Press "Enter" to skip to content

Tajemnice góry Ślęży (cz. 5)

Spread the love

Zamek z tytulatury książąt świdnicko-jaworskich

Większość turystów, pokonujących trudy wędrówki na Ślężę, zna skromną kamienną tablicę wystawioną za kaplicą na szczycie góry w pobliżu skromnych resztek jakichś kamiennych murów, na której wyryto napis, informujący, iż to tu znajdował się ślężański zamek.

Zaiste, owe skąpe namacalne świadectwa minionych dziejów tej budowli są tak nikłe, że większość przechodzi obok nich, zupełnie ich nie dostrzegając. A przecież zamek na Ślęży odgrywał w dawnych wiekach niezmiernie istotną rolę. Jego istnienie i ową nadzwyczajną pozycję poświadczają liczne źródła pisane. Te w podobnych przypadkach udzielają nieocenionych dowodów, które pozwalają przywołać i „ożywić” dawno już zapomniane historie.

Spróbujmy bliżej przyjrzeć się kwestii, która historykom przysparza najwięcej kłopotów, a mianowicie pytaniu, czy zamek na Ślęży był siedzibą książąt świdnicko-jaworskich i jak ważną spełniał rolę, skoro jego nazwa znalazła się w tytulaturze książęcej, występującej chociażby w dokumentach wystawianych przez kancelarię książęcą. Początki zamku ślężańskiego nikną w pomroce dziejów. Prawdopodobnie wybudowany został przez książąt wrocławskich po słynnym sporze granicznym Henryka IV Probusa z biskupem wrocławskim Tomaszem, m. in. o podział włości w rejonie Ślęży – według niektórych badaczy wielokrotnie na różny sposób interpretowane znaki ukośnego krzyża (tzw. krzyż św. Andrzeja) miały być właśnie znakami granicznymi. Inni przesuwają ten czas na początki panowania księcia świdnicko-jaworskiego Bolka I. Wiadomo bowiem, iż po sporach, jakie powstały na Śląsku po śmierci Henryka IV Probusa, książę Bolko I zaangażował się po jednej ze stron w wojnę, za co w udziale przypadła mu ostatecznie ziemia świdnicka, gdzie powstało nowe księstwo, właśnie ze stolicą w Świdnicy, które obejmowało również Ślężę.

Artystyczna wizja zamku na Ślęży na pocztówce z pocz. XX wieku

Bolko I zaczął się odtąd określać w wydawanych przez siebie dokumentach tytułem: książę Śląska, pan na Fürstenbergu, książę Świdnicy i Jawora. Gdzie jednak leżał ów tajemniczy zamek o nazwie Fürstenberg? Ponieważ nazwa ta jest bardzo podobna do nazwy Fürstenstein, czyli Książ, historycy XIX i XX wieku zaczęli doszukiwać się najważniejszej siedziby książęcej właśnie w zamku Książ. Niemniej w źródłach miejsce to występuje tylko raz pod nazwą Fürstenberg (Książęca Góra), zawsze jednak pod nazwą Fürstenstein (Książęcy Kamień czy też Książęca Skała).

Czy zatem owa tajemnicza Książęca Góra to nie nasza Ślęża? Przecież wyraźnie w określeniu tym słyszymy Góra, a nie skała, czy też kamień, na którym stoi Książ? Nie byłyby to tylko i wyłącznie poszlaki, gdyby nie fakt, iż dla większości historiografów okresu XVI i XVII wieku Fürstenberg to właśnie nasza Ślęża z zamkiem na jej szczycie. A pamiętać należy, że dla takich autorów jak Daniel Czepko von Reigersfeld, Friedrich Wilhelm Sommersberg itd., dla których sprawy związane ze Ślężą nie były tak odległe czasowo, jak dla autorów piszących w XIX, czy też XX wieku, były to oczywiste fakty.

Daniel Czepko von Reigersfeld pisał o Ślęży w XVII w. w Krótkim opisie obu księstw świdnickiego i jaworskiego: Ta znakomita twierdza górska, która u Ptolemeusza nazywana jest Asceburgium, była miejscem najważniejszych starożytności najdawniejszych mieszkańców tego kraju, […] ostatecznie w roku Pańskim 1471 została zniszczona i spalona. W ten sposób góra Ślęża pozbawiona została swej najlepszej ozdoby.  Czepko dał również wyraz swym podobnym poglądom w pracy poświęconej wyłącznie Ślęży, noszącej tytuł: Zobten-Berg oder Fürsten-Berg (Ślęża zwana inaczej Książęcą Górą). Dla nadania większego znaczenia hipotezie o tym, iż zamek na Ślęży to występujący w dokumentach książąt świdnicko-jaworskich Fürstenberg – pod tym względem świdnicka linia Piastów wyróżnia się również pośród pozostałych linii książęcych na Śląsku; żaden z Piastów nigdy nie używał w swej tytulaturze podobnej nazwy – warto w tym miejscu dodać, iż o zamku na Ślęży i nazwie Książęcej Góry wspomina Legenda św. Jadwigi, która pochodzi przecież z okresu średniowiecza, choć raczej schyłkowej jego fazy, a zatem bezpośrednio z epoki, o której piszemy. I w tym wypadku Ślęża, jak widać, uparcie broni swych tajemnic, które nadal czekają na swego odkrywcę.

Na miejscu dawnego zamku został wzniesiony między innymi istniejący do dziś kościół na szczycie góry. Na zdjęciu badania archeologiczne prowadzone po zdjęciu posadzki kościoła. Odsłoniły najstarsze relikty założenia średniowiecznego (Foto: Grzegorz Sanik/Eloblog)

Husyckie gniazdo

Wczesne losy ślężańskiego zamku owiane gęstą warstwą nieprzepuszczalnej mgły. Każdy historyk, który próbuje ustalić najważniejsze chociażby fakty z dziejów tego miejsca, napotyka na niebotyczne trudności. Wiadomo, iż warownia ta należała do książąt świdnicko-jaworskich. Ich linia wymarła jednak na Bolku II (1368 r.), ewentualnie na wdowie po nim, księżnej Agnieszce, która sprawowała swe rządy do 1392 r. Co stało się z zamkiem na Ślęży w okresie tzw. rządów czeskich na Śląsku? Czy przekazany został w ręce prywatne, czy też był domeną króla czeskiego? A może został zastawiony któremuś z lokalnych szlachciców, jak miało to miejsce z większością zamków księstwa świdnicko-jaworskiego? Na te pytania trudno szukać odpowiedzi. Zamek jednak istniał i z pewnością nie był miejscem opuszczonym. Na pierwsze pewne informacje dotyczące tej „historycznie zapomnianej” budowli natrafiamy przy okazji wojen husyckich. Pochodzą one jednak ze źródeł wytworzonych niemal sto lat później od tych wydarzeń.

W jednej ze świdnickich kronik nowożytnych zapisano bowiem pod datą roczną 1428 r. taką oto informację: Hans Kolda (wł. Cholda z Žampachu), dowódca husytów, zajął zamek na Ślęży, niezmiernie mocną warownię. Przysparzał on z niego wielu szkód świdniczanom i wrocławianom. Tego roku został pobity pod Żytawą. Niezależnie od treści czysto faktograficznej, warto w tym miejscu zwrócić uwagę na drobny szczegół, mianowicie na wskazanie, iż zamek nazywany jest niezmiernie mocną warownią. Być może w takiej formie dochował się od czasów rządów książąt świdnicko-jaworskich, a może jednak był opatrywany już przez króla czeskiego Wacława IV, skoro jeszcze w 1428 r. był nadal „mocną warownią”?

Dla nas najistotniejsza jest jednak wzmianka, iż to warowne miejsce zajęte zostało przez husytów. Zwolennicy czeskiego reformatora Jana Husa dokonywali w I poł. XV wieku licznych najazdów na sąsiadujące kraje niemieckojęzyczne, w tym również na Dolny Śląsk, który pozostał wierny wyznaniu katolickiemu i nie przyjął reformacji husyckiej ze względu na jej narodowy, czeski charakter. Ślązacy stali się największymi wrogami husytów. Świdniczanie i wrocławianie opowiedzieli się jednoznacznie po stronie czeskiego króla, lecz zarazem niemieckiego cesarza Zygmunta Luksemburczyka. Zwalczali oni wszelkimi sposobami i gdzie tylko mogli, wszelkie objawy husytyzmu. Lecz zanim zdołali zawrzeć sojusze z mieszczanami wrocławskimi, husyci zdołali zająć zamek na Ślęży i dokonywali stamtąd łupieżczych wypraw we wszystkich kierunkach, głównie rabując karawany kupieckie, podążające do Świdnicy i Wrocławia. Zajęcie zamku na Ślęży udzieliło husytom możliwości kontroli nad najważniejszymi drogami tych okolic: traktu wiodącego ze Świdnicy do Wrocławia, drogi z Wrocławia przez Ząbkowice do Pragi, jak również tzw. drogi podsudeckiej ze Świdnicy w kierunku Dzierżoniowa, Paczkowa i Nysy.

Ustępy świdnickich kronik nowożytnych podkreślają tę z punktu widzenia śląskiego rozbójniczą działalność, która przez husytów była zwykłą taktyką walki. W tak zwanych rocznikach świdnickich zapisano bowiem: W dawnych czasach na szczycie tej góry stał zamek rozbójników […], który w 1428 r. został spalony i spustoszony.  Słynny świdnicki historyk Heinrich Schubert pisał o obleganiu zamku ślężańskiego jak następuje: Śląskie oddziały oblegały zamek przez dwa tygodnie, wszelkie próby zdobycia jego umocnień drogą szturmu kończyły się niepowodzeniem. Ostatecznie między 7 a 10 czerwca [1428 r.] udało się zmusić oblężoną załogę do kapitulacji. Odprowadzono ją aż do czeskiej granicy. Zaś umocnienia na Ślęży zostały przez oblegających zupełnie zniszczone.

Faktem jest, iż rzeczywiście zamek został przez oblegających zajęty, jednakże dowódca husytów Hans Kolda zdołał wydostać się ze ślężańskiej warowni i zbiec na zamek Homole, leżący na terenie Hrabstwa Kłodzkiego. Świdniczanie i wrocławianie nie zniszczyli też zamku, lecz prawdopodobnie jedynie istniejące tu urządzenia militarne (balisty itp.). Świadczą o tym bowiem wyraźnie zapiski kronikarskie z XVI w. W niedzielę po dniu św. Jakuba (29 lipca) 1543 r. zawaliła się wieża zamkowa na górze Ślęży. Skoro wieża zamkowa przetrwała do 1543 r., to świdniczanie i wrocławianie z pewnością nie zburzyli całego zamku. A że nie burzyli zamku w ogóle przekonają się Państwo z informacji zawartych w kolejnym odcinku tego opracowania.

Sobiesław Nowotny

12 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Mission News Theme by Compete Themes.