Ukazała się najnowsza książka dziennikarki, tropicielki dolnośląskich tajemnic i podróżniczki Joanny Lamparskiej „Imperium małych piekieł”. Autorka nie ukrywa, że w jej pracy była to książka najtrudniejsza.
Tym razem Lamparska sięgnęła po temat wydawałoby się daleki od tajemnic. Książka dotyczy obozu koncentracyjnego KL Gross Rosen, który Niemcy założyli w 1940 roku w niewielkiej miejscowości o tej samej nazwie przy kamieniołomie. To było miejsce kaźni tysięcy osób. Niewolnicza praca powodowała, że przeciętna długość życia wynosiła kilka miesięcy. W 1941 roku obóz przestał być filią KL Sachsenchausen i stał się samodzielną placówką. Wraz ze zmianą sytuacji na froncie zaczęła się też zmieniać jego struktura. Niemcy przenieśli przemysł przebranżowiony już na zbrojeniowy, na wydawałoby się bezpieczny Dolny Śląsk. Zaczęli też potrzebować rąk do pracy. Obóz wydawał się doskonałym rozwiązaniem. Przy zakładach zaczęły powstawać liczne filie.
Tak też się stało w niewielkiej Sieniawce na południu Dolnego Śląska. Tutaj rozlokowały się zakłady Junkersa, a obok powstał Klein-Schönau, jedno z małych piekieł.
– Ponad dziesięć lat temu skontaktował się ze mną Jan Witek z Bogatyni, który później wraz z kolegami utworzył Łużycką Grupę Poszukiwawczą – mówi Joanna Lamparska. – Eksploratorzy zaprosili mnie do malutkiej Sieniawki, wioski koło Bogatyni na styku granicy Polski z Niemcami i Czechami. Stoi tam potężny i ponury kompleks dawnych koszar, który podczas II wojny został rozbudowany i zmodernizowany pod kątem zorganizowania tam zakładów Zittwerke AG, które montowały m.in. silniki na potrzeby Luftwaffe. Te zrujnowane hale, ciągnące się ponad 380 metrów, zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Ale jeszcze bardziej byłam zaskoczona, kiedy okazało się, że ten kompleks ma swoje dramatyczne tajemnice. Dzisiaj w jego część mieści się szpital dla nerwowo i psychicznie chorych. A w piwnicach szpitala Łużycka Grupa Poszukiwawcza natrafiła na bardzo dziwne konstrukcje z czasów II wojny światowej. – Znajdują się w pomieszczeniach, które były kiedyś ze sobą połączone – mówi Lamparska. – Pierwsze, z całą pewnością jest dawną salą do sekcji zwłok, pozostałe wyglądały trochę jak sale tortur z horroru. Pokazałam zdjęcia tych pomieszczeń prof. Tadeuszowi Doboszowi, wybitemu wrocławskiemu genetykowi z Katedry Medycyny Sądowej. Profesor nie miał żadnych wątpliwości. W Sieniawce działał bądź dopiero powstawał ciąg do przygotowywania preparatów medycznych. Biorąc pod uwagę, że do działającego przy zakładach obozu przybył Josef Mengele, postanowiłam pójść tropem tej sprawy.
I tak zaczyna się pasjonujące śledztwo, które zmienia rzeczywistość. Serdecznie zachęcamy do książki, która swoją premierą będzie miała w sobotę 10 października na Dolnośląskim Festiwalu Tajemnic w Książu.
4 LIKES
Skomentuj jako pierwszy!