Pod koniec II wojny światowej w fabryce Främbs & Freudenberg w Schweidnitz (powojenna Świdnicka Fabryka Urządzeń Przemysłowych) produkowane były części do niemieckich okrętów podwodnych – U-Bootów.
To kolejny „morski” aspekt związany z tym zakładem. O powojennej produkcji związanej już z polskim przemysłem stoczniowym pisaliśmy tutaj: Świdnickie serce „Sołdka”.
Informacja o produkcji części do U-Bootów w świdnickim zakładzie była znana do tej pory w zasadzie jedynie ze wspomnień pierwszego kierownika zakładu po maju 1945 roku i późniejszego jego dyrektora – Antoniego Palińskiego. Powielana była później w lakoniczny sposób w różnego rodzaju publikacjach. Brak było jednak jakichkolwiek danych na temat asortymentu produkcji i okresu w jakim miała ona miejsce. We wspomnieniach Palińskiego odnajdujemy jedynie przekaz, że po przejęciu fabryki od Sowietów, było w niej sporo poniemieckiej dokumentacji i trochę materiałów w magazynach oraz półprefabrykatów.
Niewykluczone, że była wśród nich zarówno dokumentacja dotycząca wojennej produkcji w zakładzie dla niemieckiej marynarki wojennej, jak również elementy ze wspomnianej produkcji i prawdopodobnie na tej podstawie Paliński posiadał wspomnianą wiedzę. Można tylko żałować, że nie znamy dziś losu tej dokumentacji, bo zgromadzone materiały i półprefabrykaty stalowe zostały zapewne bardzo szybko zużyte przez wznawiający produkcję zakład na potrzeby polskiej gospodarki.
Dzięki uprzejmości Romana Owidzkiego oraz Marka Mareckiego, mieliśmy możliwość wglądu w częściowo zachowane archiwalne dokumenty z Bundesarchiv, które może nie oddają szczegółowego obrazu produkcji wojennej w zakładach Främbsa & Freudenberga, ale bez wątpliwości potwierdzają, że takowa miała miejsce. Dokumenty te obejmują swoim okresem trzy pierwsze kwartały 1944 roku.
Jak pisze w swoim artykule Kriegsmarine. Dolny Śląsk 1944 opublikowanym w 2011 roku w miesięczniku Odkrywca Roman Owidzki – Przenoszenie produkcji zbrojeniowej w bezpieczne tereny III Rzeszy organizowały i nadzorowały agendy Ministerstwa Uzbrojenia i Produkcji Wojennej, działające w poszczególnych okręgach wojskowych – w naszym przypadku Breslau VIII. Raporty wojskowe w układzie miesięcznym i kwartalnym przedstawiają w głównej mierze trudności w realizacji planów produkcyjnych.
I to właśnie te meldunki z pierwszych trzech kwartałów 1944 roku potwierdzają nie tylko fakt produkcji w Świdnicy podzespołów dla niemieckiej marynarki wojennej – Kriegsmarine, ale pozwalają także na uściślenie w jakich typach jednostek, elementy produkowane w zakładach Främbsa & Freudenberga były wykorzystywane.
Można przypuszczać, że decyzja o powierzeniu firmie ze Świdnicy podzespołów do okrętów podwodnych zapadła najpóźniej w II połowie 1943 roku. Świadczy o tym pierwsza z interesujących nas wzmianek ze wspomnianego zespołu dokumentów:
31 stycznia 1944 rok
Produkcja osprzętu do łodzi podwodnych okazała się poważnym, wąskim gardłem, spowodowanym przeróbkami i nowymi projektami związanymi z nowymi typami łodzi 21 i 23. Rozpoczęcie produkcji planowane na grudzień 1943 r. z zapotrzebowaniem na 10 łodzi nie mogło nastąpić z powodu braku materiałów wyjściowych, takich jak staliwo[1] i elementów ze stali prasowanej. Dostarczenie wymaganych 5 łodzi do końca stycznia lub na początku lutego, czego wymagało zamówienie Führera, również okazało się niemożliwe z tych samych powodów. Dalsze opóźnienie 4-8 tygodni będzie nieuniknione, zwłaszcza w odniesieniu do odlewów staliwnych, dla których w odlewniach czasami wciąż brakuje rysunków i modeli. Produkcja nowych okrętów podwodnych (lawety dział okrętowych w Beuchelt & Co. Grünberg [od red. Zielona Góra], z udziałem Främbs & Freudenberg Schweidnitz [od red. Świdnica], a także kioski w Kosik[2] Hirschberg [od red. Jelenia Góra], która częściowo mieści się w obszarze kontroli, rozpoczęła się zgodnie z planem.
Notatka ta daje nam kilka nieznanych do tej pory informacji. Przede wszystkim potwierdza, że na grudzień 1944 roku planowane było uruchomienie wspomnianej produkcji podzespołów do U-Bootów w świdnickim zakładzie. Niezwykle istotne jest tu jednak określenie dwóch typów niemieckich łodzi podwodnych do produkcji których wyroby z Främbsa & Freudenberga miały być wykorzystywane – „typami łodzi 21 i 23”.
Warto na chwilę zatrzymać się przy nich, bo obydwa typy były jednymi z najnowocześniejszych i najbardziej zaawansowanych technicznie okrętów podwodnych w I połowie XX wieku, które jeszcze po zakończeniu wojny przez długie lata wyznaczały trendy w konstruowaniu nowych typów okrętów podwodnych, zarówno w krajach zachodnich, jak i w ZSRR. W rozwiązaniach niemieckich szczególnie nowatorskie były w wypadku typu XXI – pasywny system sonarowy, system kontroli ognia, konstrukcja kadłuba i układ napędowy.
Okręty podwodne typu XXI były pierwszymi we flocie niemieckiej, wobec których zastosowano niespotykaną dotąd przemysłową technologię produkcji – ich montażu z dostarczonych do stoczni gotowych sekcji, która jednak nie sprawdziła się wobec zawiłego systemu zleceń, dostaw i produkcji poszczególnych części okrętów i kłopotów materiałowych oraz jakości wykonania. W latach 1944-1945 zdołano wybudować mimo to 118 jednostek, jednak gotowość operacyjną uzyskały dopiero w marcu 1945 roku, nie odgrywając tym samym żadnej roli w działaniach wojennych. Charakterystyczną cechą okrętów typu XXI była ogromna pojemność baterii elektrycznych, co znacznie zwiększało jego osiągi w zakresie prędkości i czasu operowania w zanurzeniu. Stąd często były nazywane „elektrobootami”. Jak wcześniej wspomniano istotną zmianą w produkcji okrętów typu XXI była koncepcja budowania go sekcjami w poszczególnych zakładach na terenie III Rzeszy, które dopiero gotowe, montowane były w stoczniach.
Problemem, który do końca wojny sprawiał najwięcej kłopotów była jakość i dokładność wykonywania poszczególnych elementów i sekcji. O ile w stoczniach, gdzie wcześniej prowadzono budowę od początku do końca poszczególnych jednostek wcześniejszych typów, precyzja wykonania nie stanowiła problemu, o tyle nie gwarantowała jej, produkcja poszczególnych elementów w różnych zakładach. Dość powiedzieć, że dokładność wykonania elementów chociaż kadłuba sztywnego i zewnętrznego kadłuba lekkiego musiała oscylować w granicach 2 milimetrów! W sumie z dostarczonych elementów i sekcji jednostki typu XXI montowane były w ośmiu niemieckich stoczniach, a w produkcję związaną z budową tych jednostek zaangażowanych było około 50 procent niemieckich zakładów związanych z przemysłem stalowym. Przy założeniu, że nie będzie przerw w jakichkolwiek dostawach gotowych elementów, czas montażu jednego okrętu w stoczni miał wynosić 6 tygodni.
Inną cechą charakterystyczną typu XXI był nowatorski, opływowy kształt kadłuba, co pozwalało na zwiększenie prędkości okrętu, ale także bardzo szybki proces jego zanurzania. Na okrętach podwodnych typu XXI zamontowano nowoczesny sonar GHG, którego osiągów nie posiadały żadne inne alianckie okręty wojenne w tym czasie. Miał on decydujący wpływ na system kierowania ogniem. Sonar GHG mógł wykryć echo innego, pojedynczego okrętu z odległości 20 km, zaś płynące w konwoju zgrupowanie statków nawet z odległości 100 km.
Jak już wspomniano ze 118 jednostek, które zdołano wybudować do końca wojny (na pochylniach w stoczniach w maju 1945 roku było wiele niedokończonych kadłubów), 22 okręty zostały zniszczone przez aliantów w stoczniach lub na morzu. Kolejne 85 jednostek uległo samozatopieniu w końcówce wojny. Alianci zdobyli 12 nieuszkodzonych i gotowych do służby jednostek. Niewielka część jednostek została także wydobyta i poddana testom, także w ZSRR, które otrzymało 4 U-Booty typu XXI. O jakości niemieckich okrętów świadczy chociażby fakt, że po doświadczeniach w USA okazało się, że niemieckie jednostki są o wiele cichsze – a więc trudniejsze do wykrycia – przy prędkości marszowej 12 węzłów, niż najlepsze amerykańskie jednostki płynące z o połowę mniejszą prędkością. Doświadczenia zebrane podczas testów typu XXI zostały wykorzystane przy konstruowaniu nowych okrętów podwodnych w okresie „zimnej wojny”.
Wracając do świdnickiej firmy Främbs & Freudenberg, kolejna notatka, jaką znaleźliśmy we wspomnianych dokumentach archiwalnych pochodzi z 14 marca 1944 roku i wyjaśnia, jakie elementy do okrętów podwodnych typu XXI produkowano w dzisiejszej Świdnicy:
14 marca 1944 r.
Firma Främbs & Freudenberg Schweidnitz niedawno dostarczyła pierwsze 2 zestawy klap wydechowych. Pod koniec dnia następują kolejne 2 klapy wydechowe. W kwietniu produkcja powinna wynosić 6 zestawów, a od czerwca 12 zestawów miesięcznie. Odlewy staliwne dostarczają: Osthütte Sosnowitz [ob. Sosnowiec], Fabrik Roucka Brünn[3] [ob. Brno] oraz Blohm und Voss Hamburg [jedna z największych stoczni niemieckich w Hamburgu].
Świdnicki zakład produkował więc klapy wydechowe, najprawdopodobniej jako część systemu odprowadzania spalin z silników Diesla. Lakoniczność informacji w dokumentach nie pozwala na dokładne określenie ich specyfikacji i parametrów technicznych. To jednak nie był jedyny asortyment wyrobów z zakładów Främbsa & Freudenberga dla niemieckiej Kriegsmarine.
Cdn.
Andrzej Dobkiewicz (Fundacja IDEA)
[1] Staliwo – wieloskładnikowy stop żelaza z węglem, niepoddany obróbce plastycznej. W odmianach użytkowych zawartość węgla nie przekracza 1,5%.
[2] Pełna nazwa zakładu: C. Kosik, Schlesicher Rohrleitungs AP-Paratebau K.G. in Hirschberg.
[3] Pełna nazwa: Kesselfabrik mit angeschlossener Gießerei Erich Roučka.
11 LIKES
Skomentuj jako pierwszy!