Dom przy obecnej ulicy Bohaterów Getta 18 jest charakterystyczny i łatwo rozpoznawalny, głównie ze względu na piękną, stosunkowo niedawno wyremontowaną, drewnianą werandę, która zdobi elewację obiektu od strony ulicy Marii Konopnickiej. Historia budynku jest ciekawa i warta przedstawienia.
Kończący swoją zawodową aktywność Paul Sacher postanowił sprzedać swoje znane i popularne w mieście atelier fotograficzne. 3 grudnia 1907 roku podpisał umowę kupna sprzedaży z innym fotografem – Oswaldem Schmidtem. Nie należy go mylić z Carlem Schmidtem, także fotografa, który w Świdnicy, w swoim atelier fotograficznym przy obecnej ulicy Władysława Sikorskiego 6, założył szkołę rysunku oraz malarstwa.

Oswald Schmidt pochodził z Drezna. Urodził się 13 marca 1860 roku. Początkowo prowadził zakład fotograficzny w Pirnie. Około 1906 roku przyjechał do Świdnicy i kupił atelier fotograficzne Sachera wraz z całym budynkiem. Wydaje się, że Schmidt pragnął osiąść w Świdnicy na stałe. Sprowadził do miasta żonę – Amalie Anne z domu Hermsdorf (1874-1946) ze związku z którą dwoje dzieci urodziło się w Świdnicy (córka Adele Iwana w 1906 oraz syn Johannes Hermann w 1907). O tym, że pragnął związać się ze Śląskiem świadczyć może także pośrednio fakt, że filię swojego zakładu fotograficznego otworzył także w pobliskim Żarowie. Coś poszło jednak nie tak.
Wydaje się mało prawdopodobne, aby popularne w mieście atelier fotograficzne, nagle, po zmianie właściciela, straciło swoich klientów. Faktem niezbitym jest jednak, że 21 maja 1908 roku przeprowadzona została przymusowa licytacja dawnej parceli i domu Sachera przy Peterstrasse. A to oznacza, że Schmidt miał długi i nie spłacał zobowiązań. Niewykluczone, że mogły one dotyczyć zaległości w spłatach Sacherowi, za kupiony od niego przez Schmidta dom. W każdym razie 14 sierpnia 1908 roku podpisana została umowa sprzedaży domu przez Schmidta, zaledwie osiem miesięcy po dokonanym jego zakupie. Nadal jednak prowadził atelier fotograficzne. Jako jednego z ośmiu ówczesnych fotografów świdnickich wymienia go jeszcze księga adresowa Świdnicy z 1913 roku. Zaraz potem Schmidt wyjechał do Freibergu (Saksonia, Niemcy), a tuż po wybuchu I wojny światowej, we wrześniu 1914 roku udał się do Poznania, prawdopodobnie w interesach. Ostatecznie osiadł w rodzinnym Dreźnie, gdzie zmarł 21 października 1931 roku.
Nabywcą parceli z domem i atelier w drodze przymusowej licytacji okazał się ich dawny właściciel – Paul Sacher! Nie wrócił do zawodu, pozostawiając atelier w rękach Schmidta do 1913 roku. Rezygnacja Schmidta z prowadzenia atelier zbiegła się zapewne z ostateczną sprzedażą parceli i domu przez Sachera. Transakcja została przeprowadzona 23 stycznia 1913 roku, a nabywcą został kupiec z Wrocławia Alfred Koschlik.
Był synem oberżysty ze Starego Górnika (niem. Bergel), wsi w dzisiejszym powiecie oławskim. Urodził się około 1878 roku i początkowo zatrudniał się jako urzędnik w sklepach kolonialnych. Próbował rozkręcać własne interesy, ale szło mu to początkowo opornie. Jego sklep na Białym Kamieniu w Wałbrzychu, który prowadził w 1907 roku okazał się nierentowny, potem nie powiodło mu się do końca w Strzelinie, gdzie prowadził sklep kolonialny w latach 1908-1912. Dorobił się jednak na tyle, że stać go było na zakup domu od Paula Sachera ze sklepem kolonialnym na parterze, prowadzonym przez kupca Friedricha Gerlicha.

Ten sklep w dawnym domu Sachera funkcjonował przynajmniej od 1830 roku, tj. od momentu, kiedy dom był własnością rodziny Klippel, która przebudowała parter budynku i wyodrębniła w nim pomieszczenia sklepowe. Jeżeli przyjąć, że rzeczywiście działalność handlowa prowadzona była w tym miejscu od 1830 roku, to łatwo wyliczyć, że trwa już ona 195 lat!
Nie natrafiliśmy w źródłach na nazwiska prowadzących sklep w I i na początku II połowy XIX wieku. Najstarszym znanym kupcem, który prowadził w tym miejscu handel był Clemens Molke. Z informacji udostępnionych przez naszego współpracownika Tomasza Grudzińskiego wynika, że około 1866 roku prowadził w tym miejscu handel kawą (miał swoją palarnię). Na osobę Clemensa Molke trafiliśmy już w naszych artykułach o Świdnicy. W marcu 1892 roku (umowę spisano 26 kwietnia) nabył on od kupca Otto Beyera kamienicę Pod Złotą Kotwicą (niem. Zum goldnen Anker) przy ówczesnej Köppenstrasse 5 (obecnie ul. Franciszkańska 9). O historii tego budynku pisaliśmy tutaj: Franciszkańska 9: Klasztorny rodowód (cz. 1), Franciszkańska 9: Kupiecki dom (cz. 2), Franciszkańska 9: Pod Kotwicą (cz. 3), Franciszkańska 9: Mieliśmy przeczucie. Nowa nazwa w topografii miasta. Niewiele informacji zachowało się natomiast o kolejnym właścicielu sklepu kolonialnego w opisywanym domu – Oswaldzie Fluxie, który prowadził w tym miejscu handel około 1907 roku oraz Friedrichu Gerlichu.
Wracając do Alfreda Koschlika wartość jego sklepu wraz z towarami wynosiła w latach 30. XX wieku około 10-15 tysięcy marek, a więc kwotę zbliżoną do tej, za jaką kupił sklep od kupca Gerlicha (14 tysięcy marek). Roczne obroty wynosiły około 50 tysięcy marek. Parcela wraz zabudowaniami warta była około 40 tysięcy marek, a obciążenia z różnych tytułów (kredyty itp.), jakie były na niej zapisane zamykały się kwotą 10 tysięcy marek. Zatrudniał jednego ucznia i syna (miał w sumie pięcioro dzieci). W sklepie pomagała także żona, córka właściciela oberży Wirbla z Leszna.

Na rysunkach reklamowych z początku XX wieku i jedynym znanym zdjęciu z tego okresu widać, że sklep zajmował cały narożnik frontu. Wystawa znajdowała się także od strony obecnej ulicy Marii Konopnickiej. Na parterze, od strony dawnej Peterstrasse znajdował się natomiast mały sklep należący do Paula Sachera. W latach powojennych podczas remontu budynku sklep ten został zlikwidowany, a w jego miejscu zlokalizowano wejście na klatkę schodową. Zmniejszono także powierzchnię wystawową dawnego sklepu Koschlika. Otwory wystawowe zostały przemurowane, ale nadal są bardzo dobrze widoczne na powierzchni elewacji.
Alfred Koschlik był właścicielem parceli, domu i sklepu aż do maja 1945 roku. Końcówka jego kariery w Świdnicy nie była zbyt udana. Według informacji wywiadowni gospodarczej Wilhelma Schimmelpfenga – Koschlik był „dziwacznym człowiekiem”. Był uparty, swoje poglądy uważał za jedyne słuszne, a poglądy innych ludzi nic dla niego nie znaczyły. Jak donosili agenci Schimmelpfenga – w latach 30. jakieś przewlekłe choroby w jego rodzinie sprawiły, że miał spore wydatki i nie dysponował dużą ilością gotówki.

W spisie sklepów i punktów usługowych, które w latach 1945-1946 zostały przekazane polskim osadnikom i pionierom nie ma zapisanej informacji, komu przekazano w użytkowanie dawny sklep kolonialny Koschlika przy ówczesnej Piotrkowskiej 17 (błąd, powinno być 18). Ze spisu dowiadujemy się jednak, że w tym samym budynku mieścił się do 1945 roku sklep „wyrobów pręcianych” (parcianych?), a jego ostatnim właścicielem był według tego spisu Georg Milch, który jednak nie figuruje w spisie mieszkańców Świdnicy w 1942 roku. Ciekawostką jest, że we wspomnianym spisie Alfred Koschlik jest wpisany także jako właściciel zakładu zegarmistrzowskiego w sąsiednim domu.
Sklep w polskie ręce przekazany został dopiero w 1947 roku. Objął go Franciszek Głąb, który podtrzymał dawną branżę, prowadząc sklep spożywczo-kolonialny przynajmniej do 1949 roku, a być może dłużej. W 1955 roku pod tym adresem odnotowujemy obecność Izaaka Heftlera, nie ma jednak pewności czy tylko mieszkał w tym domu, czy prowadził w nim także sklep. Obecnie w dawnym sklepie Koschlika nadal funkcjonuje sklep spożywczy.
Potwierdza to w swoich wspomnieniach Marek Kowalski ze Świdnicy: – Z lewej strony od ulicy Marii Konopnickiej był sklep spożywczy, a po prawej w dawnym sklepie Sachera – warzywniak. Sprzedawała w nim – o ile mnie pamięć nie myli pani Wawrzyniakowa. Czy była właścicielką? Nie wiem. Byłem dzieckiem.
Z kolej pan Stanisław Zabielski wspomina: – Pod koniec lat 50. jako małe dziecko, byłem oddawany pod opiekę babci, która mieszkała na ul. Przechodniej. Pamiętam, że gdy szła na zakupy do tego sklepu spożywczego, to mówiła, że idzie do spółdzielni.
Natomiast z tego co zapamiętał pan Marek Holband: Sklep warzywny prowadziła pani Drabczykowa, a kierownikiem sklepu spożywczego był pan Grabowski. To było chyba w latach 60.
Tradycyjnie zwracamy się z prośbą do naszych Czytelników o nadsyłanie zdjęć tego domu, które być może posiadają w swoich domowych archiwach lub informacji dotyczących jego powojennej historii od maja 1945 roku.
Andrzej Dobkiewicz & Sobiesław Nowotny
5 LIKES
Skomentuj jako pierwszy!