Czy dzieje Nowej Soli mogą mieć coś wspólnego ze Świdnicą? Okazuje się, że tak. Tym łącznikiem jest świdniczanka Agnieszka Dobkiewicz, prezes fundacji IDEA – wydawcy Świdnickiego Portalu Historycznego i autorka książek o obozie koncentracyjnym Gross-Rosen.

W jednej z nich – „Dziewczynach z Gross-Rosen” świdniczanka opisała historię Alize Besser, która była podczas ostatniej wojny więziona w filii tego obozu w Nowej Soli – FAL Neusalz. Kiedy w ubiegłym roku na zaproszenie Marka Grzelki – regionalisty z Nowej Soli,gościła na spotkaniu autorskim w tym mieście i opowiadała o więźniarkach nowosolskiego obozu oraz o tragicznym marszu śmierci, w jaki zostały pognane, piękną deklarację złożył obecny na spotkaniu przewodniczący rady miejskiej Nowej Soli Andrzej Petreczko. Pod wrażeniem opowieści świdniczanki o tragicznych losach więźniarek, które wykonywały morderczą pracę w fabryce w Nowej Soli obiecał, że zostaną one we właściwy sposób upamiętnione.
Nowa Sól miała szczęście, bo mieszka w niej Marek Grzelka, który od lat interesuje się losami AL Neusalz i propaguje wiedzę o obozie. Co roku rusza w marsz śladami więźniarek, które były gnane podczas ostrej zimy na początku 1945 roku i z których przeżyła niewielka część. Marek o obietnicy, która padła na spotkaniu, nie dał zapomnieć. Jak mówi Agnieszka Dobkiewicz on ten pomnik po prostu „wychodził”. Inicjatywa i działania Marka trafiły na podatny grunt i znalazły poparcie u między innymi prezydenta Nowej Soli Jacka Milewskiego i dyrektora muzeum w Nowej Soli Tomasza Andrzejwskiego. Efekt? W czwartek 26 stycznia odsłonięto w Nowej Soli pomnik poświęcony więźniarkom AL Neusalz.



– W miejscu dawnej grossroseńskiej filii w Nowej Soli, która wypadła na wiele lat z pamięci zbiorowej, odsłonięto dziś uroczyście pomnik poświęcony grossroseńskim dziewczynom! Także Alize Besser, którą opisałam w „Dziewczynach z Gross-Rosen”. Gdy przyjechała do Nowej Soli i zobaczyłam tłum mieszkańców na uroczystości, nogi ugięły mi się kilka razy. Gdy widziałam, jak Marek Grzelka, „ojciec” tego, co się stało w Nowej Soli i przyjaciel, poszedł za pomnik, by się wypłakać, właśnie tak, jak prawdziwy facet w takiej chwili powinien. I wtedy, gdy się okazało, że stoimy wszyscy na oryginalnej kostce, którą dziewczyny codziennie maszerowały do niewolniczej pracy z obozu do zakładu. I gdy widziałam ten tłum, który przyszedł tu głowę pochylić. Radość, wzruszenie, satysfakcja, duma – napisała na swoim profilu na Facebooku Agnieszka Dobkiewicz.
To, co stało się w Nowej Soli, powinno stać się przykładem dla innych samorządów, które na swoim terenie miały filie obozu KL Gross-Rosen lub inne obozy, w których zmuszano ludzi z podbitych przez hitlerowców terenów do niewolniczej pracy.

Takich miejsc wymazanych z pamięci i naszej świadomości, nawet w naszym, najbliższym rejonie jest jeszcze wiele, chociażby w Wałbrzychu czy w Świebodzicach. Także w Świdnicy. Na razie nie potwierdzono oficjalnie istnienia tu filii KL Gross-Rosen, chociaż istnieją pewne przesłanki do postawienia takiej tezy. Na pewno natomiast było na terenie miasta kilka obozów czy też komand pracy, w których zmuszano do niewolniczej pracy robotników przymusowych. W Świdnicy byli więzieni także członkowie ruchu oporu z całej Europy. Czy Świdnica upamiętni tych ludzi?
– Wiemy na ten temat już sporo, chociaż ciągle jeszcze zbyt mało, aby narysować pełny obraz funkcjonowania zbrodniczego systemu w Świdnicy. Badania, jakie prowadzą w Świdnickim Portalu Historycznym Andrzej Dobkiewicz i Sobiesław Nowotny pozwalają mieć nadzieję, że jeżeli w mieście kiedyś pojawi się przychylna atmosfera do upamiętnienia tych wszystkich ludzi, to będzie skąd czerpać wiedzę – dodaje Agnieszka Dobkiewicz.
10 LIKES
Skomentuj jako pierwszy!