Wczoraj, 21 marca, w 40. rocznicę samospalenia się na krakowskim Rynku Walentego Badylaka, opublikowaliśmy tekst krótko opisujący, jak doszło do dramatycznych wydarzeń z dnia 21 marca 1980 r. Przypomnijmy tylko, że ofiara komunistycznych represji, które złamały mu życie, tuż po wojnie prowadził piekarnię w podżarowskich Mrowinach. Tekst można przeczytać tutaj: Mrowiny – etap dramatu człowieka.
Już po publikacji tekstu skontaktował się z nami Pan Mariusz Bembenek z Krakowa, który nadesłał nam trzy zdjęcia, wykonane przez niego po południu 21 marca 1980 r., kilkanaście godzin po tragedii.
– Dowiedziałem się co stało, więc pojechałem na Rynek z aparatem. Milicji raczej nie było widać, oczywiście, jak się potem okazało byli tajniacy. Zrobiłem kilka zdjęć. Większość wyszła niedoświetlona albo poruszona – była szarówka, prószył śnieg, a zapewne ręce też mi się trochę trzęsły. W drodze do domu zauważyłem, że jedzie za mną milicyjny gazik. Wyciągnąłem film z aparatu i schowałem za rynnę jednej kamienicy. Zatrzymali mnie milicjanci w mundurach i wzięli do samochodu. Tam był tajniak. Oczywiście wypytywał po co robiłem zdjęcia, a ja zaprzeczyłem – owszem mam aparat (nawet nie zdążyłem go schować), ale bez filmu i musieli mnie z kimś pomylić. Grzecznie pokazałem, również torbę i kieszenie. Nawet mnie nie przeszukali. Obwieźli mnie tym gazikiem, chyba wokół Plant, pogrozili, że powiadomią szkołę i wypuścili. Za parę dni były wybory do Sejmu, na Rynku stała widoczna na zdjęciach dekoracja propagandowa Frontu Jedności Narodu. Nie poszedłem głosować, mimo, że krążyła pogłoska „nie głosujesz, nie zdasz matury”. Maturę zdałem a w sierpniu wybuchła rewolucja „Solidarności”. W sumie mało pamiętam, bo bałem się jak cholera – wspomina tamte chwile Mariusz Bembenek.
Nasz czytelnik przysłał nam jeszcze jedną rzecz. Skan tajnego raportu SB, w którym wymieniono zidentyfikowane osoby, składające na miejscu kaźni Walentego Badylaka kwiaty i zapalające znicze. Dokument rzuca światło na to, jak zareagowali krakowianie na protest Walentego Badylaka. Przede wszystkim nie bali się okazywać woje uczucia i negatywny stosunek do komunistycznych władz. Robili zdjęcia aby udokumentować tragedię, rozrzucali ulotki i głośno mówili co myślą o ZSRR. Posiadamy tylko jedną stronę z raportu SB, ale z pewnością takich sytuacji i deklaracji politycznych mieszkańców Krakowa musiało być znacznie więcej. Wśród osób wymienionych w tym raporcie znajduje się także notatka o Mariuszu Bembenku, któremu serdecznie dziękujemy za nadesłane materiały i podzielenie się wspomnieniami.
Andrzej Dobkiewicz (Fundacja IDEA)
8 LIKES
Skomentuj jako pierwszy!