Władze Świdnicy chcą wyburzyć zabytkowy budynek przy placu Grunwaldzkim 7 ze względu na jego zły stan techniczny. Konserwator wojewódzki nie zgadza się twierdząc, że zły stan budynku nie ma znaczenia wobec jego zabytkowego charakteru i to na właścicielu – w tym wypadku gminie Świdnica, spoczywa obowiązek zadbania o zabytek.
Obiekt przy placu Grunwaldzkim 7, to niewielki budynek wpisany do gminnej ewidencji zabytków. Nie rzucający się w oczy parterowy obiekt, posiada jednak bogata historię i jest świadectwem swoich czasów.
Dzięki kwerendzie archiwalnej udało się z dużym prawdopodobieństwem ustalić historię budynku, który wymieniany jest już w 1795 r. w księdze hipotecznej. Mamy więc do czynienia z obiektem o proweniencji barokowej, wzniesionym zapewne w II połowie XVIII wieku, na co wskazywać mogą także charakterystyczne dla tego okresu detale architektoniczne, jakie zachowały się mimo XIX-wiecznych przebudów budynku. Niestety, akurat dla tego kwartału miasta nie zachowały się księgi i akta gruntowe, co uniemożliwia dokładne prześledzenie kolejnych funkcji budynku i jego właścicieli.
Dawna parcela nr 581 na początku XIX wieku obejmowała znacznie większy obszar niż obecna działka nr 2737 na której znajduje się zabytkowy budynek. Parcela sięgała wówczas aż do narożnika placu Grunwaldzkiego z ulicą Dworcową, obejmując miedzy innymi teren na którym znajdował się zniszczony w 1945 r. hotel „Hindenburghof” oraz rozebrana niedawno kamienica mieszkalna. Raczej na pewno od początku swojego istnienia budynek pełnił rolę gospody. W 1830 r. parcelę razem z budynkiem nabył od miasta za 700 talarów niejaki Schubert, potem jej właścicielem był Ernest Meisner, który sprzedał ją w 1844 za kwotę 4.600 talarów oberżyście Augustowi Kahlowi. Kolejnymi właścicielami parceli i budynku byli od 1845 r. Johann Gottfried Kleiner oraz w 1846 r. oberżysta Johann Bayer. Ten ostatni za kwotę 4.100 talarów sprzedał parcelę i gospodę Adolfowi Birkemu. Był mistrzem stolarskim z Mieroszowa, który przez 52 lata – od lutego 1847 do chwili śmierci w wieku 69 lat (27.06.1899 r.) prowadził w tym miejscu gospodę. Jej nazwę „Pod trzema Górami” („Zu den drei Bergen”) ustalił historyk Tomasz Grudziński.
Według opisu z jednej z ksiąg podatkowych zachowanych w Archiwum Państwowym w Kamieńcu Ząbkowickim oprócz głównego budynku, na opisywanej parceli znajdowały się także: ogród z dziedzińcem, budynek oficyny, dom z bocznym skrzydłem oraz drewniana kręgielnia. Do posesji należały również dwie obory, chlew, kurnik i gorzelnia.
Bardzo dobra lokalizacja gospody na tzw. Przedmieściu Witoszowskim (Bögen Vorstadt), w pobliżu dworca kolejowego, mimo sporej konkurencji – istniało w tej części miasta ok. 10 gospód, przynosić musiała Birkemu pokaźne zyski, skoro w 1879 r. Birke wzniósł kilkupiętrową, narożną kamienicę, w której uruchomił hotel. Powstał on na miejscu, gdzie niegdyś znajdowała się drewniana kręgielnia. Była to zapewne najwyższa kamienica w tym okresie w tej części miasta, skoro nazywana była „wysokim domem” (hohes Haus). W 1883 r. Birke podzielił parcelę na kilka mniejszych. Parcelę z zachowanym budynkiem gospody przy placu Grunwaldzkim 7 Birke pozostawił jako swoją własność, natomiast sąsiednią – wraz z hotelem w 1890 r. sprzedał Emmie Schiecke z d. Thamm, żonie Juliusa Schiecke z Mysłakowa. Za jej sprawą nadano hotelowi nazwę „Hotel Thamm”, którą nosił do 1915 r., kiedy zmieniono ją na „Hindenburghof”. Wcześniej – od 21 grudnia 1905 r. właścicielem hotelu był Martin Müller, który w 1925 r. na mocy swojego testamentu przekazał go swojej żonie Marcie Müller z d. Klammt. Hotel uległ zniszczeniu po trafieniu bombą lotniczą podczas sowieckiego nalotu na miasto 17 lutego 1945 r. Od tego czasu plac po nim pozostał niezagospodarowany.
Wracając jednak do historii zabytkowego budynku przy placu Grunwaldzkim 7, wiadomo, że na przełomie XIX i XX wieku, jego właścicielem był kupiec Carl Richter. Nie udało się ustalić do kiedy w budynku funkcjonowała gospoda. Anton Birke musiał zapisać się jednak w pamięci świdniczan, skoro jego nazwisko było niejako sloganem firmowym gorzelni, jaka funkcjonowała w tym budynku na początku XX w., co jest widoczne na zachowanej pocztówce z ok. 1911 r. Budynek jawi się na niej w bardzo dobrym stanie, a sama gorzelnia zapewne funkcjonowała do 1945 r. W zachowanym zestawieniu poniemieckich lokali użytkowych i rzemieślniczych przekazanych polskim osadnikom w latach 1945-1947, brak informacji o tym, kto przejął budynek dawnej gorzelni. Wiadomo jedynie, że w oficynie funkcjonowała mleczarnia (stąd na prezentowanej pocztówce widoczne są krowy), której właścicielem był Franz Seewald i którą 28 sierpnia 1945 r. przyznano Józefie Wesołowskiej.
W ostatnich trzydziestu latach zabytkowy budynek był znany świdniczanom przede wszystkim z funkcjonującego tu baru „U Michała”, gdzie zdaniem wielu, serwowano najlepsze flaki w Świdnicy. W wyglądzie elewacji budynku ten okres zaznaczył się jednak wykonaniem paskudnej przybudówki, która popsuła wygląd frontu budynku. Tyle historia obiektu.
Czy zabytek, który swoimi korzeniami sięga XVIII-wiecznej zabudowy miasta zostanie rozebrany? Jak pisze Michał Nadolski na portalu Świdnica24.pl o wyburzenie obiektu wnioskują od lat mieszkańcy sąsiedniej kamienicy nr 6. Zarządzająca nią wspólnota planuje dokonać „termomodernizacji kamienicy, jednak mija się ona z celem w sytuacji, gdy obok w dalszym ciągu stać będzie wychłodzony i zawilgocony dom”. Bo dziś dawna gospoda i gorzelnia to rzeczywiście obraz nędzy i rozpaczy. Po wyprowadzeniu się dawnych lokatorów i najemców lokali użytkowych, jakie znajdowały się na parterze budynku, od wielu miesięcy postępuje destrukcja zabytku. Jego zły stan techniczny i nieopłacalność remontu były dla miasta jednym z powodów zwrócenia się do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o zgodę na rozbiórkę obiektu. Tej jednak nie ma, a opinia Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków nie pozostawia żadnych wątpliwości w kwestii zasadności odrzucenia wniosku miasta. Urząd jednoznacznie stwierdza, że budynek przy placu Grunwaldzkim 7 jest jednym z niewielu zachowanych przykładów zabudowy dawnego Przedmieścia Witoszowskiego i świadectwem urbanistycznych przemian zachodzących w mieście w XIX w.
Mimo złego stanu technicznego nie doszło do zniszczenia oryginalnej tkanki budynku, która uniemożliwiałaby jego zachowanie w charakterze obiektu zabytkowego. Budynek zachował walory zabytkowe w zakresie ukształtowania bryły, wnętrza i układu konstrukcyjnego. W kontekście walorów artystycznych, historycznych i naukowych tego obiektu, żadnego znaczenia nie mają argumenty podniesione przez miasto na rzecz rozbiórki budynku – opłacalność remontu, nieprzydatność czy plany inwestycyjne. Natomiast co do istoty złego stanu technicznego budynku, odpowiedzialnym za to jest wyłącznie właściciel, a spowodowane jest to wynikiem wieloletnich zaniedbań i braku bieżących prac remontowo-konserwacyjnych.
Trudno polemizować z faktem, że stan techniczny budynku jest zły. Jest. Ciśnie się jednak pytanie – dlaczego? Dlaczego miasto, jako właściciel obiektu, należycie go przed postępującą degradacją nie uchroniło?! Zamknięcie obiektu na kłódkę nie wyczerpuje palety możliwości, jakie ma właściciel zabytku, w celu powstrzymania dalszego niszczenia budynku dawnej gospody i gorzelni. Niestety, chociażby ziejące dziury w pokryciu dachowym są niemym świadectwem braku dbałości o stan obiektu, na którym postawiono przysłowiowy „krzyżyk”.
Oczywiście miasto może nie mieć pieniędzy na remont, a być może także ochoty na jego przeprowadzenie czy znalezienie pomysłu na późniejsze wykorzystanie obiektu. Czy to jednak oznacza, że należy go zburzyć? Może po prostu warto go na razie chociaż odpowiednio zabezpieczyć, aby mógł doczekać lepszych czasów?
Sobiesław Nowotny & Andrzej Dobkiewicz (Fundacja IDEA)
Fragment Ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami
Art. 5. Opieka nad zabytkiem sprawowana przez jego właściciela lub posiadacza polega, w szczególności, na zapewnieniu warunków:
1) naukowego badania i dokumentowania zabytku;
2) prowadzenia prac konserwatorskich, restauratorskich i robót budowlanych przy zabytku;
3) zabezpieczenia i utrzymania zabytku oraz jego otoczenia w jak najlepszym stanie;
4) korzystania z zabytku w sposób zapewniający trwałe zachowanie jego wartości;
5) popularyzowania i upowszechniania wiedzy o zabytku oraz jego znaczeniu dla historii i kultury.
W Świdnicy zamiast realizować powyższe zapisy ustawy, postanowiono pójść na skróty i zabytek zburzyć…
10 LIKES
Pogubiłem się w datach…
Dziękujemy za zwrócenie uwagi. Rzeczywiście pomyliliśmy się w dacie śmierci Birkego o 10 lat. Już poprawione:) Datę śmierci żony sprawdzimy jeszcze raz i uaktualnimy o nią tekst.