I znów widzę, acz dymem oślepian, * Jak przez ganku kolumny * Sprzęt podobny do trumny * Wydźwigają… runął… runął – Twój fortepian! * (…) Ideał sięgnął bruku…
Tak pisał Cyprian Kamil Norwid o wyrzuconym na bruk fortepianie wielkiego polskiego kompozytora w swoim genialnym wierszu „Fortepian Szopena”. Nie w tym wymiarze, ale podobna sytuacja miała miejsce ostatnio we Wrocławiu.
Jak donosi portal informacyjny Świdnica 24.pl – „Na niecodzienny widok trafił 28 kwietnia podczas spaceru przez Wrocław historyk sztuki Andrzej Wilk. W dawnym wrocławskim Porcie Rzecznym, oparte o ścianę nieczynnego magazynu stało pianino. Jak ocenia znalazca, instrument miał ponad 100 lat i był związany ze Świdnicą. Pianino z zewnątrz nosiło ślady zaniedbania. – Jednak wewnątrz miało kompletny mechanizm – mówi znalazca, który o niecodziennym odkryciu zawiadomił najpierw Muzeum Dawnego Kupiectwa, a w kolejności, 29 kwietnia, portal Swidnica24.pl. Jego uwagę zwróciła nazwa pianina – H. Dittrich, którą natychmiast skojarzył ze Świdnicą i działającą tu przed II wojną światową wytwórnią pianin Hermanna Dittricha. Zdaniem Andrzeja Wilka instrument pochodzi z 1910 roku i zdecydowanie jest cenny dla historii Świdnicy.”
Andrzej Wilk próbował dowiedzieć się, do kogo należy pianino, oparte o ścianę opuszczonego magazynu. Osoby, które znajdowały się w pobliżu, poinformowały, że niedawno firma wynajmująca halę wyprowadziła się i prawdopodobnie porzuciła instrument. Niestety, technicznych i finansowych możliwości związanych z zabezpieczeniem pianina nie miało Muzeum Dawnego Kupiectwa w Świdnicy.
Jak czytamy w informacji na portalu Świdnica24.pl – „Z ogromnym entuzjazmem do informacji o porzuconym pianinie podszedł rzecznik Straży Miejskiej we Wrocławiu Waldemar Forysiak, który natychmiast zadysponował na ulicę Kleczkowską funkcjonariuszy. – Niestety, już go nie ma! – relacjonował wkrótce dodając, że zanim patrol dotarł na miejsce, udało mu się porozumieć z rzecznikiem prezydenta Wrocławia, który entuzjazm podzielił. – Na pewno zrobilibyśmy wszystko, by instrument odratować. To wspaniała historia, która ma potencjał promocyjny dla Wrocławia. Szkoda, wielka szkoda, że instrumentu już nie było!”
Niewykluczone, że pianino stało się łupem osób zbierających złom. Szkoda, bo po ok. 110 latach instrument mógł wrócić do miasta w którym powstał.
Fabryka instrumentów muzycznych Hermanna Dittricha mieściła się w Świdnicy przy dawnej Manfred-von-Richthofen-Straße 9 (obecnie ul. Generała Władysława Sikorskiego 11).
W latach 60. XIX w. rozpoczęła tu swą działalność firma Theodora Blichmanna, który zajmował się produkcją mebli. Parcela należąca do fabryki mebli Blichmanna była znacznie większa niż obecnie. W sprawozdaniach z działalności magistratu miasta Świdnicy za okres od 1 kwietnia 1894 do 31 marca 1895 znajduje się bowiem wzmianka, iż miasto zakupiło od Blichmanna część należących do niego terenów, wielkości 3725 m2, w celu założenia planowanej ulicy Bismarcka (obecnie ul. Lwa Tołstoja). O działalności fabryki mebli Blichmanna stwierdzić można jedynie, iż produkowane przez nią wyroby trafiały na rynek lokalny. W nieznanym bliżej czasowo momencie fabrykę mebli Blichmanna przejął świdnicki przedsiębiorca Pape, który kontynuował działalność związaną z produkcją mebli. Interesujący jest fakt, iż firma nadal nosiła nazwę „Fabryki mebli Blichmanna”, co może świadczyć o tym, iż Hans Pape był zięciem Blichmanna. W 1919 r. parcelę fabryki, na której oprócz zabudowań fabrycznych, stała willa właściciela fabryki – obecnie siedziba Nadleśnictwa – zakupił Hermann Dittrich. Dittrich rozpoczął swą działalność na terenie naszego miasta już w 1893 r., zajmując się początkowo wyłącznie sprzedażą fortepianów i innych instrumentów muzycznych. Na terenie dawnej fabryki mebli rozpoczął on produkcję instrumentów muzycznych – sam był z zawodu stolarzem i budowniczym instrumentów muzycznych – na większą skalę. Rynek zbytu jego towarów obejmował obszar całego Dolnego Śląska. Według zachowanych dokumentów archiwalnych, Dittrich zakupił wszelkie niezbędne maszyny do nowej fabryki, jak również założył skład towarowy, którego wartość oceniano na 20.000 marek. Celem usprawnienia produkcji wybudował również własną siłownię elektryczną. Swoje wyroby dowoził do klientów własnym autem, co z pewnością pozytywnie wpływało na potencjalnych nabywców. W zachowanych dokumentach Hermann Dittrich nazywany jest „pracowitym, uczciwym i dobrym fachowcem”. Nic zatem dziwnego, że jego roczne obroty wynosiły od 10.000 do 12.000 marek. Mógł on również poszczycić się szerokim asortymentem produkowanych towarów; oprócz fortepianów i pianin, wytwarzał on również gitary, skrzypce, mandoliny, a w jego składzie można było także nabyć stojaki pod nuty itp.
Galeria (kliknij, aby powiększyć)
Parcela fabryki fortepianów Dittricha obciążona była wszakże od samego początku istnienia firmy długami hipotecznymi i zabezpieczającymi na łączną sumę ok. 8.000 marek. Dittrich nie potrafił sobie poradzić z ich spłatą przez cały okres swej działalności. Informatorzy ówczesnej wywiadowi gospodarczej upatrywali przyczyn takiego stanu rzeczy w niemoralnym prowadzeniu się jednego z jego dwojga synów, który nazywany jest w relacjach „lekkoduchem”. Do upadku fabryki fortepianów doprowadził ostatecznie kryzys gospodarczy lat dwudziestych. Kolejnej z przyczyn upatrywać się należy w zmianie gustów ówczesnego społeczeństwa – pod koniec lat dwudziestych i z początku lat trzydziestych posiadanie fortepianu nie kojarzyło się z prestiżem społecznym. Własne instrumenty muzyczne wypierane były coraz bardziej przez odbiorniki radiowe. Posiadanie tych ostatnich nie było związane z uciążliwą nauką gry na instrumentach, często przy zupełnym braku zdolności muzycznych. Hermann Dittrich zrezygnował w latach 30. XX wieku z produkcji fortepianów i sprzedaży instrumentów muzycznych, a swą firmę przekazał swemu synowi Rudolfowi. Tenże założył na terenie fabryki magiel parowy. Cieszył się on dużą popularnością wśród świdniczan. Rudolf Dittrich sam odbierał bowiem bieliznę od swych klientów i sam ją również dowoził małym wózeczkiem. Od czasu do czasu zatrudniał jedynie jednego pomocnika. Firma Dittrichów przetrwała do 1945 r. Interesujące jest, iż Rudolf Dittrich, nie mogąc wyżyć z prowadzonej działalności związanej z prowadzeniem magla parowego, zaczął wynajmować mieszkania w należącej do niego willi (obecna siedziba Nadleśnictwa w Świdnicy). Potwierdzają to zapisy w Księdze Adresowej miasta Świdnicy z 1942 r. Na zakończenie warto zaznaczyć, iż parcela Nadleśnictwa przy ul. Sikorskiego wielokrotnie zmieniała numerację. Początkowo w XIX w. oznaczona była numerem 5, już w latach 30. XX w. numerem 9, obecnie numerem 11. Ciekawostką pozostaje fakt, iż przez półtora wieku miejsce to związane było z obróbką drewna (produkcja mebli, następnie instrumentów muzycznych). W jakiejś mierze spełnia ją i dzisiaj, lecz w zupełnie innym wymiarze, mieści się tu bowiem obecnie siedziba Nadleśnictwa Świdnica. Sobiesław Nowotny
8 LIKES
Panią redaktor proszę o kontakt, analogiczny instrument został znaleziony, jest szansa go odzyskać, Andrzej Wilk
Przesłaliśmy odpowiedź na Pański e-mail. Pozdrawiamy!