Press "Enter" to skip to content

Dramat mieszkańców Strzegomia (cz. I)

Spread the love

Musiałam wypić trzy pełne szklanki araku, jedną za drugą. Potem podporucznik rozkazał mojej mamie i chłopakowi, by opuścili pokój, i zgwałcił mnie…

Niewielkie miasto Strzegom (powiat świdnicki) stało się w lutym 1945 r. areną dantejskich scen. Najpierw miasteczko zajęli Sowieci, później odbili je Niemcy. I jedni i drudzy dokonali w mieście straszliwych gwałtów i mordów.

Wojska sowieckie 1. Frontu Ukraińskiego do Strzegomia wkroczyły 14 lutego 1945 r. dokonując mordów, rabunków i gwałtów. Między 9 a 11 marca, po stoczeniu zaciekłych walk Niemcy odbili miasto, w którym znaleźli tylko 30 żywych mieszkańców oraz około 200 ciał. Przeprowadzone przez niemiecką policję kryminalną śledztwa wykazały, że mieszkańcy Strzegomia – w tym dzieci, poddawani byli okrutnym torturom, gwałceni i mordowani. Wielu mieszkańców popełniało samobójstwa, mordując wcześniej swoje dzieci.. W odwecie, wzięci do niewoli przez Niemców żołnierze Armii Czerwonej zostali w okrutny sposób wymordowani przez SS.

W książce M. Bojanowskiego i E. Bosdorfa – Striegau. Schicksale einer schlesischen, można znaleźć wiele fragmentów barbarzyńskich zachowań sowieckich żołdaków, którzy zgwałcili nawet… kalekiego mężczyznę w jego łóżku. Są też m.in. przejmujące wspomnienia 19-letniej strzegomianki mieszkającej przy ul. św. Tomasza, która tak opisuje lutowy dramat mieszkańców Strzegomia:

Podczas zajmowania miasta przez Rosjan wraz z matką i innymi kobietami, dziewczętami i dziećmi znalazłam się w piwnicy (…). Jeszcze przed południem pojawiła się tam dwaj Rosjanie i zabrali mi zegarek. Po południu przyszedł rosyjski kapitan i musieliśmy opuścić piwnicę. Moja torebka z dokumentami osobistymi wisiała jeszcze na wózku, który przygotowany do ucieczki stał w podwórzu. Zwrócił mi ją jeden Rosjanin za butelkę wódki. Wyglądało na to, że kapitan rosyjski trzymał swoich ludzi w ryzach, ponieważ tak długo jak znajdował się on w pobliżu, nikt nas nie napastował. Pod wieczór jednak usłyszeliśmy pierwsze krzyki gwałconych kobiet i dziewcząt przy ul. św. Tomasza. W dniu 14 lutego wraz z matką udałam się z powrotem do naszego mieszkania, w którym tego dnia zostałam kilkakrotnie zgwałcona. W tym samym czasie to samo spotkało jeszcze dwie inne dziewczyny z naszego domu. W dniu 16 lutego mieszkańcy ul. św. Tomasza musieli udać się do piwnicy Domu św. Elżbiety przy placu Kościelnym. Zostawiono tylko moją matkę, kilka kobiet i mnie, i musiałyśmy gotować dla Rosjan. Ponieważ front rosyjski przebiegał na końcu ul. św. Tomasza przed wiaduktem kolejowym, a żołnierze niemieccy znajdowali się w domach Reuschela, życie nasze szybko stało się męką nie do zniesienia, ponieważ na ulicy rozlegały się odgłosy walk, huczało od niemieckich uderzeń, ginęli ludzie, rozlegał się przeraźliwy krzyk rannych i zgwałconych kobiet, na które Rosjanie stale polowali, podczas gdy w mieszkaniach rozgrywały się najstraszliwsze sceny, a pijani Rosjanie bez przerwy puszczali głośno muzykę z aparatów radiowych i gramofonów. W tych dniach moja mama próbowała powiesić się na szafie ubraniowej, ale jedna z sąsiadek uratowała ją jednak w porę. Jakiś Rosjanin z Baku starał się ochraniać mnie i moją mamę przed najgorszym napastowaniem. W niedzielę Rosjanie zostali zluzowani przez jeszcze znacznie gorszy oddział.

Tego poniedziałku przed południem pojawił się w naszym mieszkaniu 20-letni podporucznik, który chciał się zorientować względem obecnych mieszkańców domu, ale potem poszedł. Wrócił wczesnym popołudniem. Był pijany, przyszedł w towarzystwie chłopca, który miał przy sobie butelkę araku i szklankę. Nakazano nam pić, a kiedy odmówiłyśmy, zmuszano nas trzymając odbezpieczony pistolet. Musiałam wypić trzy pełne szklanki araku, jedną za drugą. Potem podporucznik rozkazał mojej mamie i chłopakowi, by opuścili pokój, i zgwałcił mnie. Kiedy wściekły biegł później do drzwi, bo pukał do nich stale jakiś żołnierz, uciekłam do dużego pokoju, gdzie była moja matka, która siedziała na krześle obok łóżka, do którego usiłowałam się schować w upojeniu alkoholowym . Rozwścieczony, strzelając, trafiwszy w obraz na ścianie, podążył i tam za mną, i znów nakazał mojej mamie, by się oddaliła. Gdy odmówiła posłuszeństwa, zastrzelił ją jednym strzałem w prawą skroń. Zginęła na miejscu, a jej zwłoki osunęły mi się na ramiona; jej krew poplamiła mnie i łóżko. Podporucznik rzucił zwłoki mojej mamy na podłogę i jeszcze raz mnie zgwałcił…

Andrzej Dobkiewicz (Fundacja IDEA)

42 LIKES

2 komentarze

  1. Jan Kowalski Jan Kowalski 14 marca 2019

    Nie usprawiedliwiam Rosjan robili straszne żeczy ale Niemców wcale mi nie jest żal

  2. Tyle Tyle 15 marca 2019

    Zwycięzców się nie sądzi A Stalin wymordowal dwa razy więcej ludzi niż Hitler…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mission News Theme by Compete Themes.