Press "Enter" to skip to content

Zabójcze pożądanie i strzały w Strzegomiu

Spread the love

Pisaliśmy już o wypuszczenia wielkiego latawca przez dzierżawcę gospody „Bierquelle” w Grabinie (czytaj tutaj: Wielki latawiec nad Grabiną). Ta sama gospoda w 1906 roku stała się niemym świadkiem wielkiej tragedii.

Gazeta Striegauer Blätter z 26 kwietnia 1906 roku informowała mieszkańców miasta o próbie morderstwa i samobójstwa, do jakiego doszło 25 kwietnia o godzinie 18 w jednym z mieszkań w gospodzie „Bierquelle”. Właściciel gospody wynajmował cześć pomieszczeń na mieszkania. W jednym z nich mieszkał kamieniarz Hielschen wraz ze swoją żoną.

Grabina i widoczny budynek gospody Bierquelle

Na kwaterze w tej samej gospodzie mieszkał od pewnego czasu również naturalizowany Rosjanin o nazwisku Borofski, który według informacji autora notatki w gazecie pochodził z dobrej rodziny ale został przez nią odrzucony. Borofski pracował w pobliskiej cukrowni a także w innych strzegomskich fabrykach. Według informacji uzyskanym przez autora artykuły od mieszkańców Grabiny, Borofski od pewnego czasu narzucał się żonie kamieniarza. Mimo  odrzucenie zalotów przez żonę Hielschena, Borofski nie dawał za wygraną  i ciągle starał się ją uwieść. Kobieta była już tak zastraszona natarczywością adoratora, że  bała się sama zostawać w domu. Starała się aby zawsze ktoś był z nią, gdy Borofski był w pobliżu, jednak feralnego dnia pozostała w mieszkaniu sama. Pijany Borofski wtargnął do mieszkania i oddał w jej stronę cztery strzały z rewolweru, trafiając ją w głowę i twarz. Następnie sam sobie strzelił w głowę. Zarówno strzały w kierunku kobiety jak i strzał samobójczy nie okazały się śmiertelne. Ciężko ranną kobietę przewieziono natychmiast do szpitala powiatowego. Tak samo postąpiono z żyjącym jeszcze mordercą, którego przez całą drogę do szpitala musiała ochraniać policja przed próbą linczu ze strony wzburzonych przechodniów. Zabójca zmarł następnego dnia rano, natomiast autor artykułu nie napisał, czy przebywająca w szpitalu ranna kobieta wyzdrowiała. Być może rany nie były tak groźne i kobieta przeżyła.

Marek Żubryd

13 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mission News Theme by Compete Themes.