200 lat temu świdnicki przedsiębiorca wyczuł, że rozbiórka okalającej Świdnicę twierdzy obronnej i budowa nowej ulicy może być dla niego szansą na pomnożenie majątku. Zbudował szybko gospodę. I równie szybko zaczął liczyć zyski. Opowieści część ostatnia…
Jak już wspomniano wcześniej August Zeisel swoją gospodę „Pod Złotym Bocianem” prowadził do 1901 r. W księdze adresowej Świdnicy z 1901 r. jeszcze figuruje jako jej właściciel, ale z zachowanych akt gruntowych wynika, że 24 grudnia tego roku, przekazał on parcelę z gospodą swojemu zięciowi Augustowi Hoffmannowi. Sam Zeisel chyba już nie zajmował się zarządzaniem majątkiem, a był on spory, bo oprócz gospody posiadał także budynki przy ulicy Folwarcznej oraz kilka stajni, które dzierżawiło od niego wojsko. Od jego stajni zresztą nazwana została mała boczna uliczka, która odchodziła od Moltkestraße (1 Maja) – Stallstraße czyli Stajenna (obecnie folwarczna).
W ostatnich latach życia August Zeisel przekazał wszystkie pozostałe swoje nieruchomości zięciowi – Augustowi Hoffmannowi. Świadczą o tym informacje w księdze adresowej Świdnicy z 1911 r., gdzie wymieniany jest jako właściciel budynków przy Moltkestraße 9, 11, 13 i 15. August Hoffmann musiał umrzeć przed 1914 r. i być może na mocy testamentu lub późniejszych transakcji część z dawnego majątku Zeiselów trafiła do innych osób. W 1914 r. budynek nr 9 był własnością Erbena Krobena, a nr 11 – rzeźnika Theodora Langnera. Domy nr 13 i 15 były natomiast własnością Marie Hoffmann „wdowy po właścicielu gospody”, jak określa się ją w księgach adresowych.
Po śmierci Augusta Hoffmanna prowadzenie gospody „Pod Złotym Bocianem” przejął jeden z jego synów – Georg Hoffmann. Drugi syn Augusta Hoffmanna Franz był psychicznie chory i zmarł przed ojcem (ok. 1908-1909 r.).
Georg Hoffmann był z zawodu piwowarem, z pewnością też pomagał ojcu w prowadzeniu gospody, był więc chyba dobrze przygotowany do przejęcia interesu. Był dwukrotnie żonaty. Pierwszą żoną była córka mistrza rzeźnickiego Leopolda, drugą niejaka Marie z d. Haacke.
Georg chyba znakomicie radził sobie jako właściciel gospody. Pośrednio świadczą o tym wpisy w aktach Biura Informacyjnego Wilhelma Schimmelpfenga, jakie w odniesieniu do Georga Hoffmanna zachowały się w Archiwum Państwowym w Kamieńcu Ząbkowickim. Wpisy z 1937 i 1938 roku mówią o tym, że majątek Hoffmanna szacowany jest na ok. 100.000 marek i w jego skład wchodzi parcela z gospodą w której są dwa pokoje gościnne oraz budynki gospodarcze i skład towarowy na zapleczu gospody. Według opinii agentów Biura Informacyjnego W. Schimmelpfenga – Hoffmann uchodzi za rzetelnego kontrahenta i świetnie sobie radzi w interesach.
Georg Hoffmann gospodę „Pod Złotym Bocianem” prowadził do 1945 r. Wymieniany jest jako jej właściciel w księgach adresowych Świdnicy w 1938 i 1942 r. Ale nie tylko. Biorąc pod uwagę bardzo niewielką ilość dokumentów z pierwszych lat powojennych, dotyczących Świdnicy, jakie przetrwały do chwili obecnej, za cud należy uznać, że dzięki zapobiegliwości pewnego świdnickiego małżeństwa, zachował się spis poniemieckich lokali rzemieślniczych, handlowych, gastronomicznych itp. które w latach od maja 1945 do 1947 r. były sukcesywnie przekazywane polskim osadnikom. W spisie tym, jako ostatni właściciel „restauracji” przy Moltkestrasse 11 – a więc naszej gospody „Pod Złotym Bocianem” – figuruje Georg Hoffmann. Polski okres historii gospody rozpoczął się 12 października 1945 r. kiedy gospodę w użytkowanie przekazano Hieronimowi Nowakowi. Niestety, powojenne losy gospody nie są autorom tego artykułu znane. Tu bardzo liczą na pomoc Czytelników „wiadomości Świdnickich”, którzy może pamiętają jeszcze gospodę lub posiadają jej zdjęcia. Jeżeli tak, bardzo proszą o kontakt!). Nie wiadomo jak długo gospoda funkcjonowała. Zapewne gdzieś w latach 50. lub 60. budynek gospody został rozebrany podobnie, jak kilkaset innych budynków w mieście, których ówczesnym komunistycznym władzom Świdnicy, nie opłacało się remontować. Tu mała dygresja. Chciałoby się powiedzieć, że przez kilkadziesiąt lat niewiele się zmieniło, bo obecne władze Świdnicy też chcą rozebrać XVIII-wieczny budynek po byłej gospodzie na placu Grunwaldzkim, o czym pisaliśmy już na łamach naszego tygodnika…
Według ustnej relacji jednego z mieszkańców, który pamięta ruiny gospody „Pod Złotym Bocianem” z lat swojej młodości, po jej ruinach biegały i bawiły się dzieciaki, a starsi skuwali ze ścian i posadzek ozdobne płytki. Z czasem teren po gospodzie został zniwelowany, a na miejscu gospody stanął niewielki warsztat i myjnia samochodowa.
Jeszcze podczas prowadzonych prac archeologicznych autorom udało się porozmawiać z wykonawcą inwestycji – przypomnijmy, powstanie w tym miejscu dom mieszkalno-usługowy z podziemnym garażem. Według zapewnień wykonawcy relikty odkrytych, dawnych umocnień pruskich czy studnia, która znajdowała się na podwórzu, a przynależała do gospody, zostaną wyeksponowane czy też upamiętnione w nowym obiekcie. Taki stosunek do historii bardzo autorów tego szkicu cieszy. A ponieważ w ostatnich latach modne stało się nadawanie nowym osiedlom czy też domom oryginalnych nazw własnych, autorzy sugerują, że w przypadku inwestycji na 1 Maja, nic wymyślać nie trzeba. Po prostu może powstać dom „Pod Złotym Bocianem”.
Andrzej Dobkiewicz & Sobiesław Nowotny
16 LIKES
Skomentuj jako pierwszy!