Miejska sieć telefoniczna oferowała mieszkańcom trzy warianty wykonywania połączeń. Jednym z nich była możliwość akcesu do sieci i dysponowania własnym aparatem w zaciszu swojego mieszkania za roczną opłatą abonamentową.
Drugi wariant umożliwiał instalowanie telefonu w zajazdach, gospodach, hotelach bądź w innych lokalach użyteczności publicznej – wówczas to od właściciela zakładu zależała nie tylko wysokość opłaty za wykonanie połączenia, ale też dostępność telefonu dla osób spoza kręgu gości czy użytkowników zakładu. Trzeci wreszcie wariant to możliwość wykonania połączenia z rozmównicy (Sprechzimmer), jaką urządzono w niewielkim pomieszczeniu poczty cesarskiej. Dla szerszej publiczności podawano też instrukcję postępowania. Aby więc wykonać połączenie z publicznej rozmównicy wpierw należało zakupić w okienku pocztowym żeton (Sprechschein), który, w zależności od odległości, na jaką miało zostać wykonane połączenie, kosztował odpowiednio 50 fenigów za 5 minut rozmowy na obszarze rejencji i 1 markę za rozmowy na dłuższych dystansach. „Następnie udajemy się do rozmównicy, nawiązujemy połączenie z wybranym odbiorcą i prowadzimy rozmowę wedle upodobania”. Jak się niebawem okazało, wykonywanie połączeń nie było wcale takie proste i wymagało dalszych szczegółowych wskazówek.

Zanim też do Świdnicy dotarły telefony tarczowe, z automatycznym wybieraniem numeru (1931), każdą rozmowę nawiązywała… urzędniczka urzędu telegraficznego, która po podniesieniu słuchawki melodyjnym głosem: „Tu centrala” (Hier amt) zachęcała abonenta do podania dalszych dyspozycji. Była to praca zmianowa – centrala z początku działała od 7:00 rano do godziny 21:00, a po kilkunastu latach, kiedy liczba użytkowników znacznie wzrosła, wprowadzono obsługę całodobową.
Końcem XIX wieku w powszechnym użyciu były telefony skrzynkowe z mikrofonem, mocowanym na stałe na przedniej ściance urządzenia, oraz dwiema słuchawkami, zawieszanymi na widełkach zamontowanych z obu stron aparatu. Urządzenie zaopatrzone było również w przycisk wywołujący rozmowę, w niektórych modelach w korbkę prądnicy, oraz obowiązkowo w dzwonek, sygnalizujący połączenie. Chcąc wykonać połączenie, najpierw należało podnieść z ruchomych widełek jedną z dwóch słuchawek. „Aby dobrze się porozumiewać, należy mówić wyraźnie, ale nie za głośno, rozmowę prowadzić zwykłym tonem i niezbyt wolno. Usta winny się znajdować się w odległości 3-5 cm od mikrofonu, a słuchawka luźno przylegać do ucha”. Dla zapewnienia większego komfortu rozmowy, należało użyć obu słuchawek. W zależności od modelu, najpierw należało zakręcić kilkukrotnie korbką, która wzbudzała komutator (prądnicę), a ta wytwarzała niewielkie napięcie elektryczne (ewentualnie wystarczyło podnieść jedną ze słuchawek). Krótkie jednokrotne naciśnięcie przycisku znajdującego się na obudowie telefonu automatycznie wywoływało centralę telefoniczną. Kiedy tylko w słuchawce dał się słyszeć głos telefonistki, „w sposób wyraźny, lecz nie za głośno” rozmówca – nazwijmy go rozmówcą A – wypowiadał numer telefonu oraz nazwisko abonenta, z którym chciał rozmawiać (rozmówcy B). Na ten przykład, kiedy zamierzał zlecić druk anonsu prasowego w lokalnym dzienniku, rozmówca zamawiał rozmowę z „Numerem 25, Maisel”, a więc z Otto Maiselem, właścicielem wydawnictwa kolportującego poczytny „Schweidnitzer Stadtblatt”. Wówczas telefonistka sprawnym ruchem łączyła za pomocą przewodu odpowiednie gniazda w łącznicy telefonicznej. Następnie, gdy linia rozmówcy B była wolna, telefonistka krótkim komunikatem: „Proszę mówić”, oznajmiała nawiązanie połączenia. Jeśli tylko rozmówca B prowadził już inną rozmowę telefoniczną, w słuchawce abonenta A wybrzmiewał komunikat: „Linia zajęta. Proszę zadzwonić za 5 minut”. Jeśli tylko połączenie mogło być nawiązane, rozmówca A przez 3-4 sekundy przytrzymywał przycisk, który wywoływał sygnał dźwiękowy w telefonie rozmówcy B. O ile tylko ten był obecny w domu i uniósł jedną ze słuchawek, połączenie było nawiązane.
W instrukcji obsługi aparatu telefonicznego zalecano, aby komunikaty między rozmówcami, dla zapewnienia sprawnej ich wymiany, były proste i czytelne. Wraz z podniesieniem słuchawki rozmówca B winien był rozpocząć rozmowę słowami: „Tutaj B, kto mówi?” (Hier B, wer dort?). Następnie rozmówca A odpowiadał: „Tutaj A”. Zalecano też, aby zamiar kontynuowania rozmowy oznajmiać zwrotem „Proszę odpowiedzieć” (Bitte Antwort), koniec zaś w sposób klarowny zakomunikować krótkim Schluss. Obaj rozmówcy, po odwieszeniu słuchawek, poprzez krótkie trzykrotne naciśnięcie przycisku wywołującego (bądź trzykrotne zakręcenie korbką) komunikowali centrali zakończenie rozmowy. Świdnica w tym względzie była wyjątkowa – tutaj dla zakończenia rozmowy należało jedynie odwiesić słuchawkę na ruchome widełki. Nowego połączenia można było żądać dopiero po upływie połowy minuty.
W czasie burzy centrala nie realizowała połączeń. „Chociaż wszystkie telefony są wyposażone w niezwykle czułe urządzenia odgromowe, które zapobiegają skutkom wszelkich wyładowań elektrycznych, zaleca się, aby nie dotykać telefonu w trakcie silnej burzy.”
O wyposażeniu pierwszej w Świdnicy centrali telefonicznej dowiadujemy się z przekazów prasowych. W wygospodarowanych pomieszczeniach urzędu Poczty Cesarskiej w Świdnicy zainstalowano dyspozytornię z niedużą łącznicą telefoniczną – wpierw skromną, bo skromna liczba 37 abonentów wymagała niewielkiego pokoju i najpewniej obsługi dwóch telefonistek. Łącznica telefoniczna z wyglądu przypominała dość sporych gabarytów drewnianą szafę z mnogą liczbą otworów (gniazd). Każde z gniazd dedykowane było jednemu abonentowi. Nawiązanie rozmowy telefonicznej polegało więc na ręcznym połączeniu odpowiednich gniazd przewodem – telefonistka jeden koniec przewodu wtykała w gniazdo abonenta dzwoniącego, zaś drugi – w gniazdo przypisane rozmówcy, z którym połączenie miało zostać nawiązane.

Za oficjalną datę uruchomienia centrali telefonicznej w Świdnicy przyjmuje się 11 grudnia 1892 r. Wśród skromnego grona 37 abonentów-pionierów przeważali przemysłowcy i właściciele składów towarowych, którym nadawano kolejne numery, zaczynając od 1, a ten zarezerwowano nomen omen dla świdnickiego magistratu. A więc numer 2 otrzymał zakład gazowniczy; numer 3 przypadł Carlowi Lukaschickowi, właścicielowi założonej w 1886 r. przy ul. Wałbrzyskiej prężnej wytwórni mydła, któremu przypisuje się znaczne zasługi we wprowadzeniu telefonicznej komunikacji w Świdnicy. Do numeru 4 przypisano Friedricha Kopischa, właściciela cukrowni w Pszennie. Numer 5 należał do tajnego królewskiego radcy handlowego Maximiliana Schedera, który z powodzeniem prowadził duży skład kupiecki „J.G. Scheder u. Sohn” przy ul. K. Pułaskiego 7, tradycją sięgający 1773 r. Spółka „Klause und Rätsch”, prowadząca młyn przy ul Wrocławskiej 58, posługiwała się numerem 6; numer 7 identyfikowano z fabryką maszyn rolniczych „Främbs & Freudenberg”, założoną w 1866 r. przez inżynierów Heinricha Främbsa i Adolpha Freudenberga. Numer 8 należał do Augusta Rittnera, który zarządzał odlewnią żeliwa i fabryką maszyn oraz kotłów. Numer 9 przypisano Richardowi Baumowi, cieśli z ul. Łukasińskiego 14, a numer 10 – Augustowi Grossowi, właścicielowi drugiej cukrowni w Pszennie. Pełna lista abonentów w dniu otwarcia centrali przedstawiała się następująco:
1. Magistrat. 2. Gasanstalt. 3. J. Lukaschick u. Söhne. 4. Friedrich Kopisch. 5. J.G. Scheder u. Sohn. 6. Klause und Rätsch. 7. Främbs u. Freudenberg. 8. August Rittner. 9. Richard Baum. 10. August Gross u. Söhne. 11. P. Scholtz. 12. Barner u. Bloch. 13. Langer u. Co. 14. G, Schneider. 15. F. Soelter u. Starke. 16. B. Marx. 17. Gebr. Jescheck. 18. E. Januscheck. 19. H. Bittner. 20. Carl Francisci. 21. August Hanke. 22. J. Rosenthal. 23. H. Galles Nachfl., Paul Weiss. 24. W. Kirstein. 25. Otto Maisel. 26. Julius Schlesinger u. Co. 27. Gustav Scholz. 28. Adolf Abel. 29. O. Güntzel, Firm. L. Heege. 30. Franz Neumann. 31. O. Thiel. 32. Hotel Thamm. 33. Julius Bässler. 34. Otto Lebrecht. 35. C. Kulmiz. 36. Ludwig Dahlecke. 37. H. Geisler.
Z biegiem lat popularność telefonu wzrastała, a wraz z nią rosło grono abonentów. Czternaście lat później, w 1906 r., stałych abonentów było już 272, co zdaniem przedwojennego korespondenta świadczyło raczej o „mizernym powodzeniu” technologicznej nowinki wśród świdniczan. W 1938 r. świdnicka księga adresowa odnotowała blisko 1000 użytkowników aparatów telefonicznych. Pamiętajmy jednak, że na statystyki te w pierwszej kolejności wpływ miał dość wysoki koszt podłączenia i utrzymania linii, który nadal stanowił solidną zaporę dla wielu mieszkańców i właścicieli mniejszych interesów.
Tak jak większości wydarzeń o randze ogólnomiejskiej, tak też uruchomieniu centrali telefonicznej nadano odświętną oprawę, wydając w sobotni wieczór 10 grudnia 1892 r. uroczystą kolację w przyrynkowym hotelu Pod Złotą Koroną. Dawniej znany ze znakomitej kuchni, którą zachwalał poeta Karl von Holtei, lokal pod koniec XIX stulecia nadal serwował dobrą kuchnię, gościł koronowane głowy oraz zapewniał nocleg państwowym oficjelom, więc miejsce podnosiło rangę wydarzenia. W sali restauracyjnej przy odświętnie przystrojonych stołach zgromadziło się spore grono fetujących, w tym wszyscy świeżo upieczeni abonenci miejskiej sieci telefonicznej. Uroczystą mowę wygłosił nadburmistrz Thiele, który z entuzjazmem mówił o rozwoju miasta – o tym, jak to miasto, zyskując sieć telefoniczną, zrobiło kolejny krok na drodze do pomyślnego rozwoju handlu i przemysłu. Przypomniał też o szybkim rozpoczęciu prac i życzliwej postawie inspektora Franke, a także o wysiłkach pana Lukaschika, właściciela miejscowej wytwórni mydła i środków czystości, który miał przyłożyć rękę do wprowadzenia w mieście tej komunikacyjnej innowacji. Jego zasługi musiały być znaczne, skoro po schlebiających jego osobie słowach przedstawiciela poczty cesarskiej, głos zabrał sam zainteresowany, który dziękując za uznanie, podkreślił, że podjęty przez niego wysiłek uczynił w imię dobra miejskiej społeczności. Uroczystym toastom nie było końca, a zgromadzonym gościom chwile ciszy, kiedy to oddawali się jedzeniu, umilała muzyka przygrywana przez miejscową orkiestrę.
Tomasz Grudziński
8 LIKES
Skomentuj jako pierwszy!