Press "Enter" to skip to content

Ponad pół miliona!

Spread the love

Wystawa Rzemiosła i Przemysłu (Gewerbe- und Industrie Ausstellung) zorganizowana w Świdnicy w 1911 roku była jedną z największych imprez tego typu, jakie miały miejsce na Dolnym Śląsku i w ówczesnych Niemczech na początku XX wieku. W maju bieżącego roku minęło 110 lat od tego wydarzenia o pozornie regionalnym charakterze, a którego renoma i sukces odbiły się dużym echem także poza granicami Dolnego Śląska. Temu zapomnianemu wydarzeniu poświęcony był w całości pierwszy numer Świdnickiego Magazynu Historycznego, który był bezpłatnie kolportowany wśród mieszkańców powiatu. Na prośbę tych osób, którym nie udało się zdobyć magazynu wydanego przez Świdnicki Portal Historyczny i Fundację IDEA oraz portal Świdnica24.pl, na naszej stronie sukcesywnie publikujemy teksty z tego magazynu. Poprzednie teksty można przeczytać tutaj: Zanim nastał rok 1911, Żelbetowa piękność i Sukces ŚMH – Lista wystawców, Wystawa Rzemiosła i Przemysłu 1911 r., Zobaczyć, posmakować, powąchać… Dziś…

Ponad pół miliona!

Otwarta 27 maja wystawa trwała 113 dni i została zamknięta 17 września 1911 roku o godzinie 18.00.

Pocztówka z widokiem na Halę Główną Wystawy Rzemiosła i Przemysłu, przed którą ustawiono rzeźbę lwa

Mimo to jeszcze do późnych godzin nocnych zwiedzali ją ostatni goście, chociaż nie wszystkie atrakcje już funkcjonowały. Nie było wioski somalijskiej, która została zlikwidowana przed 5 września. W tym bowiem dniu rozpoczął się bowiem na jej miejscu Festyn Ludowy, który trwał aż do dnia zakończenia wystawy. Na potrzeby festynu, w miejscu rozpadających się chat somalijskich, zbudowano drewnianą chatę wiejską wraz z zagrodą oraz drewnianą kaplicę wiejską. Podczas festynu prezentowane były stroje ludowe, występy ludowych zespołów, organizowane były wieczory taneczne i prezentowane wyroby wytwórczości wiejskiej.

Wystawa – jak już wielokrotnie wspomniano, zakończyła się wielkim sukcesem nie tylko finansowym, ale i organizacyjnym. Odwiedziło ją ponad – uwaga – pół miliona gości! Na trzy dni przed zakończeniem wystawy odwiedziła ją 500-tysięczna osoba. Była nią panna Zwinger z Wrocławia, która ku swojemu zaskoczeniu, była fetowana przez organizatorów wystawy i otrzymała od komitetu organizacyjnego w nagrodę złoty zegarek.

Ta sama rzeźba znajduje się obecnie na terenie Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Świdnickiej przy ulicy Sprzymierzeńców. Według innej wersji rzeźba ta została przywieziona tuż po wojnie z jednej z kopalni

Po zamknięciu wystawy budynki wzniesione na jej potrzeby były stopniowo rozbierane. Pozostawiono przystań dla łódek na Stawie Gondolowym i oczywiście żelbetowy most. Z zachowanych pocztówek wynika, że najdłużej zachowana została Hala Główna, przy której nie ma już Pawilonu Sztuki, za to stoi przed nią rzeźba lwa, prawdopodobnie przeniesiona tu właśnie ze zlikwidowanego, wspomnianego pawilonu z dziełami śląskich artystów. Co ciekawego, ów lew zachował się do chwili obecnej. Ustawiono go z czasem przed wejściem do szpitala przy obecnej ulicy Sprzymierzeńców – dawnego szpitala garnizonowego, później lazaretu wojskowego, a w czasach powojennych szpitala zakaźnego. Dziś obejrzenie go jest nieco utrudnione, ze względu na fakt, że znajduje się na zamkniętym terenie Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Świdnickiej.

Na terenie po zlikwidowanej wystawie powstał plac sportowy im. Paula Hindenburga, co było modyfikacją wcześniejszego planu budowy w tym miejscu stadionu. Niewykluczone, że plac sportowy powstawał w tym miejscu równocześnie z budową hali sportowej tzw. Hindenburg Turnhalle. Zaczęto ją wznosić w 1914 roku wg projektu architekta miejskiego Heinricha Borsta i oddano do użytku 26 sierpnia 1916 roku. W zmienionej formie zachowała się do chwili obecnej – zabudowano jedynie od strony zachodniej arkadowe wejście główne do niej (dziś szatnie, toalety i magazynki), likwidując przy okazji taras na piętrze i prowadzące na niego drzwi od wewnątrz hali. W czasach powojennych przebudowano zadaszenia przybudówek od strony południowej oraz rozebrano przybudówki i dobudowano halę akrobatyczną od strony północnej.

Na dawnych terenach powystawowych zlikwidowano także lub ukryto w podziemnym korycie dwie młynówki płynące po północnej i południowej stronie dawnego placu wystawy.

Budynek Muzeum Fryderycjańskiego krótko po wzniesieniu…

Kwestią związaną ze świdnicką wystawą, która wymaga wyjaśnienia jest tzw. Promenaden Cafe. Bardzo często w lakonicznych opisach tej budowli można odnaleźć informację, że budynek kawiarni powstał na potrzeby świdnickiej wystawy. Nie do końca jednak jest to informacja ścisła. Przede wszystkim pierwotnie obiekt ten był muzeum poświęconym królowi Prus Fryderykowi Wielkiemu i jego zwycięstwu w bitwie z Austriakami pod Dobromierzem w dniu 4 czerwca 1745, podczas tzw. II wojny śląskiej. Jak donosiły relacje prasowe w 1911 roku, pomysł na powstanie takiej placówki, która nazwana została Muzeum Fryderycjańskim (niem. Friedericianisches Museum) narodził się podczas ceremonii otwarcia wystawy. Wtedy też radca sądowy Hoffmann z Wrocławia zadeklarował też, że przekaże do muzeum swoje bogate zbiory pamiątek po pruskim królu i bitwie pod Dobromierzem.

Projekt powstania muzeum miał uświetnić w Świdnicy obchody 200. rocznicy urodzin Fryderyka II Wielkiego, przypadającej na 24 stycznia 1912 r. (król urodził się w 1712 roku). Obiekt został wzniesiony więc zapewne w okresie tuż po zamknięciu wystawy. O tym, że nie istniał jeszcze w jej trakcie świadczy fakt, że nie jest on wyszczególniony na mapie wystawy. Miejsce, w którym powstał później budynek opisane jest jako naturbühne – co można przetłumaczyć jako tereny zielone, naturalne, z nasadzeniami. Trudno także przypuszczać, aby tak ważny obiekt – chociażby ze względów patriotycznych i przesadnego niekiedy w tych czasach epatowania przywiązaniem do panującego domu Hohenzollernów, Muzeum Fryderycjańskie nie zostało wymienione w żadnych relacjach z wystawy, jej opisach czy katalogu.

… i już jako Promenaden Cafe

Pośpiech, w jakim powstał obiekt – zapewne w jakiejś części z materiałów z rozbiórki obiektów wystawowych – być może miał wpływ na fakt, że już kilkanaście lat później stan techniczny budynku był zły do tego stopnia, że pod koniec lat 20. XX wieku zdecydowano się na jego rozebranie. Umiejscowienie w nim kawiarni – wspomnianej Promenaden Cafe może sugerować także, że Muzeum Fryderycjańskie było inicjatywą krótkotrwałą, związaną wyłącznie z rocznicowymi obchodami urodzin króla.

Wystawa Rzemiosła i Przemysłu była największym wydarzeniem społeczno-gospodarczym Świdnicy na początku XX wieku. Trudno znaleźć w historii miasta inne, które dorównywałoby wystawie z 1911 roku rozmachem, zaangażowaniem finansowym i organizacyjnym a także osiągniętymi efektami. Jeżeli w liczącym nieco ponad 31.300 mieszkańców (w 1910 r.) prowincjonalnym mieście w ciągu 113 dni wystawę odwiedza ponad pół miliona osób, to liczby te są wymowne. Zdecydowana większość gości wystawy przybyła spoza Świdnicy, pozostając nierzadko w mieście lub jego najbliższych okolicach  na nocleg. Na pewno przyjezdni musieli chociażby zaspokoić głód i pragnienie.

Hala sportowa, dawna Hindenburg Turnhalle. Niestety, efektowne arkady wejścia głównego i taras nad nimi się znajdujące zostały w czasach powojennych zamurowane

Niewątpliwie poza nawiązanymi kontaktami między samymi firmami czy też nimi i potencjalnymi klientami, tak ogromna liczba osób musiała dać w efekcie spory zastrzyk gotówki dla tutejszej społeczności. Pamiętać należy, że wiele z prezentowanych wyrobów można było też kupić bezpośrednio na wystawie lub zamówić z dostawą w terminie późniejszym.

Wystawa stanowiła znakomity przykład perfekcyjnej realizacji – i to na wielu płaszczyznach ambitnego planu, ukazania rozwijającego się życia społecznego, gospodarczego i ekonomicznego nie tylko samej Świdnicy i ziemi świdnickiej, ale i całego Śląska. Miała charakter ponadregionalny. Imprezy tej skali i o takim rozmachu nigdy nie udało się już powtórzyć.

Dziś wielka Wystawa Rzemiosła i Przemysłu, jaka odbyła się w Świdnicy w dniach od 27 maja do 17 września 1911 roku jest praktycznie zapomniana i nie zajmuje w historii  społeczno-gospodarczej miasta należnego jej miejsca.

Niniejsze, okolicznościowe wydawnictwo jej poświęcone, ma tę lukę w świadomości współczesnych mieszkańców Świdnicy i w dziejach miasta, chociaż w niewielkim stopniu wypełnić.

Andrzej Dobkiewicz & Sobiesław Nowotny

12 LIKES

2 komentarze

  1. Kazimierz Deptuła Kazimierz Deptuła 5 listopada 2021

    A gdyby tak świadomie popełnić gafę,
    I odbudować tą piękną Promenaden Cafe.
    Bo gdy patrzę,to serce mi się smuci,
    A cieszyło by się gdy na swe miejsce wróci.
    Bo choć kasa pusta i pieniędzy mało,
    To przy społecznej aprobacie może by się udało.

    • Andrzej Dobkiewicz Andrzej Dobkiewicz Post author | 5 listopada 2021

      Rzeczywiście budynek był piękny… no cóż idea odbudowy tak piękna, jak… nierealna… może kiedyś 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Mission News Theme by Compete Themes.