75 lat temu w Świdnicy zaczęła działać jedna z pierwszych powojennych scen, jeszcze amatorskich. W ciągu zaledwie 10 dni ówcześni mieszkańcy Świdnicy, a wśród nich wiele znanych później w Polsce osób, skrzyknęło się i wystawiło rewię „Szaber, szabereczek…”.
Pięć lat temu, w 250. rocznicę Teatru w Polsce i z okazji 70. rocznicy wystawienia pierwszej polskiej sztuki w Świdnicy, z inicjatywy Agnieszki Dobkiewicz i w oparciu o program Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, upamiętniono powstanie teatru w Świdnicy. Przy współudziale telewizji Tele Top Sudety zrealizowany został sześcioodcinkowy film o świdnickim teatrze, który można obejrzeć w naszym dziale FILMY. Tam również znajdą Państwo nagranie-wywiad z inicjatorem powstania teatru w Świdnicy – Władysławem Sokalskim. W ramach wspomnianego projektu wydano również album-monografię świdnickiego teatru, z opisaną jego historią i perturbacjami – które w efekcie doprowadziły do jego likwidacji w 1952 r. W albumie znalazła się ogromna ilość archiwalnych zdjęć, zestawienia wszystkich premier włącznie z obsadą aktorską i wiele innych ciekawostek
– Dla nas, urodzonych w większości już długo po wojnie, rok 1945 wpisany jest w inny historycznie czas. A wszystko, co po nim, rysuje się jako trudna do zrozumienia rzeczywistość realnego socjalizmu. Tymczasem świdnicki Teatr wydaje się być wyspą szczęśliwą w tym trudnym czasie. W dziwny sposób w Świdnicy w 1945 roku pojawiają się ludzie, którzy dostrzegają, że teatr uczy nas żyć, że może być miejscem, w którym cała zlepka narodowa, jaka osiada w Świdnicy lub już tu mieszka – a więc Niemcy, Rosjanie, Żydzi i Polacy, a wśród nich mieszkańcy wschodnich terenów Polski, które na mocy politycznych ustaleń zostały nam zabrane, mieszkańcy południowych części Polski, mieszkańcy centralnej Polski, mieszkańcy wiosek i miast, chłopi, robotnicy i inteligencja oraz ci, którzy chcieli albo musieli zacząć tu nowe życie – chcieli mieć wspólny punkt odniesienia. I właśnie teatr się nim stał – pisała wówczas we wstępie do wydanej monografii świdnickiego teatru Agnieszka Dobkiewicz.
Dziś można się tylko cieszyć, że inicjatywa kilku osób sprzed pięciu lat dała impuls do ponownego zainteresowania się teatrem w Świdnicy. Aktywność przejawia tu Świdnicki Ośrodek Kultury, który promuje i organizuje występy zespołów amatorskich czy zaprasza do Świdnicy z przedstawieniami teatry zawodowe z innych miast. Organizowane są także wystawy poświęcone Teatrowi w Świdnicy.
Z okazji 75. rocznicy powstania Teatru w Świdnicy mamy dla Czytelników Świdnickiego Portalu Historycznego prezent w postaci 10 bezpłatnych, albumowych monografii świdnickiego teatru „By czas nie zatarł i niepamięć. Teatr w Świdnicy 1945-1952”. Jak zdobyć album? Wystarczy wejść na stronę Świdnickiego Portalu Historycznego na Facebooku i w komentarzu do anonsu artykułu o świdnickim teatrze podać imię i nazwisko przynajmniej jednego z dyrektorów, jacy kierowali teatrem w Świdnicy w latach 1945-1952. Z osobami, które wylosują album, skontaktujemy się na Facebooku, celem ustalenia warunków jego przekazania. Na odpowiedzi czekamy do 15 czerwca br.
A odpowiedź na powyższe pytanie znajdą Państwo w publikowanym poniżej fragmencie wspomnianej książki, mówiącym o początkach teatru w Świdnicy.
Trudne początki – 1945 r.
Świdnica, jako jedno z nielicznych większych miast na Dolnym Śląsku, wyszła z działań wojennych praktycznie bez zniszczeń. Podobnie, jak to miało miejsce w wypadku Jeleniej Góry, także ocalałej bez większych strat z wojennej pożogi, dość szybko zaludniała się przybyłymi ze wschodu i z centralnej Polski osadnikami. Wśród nich duża grupę stanowili ludzie związani z szeroko rozumianą kulturą – m.in. artyści, pisarze i.. aktorzy Nic więc dziwnego, że to właśnie Świdnica obok Jeleniej Góry i Wrocławia stała się w 1945 roku jednym z pierwszych ośrodków teatralnych na Dolnym Śląsku.
8 października 1945 r. w Świdnicy odbył się pierwszy po zakończeniu działań wojennych spektakl teatralny. Wystawił go gościnnie, działający już od sierpnia 1945 r. teatr z Jeleniej Góry, który dał przedstawienie „Gdzie diabeł nie może” Romana Niewiarowicza. Sala teatralna była nabita do ostatniego miejsca, a spektakl przyjęty został przez publiczność entuzjastycznie. Dziś możemy tylko domniemać, na ile przedstawienie to stało się impulsem do zorganizowania w Świdnicy własnego teatru. To, że w Świdnicy powstał zespół teatralny, który przez siedem lat swojego istnienia dał około 1700 przedstawień i przez kilka lat był jedną z najważniejszych instytucji kulturalnych w mieście, było niezwykle szczęśliwym zbiegiem kilku czynników.
Przede wszystkim w jednym miejscu i w jednym niemal czasie zjawiła się grupa osób, która jak się okazało świetnie rozumiała znaczenie teatru, jako pewnego rodzaju „świątyni polskiego” słowa. Grupa tych osób była przekonana, że teatr – obok wartości poznawczych i rozwijających, a wynikających z obcowania ze sztuką, spełniać będzie także pewną rolę integrującą osadników z ich nową, małą Ojczyzną. Była przekonana o tym, że teatr będzie czynnikiem niezwykle ważnej wówczas idei utrwalania polskości na ziemiach zachodnich.
Zapewne gdzieś w październiku, być może właśnie po pierwszym przedstawieniu teatralnym wystawionym przez jeleniogórzan, mogło dojść do rozmów kierowniczki Powiatowego Referatu Kultury i Sztuki, słynnej „Madame Kultura” – Felicji Strzemboszowej, z przebywającym w Świdnicy aktorami Rudolfem Ratschką, Saturninem Żórawskim, być może aktorką Aliną Dzierzbicką oraz teatrologiem Franciszkiem Jarzyną. Spirytus movens tego spotkania był pierwszy wiceprezydent Świdnicy, z zawodu aktor – Władysław Sokalski, którego zachwycił budynek świdnickiego teatru. Po latach wspominał, że niespodziewał się Efektem tych ustaleń, zapewne w porozumieniu ze starostą powiatowym Józefem Jedyńskim, była inicjatywa stworzenia w Świdnicy stałego zespołu teatralnego.
Drugim czynnikiem mającym niewątpliwie ogromne znaczenie przy podejmowaniu tej inicjatywy był fakt, że w Świdnicy ocalał w znakomitym stanie dawny teatr miejski, z kompletną rekwizytornią i kostiumernią oraz urządzeniami technicznymi. Dawało to możliwość zagospodarowania i niemal natychmiastowego uruchomienia polskiego teatru.
Od maja 1945 r. teatr pozostawał pod zarządem Sowietów, którzy zezwolili na wystawianie w nim lekkiego repertuaru w postaci operetek, realizowanych przez niemiecki zespół baletowy i niemiecką orkiestrę. Za początek świdnickiego teatru należy uznać datę 1 listopada 1945 r., kiedy polskie władzy przejęły teatr z rak sowieckich. Nie obyło się przy tym bez zgrzytów, bowiem sowieci chcieli zabrać wszystkie kostiumy. Dopiero zdecydowany sprzeciw polskich władz, które zagroziły interwencją w najwyższym dowództwie wojsk sowieckich, zapobiegły rabunkowi. Protokół przejęcia majątku w teatrze – jego całego wyposażenia podpisali Franciszek Jarzyna, Saturnin Żórawski i Ludwik Tyński. Przysporzyło im to zresztą później sporo kłopotów, ale w listopadzie 1945 r. grupa zapaleńców pałała niekłamanym entuzjazmem i wielką chęcią do pracy. Pierwszym dyrektorem świdnickiego teatru został Rudolf Ratschka, kierownikiem literackim Franciszek Jarzyna, a scenografem artysta-malarz Ludwik Tyński. W ciągu dziesięciu dni tworzący się od podstaw zespół teatralny zdołał przygotować rewię satyryczno-muzyczną „Szaber, szabereczek”. Przez publiczność ta pierwsza premiera świdnickiego zespołu w dniu 10 listopada 1945 r. została przyjęta bardzo życzliwie. Zawdzięczać zapewne to należało niewyrobionej teatralnie publiczności, dla której przeplatane piosenkami dowcipne skecze na jakże aktualny temat oraz lekka formuła rewii, były proste i zrozumiałe. O dziwo, taka propozycja nie znalazła uznania u redaktora naczelnego tygodnika „Wiadomości Świdnickie” Stanisława Szellera, który o pierwszej premierze napisał m.in.: „Wszelkie wysiłki zmierzające do stworzenia miejscowymi siłami polskiego teatru, są godne poparcia. Nawet jeśli na początek repertuar nie stoi na wysokości zadania, a miejscowi artyści są nieco stremowani […] Kochany Obywatelu Rudolfie Raczka, reżyserze tych przedstawień, trochę mniej pijaków na scenie, troszkę więcej szczerej, najchętniej polskiej poezji i parę oryginalnych piosenek, reasumując trochę mniej kabaretu, trochę więcej teatru, a to nasza skromna prośba na przyszłość.”
Do końca 1945 roku świdnicki zespół teatralny do którego przyjęto kilkoro aktorek i aktorów m.in. doświadczonych Helenę Biegańską-Płachecką i Tadeusza Zakrzewskiego (znalazł się w nim także Władysław Sokalski… wiceprezydent miasta!), wystawił jeszcze dwie premiery – komedię „Poskromienie żon” i kolejną rewię „Śnieżna parada”.
Dwa ostatnie miesiące 1945 r., kiedy właściwie teatr uruchomiony został niemal „z marszu” były swoistego rodzaju polem dla doświadczeń, które miały przynieść efekty w kolejnym roku. O ile w następnych miesiącach „magia sceny” zaczęła ściągać do Świdnicy dobrych aktorów i budowa zespołu o wysokich umiejętnościach scenicznych w zasadzie przebiegała bez zakłóceń, o tyle nie do końca sprawdził się jako dyrektor teatru Rudolf Ratschka, którego stosunek do pracy był dość krytycznie oceniany, m.in. przez kierowniczkę Wydziału Kultury i Sztuki Felicję Strzembosz. Dość często między nią a Ratschką dochodziło do spięć, głównie związanych z dyscypliną pracy Ratschki, jako dyrektora teatru. Ostatecznie z dniem 31 grudnia 1945 r. został on odwołany ze stanowiska, a głównymi zarzutami wobec jego osoby miały być m.in.: brak obowiązkowości, nie przychodzenie na próby oraz picie i rozróby, jakich dopuszczał się za kulisami. (…)
3 LIKES
Saturnin Żórawski, Franciszek Jarzyna