Press "Enter" to skip to content

Powodzie w Świdnicy i na ziemi świdnickiej w ciągu wieków (cz. 3)

Spread the love

Świdnica i powiat świdnicki wielokrotnie na przestrzeni wieków także doświadczyły wielu powodzi. O wielu z nich nie zachowały się żadne szczegółowe wzmianki, chociaż czasem lakonicznie wspominają o nich kronikarze. Poniżej prezentujemy kalendarium „świdnickich” powodzi z wykorzystaniem przetłumaczonych przez historyka Sobiesława Nowotnego starych zapisków z kronik. Zestawienie doprowadzone jest do 1977 roku.  O powodzi z 1997 roku pisaliśmy tutaj: Wielka powódź w 1997 roku. Poprzednie części opracowania można przeczytać tutaj: Powodzie w Świdnicy i na ziemi świdnickiej w ciągu wieków (cz. 1), Powodzie w Świdnicy i na ziemi świdnickiej w ciągu wieków (cz. 2).

* 1964 rok. Największa do 1997 roku powojenna powódź w dziejach ziemi świdnickiej, miała miejsce w dniach od 8 do 12 sierpnia tego roku. Ówczesne gazety, m.in. Trybuna Wałbrzyska i Gazeta Robotnicza informowały: Rozszalała Bystrzyca zerwała w Zagórzu Śląskim, Jugowicach i Michałkowej 5 mostów oraz zniszczyła kilka dróg lokalnych. Jezioro Bystrzyckie w Zagórzu Śląskim przybrało nigdy jeszcze dotąd nie notowany poziom wody [chodzi tu oczywiście o okres powojenny]. Woda pozalewała domki campingowe i zniszczyła znaczną część sprzętu sportowo-wodnego. W dniu 11 sierpnia poziom wody sięgał niemal do szczytu tamy. Żywiono jednak cichą nadzieję, że zbiornik wodny w Lubachowie przyjmie i zatrzyma nadmiar wód. Nadzieje te okazały się płonne. Pojemność zbiornika wynosi 8.211 tysięcy m3 wody, a średni dopływ waha się w granicach 100 m³ /s. Po północy skończył się zapas przeciwpowodziowy i woda ze zbiornika przelała się przez otwory górne. Rzeka wystąpiła z brzegów. Powódź tylko na terenie Zagórza Śląskiego, Jugowic i Michałkowej wyrządziła szkód na sumę około 369 tysięcy złotych.

Ciekawostką jest, że w celu uzyskania łatwiejszej komunikacji pomiędzy dwoma brzegami Jeziora Bystrzyckiego pracownicy Huty Szkła Wałbrzych zbudowali… most pontonowy!

Screen z artykułu m.in. z informacjami o powodzi w 1964 roku – Świdnicki „Port” i popiersie sekretarza

Wskutek ulewnych deszczy w ciągu kilku godzin powstała groźna sytuacja powodziowa. Najbardziej wylały potoki i dorzecza Piławy i Czarnej Wody. W poniedziałek (10 sierpnia) już we wczesnych godzinach wieczornych wody tych rzek zaczęły się przelewać przez wały powodziowe i zalewać duże obszary upraw i łąk, a w godzinach wieczornych także liczne miasta i osiedla. Natychmiast wszczęto akcję ratunkową, która była bardzo utrudniona ze względu na nagły charakter powodzi oraz utrzymywanie się ulewnego deszczu. Pełne natężenie tej akcji osiągnięto ok. północy. Już o godz. 21 ogłoszono alarm powodziowy dla 14 południowych powiatów województwa. Kierownictwo akcji ratowniczej objęły powiatowe komitety p/powodziowe, którym z wydatną pomocą przyszła miejscowa ludność, zakłady pracy, straż pożarna i MO. W powiecie świdnickim z domów ewakuowano 200 osób.  Ofiar w ludziach w najbliższej okolicy Świdnicy nie zanotowano. Bardzo ucierpiały z powodu zalania wodą następujące miejscowości naszego powiatu: Lubachów, Bojanice, Zebrzydów, Chwałków, Strzelce Świdnickie i Krasków. W Chwałkowie wylała rzeczka Sadowa, w Strzelcach woda zaczęła się przetaczać przez szosę wrocławską zatrzymując ruch samochodowy, podobnie jak na szosie Świdnica-Dzierżoniów. Zalanych zostało wiele innych dróg i szlaków komunikacyjnych m.in. utrudniona była lub prawie niemożliwa komunikacja na trasach Mirosławice-Sobótka, Świdnica-Witoszów, Bystrzyca-Lutomia, Bojanowie [Bojanice]-Lutomia, Świdnica-Strzegom. Zniszczeniu uległy poważne obszary pól uprawnych, z których nie zdążono jeszcze zebrać plonów, łąki, a także wiele zabudowań gospodarskich wraz z dobytkiem i inwentarzem. W Świdnicy, gdzie spotykają się rzeka Bystrzyca i potok Witoszówka, występujące z brzegów wody zagroziły zakładom „Renifer” i ŚFUP. Temu ostatniemu z placu woda zabrała kilka gotowych zbiorników.

To ostatnie zdarzenie miało miejsce na terenie tzw. portu. Na dosyć szerokim, obniżonym nabrzeżu Bystrzycy, przy wjeździe do starej hali montażowej W3. Oprócz uszkodzenia kilku gotowych zbiorników szalejąca woda uszkodziła także żuraw portowy „Derrick”, który był tu usytuowany. Żuraw portowy był dość charakterystycznym elementem śfupowskiego nabrzeża (pisaliśmy o nim tutaj: Świdnicki „Port” i popiersie sekretarza). Jakby wyprzedzając ciąg wydarzeń warto w tym miejscu dodać, że kolejne wylania Bystrzycy w 1965 i 1966 roku ponownie dokonywały zniszczeń w tym miejscu. Powódź z 1966 roku spowodowała znaczne straty wśród składowanych w pobliżu materiałów i stalowych elementów wielkogabarytowych – zbiorników itp. – Pamiętam, że aby woda nie porwała ich w dół rzeki w kierunku mostu „żelaznego”, pracownicy ŚFUP z narażeniem życia stalowymi linami mocowali z brzegiem, leżące w wodzie elementy – wspominał dawny pracownik ŚFUP Wiesław Raszkiewicz. Maszynownia żurawia została zalana i po stwierdzeniu nieopłacalności jego naprawy, został pocięty na złom.

Gazeta Robotnicza z 15-16 sierpnia 1964 r. donosiła też o takiej historii:

Niezwykła przygoda spotkała 5-letnią Halinkę Lange mieszkankę Lutomi Dolnej w powiecie świdnickim. Podczas powodzi pozostawiona bez opieki dziewczynka zbliżyła się do przepływającego przez wieś górskiego strumienia. W pewnej chwili Halinka straciła równowagę i wpadła w nurty wzburzonego strumyka. Woda poniosła ją raz pogrążając, to znów wynurzając na swój grzbiet. W ten sposób dziecko przepłynęło około 1 km. Na szczęście nieopodal strumyka przechodziła mieszkanka tej wsi Janina Frydel. Zaczęła krzyczeć. Usłyszał to, przechodzący w pobliżu 17-letni Józef Chodyra, który bez namysłu rzucił się na ratunek tonącej dziewczynce. Czas już zresztą był najwyższy. Wciągnięte na brzeg dziecko było nieprzytomne. Po zastosowaniu sztucznego oddychania Halinka odzyskała przytomność i wróciła do rodziców.

W czwartek 13 sierpnia wezbrane rzeki zaczęły opadać. W piątek odwołano stan ostrego pogotowia w siedmiu najbardziej zagrożonych powiatach dolnośląskich, m.in. w świdnickim. Straty na Dolnym Śląsku szacowano wówczas ogólnie na 200.000 zł. Zalanych i podtopionych zostało w całym województwie wrocławskim (do którego należał wówczas powiat świdnicki) 18 tysięcy ha gruntów, co stanowiło 1,5 procent użytków rolnych województwa.

* Lata 1965-1967. Lokalne wylania rzeki Bystrzycy.

Kładka dla pieszych w okolicach ulicy Wodnej i zniszczone brzegi Bystrzycy, po przejściu fali powodziowej w 1967 roku (Źródło: książka „Wielka woda. Powódź w Świdnicy w 1997 roku)

* 1968 rok. 15 stycznia ogłoszono stan alarmowy na terenie powiatu świdnickiego. Powodem było gwałtowne ocieplenie i topniejąca w szybkim tempie pokrywa śnieżna. Woda w Bystrzycy dość mocno wezbrała, jednak już następnego dnia zaczęła opadać, nie wyrządzając większych szkód.

* 1977 rok. Cztery dni pomiędzy 31 lipca i 3 sierpnia trwała walka z wodnym żywiołem na terenie powiatu świdnickiego.Opisy wydarzeń tych czterech straszliwych dni znajdujemy w wielu gazetach. Są to naprędce pisane sprawozdania i relacje, tym ciekawsze, że nie przebarwiane w spokoju po wielkim namyśle. Ich styl jest suchy i prosty. Nie brakuje, zgodnie z duchem epoki PRL-u, peanów pod adresem władz administracyjnych i partii, np. jak to sprawnie przystąpiły one do akcji p/powodziowej i świetnie koordynowały zza biurka pracą przy usypywaniu wałów, układaniu worków z piaskiem, niszczeniu zatorów itp. Jednym z reporterów, który wyruszył z piórem i aparatem fotograficznym w dłoni w zagrożone rejony był pracownik Trybuny Wałbrzyskiej Zbigniew Mosingiewicz. Pisał m.in.:

Za Dziećmorowicami mamy już posmak tego, co czeka nas w terenie. Całe setki metrów dróg zamienionych jest w górskie potoki. Tu i ówdzie spotyka się samotnego przechodnia, który brnąc w wodzie po kolana stara się dostać do domu, sąsiadów czy też apteki. Spod kół wytryskują fontanny wody. Zbliżamy się do tamy spiętrzającej wody rzeki Bystrzycy. Widok jest groźny i piękny. Tysiące metrów sześciennych wody z rykiem leci w dół, gdzie rozbija się o kamienie i tworzy olbrzymi wodny tuman. Na szczycie przy tamie dopiero spostrzegamy, jak sytuacja jest groźna. Do przelewu przez tamę brakuje dosłownie dwóch metrów. (…) W drodze powrotnej zaglądamy jeszcze do Zagórza Śląskiego. Jest godzina 18:00, 2 sierpnia. Na chwilę zatrzymujemy się przy obiekcie „Agrometu” (były obiekt PTTK „Słoneczna Polana”). Domki campingowe powyżej okien toną w wodzie. Wchodzimy do głównego budynku. Wnętrze komfortowe, ale chodniki i dywany moczą się w mętnej wodzie.  (…) W nocy z 2 na 3 sierpnia do akcji ratunkowej zaangażowano wojsko. Najgorsza sytuacja jest w Mościsku i Grodziszczu.

Podczas akcji zaangażowano straż pożarną – zawodową i ochotniczą a także oddziały Milicji Obywatelskiej. Z żywiołem walczyły załogi poszczególnych zakładów oraz ochotnicy. Ogólnie pod wodą w całym ówczesnym województwie wałbrzyskim znalazło się 19,5 tysiąca ha użytków rolnych. Z 6,1 tysięcy użytków zielonych położonych zwłaszcza w pobliżu rzek ponad połowa nawet po ustąpieniu wody nie nadawała się do użytku. Największe straty notowano na nizinach i w zagłębieniach terenu, gdzie woda utrzymywała się znacznie dłużej. Dla umożliwienia jej odpływu oczyszczano rowy melioracyjne i odpływowe, przekopywano nowe tam gdzie ich nie było. Duże straty w okolicach Świdnicy poniosło leśnictwo, telekomunikacja. Oprócz Bystrzycy mocno wylała także Strzegomka, która przysporzyła wielu strat na terenie gminy Strzegom i gminy Żarów.

Powódź z 1977 roku pamięta jeszcze wielu świdniczan. Pani Józefa Garstka wspomina, że 2 sierpnia zalana została znajdująca się tuż nad brzegami Bystrzycy (nieistniejąca dziś) Spółdzielnia Pracy Wyrobów i Usług Meblowych (do początku lat siedemdziesiątych im „26 października”) przy ul. Westerplatte 47 (vis a vis Szpitala Miejskiego). Rozszalałe fale Bystrzycy uszkodziły również drewnianą kładkę łączącą ul. Westerplatte z ul. Okrężną. Nie pomagały próby wojska utrzymania jej na linach i łańcuchach. Obecnie w jego miejscu stoi solidny mostek betonowy. Również 2 sierpnia woda wdarła się do hali fabrycznej Zakładu Elektrotechniki Motoryzacyjnej przy ulicy Westerplatte. Wysoka fala powodziowa poza granicami miasta zniszczyła cześć zasiewów na polach uprawnych oraz zniszczyła ogródki działkowe. Dużych szkód woda dokonała również w należących do Świdnicy Kraszowicach. Uszkodzony tam został most na Bystrzycy. Woda pozalewała ogrody i gospodarstwa. W okolicach Świdnicy obeszło się jednak bez największych dramatów, czyli ofiar w ludziach. 

Andrzej Dobkiewicz & Sobiesław Nowotny

Opracowanie powstało w ramach projektu w otwartym konkursie Starostwa Powiatowego w Świdnicy na realizację zadań publicznych  w zakresie kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego oraz krajoznawstwa.

5 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mission News Theme by Compete Themes.