O tym, że Dolny Śląsk jest niezwykły nikogo nie trzeba przekonywać. I mamy na to kolejny dowód. Jak podaje Polska Agencja Prasowa w ostatnim okresie archeolog Michał Filipowicz odkrył na obszarze Sudetów 18 nieznanych fortyfikacji z XVIII i XIX w.!
Filipowicz razem ze swoim zespołem prowadzi badania terenowe od 2014 r. Dzięki wykorzystaniu różnych metod – laserowego skanowania lotniczego (ALS), poszukiwaniom w archiwach i pracom w terenie udało mu się odkryć ponad 100 nieznanych nowożytnych fortyfikacji.
– Mamy istny skansen dawnych umocnień, fortyfikacji obrazujący działania armii Husyckiej, Pruskiej, Austriackiej, Rosyjskiej, Francuskiej, Polskiej – mówił dla magazynu National Geographic Filipowicz. – Nie ma tego nigdzie indziej. U nas w Sudetach i w Polsce z racji na burzliwą historię posiadamy przykład wszystkich dawnych szkół fortyfikacji.
W skład zespołu badawczego weszli znakomici fachowcy związani z historią wojskowości oraz archeolodzy: Michał Filipowicz z Uniwersytetu Warszawskiego, dr hab. Grzegorz Podruczny z Collegium Polonicum w Słubicach, mgr Wojciech Grabowski z pracowni archologiczno-konserwatorskiej Argo w Jeleniej Górze, dr Jarosław Lewczuk z pracowni archeologicznej z Zielonej Góry, dr Tomasz Gralak, mgr Piotr Jochymek, Paweł Laska, Włodzimierz Bayer, Adrianna Skrzypczyńska, Sebastian Darowski, Bartosz Łuczak i Marta Markiewicz.
Najwięcej fortyfikacji Filipowicz namierzył w obrębie Kłodzka (woj. dolnośląskie), bo aż 9. – Co prawda jedna z nich znana była służbom konserwatorskim, ale jej wiek był błędnie określony – mówi PAP archeolog.
Według niego umocnienia w Kłodzku pochodzą z pocz. XIX w., kiedy na przedpolach ówczesnego miasta stworzono obóz warowny. W 1807 r. doszło tam do starć pomiędzy armią pruską a oddziałami napoleońskimi oblegającymi twierdzę. Jednak umocnienia te istniały i były modernizowane również w kolejnych latach.
Odkryte przez niego fragmenty fortyfikacji zachowały się słabo – widoczne są uformowane skarpy, tzw. stoki bojowe. Część z umocnień znaleziono na terenie poligonu wojskowego.
Trzy nieznane fortyfikacje archeolog namierzył również w rejonie Mieroszowa. Dwa z tych obiektów to pozostałości fortów z k. XVIII w. Jeden z nich powstał na Górze Dziób (693 m n.p.m.).
Jak pisze korespondent Polskiej Agencji Prasowej Szymon Zdziebłowski – również na obszarze Jeleniej Góry archeologowi udało się namierzyć nieznane fortyfikacje. To umocnienia używane zapewne z w czasie wojen śląskich (poł. XVIII w.) i wojny o sukcesje bawarską (wojna kartoflana – lata 1778–1779), które mogły być wykorzystywane również w czasach wojen napoleońskich.
Filipowicz twierdzi, że namierzył 6 nieznanych do tej pory fortyfikacji w tym rejonie.
– Pięć spośród nich to dzieła fortyfikacji polowej wzniesione w koło miasta już najpewniej w roku 1757 – być może w miejscu stanowisk z wcześniejszych konfliktów zbrojnych – dodaje.
Archeolog uważa, że jedno z umocnień wzniesiono w miejscu średniowiecznego gródka, o czym świadczyć może jego specyficzny kształt (wyniesiona, czworoboczna platforma z owalną konstrukcją – być może pozostałością po wieży).
Stan innych fortyfikacji jest różny – niektóre zachowane są bardzo dobrze, a inne są mało czytelne w terenie. Zniszczenia mogą wynikać m.in. z faktu, że znajdują się na terenach parkowych lub wojskowych.
Więcej można przeczytać tu: National Geographic, Nauka w Polsce PAP
National Geographic, Polska Agencja Prasowa-Szymon Zdziebłowski
5 LIKES
Niestety pan Filipowicz jest mocno spóźniony ze swoimi odkryciami. W całych Sudetach jest grubo ponad setka zachowanych obiektów fortyfikacji ziemnych z XVIII i XIX w. Te, o których pisze Filipowicz, znam od kilku lat, a wszystkie ma zlokalizowane prof. Grzegorz Podruczny z Collegium Polonicum w Słubicach. Część z nich jest już zinwentaryzowana i przebadana.
Fortyfikacje te tworzą zespoły, liczące niekiedy po kilkadziesiąt obiektów. W okolicach Świdnicy najbardziej znane to obóz austriacki pod Burkatowem i Lutomią (czerwiec – lipiec 1762 r.) oraz obóz pruski pod Boleścinem (wiosna 1813r.), wykorzystujący prawdopodobnie starsze szańce z czasów wojny siedmioletniej. Duże zespoły występują w okolicach Złotego Stoku, Barda, wokół Wielkiej Sowy, koło Lwówka Śląskiego, Kamiennej Góry (dwie generacje szańców, z 1760 r. i 1773 r.) oraz na Wzgórzach Dalkowskich koło Bytomia Odrzańskiego. Znane są także pojedyncze szańce, nie tworzące systemów – prawdopodobnie jedyne pozostałości większych obozów. Relikty te występują nie tylko po stronie polskiej, także w Czechach licznie zachowały się takie fortyfikacje.
Pan Michał Filipowicz w środowisku archeologów znany jest z parcia na „bycie odkrywcą”. To akurat odkrycie jest niestety dość nieświeże. Zresztą – koło Mieroszowa odkrył trzy obiekty, ja znalazłem sześć. To poaustrackie szańce, wybudowane po wycofaniu się armii Dauna do Czech, po przegranej bitwie pod Burkatowem i Lutomią.
PS. Ciemną stroną publikowania takich informacji jest plaga tzw. eksploratorów, rzucających się na ujawnione obiekty i bezlitośnie je plądrujących.
Uff, dobrze, że nie podaliśmy dokładnych lokalizacji 🙂
Z całym szacunkiem ale mam korespondencje mailową potwierdzającą dziękowanie mi przez Pana Podrucz… za znalezienie obiektów i mu ich przekazanie. Reszta pana wypowiedzi to stek bzdur !!!!!!!!!!!!!!!!!. Bycie do parcia odkrywcą to jakaś kpina!! Gdyż zawsze jak coś akurat znajdę, zawsze weryfikuję u konserwatora i wysyłam lokalnym archeologom.
„To akurat odkrycie jest niestety dość nieświeże. Zresztą – koło Mieroszowa odkrył trzy obiekty, ja znalazłem sześć. To poaustrackie szańce, wybudowane po wycofaniu się armii Dauna do Czech, po przegranej bitwie pod Burkatowem i Lutomią.” Możemy to zweryfikować z korespondencją mailową ze słynnym panem Grzegorzem P. – który to akurat wraz chyba z panem prze do bycia odkrywcą – to żarty ten komentarz !!
„Część z nich jest już zinwentaryzowana i przebadana” – owszem jest i zawsze o tym pisałem i głośno mówiłem, a cześć sam zinwentaryzowałem czego dowodem są karty AZP.
Michał Filipowicz