Press "Enter" to skip to content

Epidemie w Świdnicy

Spread the love

Epidemie groźnych chorób wielokrotnie zagrażały mieszkańcom Świdnicy. W XIV w. najstraszliwszą zarazą w Europie była tzw. „czarna śmierć” (epidemia dżumy), która w latach 1347-1350 pochłonęła ok. 1/3 mieszkańców Europy Zachodniej. Zaraza ta zapewne dotknęła również mieszkańców naszego miasta.

W czasie epidemii w 1360 r. zabrakło w Świdnicy miejsc do pochówków na istniejących cmentarzach. Wiadomo, że w tym okresie jeden z nich znajdował się przy kościele parafialnym pw. św. Stanisława i św. Wacława (obecna katedra), zaś drugi przy kościele klasztornym franciszkanów pw. Najświętszej Marii Panny w Lesie (przy obecnej ul. Franciszkańskiej). W związku z dużą liczbą zmarłych w rejonie obecnego placu 1000-lecia Państwa Polskiego założono nowy cmentarz (znajdował się on poza murami miejskimi). Już w 1360 r. wybudowano na nim kaplicę pod wezwaniem św. Mikołaja (była ona w pobliżu, bądź też w miejscu dzisiejszego Banku Zachodniego WBK). Aby uczynić bardziej dogodnym dojście na cmentarz w murach miejskich założono nową bramę, zwano ją Bramą Mikołajską, bądź też Furtą Szkolną (w tym miejscu brama w wale głównym twierdzy przy al. Niepodległości).
W okresie średniowiecza mieszkańcy Świdnicy chorowali na trąd.

Czarna śmierć wg średniowiecznej ryciny

W mieście już w końcu XIII w. istniały dwa leprozoria, jedno dla mężczyzn, drugie dla kobiet. Leprozorium pod wezwaniem „Św. Ducha” (dla kobiet) znajdowało się za rzeką Bystrzycą, po południowo-zachodniej stronie drogi prowadzącej do Dzierżoniowa (w pobliżu obecnych zabudowań przy ul. Westerplatte 44). Przy tej samej drodze, w rejonie Galerii Świdnickiej, mieściło się leprozorium pod wezwaniem „św. Jana”. Było ono przeznaczone dla mężczyzn. Epidemia trądu zaczęła w Europie wygasać w poł. XIV w., ponieważ wiele osób nim zarażonych umarło podczas wspomnianej wcześniej epidemii dżumy. W XV w. w naszym mieście wybuchło kilka epidemii. Wiadomo, że w 1413 r. zmarło ok. 4000 osób. Do kolejnej zarazy, o której wiadomo, że pochłonęła wiele istnień ludzkich, doszło w 1483 r. Najwięcej ofiar w XV w. pociągnęła za sobą epidemia w 1497 r. Pochłonęła ona prawie 5000 mieszkańców Świdnicy.
W XVI w. kronikarze odnotowali kilka zaraz, doszło do nich w 1523 r., 1542 r., 1553 r., 1585 r., 1586 r. i 1599 r. Wybuch epidemii w 1585 r. został spowodowany przybyciem do Świdnicy zarażonych mieszkańców Wrocławia. Do lutego 1586 r. umarło 2007 osób. Szczególnie dużo zgonów było pośród mieszkańców domów przy ulicy przed bramą Witoszowską (obecnie rejon pl. Grunwaldzkiego oraz początek ul. Wałbrzyskiej, umarły tam 434 osoby. Podczas ostatniej epidemii w XVI w., od września 1599 r. do lutego 1600 r., zmarło 325 osób.

W 1606 r. w dwóch domach przy ul. Bednarskiej (ob. ul. Teatralna) rozpoczęła się kolejna zaraza. Pochłonęła ona 765 ludzi.

Szczególnie dotkliwie epidemie zaznaczyły się w życiu mieszkańców miasta w okresie wojny trzydziestoletniej. W czerwcu 1625 r. w domu kuśnierza przy ul. Kraszowickiej (obecnie ul. Trybunalska) wybuchła zaraza. Wywołana ona została prawdopodobnie bakteriami, które przetrwały w zakupionej odzieży. Przed rozwojem epidemii władze miasta broniły się umieszczając chorych w szpitalu przygotowanym na pastwisku miejskim (Viehweide). W literaturze historycznej uważa się, że pastwisko to znajdowało się mniej więcej na obszarze pomiędzy obecną ul. Mieszka I i rzeką Bystrzycą. Jednak na mapie z 1781 r. okolic Świdnicy pastwisko (Viehweide) zaznaczono w zakolu rzeki Bystrzycy, po jej wschodniej stronie, naprzeciw oczyszczalni ścieków.

Osoby zdrowe, zamieszkałe w domach z których pochodziły osoby zarażone, umieszczono w chatkach w pobliżu stawów rzeźniczych (znajdowały się one na terenie obecnych ogrodów działkowych nad rzeką Bystrzycą, w pobliżu ul. Esperantystów). Mimo podjętych środków zaradczych zmarło 928 osób. W 1632 r. rozpoczęła się kolejna epidemia. Wówczas to karczmarze zwrócili się do Rady Miejskiej, aby zabroniła chorym opuszczania domostw.
Najtragiczniejsza zaraza w dziejach Świdnicy wybuchła w czasie oblężenia miasta w 1633 r. przez wojska dowodzone przez Albrechta von Wallensteina. W obrębie murów, poza stałymi mieszkańcami, znaleźli się również uchodźcy z jego przedmieść oraz z okolicznych wsi. Szybko w przeludnionym mieście wybuchł głód, a następnie straszna epidemia. Zdarzało się, że codziennie umierało do 300 osób. Do chowania zmarłych brakowało tragarzy i grabarzy. Niekiedy ciała leżały na ulicach i były pożerane przez sfory dzikich psów. Bogaci mieszczanie pragnąc zapewnić sobie przyzwoity pochówek oferowali na ten cel duże pieniądze. Sytuację tą wykorzystywali żołnierze, którzy z surowych desek zbijali trumny i sprzedawali je po 30-50 dukatów. Mimo tak wysokich opłat nie wywiązywali się uczciwie z przyjętych na siebie obowiązków i ze sprzedanych już trumien wyrzucali do fosy otaczającej mury miejskie zwłoki, a trumny sprzedawali powtórnie. Niektóre z ulic, np. Pańska i Siostrzana, były zupełnie wymarłe. Spośród świdnickich rajców tylko trzech (z sześciu) uszło z życiem. Do 1 stycznia 1634 r. zmarło w Świdnicy 17000 osób. Ta straszna epidemia wygasła dopiero na wiosnę 1634 r. Warto dodać, że podczas niej umarło również kilkanaście tysięcy żołnierzy z armii oblegającej miasto.

Strój XVII-wiecznego lekarza. W wydłużonej na kształt ptasiego dzioba masce znajdowały się różnego rodzaju wonności i kadzidła, mające zapobiegać zarażeniu się.

W wyniku zarazy oraz zniszczeń spowodowanych oblężeniami w czasie wojny trzydziestoletniej Świdnica się wyludniła i straciła dawną pozycję jednego z najbogatszych i najludniejszych miast na Śląsku. W 1648 r. miało w niej mieszkać jedynie 200 osób. Na początku XX w. podczas kopaniu fundamentów pod obecny Bank Zachodni WBK przy al. Niepodległości natrafiono na bardzo dużą ilość szkieletów ludzkich. Być może były to szczątki ofiar wspomnianej zarazy.

W XVIII w. nie spotykamy informacji o epidemiach w Świdnicy i następne wiadomości o nich pochodzą dopiero z XIX w. Z epidemią cholery, która wybuchła w 1831 r. i objęła swoim zasięgiem m.in. Królestwo Polskie i Prusy (w tym Śląsk), jest związane ciekawe odkrycie. W 1988 r., podczas remontu elewacji Galerii Fotografii na świdnickim Rynku, natrafiono na kamionkowy garnek, w którym znajdowały się dokumenty związane ze wspomnianą epidemią. Zostały w nim umieszczone przez świdnickiego aptekarza C. F. Scherpe (w tym okresie w obecnej Galerii Fotografii znajdowała się apteka). Nie wiemy ile ofiar wówczas pochłonęła cholera w Świdnicy, ale wiadomo, że miała ona na Śląsku łagodny przebieg.
Do dużej epidemii cholery w Świdnicy doszło w 1866 r. podczas wojny prusko – austriackiej. Umarło wtedy 1100 osób (według innych danych 350). U podstawy pomnika znajdującego się na dawnym cmentarzu garnizonowym, obecnie park przy ul. Armii Krajowej, znajduje się napis informujący o pochowanych tu ofiarach zarazy.

Epidemia cholery pod koniec XIX wieku

Po wojnie francusko – pruskiej w 1870 r. do Świdnicy przetransportowano wielu jeńców francuskich. Wkrótce w mieście znalazło się ich ponad 2 tysiące. Z braku odpowiednich pomieszczeń Francuzów zakwaterowano także w prowizorycznych barakach. Wśród jeńców wybuchła epidemia tyfusu plamistego oraz ospy. Ofiarami jej zostali, niestety także mieszkańcy naszego miasta.

W 1886 r., w związku z obawą przed wybuchem epidemii cholery, miejska komisja sanitarna podjęła decyzję o budowie specjalnego baraku dla ewentualnie chorych w pobliżu ewangelickiego szpitala Bethania przy obecnej ul. Saperów.

W XIX w. obowiązywały specjalne przepisy związane z chowaniem osób zmarłych na cholerę. Na podstawie obwieszczenia z 1831 r. umieszczonego we wspomnianym wcześniej kamionkowym garnku przez aptekarza C. F. Scherpe wiemy, że zwracano uwagę na to, aby cmentarz nie był otoczony domami. Jeżeli nie można było chować zmarłych na dotychczasowych cmentarzach, to zakładano specjalne, gdzie wydzielano kwatery według wyznania. Składaniem zwłok do trumien zajmował się specjalny personel, zaopatrzony w lakierowane bądź natłuszczone rękawiczki, pogrzeby mogły się odbywać jedynie pomiędzy godziną 20.00 – 8.00. Wśród części mieszkańców Świdnicy jest rozpowszechniona plotka, że na byłym cmentarzu ewangelickim przy ul. W. Łukasińskiego pochowano zmarłych na cholerę, informacja ta jest nieprawdziwa.

Wiesław Rośkowicz

8 LIKES

2 komentarze

  1. Tomasz Tomasz 28 lipca 2020

    Westerplatte 44, to tam gdzie stoi krzyż pokutny. Czy jest on związany z Leprozorium które było w tym miejscu?

    • Andrzej Dobkiewicz Andrzej Dobkiewicz Post author | 29 lipca 2020

      Krzyż odnaleziono w 1994 r. podczas prac ziemnych na głębokości ok. 0,5 metra. Ustawiony został w pobliżu miejsca znalezienia. Raczej nie należy go wiązać z działalnością leprozorium. Krzyże pojednania ustawiano w miejscach popełnionych zbrodni. Ten stał przy szlaku handlowym Świdnica-Dzierżoniów, gdzie to takiego zdarzenia mogło dojść.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mission News Theme by Compete Themes.