Jesienią 2011 roku w drzwiach Żarowskiej Izby Historycznej zjawił się mężczyzna – mieszkaniec Żarowa, który w ręku trzymał torbę, a w niej sporej wielkości metalowy przedmiot. – Tą urnę odnalazłem wiele lat temu jako chłopiec w Zastrużu. Stała u mnie w komórce do tej pory, a teraz skoro powstała Izba Historyczna oddaję ją tutaj, gdzie jej miejsce. W ten właśnie sposób pusta wewnątrz, mosiężna urna, w której niegdyś spoczywały prochy hrabiego Carla Wilhelma von Keyserlingk, właściciela Zastruża i tamtejszego pałacu, trafiła do Żarowskiej Izby Historycznej, gdzie przechowywana była do połowy 2024 roku.
W międzyczasie, jesienią 2019 roku, ukończony został remont pokrycia dachowego na budynku Szkoły Podstawowej im. Astrid Lindgren w Zastrużu. Podczas prac remontowych, robotnicy wydobyli spod dobrze zachowanych jeszcze desek, pomięte papiery zapisane w języku niemieckim.
Nie zastanawiając wiele, dyrektor Szkoły, pani Krystyna Wardach zatelefonowała do Żarowskiej Izby Historycznej z informacją o odnalezieniu zniszczonych dokumentów, które jeszcze tego samego dnia trafiły do Żarowa. Tutaj zostały oczyszczone i zakonserwowane. Na wielu stronach widnieje nazwisko von Keyserlingk. Nie ma więc wątpliwości, że są to dokumenty związane z rodziną byłych właścicieli majętności ziemskich w Zastrużu. Nikt nie przypuszczał jednak, że owe archiwalia mają bezpośredni związek ze wspomnianą wcześniej urną grobową, którą do Żarowskiej Izby Historycznej przekazano osiem lat wcześniej. Nikt nie sądził również, że historia tych przedmiotów będzie miała swój ciąg dalszy.
W maju br. do Szkoły Podstawowej im. Astrid Lindgren w Zastrużu przybyła delegacja przedstawicieli organizacji Biodynamic Federation Demeter International e.V. z siedzibą w niemieckim Darmstadt. Wśród nich jest pan Marcel Waldhausen, prawny pełnomocnik, ostatniej wnuczki hrabiego Carla Wilhelma – pani Micheli von Keyserlingk, zamieszkałej obecnie w Ottawie w Kanadzie. Goście z Niemiec mają ze sobą pamiętnik ostatniej właścicielki pałacu w Zastrużu – hrabiny Johanny von Keyserlingk. Wedle zawartych w nim opisów, tuż przed opuszczeniem Zastruża w 1946 roku, hrabina zakopała pod drzewem obok szkoły, zbezczeszczone wcześniej przez żołnierzy Armii Czerwonej, urny członków swej rodziny, a pozostałe rodzinne dokumenty i własne rękopisy ukryła na poddaszu budynku szkolnego.
O ile znane było dyrekcji Szkoły Podstawowej, miejsce przechowywania odnalezionych w 2019 roku dokumentów, o tyle nikt nie miał pojęcia o urnie grobowej hrabiego Carla Wilhelma von Keyserlingk. Niestety w dniu wizyty przedstawicieli organizacji Demeter, Żarowska Izba Historyczna była nieczynna, dlatego też nie mogli oni obejrzeć wspomnianych wcześniej archiwaliów. Po telefonicznej konsultacji z paniami, Agnieszką Szponarską – nauczycielką z SP Zastruże oraz Martą Kozłowską z Demeter Polska, w kolejnym dniu przesłane zostały skany wspomnianych dokumentów oraz fotografie urny grobowej.
W dniu 19 czerwca 2024 roku do Żarowskiej Izby Historycznej napłynęło oficjalne pismo od pana Marcela Waldhausen z pełnomocnictwem poświadczonym przez Ambasadę RP w Kanadzie, dot. przekazania rodzinnych pamiątek należących wcześniej do hrabiów von Keyserlingk. Prośba niniejsza spotkała się z przychylną odpowiedzią Żarowskiej Izby Historycznej, działającej w ramach Gminnego Centrum Kultury i Sportu w Żarowie. Zgodnie z ustalonym terminem, w dniu 24 czerwca 2024 r. w Żarowie gościła delegacja przedstawicieli organizacji DEMETER z Niemiec w osobach: Marcela Waldhausen, Ute Rönebeck, Marty Kozłowskiej. W spotkaniu dział wzięli również między innymi: burmistrz Żarowa – Przemysław Sikora, dyrektor GCKiS Żarów – Tomasz Pietrzyk oraz nauczyciel SP Zastruże – Agnieszka Szponarska.
Na ręce pana Marcela Wldhausen, przekazana została, dotychczas zaginiona urna grobowa hrabiego Carla Wilhelma oraz rodzinne dokumenty w tym rękopisy hrabiny Johanny von Keyserlingk z Zastruża. Zgodnie z wolą rodziny i określonym zakresem pełnomocnictwa, przedmioty te przekazane zostaną niezwłocznie Instytucji „Goetheanum” – Centrum Towarzystwa Antropozoficznego w Szwajcarii, urna w celu dokonania ponownego, symbolicznego pochówku oraz umieszczenia jej w zbiorowym mauzoleum. Dokumenty i zapiski papierowe natomiast, po odczytaniu i odpowiednim zarchiwizowaniu zostaną w oryginale odesłane ich spadkobierczyni do Kanady.
Podczas spotkania pan Marcel Waldchusen powiedział:
Zapisujemy dziś nowe strony historii ! Piszemy historię lokalną, historię Europy, ba, nawet historię świata. To dziś przekazujemy sobie urnę Hrabiego Carla Wilhelma von Keyserlingk. Jest to urna człowieka, który nie tylko był osobą bardzo znaczącą w swoich czasach, ale też dokonał dzieła, którego efekty mają do dziś ogromne znaczenie dla całej ludzkości. Od wielu lat studiuję „Kurs Rolniczy” R. Steinera i jego historię. W zeszłym roku skontaktowałem się z rodziną Keyserlingk, wnukami Hrabiego Carla von Keyserlingk,Christophem i Michaelą, którzy urodzili się jeszcze w Zastrużu.
Kiedy w poniedziałek w Zielone Świątki tego roku przyjechaliśmy do Zastruża, zaraz po naszej konferencji z okazji 100-lecia Kursu Rolniczego, nie spodziewałem się w najśmielszych snach, że wydarzy się to, z powodu czego tu dzisiaj jesteśmy: że nie tylko znaleziono już zarówno ukryte na dachu papiery, podczas niedawnego remontu szkoły, ale że urna hrabiego Keyserlingk została już wykopana i tak niedługo zostanie zwrócona rodzinie von Keyserlingk.
To jest prawdziwa historia polsko-niemieckiej przyjaźni i braterstwa, które możemy dziś przeżywać. To jakże ciepło zostaliśmy przyjęci tu, w Zastrużu, przez Panią dyrektor szkoły i nauczycieli, którzy dosłownie rzucili wszystko i natychmiast pomogli nam dotrzeć do odpowiedniej osoby! To nie jest oczywistość, ale wielki gest gościnności i spotkanie ludzi wielkiego serca ! Dzięki nieocenionej i jakże fachowej pracy pana Bogdana Muchy udało się zachować urnę i dokumenty w tak doskonałym stanie !
Niestety, wnuki hrabiów Keyserlingk nie mogą być tu dzisiaj. Christoph zmarł 18.04.2024 r., a Michaela mieszkająca w Kanadzie od ponad 60 lat, ma teraz ponad 80 lat i nie zdecydowała się na tak długą podróż. Jesteśmy z nią w ścisłym kontakcie, spełnimy jej prośbę i przewieziemy urnę do Goetheanum w Szwajcarii, do miejsca, do którego hrabia Carl von Keyserlingk chciał udać się w swoją ostatnią ziemską podróż.
Jego prochy na zawsze związały się ze Śląskiem i z Zastrużem, z jego śląską ojczyzną. Jego duch żyje w tym miejscu z jego twardą wolą i z jego łagodną duszą –nie bez powodu Rudolf Steiner nadał mu tytuł „żelaznego Hrabiego”. Na jego urnie wyryto często powtarzane przez niego pod koniec życia słowa: „Stwórzcie miejsca pokoju i miłości, gdzie Chrystus może zmartwychwstać”. Niech Zastruże ze swoją piękną ideą niezależnej szkoły będzie takim miejscem pokoju i miłości. Pozostaniemy związani z tym miejscem na zawsze i chcielibyśmy pomóc i wesprzeć szkołę, ponieważ to dzieci są przyszłością nas wszystkich. Pozostaniemy w ścisłym kontakcie z Panem Bogdanem, aby pomóc sobie nawzajem zrozumieć naszą historię.
W tym sensie dzisiejszy dzień jest dopiero początkiem i wszyscy będziemy razem pisać historię, historię naszej przyjaźni i historię całego naszego świata !
Hrabia Carl Wilhelm von Keyserlingk był niezwykłą osobistością. Urodził się 14.08.1869 r. w majątku ojca w Jakobsdorfie na Śląsku. Jego ojciec Eugen pochodził z krajów bałtyckich, a matka z Bawarii w Niemczech. Hrabia Carl von Keyserlingk dorastał więc najpierw w kosmopolitycznym domu, potem mieszkał przez pewien czas w Rzymie, jeździł i poznawał świat. W majątku rodziców odebrał gruntowne wykształcenie rolnicze, gdyż to on miał go później przejąć, podczas gdy jego starszy brat Robert został najpierw nauczycielem, a później zrobił dodatkowo karierę polityczną. Carl był z jednej strony człowiekiem twardo stąpającym po ziemi, posiadającym silną wolę, ale równocześnie obdarzonym łagodną duszą. Eliza von Moltke, żona generała pułkownika von Moltke, powiedziała kiedyś o Carlu von Keyserlingk, że ma „duszę jak aksamit”.
Związany od urodzenia ze śląską ziemią, „Bodentreu” wierny idei prowadzenia majątku i uprawie ziemi, powinien i chciał odziedziczyć majątek po rodzicach – niestety nigdy do tego nie doszło: jego ojciec Eugen zmarł w 1889 roku i rodzina nie była w stanie już dłużej utrzymywać swojej ziemi. Jest to powtarzający się motyw w życiu hrabiego von Keyserlingk, że będąc wiernym życiu ziemskiemu i robiąc dla niego wszystko, co możliwe; samemu nie jest mu dane życie na wsi i przeżywa wiele zawodów z jego powodu.
Po śmierci ojca matka przeprowadza się ze starszym bratem do mieszkania we Wrocławiu, a Carl wstępuje do 1 śląskiego pułku artylerii polowej „von Peucker” nr 6 we Wrocławiu i zostaje żołnierzem. Pomimo tego, że w jego naturze nie ma nic wojowniczego, krok ten wydaje się logiczny, ponieważ w owym czasie służba oficerska była szanowana i funkcjonowała jako wytrych do dobrego życia cywilnego. W 1895 r. Hrabia Carl von Keyserlingk wprowadził się do własnego mieszkania we Wrocławiu będąc już w randze porucznika, a w 1899 r. ożenił się z Clarą Johanną Skene, córką bogatego fabrykanta, właściciela podwrocławskiej cukrowni, i rozpoczął pracę w firmie teścia jako zarządca majątku i fabryki.
W 1904 roku trzy jednoosobowe cukrownie łączą się, tworząc jedną, wielką firmę pod nazwą: „vom Rath, Schoeller und Skene” w Klencienie/Klettendorf, na południowych przedmieściach Wrocławia. Firma jest jedną z największych na Śląsku i najbardziej renomowaną w Rzeszy Niemieckiej. Łącznie uprawia się tu 7500 hektarów ziemi, a cukrownia w Klencinie jest jedną z najnowocześniejszych fabryk w Rzeszy Niemieckiej z roczną produkcją cukru ze 100 000 ton buraków (dane sprzed I wojny światowej).
I tu znów możemy zobaczyć dwie strony charakteru Carla: z jednej strony rozwija on gospodarstwa rolne fabryki, które przekształca we wzorcowe posiadłości o maksymalnych plonach, a z drugiej strony dba o swoich pracowników w bardzo nietypowy jak na tamte czasy sposób. Swoim własnym dzieciom zabrania jeździć na festyny w posiadłościach samochodem lub bryczką, a nakazuje chodzić tam pieszo lub jeździć na rowerach – ponieważ uważał za niestosowne, by inni ludzie odsuwali się im z drogi na bok, a szczególnie by zostali opryskani błotem. Budował mieszkania robotnicze, zwoływał comiesięczne zebrania, w których uczestniczyli przedstawiciele poszczególnych osiedli oraz założył biuro skarg, w którym robotnicy mogli je składać z pominięciem swoich bezpośrednich przełożonych. Biuro to podlegało jedynie jemu. Wszystko to było niezwykłe jak na jego czasy, w których panowały warunki prawie „feudalne”, a robotnik nie miał wielkich praw. „Carl był wzorem myślenia zarówno o dobru całej firmy, jak i o dobru najmniejszego pastuszka”. -pisała o nim Eliza von Moltke. Podczas galopującej hiperinflacji na początku lat 20, kiedy firmom pozwolono nawet emitować własne waluty, wybrał zupełnie inne podejście: kazał wypłacać cotygodniową pensję robotnikom w funtach żyta, tak by nie tracili, a nawet zyskiwali na ich wartości. W rolnictwie pracowało wtedy u niego aż 1000 osób! Ileż to było pracy dla księgowości.
W związku ze swoim zachowaniem przeżywał niestety bardzo trudny czas w relacjach ze swoim teściem. Jego teść był despotą (jak określa go w pamiętnikach własna córka) i nie może znieść faktu, że jego zięć jest tak popularny wśród swoich pracowników. Pewnie również dlatego odmawiał mu zamieszkania na wsi przez kolejnych 15 lat, a Carl musiał dojeżdżać do majątków i fabryki z mieszkania we Wrocławiu. Dopiero w 1919 roku, z pomocą Rudolfa Steinera, rodzina von Keyserlingk mogła przenieść się do należącego do firmy majątku i pałacu w podwrocławskich Kobierzycach/Koberwitz.
Pomimo tego teść nadal utrudnia mu życie: w 1920 r. dochodzi do kolejnej eskalacji tego konfliktu i najpierw zwalnia go z obowiązków w zarządzie na pół roku, a potem stwierdza, że ten nie musi już w ogóle przyjeżdżać. Rudolf Steiner zachęca go jednak do powrotu. Hrabia czyni tak, jak mu poradzono, wraca i zastaje puste garaże w Kobierzycach, a pracowników przeniesionych gdzie indziej, poza tym nie ma już dochodów. Przez trzy dni chodzi pieszo i jeździ pociągiem do swojego biura w Klencinie. Przez trzy dni nikt do niego nie przychodzi, nie przyniesiono żadnej poczty, nic się nie dzieje –najwyraźniej wydano takie instrukcje. Trzeciego dnia robotnicy ogłaszają strajk generalny, jeśli hrabia nie powróci na swoje stanowisko. Wcześniej w firmie nigdy nie było strajków ! To ostatecznie złamało władzę teścia na kilka lat i dla Carla i Johanny rozpoczął się szczęśliwy czas.
W 1918 roku Keyserlingkowie poznali doktora Rudolfa Steinera, twórcę antropozofii. Z biegiem lat przerodziło się to w bliską współpracę, nawet w głęboką więź. Poza obowiązkami na Śląsku Carl doradza posiadłościom w Badenii-Wirtembergii, które również były związane z antropozofią. W 1920 roku zauważa, że Rudolf Steiner jest bardzo dobrze zorientowany w problematyce rolniczej. Od tego czasu za pośrednictwem różnych antropozoficznych rolników formułowano kolejne pytania do niego, ale musiały minąć kolejne cztery lata, zanim Rudolf Steiner mógł poprowadzić serię wykładów na temat rolnictwa. Odbyło się to dopiero w 1924 roku w Kobierzycach, w domu hrabiów Keyserlingk.
Warto tu zwrócić uwagę na kilka faktów: Rudolf Steiner, który zmarł w marcu 1925 r., był już ciężko chory, kiedy w Zielone Świątki 1924 r. wygłaszał swoje wykłady. Mimo to Hrabiemu Carlowi von Keyserlingk udało się nakłonić go do podróży tak daleko na wschód, ok. 1400 km ze Szwajcarii do Wrocławia i Kobierzyc. Hrabia zorganizował i sfinansował całą konferencję. I tak, dzięki jego niezłomnej woli i łagodności ducha, mogła się odbyć konferencja, dzięki której Rudolf Steiner, mógł rozwinąć wszechstronną odnowę praktyki rolniczej, kontynuując wcześniejsze impulsy do odnowy edukacji, z powstaniem tzw. szkoły waldorfskiej, medycyną antropozoficzną i wieloma innymi dziedzinami życia. I to jest to „dzieło dla świata” Hrabiego Carla von Keyserlingk, ponieważ jest to fundament położony pod rozwój rolnictwa biodynamicznego, a wraz z nim ustanowienie rolnictwa ekologicznego na całym świecie! Dzieło o najwyższym znaczeniu dla ludzkości, a także dla całego organizmu Ziemi !
Już podczas trwania kursu rolnicy, również z inicjatywy hrabiego von Keyserlingk, zakładają pierwsze koło doświadczalne aby sprawdzić w praktyce informacje przekazane przez Rudolfa Steinera. Do czasu założenia znaku towarowego Demeter w 1927 roku, hrabia wspiera i towarzyszy nowej inicjatywie. Tymczasem w swojej firmie napotyka coraz większy opór i ostatecznie nie udaje mu się przestawić żadnego z wielu gospodarstw firmy na rolnictwo biodynamiczne. W 1926 r. wycofuje się z zarządzania majątkiem, a w 1928 r. ostatecznie opuszcza firmę i kupuje dwa własne majątki, Zastruże/Sasterhausen i Kruków/Raaben.
29.12.1928 r. Hrabia Carl von Keyserlingk umiera we Wrocławiu, w drodze do Dornach w Szwajcarii, światowego centrum antropozofii. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w noc sylwestrową 1928 r., a złożenie urny do grobu rodzinnego 5 stycznia 1929 r.
Jego synowie Wolfgang i Adalbert kontynuowali zarządzanie majątkiem, jednak Kruków/Raaben został niedługo potem sprzedany. W końcówce 1945 roku, pod koniec wojny, rodzina musi uciekać przed nadciagającym frontem i wojskami sowieckimi. Hrabina Johanna von Keyserlingk mogła jeszcze wrócić i kilka miesięcy starała się pozostać i dbać o resztki majątku. Armia radziecka zajęła i splądrowała wtedy już wszystko, mężczyźni są gdzieś na froncie, pozostały kobiety i dzieci. Hrabina musi opuścić pałac i zamieszka na strychu w szkole. Pewnej nocy groby rodzinne zostają rozbite, a urny wyjęte i zbezczeszczone: prochy rozsypane są na odchodach w kościele. Przed samym opuszczeniem Zastruża hrabina decyduje się zakopać urnę męża i synowej Giseli pod starym drzewem w ogrodzie szkolnym.
Kiedy w Zielone Świątki 1946 r. cała ludność niemiecka ze wsi zostaje ostatecznie wydalona, zostawia je tam, ponieważ nie może ich zabrać ze sobą. Z tego samego powodu ostatnie, ważne dla niej dokumenty ukrywa w szkole, pod podłogą swojego pokoju na poddaszu. Ucieka do Niemiec Zachodnich, odnajduje tam swoje wnuki Christopha i Michaelę z ich macochą i wieloma mieszkańcami Zastruża/Sasterhausen. Do końca życia w roku 1966 mieszka w Stuttgarcie.
W 1970 roku jej wnuczka Michaela von Keyserlingk, która jako obywatelka Kanady mogła podróżować do Polski, odwiedza Sasterhausen. Pień drzewa, pod którym leżały urny, wciąż tam jest i ma wtedy około 1,5 m. Podejrzewała, że urny leżą tam i nikt ich nie wykopał.
Bogdan Mucha (Żarowska Izba Historyczna), Marta Kozłowska, Marcel Waldhausen
13 LIKES
Skomentuj jako pierwszy!