Pozostając przy wyobrażeniu Zielonego Człowieka, znanego z mitologii celtyckiej i rzymskiej, warto zwrócić uwagę na inne interpretacje tego rodzaju artystycznych przedstawień, które napotkać można w wielu budowlach sakralnych Europy (jedynie na marginesie chciałbym wspomnieć, że największe zgrupowanie w jednym miejscu przedstawień Zielonego Człowieka – ponad 100 tego rodzaju wizerunków – odnaleźć można w owianej legendami i wiązanej z templariuszami, słynnej kaplicy w Rosslyn w Szkocji).
Część z autorów zajmujących się dziejami zakonu templariuszy, m.in. Tim Wallace-Murphy oraz Lynn Picknett i Clive Prince uważają, że pod postacią Zielonego Człowieka skrywa się w rzeczywistości babiloński bóg Tammuz, który „wielokrotnie umierał i wielokrotnie zmartwychwstawał”. Symbolem tego babilońskiego boga był również krzyż. Co ciekawe śmierć tego boga płodności i wegetacji, naturalnych sił natury, następowała zawsze na przełomie jesieni i zimy, a odrodzenie, czy też zmartwychwstanie wiązano zwykle z dniem przesilenia zimowego (zwykle 21 lub 22 grudnia), zatem w dużej bliskości czasowej z chrześcijańskim dniem Bożego Narodzenia. Również w przypadku Zielonego Człowieka ważnym momentem jego kultu był okres przesilenia zimowego – wówczas to celtyccy druidzi ścinali z wybranych drzew jemiołę, a ludzie zdobili nią wejścia swych domów lub zanosili ją do swoich mieszkań.
W ostatnich latach ten stary celtycki zwyczaj przeszczepiony został i przyjął się w świecie chrześcijańskim. Co więcej przypuszczać należy, że mógł on się również wiązać z przystrajaniem domów choinkami i zielonymi zimą gałęziami świerka, czy też jodły. Przecież w naturalny sposób pod postacią wiecznie zielonych, a zatem w symbolicznym znaczeniu „nigdy nie umierających” roślin najlepiej ucieleśniał się bóg lasu jakim był Zielony Człowiek. Kontekst przesilenia zimowego z postacią Tammuza i Zielonego Człowieka, ucieleśniających przecież te same siły witalne przyrody, ma wielkie znaczenie dla odpowiedniego zrozumienia cyklu rzeźbionych głów umieszczonych w konsolach zamknięcia północnej nawy strzegomskiego kościoła pw. św. Piotra i św. Pawła, czyli Bazyliki Mniejszej. Skoro głowa Zielonego Człowieka, czy też boga Tammuza, oznacza zimę i czas przesilenia zimowego, pozostałe głowy oddają w symboliczny sposób zapewne pozostałe pory roku. Ukazują one bowiem w kolejności twarz dziecka (wiosna), twarz młodzieńca (lato) oraz twarz brodatego dojrzałego mężczyzny (jesień). Mamy zatem do czynienia z naturalnym cyklem przemian związanych z narodzinami, wzrostem, dojrzewaniem i umieraniem, a następnie ponownymi narodzinami. Być może w mistyczny sposób starano się tu przekazać również cykl poszczególnych etapów duchowego wtajemniczenia. Bardziej jednak bliski byłby on poglądom związanym z reinkarnacją niż uzyskiwaniem wiecznego zbawienia.
Przyznać należy, że koncepcja ta, pomijając już samo znaczenie Zielonego Człowieka, czy też boga Tammuza, daleka jest zasad wiary chrześcijańskiej. Zaskakujące jest zatem, iż znalazła swe odbicie w wystroju chrześcijańskiej świątyni. Jak zatem wytłumaczyć ten fakt w odniesieniu do joannitów, którzy byli budowniczymi strzegomskiej świątyni? Bardziej nadawałby się on przecież do wystroju kościoła templariuszy, z którymi zwykle wiąże się tego rodzaju tajemnicze przedstawienia. Nie można wykluczyć, że w momencie powstawania cyklu joannici wykorzystywali przy budowie swego kościoła budowniczych należących do strzechy budowlanej templariuszy – nie bez powodu w zachodniej literaturze otwarcie stawia się tezę, że to właśnie templariusze i ich budowniczowie, zrzeszeni w strzechach, posiadających formę tajnych stowarzyszeń, rozpowszechnili styl gotycki w Europie. Być może jednak joannici, którzy podobnie jak templariusze, powstali jako zakon na terenie Ziemi Świętej, tam zapoznali się z historią boga Tammuza i skojarzyli jego śmierć z męczeńską śmiercią Chrystusa na krzyżu i tu na terenie Strzegomia, w ten symboliczny, aczkolwiek dziwaczny i dalece odbiegający od kanonów wiary chrześcijańskiej sposób wyobrazili historię życia i śmierci Jezusa?
Nie można też wykluczyć, że cykl przedstawień powstał bezpośrednio z inspiracji templariuszy, gdyż jak wiadomo, po upadku tego zakonu większość członków tego zakonu, podobnie jak ich majątki, przejęta została właśnie przez zakon joannitów. Przypuszczalnie koncepcja formy artystycznej, jakiej użyto w Strzegomiu, nie powstała tutaj, lecz zaczerpnięto ją gdzieś na zachodzie Europy i przeszczepiona została jedynie na tutejszym lokalnym gruncie. Z historią tą, jak widać, wiąże się póki co więcej pytań, niż jasnych odpowiedzi.
cdn.
Sobiesław Nowotny
11 LIKES
Skomentuj jako pierwszy!