Press "Enter" to skip to content

Tajemnice „Śnieżki” – 1945 r. (cz. 2)

Spread the love

Niewiele jest osób, które nie lubią czekoladowych cukierków „Michałki” ze świebodzickiej „Śnieżki”. Do tej pory historia zakładu sięgała 1946 roku. Tymczasem…

Na nie opracowane wcześniej dokumenty związane z funkcjonowaniem w pierwszych miesiącach powojennych w 1945 roku dawnej Hochwald Schokoladen Fabrik in Freiburg, czyli obecnego Zakładu Przemysłu Cukierniczego „Śnieżka” S.A. w Świebodzicach, natrafiliśmy podczas przeprowadzonej ostatnio kwerend w jednym z archiwów. Przybliżają one zupełnie nieznaną do tej pory historię zakładu po maju 1945 roku. Część pierwszą opracowania można przeczytać tutaj: Tajemnice „Śnieżki” – 1945 r. (cz. 1).

Fabryka Czekoldy Hochwald w 1939 r. (Kolekcja: Marek Mikołajczak)

Wydaje się, że pierwsze tygodnie funkcjonowania fabryki czekolady stały pod znakiem bałaganu i chaosu, który miał wpływ na mające nastąpić wydarzenia. Niewykluczone, że ich źródłem mogły stać się także donosy o nieprawidłowościach w gospodarowaniu majątkiem fabryki oraz działalność przestępcza nie związana z jej funkcjonowaniem. Chodziło między innymi o nielegalne rekwizycje rzeczy należących do Niemców, w których udział miał brać również Mieczysław Stefan oraz członkowie Straży Przemysłowej, czyli innymi słowy mówiąc o pospolity szaber.

W każdym razie – jak czytamy w zamieszczonym poniżej dokumencie, 10 sierpnia 1945 roku o godzinie 12.00 oddział milicji powiatowej ze Świdnicy i miejscowej ze Świebodzic otoczyły siedzibę Pododdziału Grupy Operacyjnej przy ulicy Wolności 8, fabrykę czekolady, fabrykę powrozów, fabrykę mebli Steinera i cegielnię.

Akcja miała na celu przeprowadzenie rewizji w poszukiwaniu za rzeczami skonfiskowanymi Niemcom przez ob. Stefana i kilku strażników, za moją wiedzą (od red. tj. kierownika pododdziału w Świebodzicach Michała Krasickiego]. Po przeszło 2-u godzinnej rewizji w fabryce czekolady w ściśle mówiąc w mieszkaniu obyw. Stefana znajdującym się w zabudowaniach fabrycznych wywieziono z tego lokalu pół dużego wozu naładowanego walizkami i koszami zawierającymi rzeczy Niemców. Wśród rzeczy znajdowała się także maszyna do pisania będąca własnością Grupy. Z samej fabryki milicja wzięła 4 skrzynie miodu sztucznego do użytku własnego nie kwitując tego odbioru tylko płacąc gotówką [od red.: o wadze 80 kg].

Kolejne rewizje przeprowadzono w siedzibie Grupy Operacyjnej, gdzie w mieszkaniu dwóch pracowników – Toboły i Kowalczyka także znaleziono rzeczy skonfiskowane Niemcom; w fabryce powrozów oraz w cegielni – gdzie nic nie znaleziono oraz w fabryce mebli, gdzie skonfiskowano broń i 5 radioodbiorników.

Co ciekawego, podczas tej rewizji nie było w fabryce jej kierownika Mieczysława Stefana, który prawdopodobnie uciekł motocyklem razem z byłym strażnikiem przemysłowym Mieczysławem Slipko. Jeszcze 15 sierpnia Michał Krasicki informował, że nie ma o nich żadnych informacji, chociaż w wyniku obławy milicyjnej na drogach Mieczysław Stefan został zatrzymany 13 sierpnia.

„Śnieżka” dzisiaj

W dniu rewizji miało miejsce jeszcze jedno zdarzenie, które pozwala nam wysnuć pewien wniosek na temat Fabryki Czekolady Hochwald. Otóż z Fryburga uciekał w tym dniu także strażnik przemysłowy z fabryki czekolady Janeczek oraz niejaki Edward Turek z żoną (mieszkali u Mieczysława Stefana). Wóz, którym jechali, zatrzymany został na drodze do Świdnicy. Milicjanci znaleźli na nim trzy worki z żółtym cukrem (trzcinowym) pochodzącym niewątpliwie z fabryki czekolady, worek z kilkoma kilogramami czekolady w proszku (kakao?) w firmowym opakowaniu Hochwald Schokoladenfabrik i kilka tabliczek czekolady (sic!). A to oznacza dwie rzeczy. Po pierwsze magazyny fabryki czekolady nie zostały opróżnione ani przez Niemców ani przez Sowietów, skoro znajdowały się tam i kakao i  gotowe wyroby czekoladowe, a przede wszystkim cukier. To dzięki ocalałym zapasom tego ostatniego, udało się uruchomić produkcję sztucznego miodu. Oprócz tego troje zatrzymanych wiosło pokaźną ilość odzieży, naczyń itp. pochodzących  z szabru.

Pełnomocnik Grupy Operacyjnej dla Spraw Gospodarki w Świdnicy – kapitan Roman Dziamski zareagował natychmiast. Tego samego dnia (10 sierpnia) zwolnił z pełnionej funkcji Mieczysława Stefana, a także jego siostrę Helenę Stefan. Nowym kierownikiem Fabryki Czekolady Hochwald mianowany został Edward Varisella, który pełnił tą funkcję do 31 sierpnia 1945 r., przejmując później kierownictwo dawnej Fabryki Mebli Wolfa. W raporcie z wydarzeń z 10 sierpnia 1945 roku istotny jest jeszcze jeden fragment, ukazujący złe stosunki pomiędzy świebodzicką Grupą Operacyjną, a ówczesnymi władzami miasta. Michał Krasicki w swoim piśmie zaznacza: (…) Przedmiotem zeznań był szereg spraw opracowanych szczegółowo przez burmistrza miasta Fryborku w celu zaszkodzenia Grupie. Sprawami tymi był sposób zdobywania żywności, koni i bydła dla Grupy, sposób rekrutacji Niemców do robót oraz wymuszanie na kupcach niemieckich produktów żywnościowych przez obywatela St. [Stefana].

Dzień po akcji milicji w Świebodzicach, pełnomocnik Dziamski nakazał skontrolowanie Fabryki Czekolady Hochwald. Wobec nieobecności zwolnionego Stefana i nowo powołanego kierownika Variselli, komisji kontrolnej informacji udzielała buchalterka, Niemka  Johanna Szifer (pisownia oryginalna z dokumentu). W wyniku kontroli stwierdzono brak rozliczenia się z 9.510 kg cukru żółtego, będącego na stanie fabryki (sic!). Manko powyższe komisja zrzuciła na karb braku rozliczenia i niedokładnego księgowania. Jednocześnie stwierdzono, że cyfry podawane przez kierownika Stefana w jego raportach nie zgadzają się z zapisami niemieckiej buchalterki.

Pierwsza strona informacji na temat akcji milicji w fabryce czekolady (14.8.1945 r.)
Druga strona informacji na temat akcji milicji w fabryce czekolady (14.8.1945 r.)

Zarówno Mieczysław Stefan (13 sierpnia) jak również Michał Krasicki (21 sierpnia) zostali zatrzymani. Wobec obydwu oraz Edwarda Turka i Eugeniusza Kuwika zastosowano areszt i wszczęto dochodzenie. 23 sierpnia Sąd Okręgowy w Świdnicy wydał decyzję o wszczęciu śledztwa przeciwko całej czwórce, oskarżając ich o to, że w okresie lipca i sierpnia, jako funkcjonariusze Grupy Operacyjnej, a więc jako urzędnicy państwowi, przekroczyli swoje uprawnienia i działając na szkodę interesu publicznego, przywłaszczyli sobie różne rzeczy z mienia poniemieckiego. Nadto Edwardowi Turkowi zarzucono przywłaszczenie sobie 150 kg cukru i 10 kg oleju rzepakowego. O nierozliczonych czy też brakujących ponad 9 tonach cukru w Fabryce Czekolady Hochwald w sądowym postanowieniu o wszczęciu śledztwa nie ma mowy.

Ciekawe jest uzasadnienie decyzji sądu o wszczęciu śledztwa i zastosowaniu aresztu tymczasowego wobec zatrzymanych: (…) w szczególności zachodzi potrzeba przesłuchania większej ilości świadków, wystosowania szeregu odezw tudzież ustalenia wielu okoliczności, co przy braku fachowego wyszkolenia personelu milicyjnego jest chwilowo niemożliwe do wykonania w trybie dochodzenia.

Mimo, iż za osobę Michała Krasickiego osobiście poręczył pełnomocnik Roman Dziamski, który powoływał się na jego uczciwość oraz prawnicze wykształcenie, nie został on zwolniony aby odpowiadać przed sądem z wolnej stopy. Dopóki w archiwach nie odnalezione zostaną akta sądowe tej sprawy (o ile się zachowały), nie znamy finału tej historii.

Interesującym aspektem najwcześniejszych dziejów późniejszej Śnieżki jest ponowne przejęcie Fabryki Czekolady Hochwald przez Sowietów. Pełnomocnik Dziamski informował w jednym z pism władze zwierzchnie, że 25 sierpnia 1945 roku został wezwany do Komendy Wojennej w Świdnicy do majora Gusiewa, gdzie odczytano mu akt podpisany przez marszałka Rokossowskiego, nakazujący stronie polskiej natychmiastowe oddanie 5 zakładów: browaru i słodowni Haselbach oraz Fabryki Czekolady Hochwald w Świebodzicach, a także fabryki spirytusu w Königszelt (Jaworzynie Śląskiej), przetwórni octu i rozlewni win Mittmanna i fabryki rękawiczek Scholza w Świdnicy. Wydaje się, że protesty strony polskiej nie odniosły skutku. Natychmiast zabezpieczono wymienione zakłady (z wyjątkiem fabryki rękawiczek Scholza), wzywając, jak czytamy w piśmie –  byłych właścicieli do stawiennictwa się i przyjęcia zleceń od Władz Sowieckich.

W cytowanych dokumentach brak informacji, kiedy Sowieci ponownie oddali fabrykę czekolady stronie polskiej. Musiało się to stać być może jeszcze pod koniec 1945 lub już w 1946 roku, kiedy jesienią rozpoczęto produkcję słodyczy. Na pewno nie stało się to przed 19 września, kiedy podczas zdawania agendy Grupy Operacyjnej dla Spraw Gospodarki przez jej pełnomocnika Romana Dziamskiego, Fabryka Czekolady Hochwald figuruje w protokołach jako zakład nie będący w polskich rękach.

Odnalezione dokumenty, chociaż zapewne nie tworzą kompletnego archiwum, stanowią cenne uzupełnienie naszej wiedzy o powojennych początkach „najsłodszej” fabryki w Świebodzicach.

Wybór dokumentów

Potwierdzenie zwolnienia pierwszego kierownika fabryki – Mieczysława Stefana (18.8.1945 r.)
Powołanie na kierownika fabryki Edwarda Variselli (10.8.1945 r.)
Pierwsza strona informacji o żądaniu oddania fabryki Sowietom (25.8.1945 r.)
Pierwsza strona postanowienia sądu o wszczęciu dochodzenia w związku z nadużyciami popełnionymi we Fryborgu (28.8.1945 r.)

Andrzej Dobkiewicz (Fundacja Idea)

13 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Mission News Theme by Compete Themes.