25 marca minęła 260. rocznica śmierci generała Karla Gottfrieda von Knoblocha, którego końcówka życia nierozerwalnie związana jest ze Świdnicą. Z tej okazji warto przypomnieć sylwetkę generała, który w powojennej historiografii nie zainteresował żadnego z historyków i nie poświecono mu zbyt wiele miejsca w publikacjach i opracowaniach historycznych. Przypomnienie sylwetki generała jest tym bardziej zasadne, że jego postać pośrednio „wypłynęła” w ostatnich miesiącach w pewnej toczącej się sprawie.
W naszej chronologii wydarzeń musimy się najpierw cofnąć do wrześniu 1977 roku, kiedy powstał społeczny komitet budowy amfiteatru na terenie parku przy ulicy Gen. Władysława Sikorskiego w Świdnicy. Projektując obiekt postanowiono wykorzystać naturalne ukształtowanie terenu, pozostałe po wysadzeniu w powietrze i późniejszej rozbiórce umocnień dawnej Fleszy Jawornickiej, części rozbudowanego systemu XVIII-wiecznej twierdzy świdnickiej.
Elementem, który nie korelował z tymi planami, był znajdujący się u podnóża przyszłego amfiteatru grób komendanta twierdzy świdnickiej w latach 1762-1764 – Karla Gottfrieda von Knoblocha (1697-1764).
Zapewne historia zapomniałaby o nim tak, jak o innych komendantach twierdzy świdnickiej gdyby nie fakt, że w swoim testamencie wyraził życzenie, aby pochowano go na terenie umocnień twierdzy. Jego grób przykryła wspaniała, rzeźbiona płyta, która cudem przetrwała powojenny okres niszczenia śladów niemieckiego Schweidnitz. Ta właśnie płyta, została w 1978 roku zabrana z parku przy aprobacie ówczesnych komunistycznych władz miasta i odtąd przez kilkadziesiąt lat, poniewierała się po całym mieście. W latach 90. trafiła na plac Pokoju, gdzie złożono w pobliżu budynku plebanii.
Właściwie zapomniano o niej do momentu, kiedy podczas prac porządkowych na cmentarzu przy Kościele Pokoju została odsłonięta spod warstw piasku i zwiędłych liści. Ponieważ prawnie była to nadal własność miasta, parafia ewangelicko-augsburska zwróciła się do magistratu z prośbą o jej zabranie. Argumentem za taką decyzją miał być między innymi pogląd, że generał był katolikiem a nie ewangelikiem więc jej umieszczenie na cmentarzu przy Kościele Pokoju jest niezasadne.
Miasto nie dysponuje jednak lapidarium, gdzie podobnego typu obiekty – co jakiś czas odnajdywane na terenie miasta – mogłyby być magazynowane lub eksponowane (pisaliśmy o tym tutaj: Pozbierać „skarby”…). Wspominaliśmy wówczas m.in., że:
Można mieć tylko nadzieję, że na przykład któryś z członków Rady Miejskiej – do których apelujemy – pochyli się nad potrzebą założenia miejskiego lapidarium i zechce u władz miasta lobbować na rzecz jego powstania. Tym bardziej, że nie wymaga to dużych nakładów finansowych. W Świdnicy jest kilka miejsc, gdzie można takie lapidarium stworzyć, a nawet dwa lapidaria – osobne dla detali architektonicznych i osobne dla zabytków sztuki sepulkralnej. Jako redakcja ŚPH mamy w tym względzie kilka pomysłów, którymi gotowi jesteśmy się podzielić z tymi radnymi, którzy zechcą zająć się sprawą.
Oczywiście przez 4 ostatnie lata nikt z radnych miejskich sprawą się nie zainteresował…
Wracając do płyty nagrobnej generała von Knoblocha, po zabraniu jej z placu Pokoju na wiele lat została złożona w podwalni pod podjazdem dla armat przy ulicy Spółdzielczej. Obecnie planuje się wobec niej pewne działania, które są co najmniej dyskusyjne. Zanim jednak uszczegółowimy problem, warto przedstawić postać generała Karla Gottfrieda von Knoblocha.
Rodzina generała wywodzi się korzeniami z Miśni. Jej nazwisko po raz pierwszy pojawia się w dokumentach z 1292 toku – Heynricus dictus Clobelouch. Potem Knoblochowie na krótko przenieśli się na Łużyce Górne. Stąd, urodzony w Dreźnie w 1405 roku Jacob von Knobloch – pierwszy uchwytny bezpośredni przodek generała, przywędrował do Prus Wschodnich około 1454 roku. Służył jako zaciężny rycerz w zakonie krzyżackim, dając początek pruskiej linii rodu. Zresztą rodzina znana była ze swoich zainteresowań służbą wojskową, której poświęciło się wielu jej przedstawicieli na przestrzeni wieków.
Do znanych członków tego rodu należeli między innymi:
- Barbara von Knobloch, opatka opactwa Andlau w 1493 roku
- Jakob von Knobloch (zm. 1493), założyciel linii pruskiej
- Johann von Knobloch (1520-1599), lekarz we Frankfurcie
- Dietrich Erhard von Knobloch (1690-1757), pruski generał dywizji (niem. Generalmajor)
- Karl Gottfried von Knobloch (1697-1764), pruski generał dywizji (niem. Generalmajor)
- Melchior Ernst von Knobloch (1732-1788), pruski minister
- Friedrich Wilhelm Erhard von Knobloch (1739-1817), pruski generał dywizji (niem. Generalmajor)
- Otto Benjamin von Knobloch (1770-1848), starosta powiatu Rößel (1818-1843)
- Karl von Knobloch (1773-1858), pruski generał dywizji (niem. Generalmajor)
- Karl von Knobloch (1797-1862), pruski generał dywizji (niem. Generalmajor)
- Wilhelm von Knobloch (1794-1854), pruski generał dywizji (niem. Generalmajor)
- Friedrich von Knobloch (1797-1881), pruski generał porucznik (niem. Generalleutnant)
- Oskar von Knobloch (1822-1899), pruski generał dywizji (niem. Generalmajor)
- Hugo von Knobloch (1823-1896), pruski generał dywizji (niem. Generalmajor)
- Arthur von Knobloch, zwany baronem von Hausen-Aubier (1825-1901), starosta powiatowy, majorat w Sudnicken w Prusach Wschodnich
- Hermann von Knobloch (1833-1898), właściciel dworu, poseł do niemieckiego Reichstagu
- Leopold von Knobloch (1887-1968), prawnik administracyjny, starosta powiatu Stallupönen
Rodzina miała na Mazurach dość duże dobra, a rodowa posiadłość znajdowała się w Glitajnach (niem. Glitthenen). Pewne zamieszanie w źródłach wywołał fakt, że istnieją dwie miejscowości o nazwie Glitajny (niem. Glitthenen) odległe od siebie zaledwie o 23 kilometry. Pierwsza znajduje się w gminie Korsze, druga w gminie Bartoszyce. Mimo, iż generał urodził się w majątku w Glitajnach w gminie Korsze – fakt, że został ochrzczony w Bartoszewie, a nie zdecydowanie bliższych miejscu urodzenia – Korszach, dodatkowo gmatwał ustalenie miejsca urodzenia. Zamieszanie pogłębiał fakt, że majątki w obu miejscowościach należały do von Knoblochów. Glitajny w powiecie bartoszyckim Knoblochowie posiadali od końca XV wieku, potem jednak majątek wskutek wojen opustoszał, przez krótki okres czasu posiadała go rodzina von Megdlein i dopiero w połowie XVI wieku majątek dzięki Johannesowi Erhardowi von Knobloch powrócił do rodziny. Syn Johanna Erharda- Karl Gottfried von Knobloch urodził się w nabytym w zapewne w międzyczasie majątku w Glitajnach w gminie Korsze.
Rodzicami przyszłego generała był Johann Erhard von Knobloch (zm. w 1728 roku) o jego pierwsza żona Eufemia Rosina von Tettau. On sam urodził się 12 października 1697 roku, jako drugi syn tego małżeństwa. Pierwszym był Dietrich Erhard von Knobloch (1690/1693-1757), który podobnie jak Karl Friedrich dosłużył się w armii pruskiej stopnia generała dywizji (niem. Generalmajor). Dzień później, 13 października 1697 roku został ochrzczony w jednym z dwóch ówczesnych, ewangelickich kościołów w mieście, dzisiejszym kościele pw. św. Jana Ewangelisty i Matki Bożej Częstochowskiej lub w kościele pw. św. Jana Chrzciciela. Wydaje się, że wybrano główny kościół w miejscowości – obecną świątynię rzymsko-katolicką pw. św. Jana Ewangelisty i Matki Bożej Częstochowskiej. Niewątpliwie chrzest w Bartoszycach był podyktowany tym, że w tej miejscowości znajdowała się od 1742 roku superintendentura kościoła ewangelickiego, której podlegały wszystkie parafie w okręgu. Glitajny również należały do bartoszyckiej parafii. Chrzest w bardziej okazałej i o większym znaczeniu świątyni, był zapewne bardziej prestiżowy i uroczystszy. Świadczy o tym również odnaleziony w archiwach zapis z 13 października 1697 roku, informujący o chrzcie małego Karla Gottfrieda. Zapis ten brzmi:
Den 13 Octobr. Joh. Erhart von Knobloch, von Glittenen
(Dnia 13 października, Johannes Erhart von Knobloch von Tettau
Sohn Carolus Gottfried (Syn Carl Gottfried)
P. [Paten]: (Rodzice chrzestni:)
1. Hl. Curofssky (Pan Curofssky)
2. Hl. von Tettau (Pan von Tettau)
3. Fr. von Leßgewangin (Pani von Leßgewangin)
4. Fr. Crechin (Pani von Crechin)
5. Fr. Eleonora Balatin (Pani Eleonora von Balatin)
Cztery dni później w tym samym kościele ochrzczono jego kuzynkę, małą Luise Charlotte, córkę Georga von Knoblocha, kuzyna ojca naszego bohatera.
Ciekawostką uwidocznioną w księdze chrztów jest fakt, że chrzestnymi Carla Gottfrieda było pięć osób, zapewne przedstawicieli zaprzyjaźnionych rodów szlacheckich. To dużo zważywszy na fakt, że analizując inne zapisy z księgi chrztów widać wyraźnie, iż ludność na Mazurach przestrzegała reguły tzw. rytu niemieckiego kościoła ewangelickiego, w którym w przeciwieństwie do kościoła rzymsko-katolickiego rodziców chrzestnych było troje, a nie dwoje. Pięcioro chrzestnych Carla Gottfrieda w jakiś sposób sankcjonowało wyższą pozycję społeczną tej rodziny, aczkolwiek w porównaniu z innymi dzielnicami państwa pruskiego owa piątka chrzestnych to i tak skromna liczba. Aby daleko nie szukać w księgach chrztów parafii ewangelickiej w Świdnicy, w niektórych wpisach występuje nawet ponad dwudziestu rodziców chrzestnych, a rekord wychwycony w księgach przez współautora tego tekstu Sobiesława Nowotnego wynosi 32 rodziców chrzestnych dla jednej osoby!
Można z dużą dozą prawdopodobieństwa uznać, że ojciec obu braci zaplanował dla nich karierę wojskową (być może sam był byłym żołnierzem) i zadbał o ich staranne wykształcenie. Ponieważ szkoły ewangelickie na wystarczająco wysokim poziomie znajdowały się dość daleko, młodego Karla Gottfrieda wysłano do szkoły jezuickiej, co skwapliwie odnotowali współcześni mu biografowie:
(…) Królewiec i jego szkoły leżały za daleko. Szkoła w Bartoszycach była bardzo kiepska i z tego powodu jego rodzice poszli za panującym w owym czasie zwyczajem – który ostatecznie za sprawą naszych lepszych placówek został wyrugowanym [od aut.: autor przekazu pisze tu o zwyczaju posyłania dzieci do stojących na wyższym poziomie szkół jezuickich, które z czasem zostały zastąpione za coraz lepsze szkoły ewangelickie]. Ale w owym czasie stało się rzeczywiście modą, że większość przedstawicieli szlachty wysyłała swoje dzieci do położonego tuż przy naszych granicach biskupstwa warmińskiego. Szkoły jezuickie zyskały sobie dobrą sławę, a szczególnie z tego powodu znana była szkoła w Reszelu [od aut.: niem. Rößel]. Tej placówce powierzono 10-letniego Knoblocha.
Knobloch w późniejszym życiu wielokrotnie wspominał naukę u jezuitów i to w sposób bardzo pozytywny, odrzucając pokutujące i niesprawiedliwe osądy wobec tego zakonu. Między innymi zawsze podkreślał, że jako ewangelik nigdy nie był poddawany naciskom do przejścia na wyznanie rzymsko-katolickie.
W 1710 roku rodzice zabrali młodego Knoblocha ze szkoły jezuickiej w Reszelu, ze względu na szalejącą podówczas zarazę. Przeniesiony został do szkoły średniej w Bartoszycach, ale i tu wybuchła zaraza. Po kilku próbach rozpoczęcia nauki w innych szkołach, w końcu ojciec zatrudnił prywatnych nauczycieli, którzy dokończyli proces nauczania 15-16 letniego Knoblocha w jego rodzinnym domu.
Zaraz potem, w czerwcu 1713 roku młody Karl Friedrich wstąpił do armii pruskiej, a konkretnie do 8. Pułku Piechoty „Anhalt-Zerbst”, którego część stacjonowała w Bartoszycach. Pułk ten został utworzony w 1677 roku przez elektora brandenburskiego Fryderyka Wilhelma z oddziałów garnizonowych Pomorza i Brandenburgii. W XVIII wieku, w okresie wojny siedmioletniej był jednym z najlepszych pułków pruskich. W ciągu trzech pierwszych miesięcy służby przeszedł podstawowe szkolenie jako szeregowy, a następnie został junkrem. Nazwą taką określano synów szlacheckich rodów, przeznaczonych do służby wojskowej. Szybko, bo już w latach 1715-1716 wziął udział w tzw. kampanii pomorskiej mającej miejsce podczas wojny północnej (1700-1721). Wziął udział w słynnym oblężeniu twierdzy w Stralsundzie, które zakończyło się jej zdobyciem 23 grudnia 1715 roku. Jego kariera wojskowa nabrała szybkiego tempa nie tylko z uwagi na to, że był synem posiadacza ziemskiego i wywodził się ze starej, pruskiej szlachty, ale w młodym adepcie wojskowości przełożeni dostrzegli zaangażowanego i sumiennego wykonawcę rozkazów. 2 września 1717 roku awansował do stopnia chorążego, 27 grudnia 1720 został podporucznikiem, a 13 sierpnia 1723 starszym porucznikiem. W 1724 roku został wysłany do Holsztynu celem werbunku najemników do armii pruskiej i podobno z zadania tego wywiązał się znakomicie. W każdym razie uznano, że powinien to robić dalej i został detaszowany do różnego rodzaju zadań rekrutacyjnych, związanych z pozyskiwaniem żołnierzy do armii. W uznaniu zasług 13 lipca 1728 roku otrzymał stopień kapitana sztabowego.
W 1733 roku w nieznanych okolicznościach Knobloch złamał nogę, a ponieważ uraz źle się goił, pod znakiem zapytania stanęła jego dalsza kariera wojskowa. Na dodatek w krótkim okresie czasu złamał także kości stopy. Rekonwalescencja trwała kilka długich miesięcy i ostatecznie wrócił do służby. W maju 1735 roku Knobloch otrzymał swoje pierwsze poważne dowództwo, obejmując kompanię w macierzystym pułku, jednak już rok później widzimy go w Szwajcarii, gdzie ponownie zajął się zaciągiem do ochotników oraz najemników do armii pruskiej i ponownie czynił to z wielkimi sukcesami.
Jeszcze przed wyjazdem do Szwajcarii, w dniu 1 stycznia 1736 roku Karl Gottfried zaręczył się z bogatą panną ze szlacheckiego rodu – Sophie Luise Konstantine geb. Droste vom Fisch (1715-1770). Ożenił się z nią dopiero po dwóch latach, po powrocie ze Szwajcarii, w dniu 10 czerwca 1738 roku. Nie dane mu było jednak zażyć spokojnego życia w domowych pieleszach. Zdążył jeszcze wprawdzie ucieszyć się z przyjścia na świat 13 maja 1739 roku pierworodnego syna Friedrich Wilhelma i być może jeszcze drugiego dziecka – córki Charlotte Amalie (1740-1804). Na horyzoncie jawiła się jednak wojna. Pierwszy z trzech konfliktów, które do historii miały przejść pod nazwą wojen śląskich.
Cdn.
Andrzej Dobkiewicz & Sobiesław Nowotny
Opracowanie powstało w ramach projektu w otwartym konkursie Starostwa Powiatowego w Świdnicy na realizację zadań publicznych w zakresie kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego oraz krajoznawstwa.
12 LIKES
W armii fryderycjańskiej nie było stopnia generała dywizji. Knobloch miał najniższy stopień generalski – generała majora, a dowodził do 1759 r. najwyżej brygadą. W 1761 r. krótko dowodził samodzielnym korpusem w armii królewskiej na Śląsku. Do końca życia nie otrzymał awansu na wyższy stopień generalski, co może sugerować, że król Fryderyk zbytnio go nie cenił, zaś komendantura Świdnicy była raczej synekurą za utratę oka w bitwie pod Kunowicami.
Pruski stopień wojskowy generalmajor ma w języku polskim znaczenie (jest najczęściej tłumaczony) jako generał dywizji, gdyż nie ma polskiego odpowiednika stopnia generał-major. I w takim znaczeniu użyte zostały w tekście określenia generał dywizji. Knoblochowi obiecano dowodzenie dywizją jako jednostką taktyczną – deklaracja Fryderyka II – dopiero w 1762 roku. Na jego dalszym awansie prawdopodobnie zaważyło poddanie przez niego w 1761 roku Trzebiatowa. Na pocieszenie po zwolnieniu z niewoli otrzymał Pour la Merite. Powodem awansu na dowódcę twierdzy świdnickiej raczej nie była rekompensata za stracone oko, co miało miejsce w 1759 roku. Minęło od niej 4 lata i Fryderyk miał wystarczająco dużo czasu, aby go ewentualnie nagrodzić. W 1762 roku Knobloch miał już 65 lat i po ciężkich ranach odniesionych pod Kunowicami, nigdy nie odzyskał w pełni sił, będąc człowiekiem coraz bardziej schorowanym. W tej sytuacji, biorąc pod uwagę jego umiejętności i doświadczenie administracyjne wydał się Fryderykowi II najlepszym kandydatem spośród dostępnych generałów. Zapewne uważał, że Knobloch lepiej sprawdzi się w roli komendanta niż inni jego generałowie, którzy mogli być potrzebni w polu. A czy był ceniony przez Fryderyka II? Pewnie mniej niż inni, aczkolwiek można odpowiedzieć pytaniem, czy powierzyłby twierdzę świdnicką, swoje oczko w głowie – generałowi, któremu nie ufał i którego w jakimś aspekcie nie cenił? Nie zapomnijmy też, że przyjechał do umierającego Knoblocha.
Stopni wojskowych nie tłumaczy się. Jeśli już, to odpowiednikiem generała majora jest najniższy stopień generalski w wojsku polskim, czyli generał brygady. Stopniem niższym jest oberst (obrist), czyli pułkownik.
Stosunek Fryderyka do podwładnych był specyficzny, często niezrozumiały i z tego powodu trudny dla nas do wytłumaczenia. Nader często pomiatał swoimi generałami i brutalnie rugał ich przy świadkach (swojego brata tym przyprawił o apopleksję). Większość generałów, która trafiła do niewoli, została usunięta z armii lub nawet trafiła pod sąd wojenny po zakończeniu wojny, np. Sers, komendant Świdnicy w 1757 r. Ponadto korpus oficerski poniósł ogromne straty w czasie wojny i Fryc zapewne nie bardzo miał z kogo wybierać. Osobiście nie przypuszczam, żeby komendantura Knoblocha była czymś więcej, niż synekurą, jeśli był rzeczywiście tak bardzo schorowany, że nie nadawał się do służby liniowej. Trzeba pamiętać, że sprawy twierdz prowadził Fryderyk osobiście, a do spraw budowlanych delegował inżynierów wojskowych – w Świdnicy był to major Dariez, zaangażowany w budowę twierdzy od 1748 r. Komendant garnizonu odpowiedzialny był w zasadzie za sprawy administracyjne podległych oddziałów.
Nie sądzę jednak, aby którąś z teorii dało się udowodnić.
Co do sprawy stopni pozwolimy sobie pozostać przy swoim zdaniu 🙂 Natomiast jeżeli chodzi o stosunek Fryderyka II do Knoblocha z pewnością nie był jego ulubionym generałem. Z drugiej strony nie został zwolniony ze służby po porażce na Pomorzu (poddanie miasta) – jak przywoływany Sers, czy inni generałowie, a wręcz po powrocie z niewoli rosyjskiej otrzymał order od Fryderyka i nowe dowództwo. Z powodów na temat których możemy tylko dywagować, król wyznaczał Knoblochowi coraz to nowe zadania. Wydaje się, że Fryderyk był zbyt pragmatycznym władcą, aby w wypadku objęcia przez Knoblocha funkcji komendanta twierdzy, mówić jedynie o synekurze. Trąci to trochę sentymentalizmem i ma zabarwienie jakiejś szczególnej wdzięczności Fryderyka wobec swoich dowódców, co jak sam zauważasz nie było cechą dominującą u Fryderyka. Jeżeli Knobloch byłby potrzebny Fryderykowi w polu, nie zostawił go by w twierdzy. Być może jego umiejętności organizacyjne, które mógł wykorzystać w twierdzy i fakt, że Fryderyk nie miał nikogo lepszego pod ręką sprawiły, że Knobloch najlepiej nadawał się do objęcia tej funkcji, spośród generałów, których król miał do dyspozycji. Byłby więc to przede wszystkim owy pragmatyzm króla. Uznał, że więcej pożytku będzie z Knoblocha w twierdzy, niż w polu.
Przejrzałem trochę literatury i jednak powinno być po mojemu. Zarówno w armii pruskiej, jak i rosyjskiej (a nawet sowieckiej) generał major jest odpowiednikiem generała brygady (kombryga). Natomiast nie podaje się odpowiedników, lecz wersje spolszczone – generał major zamiast General-major, generał lejtnant zamiast General-Leutnant, feldmarszałek zamiast General-Feldmarschall.