Na przełomie czerwca i lipca br. przeprowadzono w Świdnicy ekshumacje szczątków ponad 30 niemieckich żołnierzy, którzy zginęli pod koniec II wojny światowej. Pochowani zostali wówczas w granicach wsi Schönbrunn (obecnie Słotwina), ale obecnie obszar pochówku jest włączony w granice miasta. Część pierwszą opracowania można przeczytać tutaj: Zapomniane lotnisko, katastrofa samolotu i ekshumacja żołnierzy w Świdnicy (cz. 1).
***

Najbliższym cmentarzem jaki znajdował się w pobliżu dawnego lotniska zapasowego była ewangelicka nekropolia pod Słotwiną. To stary cmentarz położony obecnie w pobliżu ulicy Generała Józefa Longina Sowińskiego a obszarem miejscowości Słotwina. W topografii miasta ten zakątek nazywany jest obiegowo przez mieszkańców „Morwy” z racji tego, że rosło tu kiedyś dużo drzewek morwowych. Cmentarz zajmuje niemal równinny wierzchołek niewielkiego wzniesienia, opadającemu łagodnie ku północy. Prowadzi do niego polna droga od strony osiedla Młodych, jak również od Słotwiny. Sam cmentarz obejmował obszar nieregularnego prostokąta o powierzchni około 0,3 ha. Założony został w 1741 roku dla miejscowości Słotwina. Wydaje się, że nie posiadał żadnego ogrodzenia, a jedynie dwie przecinające się aleje. Jak się wydaje nekropolia przestała być używana po maju 1945 roku. W późniejszych latach groby były systematycznie niszczone, a nagrobki w dużej części rozgrabione. Ostateczna likwidacja pozostałości cmentarza nastąpiła w latach 70. XX wieku. Jednak do dziś pozostałości nagrobków zalegają pod płytką warstwą ziemi, kilka z nich a także fragmenty kamieniarki są widoczne także na powierzchni [czytaj tutaj: Czytelnicy piszą (46): Pomnik na „Morwach”].
Na trop masowych grobów żołnierskich specjaliści z Pracowni Badań Historycznych i Archeologicznych POMOST wpadli dzięki otrzymanej z Niemieckiego Ludowego Związku Opieki nad Grobami Wojennymi (Volksbund Deutsche Kriegsgräberfürsorge) kopii szkicu sytuacyjnego, na którym narysowano położenie grobów. To ten sam szkic, który otrzymaliśmy od mieszkańca Słotwiny. Pozwolił on na stosunkowo szybkie umiejscowienie grobów w terenie przez archeologów. Niemcy kwaterę dla poległych żołnierzy, utworzyli zapewne po 22 lutego 1945 roku, a więc po katastrofie Ju-52. Znajdowała się pomiędzy dojazdem do istniejącego tu niegdyś wiatraka a samym cmentarzem. Nie wiemy dlaczego utworzono ją nie na samym cmentarzu, tylko w jego pobliżu. Czy chodziło o to, aby nie zabierać mieszkańcom miejsca na pochówki cywilne? Sam cmentarz mógł być już również w dużym stopniu zapełniony. Najprawdopodobniejszą jednak przyczyną stworzenia osobnej kwatery był fakt, że groby miały charakter tymczasowy i planowano ewakuację szczątków żołnierzy do ich rodzinnych miejscowości tak, jak to czyniono w innych przypadkach. Koniec wojny przeszkodził tym planom.
Wspomniany szkic wykonał tuż po wojnie autochton i mieszkaniec Słotwiny, który jak wynika z dokumentów przybył do Słotwiny po wojnie i widział te groby ładnie zadbane w 1946 roku. Wprawdzie brak ich opisu, ale raczej na pewno trzeba przyjąć, że były to mogiły ziemne z drewnianymi krzyżami.

Zgodnie ze szkicem kwatera składała się z trzech rzędów. Pierwszy rząd był grobem masowym, w którym pochowano 13 osób. W kolejny rzędzie odkryliśmy kolejny grób masowy z 12 pochówkami, natomiast w trzecim rzędzie znajdowało się 7 pojedynczych grobów. Według szkicu pochowano więc w tym miejscu 32 żołnierzy. O tym, że szkic był dokładny świadczy fakt, że tylu osób szczątki zostały odkryte – mówił kierujący pracami archeologicznymi Maksymilian Frąckowiak.
O ile w pierwszym i drugim grobie masowym pochowano w sumie 25 ofiar z katastrofy Junkersa Ju-52, o tyle we wspomnianym, trzecim rzędzie znajdowało się siedem pojedynczych grobów, żołnierzy poległych w różnych okolicznościach po 22 lutego 1945 roku. Jak potwierdzał po zakończeniu prac archeolog Maksymilian Frąckowiak, wszystkie pochówki traktować należy jako typowo żołnierskie groby, nie ofiar przywożonych ze szpitali w cywilnych ubraniach. Żołnierze pochowani byli w swoich butach i mundurach, z drobnymi elementami wyposażenia wojskowego i w niektórych przypadkach rzeczami osobistymi.
Na wspomnianym szkicu jego autor umieścił w środkowej części pierwszego rzędu strzałkę z nazwiskiem Dieter Patzke (Petzke, Paetzke?). To dowódca samolotu, który uległ rozbiciu. Potwierdza to powojenną opowieść, która mówiła o zachowanym jeszcze wiele lat po wojnie jednym grobie żołnierza niemieckiego, który miał być pilotem. O grób ten przez długi czas dbano, pielęgnowano kwiaty stawiano znicze, aż do momentu likwidacji. Dr Maksymilian Frąckowiak uważa, że być może był to ostatni z istniejących niegdyś tu grobów, który wskazywał na położenie całej kwatery wojennej. Dokładna data jego likwidacji nie jest jednak znana.
I dzień badań – 30 czerwca
W toku prac odkryto pojedynczą mogiłę jednorzędową, w której znajdował się 13 szkieletów. Jak wspomniano żołnierze byli pochowani w mundurach i butach, łącznie z czcią wyposażenia i prywatnymi rzeczami. Kości szkieletów posiadały liczne złamania i pęknięcia, szczególnie rąk, nóg i głowy co sugeruje, że podczas rozbicia się samolotu przy podchodzeniu do lądowania, zostali oni w jego wnętrzu niemal zmasakrowani. Wśród drobnych artefaktów znaleziono między innymi buty, klamry od pasów, przełamane nieśmiertelniki, szczoteczkę do zębów, menażkę, skórzaną ładownicę i… prezerwatywy.












II dzień badań – 1 lipca
Prace archeologiczne prowadzono w drugim rzędzie, który zgodnie z oczekiwaniami krył także jeden, masowy, duży grób. Znaleziono w nim szkielety 12 żołnierzy. Ułożone były identycznie jak szczątki w pierwszym grobie, szkielety były także w takim samym stanie zachowania, to znaczy z licznymi złamaniami i pęknięciami kości. Także tutaj znaleziono drobne elementy należące do pochowanych żołnierzy – nieśmiertelniki, monety, guziki, buteleczki i papierośnicę.












III dzień badań – 7 lipca
Skupiono się na trzecim rzędzie w którym jak już wspomniano znajdowało się siedem pojedynczych grobów. Z archiwalnych materiałów wynika, że zginęli oni pomiędzy 31 marca a 1 maja 1945 roku i byli chowani obok ofiar katastrofy samolotowej w dniach: 31 marca – 3 osoby, 1, 3, 8 kwietnia i 1 maja – po 1 osobie.
– To byli żołnierze, którzy zginęli lub zmarli z innych przyczyn niż osoby pochowane w pierwszych dwóch grobach masowych. Jeden z nich – ten, którego data śmierci wyznaczona jest na 1 maja 1945 roku, prawdopodobnie zmarł w szpitalu w Świdnicy, gdyż jego szczątki noszą ślady sekcji zwłok. Jama czaszki została otwarta w celu ustalenia przyczyny zgonu, więc prawdopodobnie zmarł on w wyniku odniesionych ran – mówi o odkryciach w trzecim rzędzie dr Maksymilian Frąckowiak. Tu również odnalezione zostały żołnierskie nieśmiertelniki, monety oraz kieszonkowy zegarek.












W sumie zgodnie z oczekiwaniami odnaleziono spodziewaną liczbę szczątków niemieckich żołnierzy, zgodną z liczbą podaną na szkicu, a więc 13 żołnierzy w I rzędzie, 12 w drugim rzędzie i 7 w trzecim rzędzie. I tu mamy zagadkę, która na razie nie ma rozwiązania. O ile się zgadza liczba żołnierzy pochowana w trzecim rzędzie z pojedynczymi grobami – 7, o tyle nie zgadza się liczba szczątków ofiar rozbicia się samolotu. Wiadomo, że zginęło w tej katastrofie 31 osób. Tymczasem w kwaterze pochowanych zostało 25 osób. Brakuje 6 żołnierzy. Łącznie, z żołnierzami poległymi z innych przyczyn pod Słotwiną powinno być pochowanych 38 żołnierzy, a odnaleziono szczątki 32. Dokładnie tyle, i grobów znajdowało się w kwaterze w 1945 roku. Na dzień dzisiejszy nie wiadomo, czy ta szóstka żołnierzy (ofiar samolotowej katastrofy) została pochowana gdzieś indziej – to jest raczej wątpliwe, czy od razu zostali przewiezieni do Niemiec w rodzinne strony lub ekshumowani krótko po pochówku. Najprawdopodobniejsza wydaje się wersja o ich odtransportowaniu do Niemiec tuż po katastrofie. Ciekawostką jest, że wśród poległych żołnierzy znajdowali się także mający polsko brzmiące nazwiska – Briczewsky, , Rollowsky, Skilma, May i Kasperzyk. Ten ostatni był również najstarszym żołnierzem – w chwili śmierci miał 54 lata. Najmłodszym z pochowanych był zaledwie 18-letni Gerhard Stemke. Inną zagadką pozostaje fakt śmierci tego samego dnia – 31 marca 1945 roku dwóch żołnierzy o tym samym nazwisku – Lebek. Nie można wykluczyć, że Johann i Wilhelm byli rodziną.

Wszystkie odnalezione w Świdnicy szczątki zostały przekazane do badań stronie niemieckiej i odbywa się to już bez udziału specjalistów z Pracowni Badań Historycznych POMOST. To Niemiecki Ludowy Związek Opieki nad Grobami Wojennymi będzie dokonywał identyfikacji poszczególnych szczątków na podstawie nieśmiertelników i badań genetycznych. Proces ten zakończy się prawdopodobnie dopiero pod koniec roku, chociaż wcześniej planowano finał badań na listopad. Potem wszystkie szczątki zostaną pochowane w miejscowości Nadolice Wielkie koło Wrocławia, gdzie znajduje się bardzo duży cmentarz wojenny przeznaczony dla żołnierzy niemieckich, których szczątki zostały odnalezione na terenie województw opolskiego, lubuskiego i dolnośląskiego. Niemiecki Cmentarz Wojenny i Park Pokoju, jako nekropolia żołnierzy niemieckich poległych w II wojnie światowej oficjalnie otwarty został 5 października 2002 roku. Jego powstanie w całości sfinansowała strona niemiecka. Cmentarz powstał na wcześniejszych nieużytkach, a pierwsze pochówki odbyły się w połowie 1998 roku. Powstał wówczas tzw. Park Pokoju, którą to w 2002 roku zmieniono na Cmentarz Wojenny Żołnierzy Niemieckich z lat 1939-1945 i Park Pokoju. Obecnie cmentarz ma powierzchnię 3 hektarów i pochowanych jest na nim w grobach zbiorowych około 17 tysięcy żołnierzy Wehrmachtu, członków Volkssturmu i około 300 osób cywilnych poległych podczas walk na Śląsku, ale także członków SS ze zbrodniczych dywizji tej organizacji oraz z załóg obozów koncentracyjnych. Docelowo cmentarz obliczony jest na pomieszczenie około 18 tysięcy poległych. Trwają obecnie polsko-niemieckie rozmowy na temat jego powiększenia. To na tym cmentarzu będą także pochowani żołnierze ekshumowani w Świdnicy. Według aktualnych informacji odbędzie się to na początku stycznia, chociaż ostateczna data uzależniona jest od zakończenia prac identyfikacyjnych i przygotowania masowego grobu do którego trafią szczątki.

A. Dobkiewicz (Fundacja IDEA)
Za użyczenie zdjęć dziękujemy portalowi Świdnica24.pl, portalowi Labiryntarium i Pracowni Badań Historycznych POMOST. Podziękowania dla Bogdana Muchy za pomoc w identyfikacji jednostek wojskowych.
9 LIKES






Lebek też jakby polskie