Pierwszy zamysł założenia Muzeum Miejskiego w Świdnicy podał już w XIX w. największy ze świdnickich historyków prof. dr Friedrich Julius Schmidt. Miało to dokładnie miejsce w 1868 r., kiedy to nieznany bliżej z nazwiska członek Świdnickiego Towarzystwa Mieszczańskiego zadał pytanie na forum tej organizacji, czego dotychczas dokonano w Świdnicy w celu zachowania jej pamiątek z przeszłości.
Prof. dr Schmidt odpowiedział na kolejnym spotkaniu tego towarzystwa długim referatem, w którym nakreślił losy gromadzonych dotychczas materialnych śladów po wiekach minionych. Chodziło tu o zbiory, które od średniowiecza gromadzono w ratuszu. Długa jest oczywiście historia każdego z tych przedmiotów i ratusz nie był jedynym miejscem ich wcześniejszego przechowywania. Wchodziły tu w rachubę zarówno dawny arsenał, zbiory prywatne tutejszych mieszczan itd. W ratuszu gromadzono oczywiście nie tylko przedmioty mające związek z historią tutejszej administracji, samorządu bądź książęcej władzy. Znajdowały się tu również wyroby świdnickiego rzemiosła, cynowe i srebrne puchary, ozdobne kielichy, miecze, sztandary i inne militaria. W salach ratusza zawieszonych było około 50 różnych obrazów przedstawiających nie tylko tutejszych rajców miejskich, lecz również władców, którzy nad miastem naszym sprawowali władzę zwierzchnią.
Dzięki inwentarzowi zbiorów ratuszowych, pochodzącemu jeszcze z XIX wieku, przechowywanemu obecnie w Archiwum Państwowym we Wrocławiu możemy wyrobić sobie zdanie na temat bogactwa przechowywanych tu zbiorów. O tym jednak chciałbym napisać w innym artykule. Tu wspomnieć jedynie wypada, że zbiory te stanowić miały podstawę przyszłego Muzeum Miejskiego.
Dnia 30 sierpnia 1909 r. (dotychczasowo podawana przez licznych autorów data 1911 r. jest zupełnie błędna, opiera się ona na pracy Th. J. Manna, który o wydarzeniach tych pisał z pamięci kilkadziesiąt lat później) powołano w naszym mieście Towarzystwo Muzealne. Jego celem było stworzenie w Świdnicy muzeum, w przyszłości finansowe wspieranie tej placówki, wspomaganie jej darowiznami i oddawaniem eksponatów w depozyt, aktywne działanie w tym kierunku. Zbierać miano przedmioty z zakresu historii, historii sztuki i rzemiosła, a zatem powiedzielibyśmy historii kultury materialnej, etnografii i etnologii z obszaru całego księstwa świdnickiego. Co jest godne pochwały, przynajmniej w zamierzeniu, nie starano się ograniczać jedynie do samej Świdnicy, zdając sobie sprawę z tego, że nigdy nie można rozpatrywać dziejów jakiegoś miasta bez jego zaplecza. Theo Johannes Mann pisał, że ideę powstania Muzeum wspierał gorąco nadburmistrz świdnicki Kaewel: – „Przy nadarzających się okazjach zakupywał on eksponaty, które wydawały się być wartościowe i przydatne, aby je zachować. W ten sposób powstał zbiór, który miał być podstawą przyszłego Muzeum”.
Wydaje się, że już wówczas istniała pewna koncepcja muzeum, skoro zakupywano tylko pewne określone eksponaty. Towarzystwo Muzealne liczące przed 1914 aż 88 członków musiało przerwać swą działalność ze względu na wybuch pierwszej wojny światowej.
W lipcu 1925 r. na wniosek ówczesnego świdnickiego nadburmistrza Cassebauma ożywiono ponownie działalność tegoż towarzystwa. Opłata członkowska w tym towarzystwie wynosiła 2 marki, stąd też chęć przynależności w nim zgłosiła wielka liczba mieszkańców naszego miasta. Działało ono w ratuszu w pokoju nr 5 (nie wiemy, co to za obecne pomieszczenie), tam można się było również zapisać. Zebrane dotychczas eksponaty przechowywano tymczasowo w budynku dawnej hauptwachy pod salą posiedzeń rady miejskiej (obecnie Rynek 38). Nie było to jednak miejsce zbyt szczęśliwe. Postanowiono, że Muzeum Miejskie uruchomione zostanie w zakupionym przez miasto budynku dawnego kościoła św. Barbary przy obecnej ul. Basztowej (mieści się tu obecnie klub NOT-u). Ówczesny architekt miejski, znany głównie dzięki projektom świdnickiego basenu i stadionu oraz Teatru Miejskiego Borst, przedłożył plan zagospodarowania dawnego kościoła i przylegającej doń baszty. Projekt ów zakładał, iż dolne pomieszczenie kościoła będzie salą projekcyjno-wykładową, zaś górne będzie rzeczywistą salą wystawienniczą. Pomieszczenia właściwej baszty przewidziane zostały na Bibliotekę Ludową (pierwowzór naszej Miejskiej Biblioteki Publicznej). Plan ten nigdy nie został wprowadzony w życie.
Zbiory muzealne ciągle zmieniały miejsce składowania, nie można ich było również w pełni eksponować. Jednak w 1926 r. postanowiono zebrane eksponaty pokazać świdnickiej społeczności. Złożono je w jednej z klas dawnej Szkoły Podstawowej nr 3. Tu eksponowane były w szafach pozostałych po otwartej w Świdnicy w 1911 r. Wystawie Rzemiosła i Przemysłu. Początkowo zapełniono sześć szaf z przeszklonymi drzwiami i cztery leżące na płask gabloty wystawowe na drewnianych podstawach. Jak pisze wspominany już Theo Johannes Mann: Ustawienie eksponatów nastąpiło początkowo bardziej według zasad estetycznych niż sensu stricto muzealnych – właściwie w ogóle bez żadnego określonego planu. Na otwarcie zaproszono publiczność i prasę. Werbowano tym samym nowych członków do Towarzystwa Muzealnego.
Zajęto się również formalno-prawnym funkcjonowaniem placówki muzealnej. Stworzono statut, który określał zasady jej pracy. Zaczęto wreszcie opracowywać merytorycznie zebrane dotychczas eksponaty wedle takich kryteriów jak materiał, miejsce i czas ich powstania, ustalenie mistrza, które je wykonał, pochodzenie przedmiotu itd. Założono księgi inwentarzowe i zaczęto prowadzić karty katalogowe poszczególnych zabytków. Zastąpiły one dotychczasowy spis. W owym czasie dało się też słyszeć pewne głosy krytyki, iż dotychczasowe kolegialne kierowanie placówką przychodzi jej jedynie ze stratą (w skład zarządu muzealnego wchodzili m. in. tajny radca prawny Knie, emerytowany pułkownik Elsner, emerytowany nauczyciel szkoły średniej Pohl i mistrz tapeciarski Wolff). Drugim postulatem wysuwanym w owym okresie była sprawa jednoznacznego ustalenia, kto powinien właściwie utrzymywać owo Muzeum. Postanowiono, że przejdzie ono na utrzymanie miasta, stąd też otrzymało nazwę Muzeum Miejskiego. Na jego potrzeby miano przeznaczać odpowiednie fundusze w ramach dorocznego budżetu miejskiego. Opiekę samorządową nad tą placówką sprawować miał jeden z radnych miejskich. 1 października 1927 r. na kierownika Muzeum Miejskiego w Świdnicy wybrano Theo Johannesa Manna, niezwykle utalentowanego człowieka, całym sercem oddanego sprawom naszej regionalnej ojczyzny. Jak napisał o nim dr Radler: Poznał on naszą regionalną ojczyznę nie tylko z książki i gazety, lecz z własnych obserwacji dzięki poczynionym licznym wycieczkom pieszym i rowerowym. Pisywał on recenzje teatralne i kinowe, książki, artykuły i przewodniki po ziemi świdnickiej. Pisywał scenariusze do sztuk teatralnych, chętnie malował, utrwalając tym samym wizerunki ciekawych, niekiedy mało znanych obiektów z okolic Świdnicy i samego miasta, zbierał ślady śląskiego dialektu. Ale, co jest najbardziej godne podkreślenia, przejawiał olbrzymie zainteresowanie dla tutejszej historii. Efektem jego pracy na tym polu były dziesiątki artykułów, szczególnie wspaniałe są pozostawione monografie poszczególnych wsi drukowane w świdnickiej prasie lokalnej. Zajmował się on również porządkowaniem Świdnickiego Archiwum Miejskiego. Niezwykłe w tym człowieku było to, co nie pozostało bez wpływu na losy kierowanej przez niego placówki, że całym sercem ukochał swą nową ojczyznę, czyli Świdnicę, choć sam pochodził z Łużyc. Do tego stopnia, iż idei naszego miasta poświęcił nawet swój zawód. Był bowiem urzędnikiem pocztowym i na drodze mozolnego samokształcenia i ciągłej pracy nad sobą poznawał wszystkie tajniki warsztatu historyka od przyswojenia sobie języka łacińskiego aż po odczytywanie różnych gatunków starych pism. Dziś jeszcze służyć może za przykład i bez wątpienia można o nim mówić jako o człowieku wybitnym.
W 1928 r. zbiory Muzeum Miejskiego przeniesiono do budynku dawnego Urzędu Meldunkowego, czyli budynku należącego obecnie do Zboru Zielonoświątkowego przy ul. Muzealnej. Jednakże otwarcie Muzeum dla zwiedzających nastąpiło dopiero 2 sierpnia 1931 r. Z opisu zachowanego w świdnickiej prasie lokalnej z tamtego okresu dowiadujemy się nieco na temat aranżacji nowych, aczkolwiek skromnych, pomieszczeń muzealnych. Sień tego budynku pomyślana była jako swego rodzaju hala pamięci, gdzie zgromadzono stare chorągwie cechowe, różnego rodzaju portrety i plakiety.
W dużej sklepionej sali zgromadzono w witrynach i gablotach przedmioty związane z przeszłością Świdnicy: obrazy olejne i sztychy, meble, przedmioty codziennego użytku, stroje z różnych epok, mundury świdnickiej straży mieszczańskiej z okresu Wiosny Ludów 1848 r., porcelanę i cynę, jak i materiały dotyczące zwyczajów i obyczajowości. W kolejnym sklepionym pomieszczeniu na prawo od sieni znalazły się sprzęty i klejnoty pozostałe po świdnickich cechach rzemieślniczych, w jednej z wystaw całe mnóstwo świdnickich ręcznie spisanych drogocennych dokumentów, w drugiej zaś szkło. Pomieszczenie trzecie objęło zbiór starej broni i eksponaty związane z militarnym znaczeniem naszego miasta. Tutaj też ze względu na brak innych pomieszczeń umieścić musiano niezłą kolekcję starej rzeźby. Zdawano sobie sprawę z braku pomieszczeń, o czym szeroko rozpisywała się lokalna prasa.
Na wystawie nie można było pokazać wszystkich eksponatów, a ciągle napływały doń nowe. Działo się tak z jednej strony za sprawą licznych darowizn, zakupów nowych eksponatów, na które miasto nie szczędziło funduszy, z drugiej zaś dzięki aktywności kierownika muzeum Theo Johannesa Manna, który potrafił licznymi artykułami drukowanymi w prasie lokalnej zainteresować lokalną społeczność problemami muzeum. Przyczyniały się do tego również lekcje muzealne, jak i przewodnictwo po muzeum. W przedwojennych przewodnikach po Śląsku było ono uznane za trzeci obiekt po Kościele Pokoju i kościele św. Stanisława i św. Wacława, jaki należało w Świdnicy koniecznie zobaczyć.
Rok 1939 przynosi kolejną przeprowadzkę „wędrownego” Muzeum Miejskiego. Tym razem trafiło ono do budynku stojącego vis-a-vis, czyli dawnej willi Morys Ruh przy ul. Muzealnej 4. I tutaj mimo dziewięciu pomieszczeń oddanych do dyspozycji tej jednostki kulturalnej, nie można było pokazać wszystkiego. Zasadniczo jednak stworzono ciekawy ciąg ekspozycyjno-wystawienniczy. Dzięki kolejnym artykułom drukowanym w prasie lokalnej z tamtego okresu możemy zwiedzić Świdnickie Muzeum Miejskie niejako przechodząc ekspozycję. Autor jednego z artykułów pisał: W pierwszej z sal, sali przyjęć, nasz wzrok pada od razu na portrecie przedstawiającym Manfreda von Richthofena i na modelu samolotu bojowego „Czerwonego Barona”. Znaleziska z obszaru twierdzy świdnickiej, stare nadszarpnięte zębem czasu chorągwie dawnej straży mieszczańskiej z okresu Wiosny Ludów, jak i rozległy poglądowy zbiór obrazów ukazujących Świdnicę w okresie twierdzy są pierwszymi symptomami tego, co spotkać nas może w kolejnych pomieszczeniach. Wkraczamy do działu archeologicznego i tym samym rozpoczynamy wędrówkę po dziejach miasta i księstwa. Znaleziska z młodszej epoki kamienia, które ziemia wiernie dla nas przechowała, są najstarszymi jej świadectwami. Również napotykamy tu przykłady świadczące o wysokim poziomie kultury epoki brązu. Ozdobą tej kolekcji jest tu znaleziona w 1806 r. słynna Fibula Świdnicka z okresu ok. 1000 do 800 lat p.n.e. Filiżanka z wypalonej gliny poświadcza, jak dalece poczucie piękna owego tysiąclecia bliskie jest naszemu. Dalsze znaleziska, pokazywane w tym pomieszczeniu potwierdzają istnienie w owym czasie stosunków handlowych między naszym regionem a np. północną Ilyrią. Cennymi świadectwami minionych stuleci są również znaleziska garnków poczynione na dawnym Placu Garncarskim w Świdnicy (był to osobny targ garncarski najpierw przy obecnej ul. Nauczycielskiej, potem w części obecnego Placu Tysiąclecia Państwa Polskiego), jak i znaleziska urn z terenów Słotwiny. Mapa wisząca w tym pomieszczeniu ukazuje zasięg zamieszkiwania plemion germańskich.
Następne pomieszczenie ukazuje w czterech działach średniowieczną Świdnicę, Świdnicę okresu twierdzy, bogaty zbiór broni i mundurów. Stare plany miasta, z których jeden jako szczególny unikat zachował się jako oryginalna płyta graficzna, jak i plany dawnej twierdzy wiszą na ścianach. Wśród rękopisów szczególnie cenny jest jeden z dokumentów szlacheckich. Szczególną wartość ze względu na swą kompletność posiada zbiór średniowiecznych stempli do wybijania monet. Tłoki pieczętne i specjalna skrzynka do ich przechowywania wzbogacają ten zbiór. Dalej natrafiamy na bogaty zbiór broni palnej i 22 mundurów, uszytych zgodnie z oryginałem wedle rysunków autorstwa Menzla, oddziałów stacjonujących tu w epoce Fryderyka Wielkiego i rozbudowy twierdzy świdnickiej. Mundury straży mieszczańskiej, werble z roku 1812, stare kotły bojowe zaliczają się do kolejnych świadectw minionych stuleci. Dalszych czasów dotyka tablica genealogiczna Bolka II, jak również zbiór majstersztyków, które wyszły spod rąk płatnerzy. Znajduje się wśród nich miecz paradny z XVII w., liczne miecze bojowe, jak i przeróżne miecze katowskie.
Również w sali cechów rzemieślniczych zgromadzono cenne eksponaty. Tu w pierwszym rzędzie rzuca się w oczy cudowny zbiór szkła, w którym szczególną pozycję zajmuje nadzwyczaj piękny puchar cechu młynarzy. Wyroby szklarzy z rejonu Karkonoszy i z terenów czeskich świadczą o nadzwyczajnych zdolnościach rzemieślników, którzy je wytworzyli. Liczne przedmioty cechowe, srebrne i malowane tarcze trumienne, pieczęcie cechowe, tzw. świętości cechowe, ozdobne puchary i wilkomy, zapełniają liczne gabloty i witryny. Tutaj swe miejsce znalazły również liczne wspaniałe lady cechowe (były to drewniane, bogato zdobione szafy bądź skrzynie, w których przechowywano różnego rodzaju dokumenty, pieczęcie i inne przedmioty mające związek z historią danego cechu. Każdy cech posiadał własną ladę.), dobrze zachowane formy do wypiekania pierników świadczą o wysoko rozwiniętym śląskim rzemiośle piernikarskim (warto dodać, że w Świdnicy piernikarze mieli swój własny cech. Posiadali oni również jedną z lóż w Kościele Pokoju). Unikatami tego pomieszczenia ze względu na kompletność zachowania były punce, pieczęcie cechowe i stemple złotnicze. Monety i medale, wśród nich oryginalny medal śrubowy z przedstawieniami 40 zwycięstw Fryderyka Wielkiego, uzupełniają te zbiory.
Kulturę mieszczańską XIX wieku w setkach większych i mniejszych eksponatów obejmuje kolejne pomieszczenie. Różnego rodzaju meble, szafy, witryny, kołyska, stojący zegar, lampy, zabawki łączą się tu z różnymi przedmiotami użytkowymi mieszczańskiego gospodarstwa. Szczególnie piękna jest szafa ozdobiona bogatymi intarsjami, majstersztyk stolarski z roku 1760, obecnie godne miejsce przechowywania dla oryginalnych strojów z XIX wieku. Wspaniałe portrety z okresu rozkwitu sztuki portretowej, jak również wyroby fajansowe z Prószkowa zamykają ów cenny inwentarz tego pomieszczenia.
Dział kultury chłopskiej zawiera szafy chłopskie, skrzynie, kołowrotki i warsztat tkacki (pochodził on z Lutomii, typowej podsudeckiej wsi tkackiej). Zbiór kolorowych talerzy chłopskich uzupełnia sprzęty tego pomieszczenia.
Kilka starych przykładów rzeźby objął dział kultury kościelnej. Najstarszym eksponatem tej wystawy jest drewniana madonna z roku 1470.
Szczególną ozdobą Muzeum jest ostatecznie gabinet witryn. Obok wyrobów świdnickich konwisarzy, porcelany i fajansu wystawione tu zostały cztery kompletne stroje i liczne śląskie czepce noszone dawniej przez kobiety. Archiwalia, stare dokumenty świdnickiego Kościoła Pokoju i afisze teatralne z okresu początków Teatru Miejskiego raz jeszcze na nowo rozbudzają zainteresowanie zwiedzających. Poprzez szpaler utworzony przez stare chorągwie i kolejnych lad cechowych powracamy do punktu wyjścia naszej wędrówki…
Do 1944 r. ta wspaniała kolekcja powiększyła się do 3.200 eksponatów. Zbiory świdnickiego Muzeum Miejskiego spakowane w skrzyniach spokojnie przetrwały okres końca II wojny światowej. Wyjechały na krótko do Strzelc Świdnickich, aby tam przeleżeć w pomieszczeniach majątku Dorothei von Phillipsborn. Wróciły jednak do Świdnicy. Po II wojnie światowej, jak wieść niesie, „zajęła się” nimi, znająca się ponoć na wszystkim, niejaka „Madame Kultura”. Ona to też mająca wielkie wpływy w ówczesnym środowisku administracyjnym, zadecydowała o wyjeździe tych eksponatów z naszego miasta. Czy tak było naprawdę, trudno to już jednoznacznie dziś ustalić. Eksponaty Muzeum Miejskiego, pochodzące z różnych epok, rozproszone zostały po różnych placówkach muzealnych w całym kraju. Część z nich oglądać można w Muzeum Narodowym we Wrocławiu, część na wystawie im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Muzeum Narodowym w Warszawie, część wreszcie w innych placówka muzealnych. Świdnica utraciła, podobnie jak to miało miejsce z Archiwum Miejskim, część swojego ducha. Ów wysublimowany, niepowtarzalny rdzeń swej odmienności – przedmioty, które czyniły ją inną, swojską, własną, naszą. Czy kiedykolwiek powrócą do Świdnicy? Czas pokaże. Miejmy nadzieję, że przyszłe pokolenia, nie będąc obarczone bagażem politycznej przeszłości, poczynią realne starania o powołanie do życia Świdnickiego Muzeum Miejskiego i sprowadzą do miasta – nawet jeśli miałoby się to odbywać na zasadzie stałych depozytów – utracone świdnickie eksponaty.
Sobiesław Nowotny
20 LIKES
Skomentuj jako pierwszy!