Pokonała prawie 10 tysięcy kilometrów, aby odnaleźć ślady po ojcu.
W ubiegłym tygodniu Agnieszka Dobkiewicz – świdnicka pisarka, autorka książek o obozie koncentracyjnym Gross-Rosen – Mała Norymberga. Procesy zbrodniarzy z KL Gross-Rosen oraz Dziewczyny z Gross-Rosen. Zapomniane historie obozowego piekła podejmowała wyjątkowych gości. Wśród nich była Tali Nates – dyrektorka Muzeum Ludobójstwa i Holokaustu w Johannesburgu (Republika Południowej Afryki).
Tali przyjechała do Polski, aby odnaleźć ślady swojego ojca – Mosesa Turnera, który był więźniem AL Brünnlitz (obecnie Brnenec w Czechach), jednej z filii KL Gross-Rosen. Dzięki pośrednictwu dyrektora Żydowskiego Muzeum Galicja w Krakowie, Tali nawiązała kontakt ze świdniczanką i postanowiła przyjechać na Dolny Śląsk, w towarzystwie dr Annamerie Orli-Bukowskiej z Wydziału Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, badającej stosunki polsko-żydowskie oraz Agnieszki Bonior, dyrektor Viking River Cruises, która organizowała pobyt Tali w Polsce.
Ojciec Tali Nates – Moses Turner pochodził z Nowego Targu i już na początku wojny, w wieku 14 lat trafił najpierw do getta, a potem do kolejnych obozów pracy. Jego cała rodzina została zamordowana w obozie w obozie koncentracyjnym w Bełżcu. Przeżył tylko jego brat Henryk, którego szczęśliwym zbiegiem okoliczności spotkał w 1944 roku w obozie w Płaszowie.
– Mój ojciec i wujek prawdopodobnie zginęliby podczas Holokaustu, gdyby nie pomoc Oskara Schindlera, niemieckiego przemysłowca, który uratował życie 1200 Żydom, zatrudniając ich w swoich fabrykach – mówi Tali Nates. – Mój ojciec i wujek byli na dziesiątej stronie jego listy. Nigdy nie dowiedzieli się, jak się do niego dostali, ale ostatecznie zostali przeniesieni do Brünnlitz. Udało im się przeżyć i doczekać uwolnienia w 1945 roku. Kiedy do obozu wkroczyli Sowieci, ojciec Tali ważył… 38 kg…
Po wojnie Moses nie wrócił do Polski i ostatecznie wyemigrował do Izraela. Nigdy nie chciał mówić o traumie, którą przeżył podczas Holocaustu, a zmarł bardzo młodo w wieku 48 lat. – Mieliśmy w domu świadomość tego, co mógł przeżyć ojciec, ale nie mieliśmy szczegółowej wiedzy i dlatego zaczęłam zgłębiać historię jego życia i odwiedzać te miejsca, w których przebywał podczas wojny – dodaje Tali.
W RPA Tali doprowadziła do założenia Muzeum Ludobójstwa i Holokaustu. Bada ono nie tylko ludobójstwo dokonane podczas II wojny światowej, ale też tragedię ludów Herero i Namaqua czy masakry Tutsi w Rwandzie. Centrum wraz z siostrzanymi ośrodkami w Kapsztadzie i Durbanie tworzy South African Holocaust & Genocide Foundation (Południowoafrykańską Fundację Holocaustu i Ludobójstwa).
Podczas wizyty na Dolnym Śląsku Tali wraz z Agnieszką Dobkiewicz odwiedziły obóz koncentracyjny KL Gross-Rosen. Dla Tali było to ogromne przeżycie.
– Kiedy podarowałam jej opracowanie o filii KL Gross-Rosen – AL Brünnlitz i gdy znalazła w nim nazwisko swojego ojca i wujka, wielkie emocje – wzruszenie na przemian z radością, że pozostał po nich ślad, przeżywała do końca naszego spotkania. To było nie tylko przeżycie dla niej, ale chyba i dla mnie – mówi Agnieszka Dobkiewicz. – Tak jest zawsze, gdy odwiedzam obóz w Gross-Rosen. To chyba efekt uboczny książek, które napisałam o tym miejscu. Tak, jak dla Tali, także dla mnie to miejsce nie jest puste i ciche. Widzę tu ludzi, słyszę krzyki, czuję ich cierpienie…
Oprócz wizyty w byłym obozie Gross-Rosen, Tali wraz z Agnieszkami i Annemarie, odwiedziła także Podziemne Miasto Osówka, gdzie zostały wspaniale przyjęte przez dyrektora Zdzisława Łazanowskiego. – Uważam, że to wzorcowo przygotowany i użytkowany obiekt. Nie tylko w poszanowaniu pamięci ofiar, ale także w sposób przystępnie pokazujący, czym II wojna była – mówiła Tali, która była pod wielkim wrażeniem tego, co zobaczyła w sztolniach Osówki.
– Dla mnie, Tali i Hanki najbardziej wartościowe było poznanie Agnieszki i Andrzeja. Przemili ludzie, pasjonaci historii, Świdnicy i okolic. Dowiedziałyśmy się wielu ciekawych rzeczy. Poza wszystkim było to dla nas również przeżycie ważne z powodów osobistych. Agnieszka napisała już dwie książki na temat Gross Rosen. Dostałam je w prezencie i choć nie ukrywam, że tematyka jest bardzo ciężka to od dziś zamierzam się za nie zabrać – komentowała wizytę Agnieszka Bonior.
Więcej o tej wizycie można przeczytać na portalu wałbrzych.wyborcza.pl w artykule: Córka uratowanego przez Schindlera odwiedziła Gross-Rosen, gdzie więziono jej ojca.
Andrzej Dobkiewicz (Fundacja IDEA)
8 LIKES
Ta tak zwana „ściana śmierci” jest mylnie odczytywana.Ani jeden Żyd nie został rozstrzelany pod tą ścianą.Pod sciana rozstrzeliwal Niemcy bandytów.dezrterow i kryminalistów Nemec!!
W tekście nie ma napisane, że Żydzi byli rozstrzeliwani pod tą ścianą, chociaż nie możemy mieć stu procent pewności, że tak nie było. Na pewno miejsce to odczytywane jest dziś w kategoriach symbolicznych i pamięci o wszystkich ofiarach KL Gross-Rosen, o czym świadczy umieszczonych tu kilkadziesiąt tablic pamięci.
Pod „sciana w Niemcy rozstrzeliwal: dezrterow,pospolitych przestępców wszelkiej maści kryminalistów.Informacja na 100% pewna.Mowil mi nezyjacy profesor Mołdawia który był goncem między Biurem SS a obozem.
Profesor Mieczysław MOŁDAWA.
Od Prof.Mołdawy z którym utrzymywałem bliski kontakt dowiedziałem się że ani jeden Żyd nie został rozstrzelany pod „ścianą śmierci” Pod ścianą rozstrzeliwano ,pospolitych kryminalistów,dezerterów.Żydów zabijano zastrzykiem fenolu w serce!!