W dziejach secesyjnej kamienicy z początku XX wieku przy ulicy Równej 14 jest pewien zagadkowy fakt, który miejsce gdzie się wznosi, czyni w pewnym sensie wyjątkowym. W pierwszej części niniejszego szkicu (czytaj tutaj: Równa 14 (cz. 1): Zapomniany zakątek)
skupiliśmy się przede wszystkim na historycznym znaczeniu ulicy Równej, które może być dla początków miasta znacznie bardziej istotne, niż się powszechnie dziś uważa.
Nie wiemy, kim byli właściciele parceli na której wznosi się kamienica przy Równej XIV aż do początków XVII wieku. Wynika to z kilku przyczyn, o których już wielokrotnie wspominaliśmy na łamach Świdnickiego Portalu Historycznego, a więc przede wszystkim braku źródeł. Zachowane księgi podatkowe dla XIV i II połowy XV wieku nie dostarczają wystarczających informacji dla pełnego zobrazowania stosunków własnościowych oraz identyfikacji płatników podatku od nieruchomości (tzw. szos) i umiejscowienia ich parceli w topografii miasta. Zapisane w tych księgach lokalizacje w rodzaju: Obok młyna Wygonowego, Przy bramie Niskiej obok Rosnera czy też Nad Młynówką są na tyle lakoniczne, że nie sposób określić dokładnego usytuowania konkretnych parceli na których znajdowały się domy konkretnych właścicieli. W lokalizacji parceli nie przychodzi tu z pomocą także ikonografia, bo pierwszy – w miarę szczegółowy – plan widokowy Świdnicy pochodzi z 1623 roku, ukazując miasto przed zniszczeniami wojny 30-letniej.
W tej sytuacji musimy poprzestać na stwierdzeniu, że w miejscu opisywanej parceli od średniowiecza, przynajmniej od ok. XII wieku wznosiła się drewniana zabudowa mieszkalna, być może związana z jakąś działalnością rzemieślniczą, chociaż późniejsze fakty wygrzebane z zachowanych archiwów skłaniać nas będą ku precyzyjniejszego określenia z jakim rzemiosłem parcela ta była powiązana. O tym jednak za chwilę.
Zabudowa ulicy Równej do początków XVII wieku dzieliła losy przedmieść Świdnicy. Zapewne zniszczeniu uległa i w 1345 roku podczas oblężenia Świdnicy przez wojska czeskie, kiedy król Jan luksemburski nakazał spalić całkowicie przedmieścia, i w 1428 roku, kiedy przedmieścia znowu spłonęły tym razem za sprawą Husytów, którzy oblegali miasto.
Było to o tyle łatwe, że budynki wzniesione były jako drewniane, a w późniejszych wiekach w konstrukcji szachulcowej, drewniano murowanej.
Pierwszym znanym w źródłach z imienia i nazwiska właścicielem parceli na której stoi dom przy Równej 14 był bliżej nam nieznany z zawodu i zajęcia Wenzel Pate, odnotowany w księgach w 1611 roku, a po nim, prawdopodobnie jego syn Hans Pate, który majątek objął w posiadanie w 1621 roku. Przez następne 66 lat brak wzmianek o nowych właścicielach, a stojące na tej parceli zabudowania określane są w księdze podatkowej dlatego okresu, jako zrujnowane. Dopiero w 1687 roku (następnie jeszcze w 1700) jako właściciel parceli wymieniany jest Tobias Fiedtler, o którym wiemy, że był mieszczaninem i że pod koniec życia pełnił funkcję stróża nocnego. Zmarł 27 października 1721 roku w wieku 67 lat i pochowany został na cmentarzu przy Kościele Pokoju. Trzy lata wcześniej 1 lutego 1718 roku w wieku 59 lat zmarła jego żona – Cathrina, także wyznania ewangelickiego. Niewykluczone, że pod koniec życia Tobias Fiedtler był już tylko rezydentem w domu przy Grabenstrasse lub w ogóle zmienił miejsce zamieszkania, po sprzedaży parceli i zabudowań w 1709 roku. Ich nabywcą został Christian Kopisch. Postać dla niniejszej historii ważna, oto bowiem po raz pierwszy wspomniany jest znany nam w tym miejscu gorzelnik i destylator. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że produkując gorzałkę, dysponował też jej własnym wyszynkiem, a wiec prowadził gospodę. I to właśnie gospoda przez następne ponad 200 lat funkcjonowała w tym miejscu. Oczywiście trzeba także założyć, że gospoda w tym miejscu mogła istnieć znacznie wcześniej, już nawet w czasach średniowiecza. I nie zmienia takiej możliwości fakt, że na podstawie księgi podatkowej z początku XV wieku wiemy, że przy Równej mieszkali przede wszystkim tkacze wełniani.
Nie sam fakt istnienia gospody przynajmniej od początku XVIII wieku jest dla nas istotny. Wprawdzie z dopiero XIX wiecznych, a więc późnych źródeł wiemy, jaką nosiła nazwę. Gospoda nazywała się Pod trzema Polakami (niem. Zu den 3 Pohlen; Zu den 3 Polen)! Nazwa ta, namalowana na szyldzie gospody ok. 1907 roku, widoczna jest obecnie spod odpadającej farby na elewacji budynku od strony ulicy Zygmuntowskiej, nad dawnym wejściem do gospody. Niestety, jak na razie nie jest znana etymologia, pochodzenie tej nazwy, nie wiadomo też jak długo ona funkcjonowała. Można jednak przypuszczać, że była używana już w XIX, czy nawet XVIII wieku. Należałoby się zastanowić co takiego się zdarzyło, jaki fakt zachował się w ludzkiej pamięci lub jaka tradycja, że jeszcze w czasach austriackich (przed 1745 rokiem) czy też późniejszych pruskich, odwołano się w nazwie gospody do trzech Polaków? Co mogło mieć takie znaczenie, aby w niemieckojęzycznym i przesiąkniętym niemiecką kulturą mieście nadać nazwę wyróżniającą narodowość polską? A jeżeli jest to jakaś reminescencja z przeszłości i odwołanie się do wspomnianej tradycji zachowanej w pamięci, a związanej z najwcześniejszą, słowiańską przeszłością tej części miasta?
Oczywiście jest to hipoteza, którą trudno uwiarygodnić jakimiś dowodami, ze względu na milczenie źródeł w tym względzie. Jednak tak, jak nie można udowodnić, że jest ona nieprawdziwa, tak trudno jest przy dzisiejszym stanie wiedzy bezwzględnie ją obalić. Niezaprzeczalny jest fakt, że nazwy tej używano jeszcze na początku XX wieku. W latach 30. kiedy w Niemczech rozkwitł narodowy socjalizm Theo Johannes Mann, świdnicki historyk, nie umieścił nazwy tej gospody – z wiadomych względów – w wykonanym przez siebie spisie znanych ze źródeł świdnickich gospód pomimo, iż praktycznie była mu współczesna! Wydaje się, że lata 30. o ile nie są kresem działalności tej gospody – wiele z nich upadło w trakcie I wojny światowej i w wyniku późniejszego wielkiego kryzysu, to na pewno czasy nazistowskie są kresem używania tej nazwy.
Wracając do Christiana Köpischa, który zmarł 31 stycznia 1741 roku i pochowany został na cmentarzu przy Kościele Pokoju, w rękach jego rodziny dom, gospoda i gorzelnia pozostawały przez 33 lata. Rok po śmierci Christiana, wdowa po nim Susanna Köpisch, która odziedziczyła majątek, sprzedała parcelę z zabudowaniami Gottfriedowi Andersowi, kolejnemu gorzelnikowi, destylatorowi i oberżyście. Nabył je za 180 talarów gotówką. Parcelę określano wówczas jako Nr 74 na Przedmieściu. Zabudowania ubezpieczone były na ogromną kwotę 70 talarów, co w porównaniu do ceny zakupu dowodzi, że były to porządne, zadbane i wartościowe budynki. Anders gospodę prowadził jedynie przez siedem lat, gdyż już 17 marca 1749 roku nowym właścicielem całości majątku przy Grabenstrasse został następny gorzelnik i oberżysta Gottfried Neumann. Zmarł w wieku 55 lat 12 stycznia 1758 roku i pochowany został na cmentarzu ewangelickim w Świdnicy. Cztery lata przed śmiercią, 1 lipca 1754 roku dom z gospodą i gorzelnią sprzedał za 160 talarów Davidowi Schröerowi, a ten z kolej po 12 latach za 240 talarów sprzedał zabudowania i parcelę Johanowi Gottliebowi Langerowi (5 maja 1768 roku).
Nie znamy kolejnych właścicieli domu i gorzelni aż do 1839 roku. Wiadomo jedynie, że przechodziły one z rąk do rąk stosunkowo często, co oznaczać może, że nie był to jakiś świetnie prosperujący interes, aczkolwiek duża częstotliwość transakcji z nim związanych mogła być spowodowana zupełnie innymi względami. Faktem jest, że w ciągu 71 lat parcela z zabudowaniami na niej stojącymi, była przedmiotem umów kupna-sprzedaży aż dwunastokrotnie. Niemal za każdym razem jej wartość wzrastała: 1775 r. – 240 talarów, 1779 r. – 380 talarów, 1782 r. – 320 talarów, 1789 r. – 500 talarów, 1802 r. – 1000 talarów, 1815 r. – 1000 talarów, 1816 r. – 500 talarów, 1819 r. – 1400 talarów, 1826 r. – 1300 talarów, 1828 r. – 800 talarów, 1836 r. – 926 talarów, 1837 r. – 900 talarów.
Warto też wspomnieć, że od czasów średniowiecza płacono z tytułu posiadania nieruchomości podatek szos, który wynosił 2 srebrne grosze i 8 halerzy. Na parceli spoczywała także fundacja w wysokości 4 srebrnych groszy, zapewne przeznaczona na jakiś pobożny cel.
Cdn.
Andrzej Dobkiewicz & Sobiesław Nowotny
15 LIKES
Ile ciekawej historii. A ile słów może człowiek przy okazji poznać podczas czytania. Np boniowanie…
Dziękuję.