Press "Enter" to skip to content

Komuniści vs. ewangelicy

Spread the love

W lutym 1946 r. komunistyczne władze Żarowa (powiat świdnicki) odebrały niemieckim ewangelikom Dom Modlitwy i Opieki nad Młodzieżą „Marienhaus”. Co było powodem postępowania ówczesnych władz Żarowa, wyjaśnia odnaleziony w archiwach dokument wójta gminy – Janusza Rokity, który kierując swoje wyjaśnienia do Starostwa Powiatowego w Świdnicy, opatrzył je klauzulą „Poufne”.

„Marienhaus” w 1918 r.

Ewangelicki Dom Modlitwy i Opieki nad Młodzieżą ufundowany został w 1912 r. przez małżeństwo Eugena i Marii von Kulmiz, z rodziny żarowskich i śląskich przemysłowców, znanej także ze swojej działalności dobroczynnej i charytatywnej. Budowa „Domu Marii” trwała w latach 1912-1913. Poświęcenie budynku odbyło się 16 grudnia 1913 r. i od imienia fundatorki otrzymał on nazwę „Dom Marii” (niem. „Marienhaus”).

W budynku znajdowała się między innymi kaplica z ołtarzem i polichromiami na ścianach oraz suficie, pomieszczenia do spotkań z młodzieżą oraz biblioteka ufundowana przez Kulmizów złożona z dwóch tysięcy egzemplarzy. Oprócz funkcji religijnych i wychowawczych „Dom Marii” pełnił również funkcję miejsca spotkań związków i towarzystw działających na terenie Żarowa.

Jak pisze Bogdan Mucha z Żarowskiej Izbie Historycznej w jednym ze swoich artykułów historycznych – Żarowianie wyznania protestanckiego byli członkami piotrowickiej gminy wyznaniowej skupiającej ewangelików z Łażan, Żarowa, Pastuchowa, Mikoszowej i Przyłęgowa. Przez wiele lat Piotrowice były centrum ich życia religijnego. Jedynym wyjątkiem była, działająca w Żarowie od 1878 r. szkółka niedzielna. Początkowo w „Marienhaus” duchowni z piotrowickiej parafii odprawiali nabożeństwa tylko w świąteczne i niedzielne popołudnia. Dopiero w styczniu 1921 roku wikary z Piotrowic przeniósł się na stałe do Żarowa i zamieszkał w położonym opodal domu ofiarowanym na ten cel przez von Kulmizów. Od 1925 roku wikariat żarowski stał się autonomiczną częścią parafii w Piotrowicach. Pod koniec tego samego roku powołano nową parafię Piotrowice – Żarów, zarządzaną przez dwóch proboszczów, odprawiających nabożeństwa w obu kościołach na przemian. Taki stan trwał do lutego 1946 roku, kiedy to wójt żarowski Janusz Rokita zamknął Marienhaus.

„Poufna” informacja wójta Janusza Rokity

Jak uzasadniał Janusz Rokita zamknięcie w dniu 16 lutego 1946 r. „Domu Marii” i odebranie go ewangelikom? Odpowiedź na to znajdujemy we wspomnianym dokumencie, jaki zachował się w archiwum. Czytamy w nim m.in.:

Na skutek wywiadu przeprowadzonego na terenie mojej Gminy za pośrednictwem Niemców-konfidentów stwierdziłem, że obywatele niemieccy pod pretekstem modłów i nabożeństw, jakie rzekomo miały miejsce we wspomnianym Domu, urządzali sobie zebrania informacyjne na których uprawiali wrogą politykę antypolską. Z uwagi na powyższe oraz na to, że na terenie miasta Żarowa istnieje kościół w którym Niemcy mają prawo na równi z Polakami czynić praktyki kościelne i że Niemcy odprawiają w tym kościele więcej nabożeństw niż Polacy, uważałem za stosowne i konieczne !!? wspomniany Dom zamknąć. Jednocześnie katolickiemu księdzu niemieckiemu zabroniłem kategorycznie głosić wszelkiego rodzaju kazań w języku niemieckim, podczas nabożeństw i pogrzebów (…)

O politycznych aspektach zamknięcia i odebrania ewangelikom tego miejsca kultu świadczy wypowiedź Janusza Rokity w dalszej części pisma, w której stwierdza, że (…) koniecznym jest zamykanie tego rozwoju środowisk, które są kuźnią hitlerowskiej propagandy.

Na ile te zarzuty były prawdziwe w odniesieniu do „Marienhaus” trudno dziś wyrokować. Faktem jest, że 16 lutego 1946 r. „Dom Marii” został zamknięty, a klucze przekazane polskiemu proboszczowi, który miał przekształcić placówkę na kościół dla polskiej młodzieży.

Bezskuteczna interwencja superintendenta i pastora parafii pw. Świętej Trójcy w Świdnicy – Johannesa Scholza

Ewangelicy żarowscy nie zamierzali rezygnować z „Marienhausu”. 2 marca 1946 r. do starosty świdnickiego pisał w tej sprawie pastor parafii ewangelickiej pw. Świętej Trójcy w Świdnicy i superintendent dla okręgu świdnickiego Johannes Schulz. Z jego pisma w którym domagał się zwrotu „Domu Marii” dowiadujemy się, że do „Marienhausu” uczęszczało około 1200 żarowian wyznania ewangelickiego. Nie wiemy, czy starosta odpowiedział na to pismo, w każdym razie „Dom Marii” nie wrócił już do gminy ewangelickiej. Nie powstał w nim także kościół dla młodzieży, jak zapowiadał wójt Rokita. Duchownych ewangelickich wysiedlono z miasta kilka miesięcy później. A co się stało z „Domem Marii”? – Na modłę sowiecką świątynia została przekształcona na halę targową. Tak przetrwała jeszcze do połowy lat 70. XX wieku, kiedy to wyburzono ją wraz z częścią starej zabudowy mieszkalno-usługowej w centrum miasta. W ten oto sposób uzyskano miejsce dla wzniesienia architektonicznej „perełki”, jaką niewątpliwie był dom handlowy „Nefryt” – mówi Bogdan Mucha z Żarowskiej Izby Historycznej.

Andrzej Dobkiewicz

Fragment wspomnień Ruth von Seydlitz-Kurzbach, potomkini Eugena i Marii von Kulmitz, przetłumaczone przez Zbigniewa Malickiego

Maria i Eugen von Kulmiz (zbiory Zbigniewa Malickiego)

Mój dziadek Eugen von Kulmiz urodził się 5 czerwca 1850 roku w Świdnicy. Był panem na Mrowinach, Imbramowicach, Górce koło Sobótki, Krukowie, Zastrużu, Dobrzeniu, właścicielem Ida und Marienhütte w Żarowie, bardzo bogatym człowiekiem. Codziennie rano jechał końmi z Mrowin do pracy do Żarowa. Przed wielkim otynkowanym na żółto zamkiem był duży, połyskujący zielenią staw, w którym odbijał się zamek. Kamienny most nakrywał staw niemal na środku i można było doskonale widzieć z zamku powóz dziadka. Opapa, bo tak nazywaliśmy dziadka, był dla swych licznych wnucząt zawsze bardzo miły i dobrotliwy, zawsze znalazł czas, żeby nas zabrać na spacer i odpowiadać na wszystkie nasze pytania, i opowiadać, najczęściej o naszej pięknej pagórkowatej okolicy. Najbardziej byłam zdziwiona, gdy kiedyś powiedział mi, że spośród wszystkich kwiatów najbardziej lubi bławatki, chwasty porastające jego ogromne pola. Popołudniami, my wnuki, robiliśmy dla dziadka, na zmianę, „prawdziwy” majonez do zielonej sałaty… . Po ukończeniu szkoły służył w stopniu porucznika w armii pruskiej. Brał udział w wojnie prusko-francuskiej 1870-71. Następnie pracował w firmie ojca. W 1881 roku poślubił Annę Marię von Moltke z Krzyżowej. Omama, moja babcia, Anna Maria Petrea von Moltke, była ukochaną bratanicą feldmarszałka, który często ją odwiedzał w Żarowie lub w Mrowinach. W młodości była podobno bardzo ładna i miała zostać damą dworu ostatniej cesarzowej, ale krótko wcześniej wyszła za mąż. W odróżnieniu od babci Winterfeld, Omama była bardzo surowa. Kiedyś dostałam na urodziny książkę. Zaszyłam się z nią w mojej kryjówce. Babcia mnie odszukała i powiedziała mi: nie po to człowiek przychodzi na świat, żeby czytać w samotności. Musiałam cały dzień spędzić z urodzinowym towarzystwem, na co nie miałam najmniejszej ochoty. Omama zmarła na raka, gdy miałam 14 lat. Bardzo ją opłakiwałam i długo nosiłam czarną sukienkę. Według wydanego w 1913 roku rocznika milionerów na Śląsku majątek Eugena von Kulmiza szacowano około 1910 roku na 33 000 000 marek. Był on właścicielem obszarów ziemskich w Mrowinach (632 ha), Imbramowicach (576 ha), Górce koło Sobótki (267 ha), Krukowie (328 ha), Tarnawie (133 ha), Zastrużu (202 ha) oraz w Dobrzeniu w powiecie oleśnickim (545 ha) i w Kopcu w powiecie trzebnickim (190 ha). Ogółem – około 2 870 hektarów wycenionych na 7 000 000 marek. Wartość akcji Fabryki Cegieł Szamotowych w Żarowie, Zakładów Chemicznych Silesia S.A. z siedzibą w Żarowie oraz założonej w 1896 roku przez Rudolfa i Eugena von Kulmizów spółki Kulmiz GmbH wynosiła w 1910 roku 12 000 000 marek. Natomiast trzy spółki górnicze będące własnością Eugena von Kulmiza: Seegen-Gottes-Grube (po wojnie Chwalibóg w Wałbrzychu – Starym Zdroju), Cäsar-Grube (po wojnie Teresa w wałbrzyskiej dzielnicy Rusinowa) oraz von Kulmiz (wcześniej Melchior, po wojnie Mieszko w Wałbrzychu-Podgórzu) szacowano na 13 000 000 marek. Na początku XX wieku zatrudniały one 2 800 osób, a dzienne wydobycie węgla wynosiło 2 070 ton. W 1921 roku Eugen von Kulmiz sprzedał kopalnię Cäsar-Grube księciu Hochbergowi z Książa, a rok później kopalnię Seegen-Gottes-Grube koncernowi Scheringa z Berlina. W 1928 roku obie kopalnie przeszły na własność spółki akcyjnej Niederschlesische Bergbau A. G., podobnie jak kopalnia von Kulmiz. Autor cytowanego rocznika milionerów na Śląsku zwrócił też uwagę na wynoszące 500 000 marek apanaże, jakie E. von Kulmiz wypłacał wychodzącym za mąż córkom, a w latach 1900-1908 uroczystości weselne u Kulmizów odbywały się czterokrotnie. Jako kawaler Orderu Joannitów E. von Kulmiz sprawował patronat nad szpitalem Joannitów w Żarowie ufundowanym w 1870 roku przez jego ojca i hrabiego von Burghaussa z Łażan – członka Zboru Ewangelickiego i Rady Powiatu Świdnickiego. Obok wielu wyróżnień otrzymał również Order Wilhelma przyznany za działalność charytatywną i społeczną. Mówiono w Żarowie, że na rondzie jego kapelusza zrobiła się dziura, ponieważ zawsze próbował jako pierwszy ukłonić się czy to dyrektorowi, czy robotnikowi. O charytatywnej działalności rodziny von Kulmiz pisał, między innymi, wspomniany już tygodnik „Gartenlaube”. Kulmizowie wybudowali w Żarowie gazownię, wodociągi, współfinansowali budowę szpitala. Dla robotników swoich fabryk wznosili tanie mieszkania czynszowe. Będąc ewangelikami, sprawowali patronat nad kościołem w Mrowinach, w Żarowie wybudowali w 1913 roku ewangelicki dom modlitw nazwany na cześć Marii – Marienhaus. Trzy lata wcześniej przyczynili się również do postawienia kościoła katolickiego, co podkreślał ksiądz Hermann Klimke, budowniczy świątyni. Prowadzili ponadto systematyczną pomoc skierowaną do najbiedniejszych mieszkańców Żarowa w postaci: darmowych zup dla najuboższych, corocznej gwiazdki dla dzieci z biednych rodzin w żarowskim zamku czy wreszcie utrzymywania szkoły gotowania dla dziewcząt. W 1924 roku Eugen von Kulmiz sporządził ostateczną wersję testamentu, na mocy którego 2/3 majątku (gotówka, akcje, udziały) zapisano trzem synom. Przejęli oni ponadto posiadłości ziemskie: najstarszy Carl Adolf otrzymał Mrowiny, Imbramowice i Kalno; Paul Helmut majątki w Dobrzeniu i w Kopcu, a najmłodszy Gerhard – Zastruże i Kruków w ówczesnym powiecie strzegomskim oraz Górkę koło Sobótki. Odziedziczyli oni również rodzinną spółkę Kulmiz GmbH. W swym testamencie E. von Kulmiz apelował do swych synów, by nigdy nie dopuścili do przejęcia spółki przez kogokolwiek spoza rodziny. Pozostałą część majątku podzielono pomiędzy cztery żyjące córki i dwoje dzieci zmarłej Charlotte. Eugen von Kulmiz zmarł w 1925 roku na atak serca. Podobnie jak zmarła rok wcześniej żona, został pochowany w rodzinnym mauzoleum w Mrowinach. Najtrafniej jego życie i postępowanie ilustruje zdanie wygłoszone podczas uroczystości pogrzebowej przez pastora: Żył według zasady – kto ma dużo, od tego należy dużo żądać, a wszystko co mamy i czym jesteśmy, jest zobowiązaniem do służby Bogu i społeczeństwu.

4 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Mission News Theme by Compete Themes.