II wojny światowej rękami więźniów obozu koncentracyjnego Gross Rosen, rozmawiamy z Łukaszem Orlickim, szefem działu badań miesięcznika Odkrywca.

* Łukaszu, czym w ogóle jest „uskok” na Osówce?

– To dosyć skomplikowany termin geologiczny, ale przyjmijmy, że dotyczy on gwałtownej zmiany poziomu pomiędzy strukturami, a w tym konkretnym przypadku chodzi o dwa korytarze – wyższy i niższy, które dzieli ok. 6-metrowa różnica poziomów. Uskok łączy te korytarze.

* W jaki sposób?

 – I to było kluczowe pytanie, bo nie wiedzieliśmy przez wiele lat dokładnie w jaki. Miejsce było zakryte gruzowiskiem. Domniemywano, że na dole, przy ścianie uskoku może być wejście do chodnika, który odkryje przed nami kolejne poziomy korytarzy.

* Kiedy ta legenda zaczęła żyć?

 – Właściwie odkąd zaczęto wchodzić do sztolni i zwracać uwagę na różnicę poziomów. To miejsce pokrywało gruzowisko, więc rozbudzało wyobraźnię badaczy, już w latach 60. , gdy do podziemi weszła Główna Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce w towarzystwie żołnierzy i dziennikarzy. Była to wyprawa na czele z doktorem Wilczurem, które miała wyjaśnić zagadki III Rzeszy w tym rejonie. Znane są zdjęcia uskoku z tego okresu.

* Dziś już wiemy, że żadnej tajemnicy tam nie ma?

 – Tak, badanie podjęte przez zarządcę Kompleksu Osówka, pokazały, że za gruzowiskiem była zwykła, prosta ściana. Powodem kontrowersji wokół tego miejsca była też woda, która w znacznej ilości spływała z góry, i wsiąkała w to zawalisko. Wyglądało jakby znikała w nieznanych przejściach. To nadawało tej historii rumieńców. Okazało się, że rozwiązanie jest prozaiczne. Na spągu, czyli dnie sztolni, zamontowano system drenów, który wodę odprowadzał, można było to stwierdzić dopiero po odkopaniu tego miejsca.

* A jednak uskok rozbudzał wyobraźnię wielu osób?

– Badacze zastanawiali się, tworzyli teorie, wdzieli tu zamaskowane podziemia, nieznane korytarze, mówiono o promieniowaniu, rozmawiano ze świadkami, którzy twierdzili, że wchodzili tamtędy do nieznanych obecnie systemów podziemnych przejść. Riese rozbudza emocje. W Sudetach mamy 6 potężnych kompleksów podziemnych. Zaraz obok leży Zamek Książ. Wiele o uskoku napisano. Właściwie nie wiem, kto jest twórcą mitu o nim. Rozpropagował go na pewno Jerzy Cera, który uważał, że jest to jedna z największych tajemnic kompleksu. Pisali o nim Piotr Kruszyński i Joanna Lamparska. Organizowano badania. Ekipa Odkrywcy też próbowała przebadać to miejsce georadarem.

* Trochę to jednak smutne, gdy tajemnice znajdują tak banalne rozwiązania?

 – Do niedawna Osówka miała dwie większe tajemnice – uskok i szybik. Ja nazywam je tajemnicami „srebrnej” kategorii. Nie dlatego, że są gorsze, ale mniej powszechnie znane. W przeciwieństwie do zajmujących szczyt poszukiwawczego podium spraw takich jak bursztynowa komnata, złoto Wrocławia czy złoty pociąg. Te pierwsze budzą równie wielkie emocje, choć są jednak mniej znane. 

* Te emocje pewno było widać w ostatnich dniach, gdy trwały badania?

 – To prawda. Grupa ludzi, która zajmuje się tym tematem od lat, naprawdę to przeżywała. Mięli nadzieję, że niebawem wejdziemy tam, gdzie od 1945 roku nikt nie wchodził. I oczywiście odkryjemy jakąś wielką tajemnicę. Okazało się, że to tylko pionowa ściana, z której spada woda. I okazało się nagle, że… to już koniec. Wiele osób było z tym miejscem związanych bardzo emocjonalnie. Ale od razu powiem, że nie wszyscy się z tym pogodzili. I z pewnością o uskoku jeszcze usłyszymy.

* Są też dobre strony, przy okazji w sobotę 23 lutego na Osówce odbył się prawdziwy zjazd ludzi zajmujących się historią, tajemnicami i Riese.

 – I tak to jest, że jedna sprawa zostaje rozwiązana, a tu już druga ustawia się w kolejce. Podczas spotkania Tomasz Jurek z Wałbrzycha opowiedział o nieznanym szybiku, który osobiście widział na Osówce w latach 70. Szybiku wiodącym do jakiegoś zapomnianego korytarza. Wytropił też mapę, na której Zbigniew Dawidowicz zaznaczył to miejsce. Pojawiła się więc zupełnie nowa rzecz do wyjaśnienia.

* Co na terenie Riese pozostało nam jeszcze do zbadania?

 – Szyb w Osówce, o którym już mówiłem. Olbrzymie zasypisko mamy też w Walimiu. W Gontowej kilka lat temu prowadzono prace, ale sztolnia nie została ostatecznie zbadana. Tutaj kryje się cała wspaniała historia komendanta Grabowskiego, wysadzonej sztolni i zaginionego konwoju. On go szukał w 1945 roku i my znaleźliśmy ślady tych poszukiwań, za jednym z odkopanych zawałów. Zaginionego konwoju ze skarbami nie odnaleziono, a sztolnia numer 3 na Gontowej ciągle jeszcze nie została do końca odkopana. To są dla mnie najważniejsze sprawy do wyjaśnienia. Tylko oczywiście są to kwestie kosztowne, wymagające czasu i dobrej organizacji. 

* A jakie grupa Gemo Odkrywcy ma plany na te rok? Będziecie też w Sudetach? Tajemnica goni tajemnicę?

 – W tym roku zaplanowaliśmy kilkanaście działań na terenie Polski. Na wiosnę zajmiemy się tajemnicami podziemnych fabryk w okolicach Leśnej i Lubania. Będziemy też szukali Zantyru – pierwszej siedziby konwentu krzyżackiego koło Malborka. Chcemy wrócić do Szklarskiej Poręby, gdzie szukamy śladów tzw. szczeliny jeleniogórskiej. Będziemy z pewnością w czerwcu na Zamku Grodno, gdzie kontynuujemy wspólnie z „Archeologią Żywą” wykopaliska i w Kostrzynie. Zamierzamy też sprawdzić niezwykle ciekawą historię związaną z Zamkiem Książ. A w Górach Sowich już jesteśmy umówieni na mały rekonesans na Osówce.

* Do zobaczenia zatem w terenie, a mieszkańców zapraszamy do czytania Odkrywcy, gdzie piszecie o swoich poszukiwaniach.

12 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Mission News Theme by Compete Themes.