W Świdnicy znajduje się ulica Bogusza Stęczyńskiego, jednak zapewne niewiele osób wie kim była owa postać i dlaczego została patronem jednej z ulic. Dokładnie 170 lat temu, w 1851 roku wydano pewne dzieło…
Maciej Bogusław Zygmunt Stęczyński to dziś nieco zapominany XIX-wieczny podróżnik, poeta, rysownik i krajoznawca. Urodził się 20 lutego 1814 roku w Hermanowiczach w rodzinie ogrodnika Wojciecha Stęczyńskiego. Młodość spędził w Krośnie i Przemyślu.
W latach 1837-1838 pracował jako litograf w pracowni Piotra Pillera we Lwowie, zajmował się także malarstwem odnawiając wiele obrazów olejnych oraz fresków w kościołach. W późniejszych latach pracował także w wydawnictwie Kajetana Jabłońskiego (Lwów), współpracował z dwoma krakowskimi księgarniami, próbował także swoich sił jako wydawca kilku gazet. Poszukiwanie własnego miejsca na świecie i brak sukcesów na niwie zawodowej spowodował, że podjął nawet posadę woźnego w Wydawnictwie Dzieł Tanich i pożytecznych w Krakowie. W latach 1870-1872 był bibliotekarzem w krakowskiej filii założonej przez Maurycego hrabiego Dzieduszyckiego biblioteki oraz urzędnikiem. Pod koniec życia był człowiekiem bardzo ubogim, żyjącym w nędzy i utrzymującym się z różnego rodzaju datków.
Właściwie tylko raz za życia został doceniony, kiedy od cesarza Franciszka Józefa I otrzymał jednorazową zapomogę w wysokości 40 guldenów po tym, jak zadedykował mu utwór Osobliwości kraju i okolic słowiańskich. Zmarł z powodu gruźlicy 7 sierpnia 1890 roku w Krakowie. Pochowany został na cmentarzu Rakowieckim.
Pierwsze samotne wędrówki Stęczyński zaczął odbywać w 1833 roku. Wiosną 1845 roku wyruszył na wielką wędrówkę po Tatrach, które dokładnie zwiedził. Wyprawa w te rejony w 1851 roku zaowocowały napisaniem poematu Tatry w 24 obrazach. Przewodnikiem podczas tej wypraw był góral z Bukowiny Tatrzańskiej – Józef Bigos. Rękopis poematu został zrabowany w lutym 1846 podczas rozruchów (tzw. rzezi galicyjskiej), kiedy został napadnięty, a jego biblioteka zrabowana. Rękopis ten odkupił nauczyciel rysunku z Krakowa – Gąsiorowski, uległ jednak zniszczeniu podczas pożaru miasta w 1850 roku. Stęczyński poemat ten napisał od nowa (ukazał się drukiem w 1860 roku).
Przez całe życie w swoich podróżach krajoznawczych zwiedził między innymi Tatry (trzykrotnie), Bukowinę, Beskidy, Orawę, Serbię, Siedmiogród i Dalmację, pozostawiając wspomnienia ze swoich podróży. Można w nich wyczytać, że wielokrotnie podczas tych podróży był głodny i spał pod gołym niebem.
W 1851 roku Stęczyński odbył długą podróż po zwiedził Dolnym Śląsku, pozostawiając obszerny poemat opisujący ciekawostki i będącej pewnego rodzaju dziennikiem podróży po Śląsku. Stęczyński opisywał miejsca, które odwiedził i historie, jakie słyszał od swoich przewodników. Jako krajoznawca i podróżnik, dysponujący talentem pisarskim swoje obserwacje i wrażenia przelał na papier w formie poematu Szląsk. Podróż malownicza w 25-ciu pieśniach, którą opatrzył 44 własnymi rysunkami. Pewnego rodzaju kontynuacją utworów o Tatrach i o Śląsku był poemat Sudety jako dalszy ciąg poematu Tatry w 24 pieśniach.
W poemacie tym Stęczyński poświęcił nieco miejsca między innymi Świdnicy – niestety, nie zachowała się w źródłach dokładna data, kiedy gościł w tym mieście. Warty podkreślenia jest charakterystyczny styl poematu Szląsk…, w którym autor zawarł nie tylko opisy krajoznawcze i własne obserwacje, ale odwoływał się wielokrotnie do czasów słowiańskich i tych, kiedy Dolny Śląsk pozostawał we władaniu Piastów, o których wspomina w swoim utworze (np. o władcach z dynastii Piastów świdnicko-jaworskich). Zabieg ten miał służyć podkreśleniu starożytnej polskości tych ziem, opanowanych przez żywioł germański. Poniżej publikujemy fragmenty z poematu Szląsk. Podróż malownicza w 25-ciu pieśniach z opisem Świdnicy (pisownia oryginalna na podst. rękopisu).
(…) Zważając na odmianę każdej okolicy,
Spoczywamy na wzgórzu przy mieście Świdnicy;
Co się zdaje witać nas obliczem ponurem,
Otoczona do koła nieprzebytym murem;
Bezpieczna, lecz istnieje jakgdyby w niewoli,
Przeznaczona na twierdzę dla wojskowej roli;
Co dziś prusko-niemiecka, pyszna, bronią mnoga,
Zapomina, że można wypaść z łaski Boga!
W szalonem oślepieniu Bogiem sądzi siebie!!
Nasz przewodnik zbliżywszy się z uszanowaniem,
Stara się zaspokoić nas opowiadaniem:
„Na tem miejscu, gdzie teraz miasto rozłożone,
Były lasy a w lasach miejsca zaciemnione.
W których się dzikie wieprze i żubry płodziły,
Bo tam wielkie pastwiska i moczary były.
Ale ciekawość ludzka te miejsca odkryła.
Polowaniem mieszkańców lasu wyniszczyła;
Las znikł pod siekierami – i miasto powstało,
A w herbie na pamiątkę wieprza otrzymało.”
Świdnica nad wodami Bystrzycy spoczywa,
W pełnym zdrowiu czystego powietrza zażywa;
Lecz po wielu przykrościach dawno sposępniała,
Nie ma swobody jaką się uszczęśliwiała;
Inne prawa i inne zwyczaje przybyły,
Inny język przeszkadza a z niem inne siły.
Do miasta wstępowano po mostach zwodzonych,
A te wody do koła miasta zapuszczone,
Stanowiły z wałami niemałą obronę.
Zamek stoi obszerny, wiekami sędziwy,[1]
Zdarzeniami ciekawy, całością szczęśliwy;
Którego mury Bolko kosztownie wystawił,
I w niem ostatnie lata swego życia trawił.
Lecz zamek przetrwał różne wczasy i niewczasy,
Pożary, oblężenia i krwawe zapasy.
Kościoły się oparły niestałości losu.
Tum świętego Wacława wystawiony z ciosu
Przez króla Bolesława Wielkiego, spaniały,[2]
Świadek polskiej świetności, potęgi i chwały;
Najwyższą swoją wieżą uroczo połyska,
A jak piękny z daleka, tak piękniejszy z bliska.
Świętego Mikołaja obszerna świątynia[3]
Nie mało się do miasta osoby przyczynia.
I klasztor Urszulanek z różnemi pamiątki,
Bogaty obrazami i świętymi szczątki.[4]
Są Szkoły, Dom schronienia ubogich istnieje,
Brzmi głos polski, lecz Niemiec słów swych więcej sieje.
Lecz Kroniki poważne, akta niezatarte
Powiadają wyraźnie zapisawszy Kartę:
„Że Świdnicę Bolesław Wielki obmurował,[5]
Zaprowadził ulice i uporządkował;
Poczynił miejsca piękne, ozdobił gmachami,
I uszczęśliwił prawem i przywilejami.”
Był to król, pan i żołnierz i gospodarz dbały,
Rodak, brat i przyjaciel sercem rozgorzały;
Ale dla chytrych Niemców pod niebem czy dachem,
Umiał być lwa i wilka i węża postrachem.
Spadał na nich jak piorun, przewagę wywierał,
Siekał ich i wydarte nam kraje odbierał;
A jeźli mu wypadło w spokój się zabawić,
To na to aby wrogów z nienacka zdławić!
I gdyby nie ciążyły mu lata starości,
Pewnie by tak nie gościł Niemiec, jak dziś gości!
Stało się, wieki przemkły, ale wieczna sława
Bohaterskich czynności wieńczy Bolesława;
A te promienie chwały, co go otaczają,
I na nas, jako jego potomków, padają;
Więc bywajmy dobremi, święćmy jego imię
W cnotach naszych, rozmowach, muzyce i rymie.
(…)
W dalszej części poematu Stęczyński opisuje wyjazd do klasztoru w Krzeszowie. We fragmencie jego dotyczącym wspomina o księciu świdnicko-jaworskim, fundatorze cysterskiego przybytku.
(…) Zbaczając mimowolnie z wytkniętego toru,
Jesteśmy w Gryszoborze przy murach klasztoru.
(…) Że było puszczą głuchą, że książę ze Świdnicy
Bolko Pierwszy, jako Piast, pan tej okolicy,
Księżom Benedyktynom, których świat szanował,[6]
Za prośbą żony swojej klasztor wymurował;
I wystawił świątynię przy niem okazałą,
Ażeby wiecznie brzmiała Najwyższego chwałą.
Teraz osierocona z swych pierwotnych gości,
Tylko w niej pajęczyna w swojej rozciągłości
Rozkłada się, zasłania rzeczy rozmaite,
A co ona nie kryje, prochem jest pokryte.
W przypisach opracowanych na końcu poematu, a odnoszących się do poszczególnych jego fragmentów, Stęczyński takie informacje podaje o Świdnicy:
Świdnica miasto stołeczne księstwa tegoż imienia w Szląsku Dolnym, dzieli się na pięć obwodów, ma 14 miast i miasteczek, 359 wsi, 44 mil kwadratowych powierzchni i 290 tysięcy mieszkańców. Król Fryderyk II obwarował Świdnicę roku 1748. W latach 1760-1762 gdy była zdobytą przez wojska austryjackie pod dowództwem jenerała Laudona, poniosła bardzo wiele szkody, potem przez Prusaków pod wodzą Tauntzien-a jenerała odzyskana, nowemi domami odżyła.
Chociaż poemat o Śląsku Stęczyńskiego zawiera sporo nieścisłości historycznych, co widać przynajmniej we fragmencie poświęconym Świdnicy (uwagi w przypisach poniżej tekstu), pozostawione opisy są dziś jednak niezwykle cenne jako źródło wiedzy geograficznej i folklorystycznej oraz XIX-wieczny sposób opiewania piękna i bogatej historii zwiedzanych regionów. Przykładem wartości, jakie niosą ze sobą dzieła Stęczyńskiego jest chociażby ukucie tak popularnego obecnie na obszarze karkonoskim określenia Ducha Gór – Liczyrzepa. Stęczyński niemieckie określenie Rübezahlem, przetłumaczył na Rzepolicz, z którego później powstał Liczyrzepa.
Chętnych do zapoznania się z całością poematu zachęcamy do odwiedzenia Dolnośląskiej Biblioteki Cyfrowej, gdzie można przeczytać oryginalny rękopis zarówno poematu Szląsk. Podróż malownicza w 25-ciu pieśniach jak również Sudety jako dalszy ciąg poematu Tatry w 24 pieśniach.
Andrzej Dobkiewicz (Fundacja IDEA)
[1] Stęczyński nie mógł widzieć zamku w Świdnicy, wzniesionego przez księcia Bolka I Surowego, bo ten w owym czasie już nie istniał. Prawdopodobnie oglądał klasztor i kościół kapucynów, który został zbudowany na miejscu dawnego zamku i utożsamił obie budowle.
[2] Stęczyński postać księcia świdnicko-jaworskiego Bolka (Bolesława) II Małego nazywa królem i myli go z Bolesławem Chrobrym, podając jego przydomek w przypisie do tego wersu.
[3] Nie wiadomo, o który kościół Stęczyńskiemu chodziło, bowiem pomylił wezwanie świątyni. Być może chodziło mu o kościół p.w. św. Józefa, którzy znajdował się obok opisywanego kilka wersów niżej klasztoru Urszulanek. Kościół p.w. św. Mikołaja rzeczywiście istniał w Świdnicy (obecnie plac 1000-lecia Państwa Polskiego), ale został całkowicie zniszczony podczas wojny trzydziestoletniej (1618-1648).
[4] Jeżeli traktować dosłownie ten wers poematu, w klasztorze znajdować miałyby się szczątki świętych. W klasztorze raczej nie było szczątków żadnych świętych, w każdym razie źródła historyczne milczą na ten temat.
[5] Wydaje się, że Stęczyński pisze w tym miejscu o księciu Bolku II Małym, którego czasami nazywano w literaturze Wielkim, jednak kilka wersów dalej konsekwentnie nazywa go królem. Poza tym Stęczyński mylnie pisze o jego walce z Niemcami zamiast z Czechami.
[6] Również w tym wątku Stęczyński nieco pomylił fakty historyczne. Benedyktynów w Krzeszowie osadziła w 1242 roku księżna Anna Przemyślidka, wdowa po poległym rok wcześniej pod Legnicą księciu wrocławskim Henryku II Pobożnym. W 1289 roku Benedyktyni opuścili klasztor i dopiero trzy lata później, w 1292 roku książę Bolko I Surowy ufundował tu ponownie klasztor, ale nie benedyktynów tylko cystersów.
9 LIKES
Skomentuj jako pierwszy!