Jaką tajemnicę skrywał cmentarz w niewielkiej wsi Łażany (gmina Żarów, powiat świdnicki)? Kto znalazł skrytkę w jednym z grobowców i ukradł schowane tam precjoza?
Proces odniemczania, czyli tzw. polonizacji i repolonizacji regionu pod II wojnie światowej, można podzielić na dwa etapy. Pierwszy z nich rozpoczął się już w 1945 roku i polegał przede wszystkim na wysiedlaniu ludności niemieckiej. Drugi etap, najczęściej nazywany „odniemczaniem”, odbywał się w latach 1947-1950. Wówczas niszczono wszelkie pozostałości świadczące o niemieckiej przeszłości tych terenów. Działania ówczesnych władz były skierowane przede wszystkim przeciw wszelkim przejawom niemieckiej kultury, a więc językowi niemieckiemu, mówionemu i pisanemu, elementom niemieckiej mentalności, a nawet niemieckim imionom i nazwiskom. W czerwcu 1945 roku Prezydium Rady Ministrów zaleciło usunięcie napisów niemieckich z drogowskazów, szyldów i pojazdów. Skuwano niemieckie napisy z pomników wojennych.
Los nie był także łaskawy dla niemieckich cmentarzy położnych na Ziemiach Zachodnich. Kluczowe były tutaj przepisy administracyjne wydawane przez władze centralne i lokalne w odniesieniu do przedwojennego dziedzictwa kulturowego, ale również spontaniczne działania władz, nieunormowane odpowiednimi przepisami, podejmowane często z inicjatywy miejscowych prominentów. Akcje „ścierania pokostu niemczyzny”, czy cenzurowania grobów objęły zarówno wiejskie cmentarze, jak i miejskie nekropolie. Akcje te w odniesieniu do małych wiejskich cmentarzy nie miały jednak takiego rozmachu, jak w większych miastach, gdzie niemieckie nekropolie ulegały całkowitej likwidacji, a ich tereny zamieniano na miejskie parki, przeznaczano pod budowę arterii komunikacyjnych, a nawet pod budowę osiedli mieszkaniowych. Nie mniej jednak także i wiejskie, poniemieckie cmentarz padły ofiarą dewastacji, szabru materiałów budowlanych i poszukiwań cennych przedmiotów. Przykładem mogą być dawne cmentarze, które znajdowały się miejscowości Łażany, Mielęcin, Mikoszowa, Siedlimowice.
W temacie wspomnianego cmentarza w Łażanach, bardzo interesującą relację przesłał do nas pan Edward, który tak oto napisał:
Szukając nazwisk powojennych osadników we wsi Łażany, przeczytałem zamieszczony na państwa stronie rys historyczny tej miejscowości. Moja rodzina mieszkała krótko w Łażanach od 1947 do 1958 r. Przyjechali tutaj z małopolskiego. Brat mojego ojca załatwił dla niego lepszą pracę w Sosnowcu (tam mieszkał) dlatego rodzice przenieśli się na Górny Śląsk. Mój ojciec urodził się w 1922 r. a po wybuchu wojny i zwolnieniu ze szpitala (był lekko ranny w 1939 r.) został wywieziony na roboty przymusowe do Austrii. Pracował w gospodarstwie rolnym u bauera. Dwa lata po tym jak wrócił do domu, wyjechał z rodziną na ziemie odzyskane i trafił do Łażan koło Żarowa. Pracował w fabryce cegieł i był też kierowcą. Pamiętam historię, którą kiedyś mi opowiadał. Może dla państwa będzie to przydatne. Ojciec mówił, że w 1957 r. przyjechało do Łażan trzech Niemców. Robili zdjęcia koło kościoła i pałacu, potem poszli w stronę cmentarza. Ojciec z ciekawości poszedł za nimi. Na cmentarzu były już wtedy przewrócone niektóre nagrobki i odsunięte płyty na grobowcach. Niemcy stali przy jednym i patrzyli na rozrzucone w środku deski z trumien. Ojciec w Austrii nauczył się dobrze niemieckiego i zapytał ich skąd przyjechali. Byli zaskoczeni, że mówi po niemiecku i powiedzieli że są z Badenii w Niemczech. Jeden z nich mieszkał przed 1945 r. w Łazanach i chciał zobaczyć jak wygląda obecnie jego dom, w którym mieszkał. Spytali ojca czy wie kto otworzył ten grobowiec. Ojciec powiedział, że nie wie, bo nie wiedział kto to zrobił. Zapytał tego, który mieszkał w Łażanach, czy tutaj był pochowany ktoś z jego rodziny? Po chwili zastanowienia powiedział ojcu, że tutaj pod trumnami była zrobiona skrytka, w której złożono monstrancje, kielichy i inne przedmioty kościelne. Ojciec mówił, że pokazywali mu stare zdjęcia domów w Łażanach i dzwonu, który został wywieziony do Niemiec. Tyle pamiętam z tamtych opowieści.
Czy informacje podane przez Niemców, którzy ponad 60 lat temu odwiedzili Łażany, są prawdziwe? Pragniemy zwrócić uwagę na dwa fakty. Otóż w ostatnich latach na aukcjach w sprzedaży pojawiły się egzemplarze karty pocztowej, na których widnieją fotografie wykonane po wojnie w Łażanach, m.in. zniszczony pomnik wojenny, kościół, szkoła ewangelicka i zabudowa wsi. Pocztówka została opisana jako „Laasan Sommer 1957”, czyli („Łażany lato 1957”). Czy autorami fotografii zamieszczonych na owej pocztówce byli Niemcy, którzy rozmawiali z ojcem pana Edwarda?
Data widniejąca na pocztówce pokrywa się z datą wizyty Niemców podaną w relacjach byłego mieszkańca Łażan. Z kolei po weryfikacji informacji dotyczących dzwonu z Łażan, który miał zostać wywieziony do Niemiec, a którego fotografie, Niemcy rzekomo pokazywali ojcu pana Edwarda, okazuje się, że owy dzwon faktycznie istnieje!
Otóż w miejscowości Ilvesheim położonej w Badenii-Wirtembergii, w piwnicy sali parafialnej, przechowywany jest tzw. „Ostglocke”, czyli „Dzwon wschodni”. Wedle źródeł jest to odlany z brązu w 1729 roku, dzwon o średnicy 48 cm i wadze 63 kg, który pochodzi z Łażan, gdzie pierwotnie był zawieszony w cmentarnej kaplicy. W czasie II wojny światowej, przed rokiem 1945, został oddany/wywieziony z Łażan na przetop. Jak można się domyślać, trafił na zachód po za granice Dolnego Śląska, do jednej ze składnic dzwonów, wysyłanych do huty. Tam szczęśliwie doczekał końca wojny i w 1952 roku trafił do kościoła pw. św. Piotra w Ilvesheim. Niestety w źródłach nie udało nam się odnaleźć fotografii tego dzwonu. Nie mniej jednak, informacja podana przez Niemców wizytujących w 1957 roku Łażany jest prawdziwa. Jeśli równie prawdziwa jest historia z cmentarną skrytką, to można zadać pytanie gdzie podziały się kościelne precjoza i kto je zagarnął?
Bogdan Mucha – Żarowska Izba Historyczna
19 LIKES
W nawiązaniu do artykułu na temat ograbionej skrytki z Łażan: dokument dotyczący dzwonów pochodzi z zasobu Evangelisches Zentralarchiv w Berlinie, jest to kopia z zespołu Komisji ds. Zwrotu Dzwonów Kościelnych. Zdjęcie tego dzwonu jest opublikowane w 2011 roku w pracy pt. Leihglocken…, a oryginał znajduje się w zasobie Deutsches Glockenarchiv w Norymberdze. Dzwon posiada sygnaturę B, a to oznacza, że od początku nie był przeznaczony do przetopienia lecz znajdował się na liście rezerwowej. Artykuł jest wadliwy metodologicznie. Zestawienie zmiany nazw niemieckich z niszczeniem niemieckiego dziedzictwa kulturowego jest co najmniej wątpliwe. Podobnie kwestia działań wobec „niemieckiego pokostu” – działania te trwały przynajmniej do przełomu lat 70. i 80. XX wieku, a zamykanie ich w latach 1947 – 1950 nie ma większego sensu i pokrycia w faktach ani dokumentach. Rozporządzenie z 1945 roku nie miało nic wspólnego z cmentarzami, to wynikało z innego prawa i przepisów, cmentarze były elementem – nazwijmy je „obok”, często zamknięte w sensie otoczenia, a przestrzeń publiczna to troche co innego. Nie warto posiłkować się skrótami z Internetu, bo powstają błędy merytoryczne.