4 miliony złotych chce przeznaczyć miasto Świdnica z puli Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych dla gmin górskich na remont teatru miejskiego – poinformował kilka dni temu portal Świdnica24.pl (czytaj tutaj: Teatr miejski czeka przebudowa). Odświeżona ma być między innymi elewacja, wymieniona stolarka okienna i drzwiowa, fotele i nagłośnienie, remont łazienek, montaż energooszczędnego oświetlenia, a także przystosowanie teatralnej sali do potrzeb kinowych. Ogłoszenie tych planów jest dobrą okazją do przypomnienia historii świdnickiego teatru, który szczególnie w pierwszych latach powojennych był jedną z najważniejszych instytucji kulturalnych w mieście i jedną z najlepszych tego typu placówek na Śląsku. Poziom spektakli i gry aktorskiej był na tak wysokim poziomie, że władze w Warszawie wymyśliły nawet, żeby w całości teatr przenieść do… Wałbrzycha, jako prezent dla górników. Wprawdzie do tego nie doszło, ale i tak teatr został zlikwidowany. Ale po kolei…
Początki teatru w Świdnicy nikną tak naprawdę w mrokach dziejów. Niewykluczone, że już w średniowieczu odbywały się przedstawienia, które można podzielić na dwojakiego rodzaju. Jedne były religijnymi widowiskami i inscenizacjami, które przedstawiano w kościołach i na placach publicznych, a odgrywane były przez diakonów i kleryków. Odmienny charakter miały widowiska prezentowane na zabawach i uroczystościach dworskich, surowości i obyczajności przedstawień religijnych, przeciwstawiające elementy rozrywki – tańca, śpiewu, recytacji oraz scen z życia świeckiego. Życie kulturalne na Śląsku stało na bardzo wysokim poziomie, toteż należy przypuszczać, że dość wcześnie docierały tu z zachodniej Europy najnowsze trendy w dziedzinie teatru i widowisk.
Pierwsze udokumentowane informacje o teatrze w Świdnicy pochodzą z 1629 r., kiedy wychowankowie miejscowej szkoły jezuickiej odegrali komedię Tobiasza Arnolda o uczniowskich cnotach i wadach (31 sierpnia). Jezuitom Świdnica zawdzięcza także pierwszą salę teatralną, która znajdowała się we wzniesionym w 1695 r. budynku gimnazjum. W 1741 r. na przedstawieniu dramatu pasyjnego Crucis Tormentum Liquidum Filii Dei obecny byłam król Prus Fryderyk Wielki, który na potrzeby przedstawienia Użyczył swoich muzyków. Obok teatru „jezuickiego” działał także na początku XVIII wieku teatr w gimnazjum ewangelickim, które od 1758 r. posiadało także salę teatralną.
Świdnica, podobnie jak i inne miasta śląskie często odwiedzana była przez wędrowne trupy teatralne, które na przykład w niedzielę mogły dawać przedstawienia dopiero po zakończeniu nabożeństw, a podczas Wielkiego Postu mogły przedstawiać jedynie sztuki religijne.
Początek XIX wieku przyniósł ze sobą decyzję władz miasta o budowie teatru miejskiego. Prace rozpoczęte 23 kwietnia 1821 r. zakończono już jesienią. Budynek teatru stanął w bloku śródrynkowym, wciśnięty między aptekę i sklep. Wejście do teatru było nader skromne, bogate natomiast było jego wyposażenie wnętrz. Widownię oświetlał wielki kandelabr, z którego olej kapał na widownię, toteż musiano podwiesić pod nim ogromną misę. Pierwszy spektakl w nowym teatrze odbył się 1 stycznia 1822 r. a pierwszymi dyrektorami jego dyrektorami byli Johann Voght i Anton Greche.
Początkowo teatr był wynajmowany na krótkie okresy czasu przez przyjeżdżające do Świdnicy trupy i zespoły teatralne.
W latach 1861-1864 przeprowadzono w teatrze remont siedzeń na widowni i wymieniono oświetlenie z olejowego na gazowe. Stopniowo też zaczął się tworzyć stały zespół teatralny. W 1881 r. wybuch gazu zniszczył scenę w teatrze, w wyniku czego zainstalowano dla większego bezpieczeństwa żelazną kurtynę. W 1908 r. odbyła się kolejna modernizacja teatru, tym razem oświetlenie gazowe wymieniono na elektryczne. Najpoważniejsza przebudowa rozpoczęła się w 1913 r., kiedy wykupiono sąsiadujący z teatrem dom i po przebudowie obiektów, wykonano ozdobne, arkadowe wejście do teatru, jakie zachowało się do dzisiaj. W czasie I wojny światowej wystawiano niewiele sztuk, grano przede wszystkim dla rannych żołnierzy w lazaretach i dla wojska.
W 1922 r. uroczyście obchodzono 100-lecie teatru. Z tej okazji wydano między innymi banknoty zastępcze z rycinami starego i nowego wejścia do teatru. Mimo trwającego kryzysu po zakończeniu I wojny światowej, udało się w kolejnych latach doposażyć teatr w horyzont panoramiczny i ulepszyć wyposażenie elektryczne (1926 r.). Jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej zdołano wyremontować widownię, która powiększyła się do 500 miejsc. W latach 1939-1945 spektakle odbywały się niezbyt często, oczywiście dominowała tematyka związana z propagowaniem narodowego socjalizmu. W maju 1945 r. po wkroczeniu do Świdnicy budynek teatru zajęli Sowieci…
Świdnica, jako jedno z nielicznych większych miast na Dolnym Śląsku, wyszła z działań wojennych praktycznie bez zniszczeń. Podobnie, jak to miało miejsce w wypadku Jeleniej Góry, także ocalałej bez większych strat z wojennej pożogi, dość szybko zaludniała się przybyłymi ze wschodu i z centralnej Polski osadnikami. Wśród nich duża grupę stanowili ludzie związani z szeroko rozumianą kulturą – m.in. artyści, pisarze i.. aktorzy Nic więc dziwnego, że to właśnie Świdnica obok Jeleniej Góry i Wrocławia stała się w 1945 roku jednym z pierwszych ośrodków teatralnych na Dolnym Śląsku.
8 października 1945 r. w Świdnicy odbył się pierwszy po zakończeniu działań wojennych spektakl teatralny. Wystawił go gościnnie, działający już od sierpnia 1945 r. teatr z Jeleniej Góry, który dał przedstawienie Gdzie diabeł nie może Romana Niewiarowicza. Sala teatralna była nabita do ostatniego miejsca, a spektakl przyjęty został przez publiczność entuzjastycznie. Dziś możemy tylko domniemać, na ile przedstawienie to stało się impulsem do zorganizowania w Świdnicy własnego teatru.
To, że w Świdnicy powstał zespół teatralny, który przez siedem lat swojego istnienia dał około 1700 przedstawień i przez kilka lat był jedną z najważniejszych instytucji kulturalnych w mieście, było niezwykle szczęśliwym zbiegiem kilku czynników.
Przede wszystkim w jednym miejscu i w jednym niemal czasie zjawiła się grupa osób, która jak się okazało świetnie rozumiała znaczenie teatru, jako pewnego rodzaju „świątyni polskiego” słowa. Grupa tych osób była przekonana, że teatr – obok wartości poznawczych i rozwijających, a wynikających z obcowania ze sztuką, spełniać będzie także pewną rolę integrującą osadników z ich nową, małą Ojczyzną. Była przekonana o tym, że teatr będzie czynnikiem niezwykle ważnej wówczas idei utrwalania polskości na ziemiach zachodnich. Władysław Sokalski, który przez krótki okres czasu pełnił funkcję zastępcy pełnomocnika miasta (dziś mówilibyśmy o zastępcy prezydenta) wspominał po latach, że kiedyś ruszył na objazd miasta przydzielonym samochodem. W Rynku zatrzymałem się przed skromnym wejściem do teatru. Kiedy wszedłem do środka, ujrzałem piękną, kameralną salę teatralną. Po prostu bombonierka. I już wtedy wiedziałem, że powstanie teatr w Świdnicy.
Zapewne gdzieś w październiku, być może właśnie po pierwszym przedstawieniu teatralnym wystawionym przez jeleniogórzan, mogło dojść do rozmów kierowniczki Powiatowego Referatu Kultury i Sztuki, słynnej „Madame Kultura” – Felicji Strzemboszowej, z przebywającym w Świdnicy aktorami Rudolfem Ratschką, Saturninem Żórawskim, być może aktorką Aliną Dzierzbicką oraz Władysławem Sokalskim i teatrologiem Franciszkiem Jarzyną. Efektem tych ustaleń, zapewne w porozumieniu ze starostą powiatowym Józefem Jedyńskim, była inicjatywa stworzenia w Świdnicy stałego zespołu teatralnego.
Drugim czynnikiem mającym niewątpliwie ogromne znaczenie przy podejmowaniu tej inicjatywy był fakt, że w Świdnicy ocalał w znakomitym stanie dawny teatr miejski, z kompletną rekwizytornią i kostiumernią oraz urządzeniami technicznymi. Dawało to możliwość zagospodarowania i niemal natychmiastowego uruchomienia polskiego teatru.
Od maja 1945 r. teatr pozostawał pod zarządem Sowietów, którzy zezwolili na wystawianie w nim lekkiego repertuaru w postaci operetek, realizowanych przez niemiecki zespół baletowy i niemiecką orkiestrę. Za początek świdnickiego teatru należy uznać datę 1 listopada 1945 r., kiedy polskie władzy przejęły teatr z rak sowieckich. Nie obyło się przy tym bez zgrzytów, bowiem sowieci chcieli zabrać wszystkie kostiumy. Dopiero zdecydowany sprzeciw polskich władz, które zagroziły interwencją w najwyższym dowództwie wojsk sowieckich, zapobiegły rabunkowi. Protokół przejęcia majątku w teatrze – jego całego wyposażenia podpisali Franciszek Jarzyna, Saturnin Żórawski i Ludwik Tyński. Przysporzyło im to zresztą później sporo kłopotów, ale w listopadzie 1945 r. grupa zapaleńców pałała niekłamanym entuzjazmem i wielką chęcią do pracy. Pierwszym dyrektorem świdnickiego teatru został Rudolf Ratschka[1], kierownikiem literackim Franciszek Jarzyna, a scenografem artysta-malarz Ludwik Tyński.
W ciągu dziesięciu dni tworzący się od podstaw zespół teatralny zdołał przygotować rewię satyryczno-muzyczną Szaber, szabereczek. Przez publiczność ta pierwsza premiera świdnickiego zespołu w dniu 10 listopada 1945 r. została przyjęta bardzo życzliwie.
Zawdzięczać zapewne to należało niewyrobionej teatralnie publiczności, dla której przeplatane piosenkami dowcipne skecze na jakże aktualny temat oraz lekka formuła rewii, były proste i zrozumiałe. O dziwo, taka propozycja nie znalazła uznania u redaktora naczelnego tygodnika Wiadomości Świdnickie Stanisława Szellera, który o pierwszej premierze napisał m.in.: Wszelkie wysiłki zmierzające do stworzenia miejscowymi siłami polskiego teatru, są godne poparcia. Nawet jeśli na początek repertuar nie stoi na wysokości zadania, a miejscowi artyści są nieco stremowani […] Kochany Obywatelu Rudolfie Raczka, reżyserze tych przedstawień, trochę mniej pijaków na scenie, troszkę więcej szczerej, najchętniej polskiej poezji i parę oryginalnych piosenek, reasumując trochę mniej kabaretu, trochę więcej teatru, a to nasza skromna prośba na przyszłość.[2]
Do końca roku świdnicki zespół teatralny do którego przyjęto kilkoro aktorek i aktorów m.in. doświadczonych Helenę Biegańską-Płachecką i Tadeusza Zakrzewskiego (znalazł się w nim także Władysław Sokalski… wiceprezydent miasta!), wystawił jeszcze dwie premiery – komedię Poskromienie żon i kolejną rewię Śnieżna parada.
Dwa ostatnie miesiące 1945 r., kiedy właściwie teatr uruchomiony został niemal „z marszu” były swoistego rodzaju polem dla doświadczeń, które miały przynieść efekty w kolejnym roku. O ile w następnych miesiącach „magia sceny” zaczęła ściągać do Świdnicy dobrych aktorów i budowa zespołu o wysokich umiejętnościach scenicznych w zasadzie przebiegała bez zakłóceń, o tyle nie do końca sprawdził się jako dyrektor teatru Rudolf Ratschka, którego stosunek do pracy był dość krytycznie oceniany, m.in. przez kierowniczkę Wydziału Kultury i Sztuki Felicję Strzemboszową. Dość często między nią a Ratschką dochodziło do spięć, głównie związanych z dyscypliną pracy Ratschki, jako dyrektora teatru. Ostatecznie z dniem 31 grudnia 1945 r. został on odwołany ze stanowiska, a głównymi zarzutami wobec jego osoby miały być m.in.: brak obowiązkowości, nie przychodzenie na próby oraz picie i rozróby, jakich dopuszczał się za kulisami.
Propozycję poprowadzenia teatru otrzymał Franciszek Jarzyna, ale odmówił, ze względu na pracę w starostwie. Ostatecznie nowym dyrektorem został Saturnin Żórawski, pod kierunkiem którego, stworzone zostały podwaliny, pod przyszłą zmianę statusu świdnickiego zespołu teatralnego z amatorskiego, na zawodowy.
cdn.
Andrzej Dobkiewicz (Fundacja IDEA)
[1]Rudolf Marian Ratschka (Raczka) urodził się 16 maja 1906 r. we Lwowie, zmarł 28 lutego 1973 r. w Warszawie. Był aktorem i reżyserem teatralnym, pełnił funkcje dyrektora kilku teatrów. Ukończył gimnazjum i trzyletnią szkołę dramatyczna we Lwowie, debiutował natomiast na scenie Teatru im. Juliusza Słowackiego w Łucku, w latach 1925-1927). Jeszcze przed 1939 r. występował także we Lwowie i warszawie. W 1945 r. założył w Krakowie teatr objazdowy, następnie przybył do Świdnicy, gdzie został dyrektorem teatru amatorskiego. W kolejnych latach był dyrektorem i aktorem teatru w Jeleniej Górze, a następnie zatrudniał się jako inspicjent w teatrach łódzkich i warszawskich. Przez wiele lat współpracował z Polskim Radiem, jako reżyser słuchowisk teatralno-muzycznych.
[2]Wiadomości Świdnickie nr 17/1945 r. Szeller również w późniejszym okresie był dość krytyczny w stosunku do spraw związanych ze świdnickim teatrem, czemu dawał wyraz na łamach Wiadomości Świdnickich, a z którym skuteczną polemikę prowadził między innymi Franciszek Jarzyna.
8 LIKES
Skomentuj jako pierwszy!