Press "Enter" to skip to content

Życie dopisało ciąg dalszy historii…

Spread the love

W 2019 roku opublikowaliśmy krótką informację o zabójstwie młodej kobiety w Strzegomiu (czytaj tutaj: Kryminał wygrzebany w archiwach…). Okazało się, że życie dopisało dalszy ciąg tej historii, odezwała się bowiem do nas pani Ewa, wnuczka zamordowanej kobiety.

Nagrobek zamordowanej Emilii Kowalskiej

Z informacji, jakie nam przekazała wynika, że źródło na podstawie którego napisaliśmy tą notatkę, nie do końca było dokładne, bo zbrodnia miała miejsce nie w 1949 a w 1951 roku.

Przypomnijmy co wtedy pisaliśmy. W maju 1949 roku funkcjonariusze strzegomskiej milicji obywatelskiej znaleźli zwłoki młodej kobiety. Wezwani ze Świdnicy funkcjonariusze komendy powiatowej MO po oględzinach stwierdzili, że kobieta została najpierw zamordowana, a następnie zgwałcona. Śledczy zauważyli na podstawie oględzin zwłok, że ofiara musiała się gwałtownie i energicznie bronić. Zabójca powinien mieć więc ślady głębokich zadrapań. W odnalezieniu zabójcy pomógł przypadek. Tego samego dnia na posterunek policji w Strzegomiu wpłynął meldunek o dokonaniu napadu na miejscowego zbieracza złomu, niejakiego S. Prowadzący sprawę funkcjonariusz zainteresował się napadem i wezwał na przesłuchanie poszkodowanego, osobiście go przesłuchując. Analizując przebieg rozmowy doszedł do wniosku, że żadnego napadu nie było, a meldunek był fałszywy. Zainteresował go jednak inny fakt. Złomiarz był podrapany, miał ślady pobicia i był pogryziony. Śledczy skojarzył ten fakt z morderstwem i gwałtem dokonanym na strzegomiance. Złomiarz został zatrzymany i poddany dokładnym oględzinom lekarskim. Sprawdzono także jego alibi. Milicjanci mieli w tym wypadku przysłowiowego „nosa”. Poddany drobiazgowemu przesłuchaniu S. przyznał się do popełnionego morderstwa i gwałtu.

Zdjęcie ślubne Emilii i jej męża Zygmunta

Po przeczytaniu naszego artykułu Pani Ewa napisała do nas z sugestią, że pomylona jest data tego brutalnego morderstwa.

 – Podejrzewam, że chodzi o tą samą historię tylko data zdarzenia to 19 czerwca 1951 roku, a nie maj 1949. Jest to historia tragiczna z mojej rodziny i do dziś wspominana przez niektórych jeszcze żyjących starszych ludzi. Wstrząsnęła wszystkimi. Zamordowaną była moja babcia Emilia Kowalska i była mieszkanką Rogoźnicy. Wiem, że miała zmasakrowaną twarz, zerwane paznokcie i połamane ręce. Tak się broniła. Moja ciotka całkiem niedawno dowiedziała się, jak sprawca miał na nazwisko. Babcia w chwili zabójstwa miała ledwie 20 lat i osierociła moja mamę, która wówczas miała 2 lata – pisze Pani Ewa, która szukała na własną rękę w archiwach czy starych gazetach jakiejś wzmianki o tym zdarzeniu,  ale bez skutku. Dopiero na Świdnickim Portalu Historycznym przeczytała o tej tragicznej historii. Poradziliśmy Pani Ewie, gdzie może ewentualnie znaleźć jeszcze informacje o zabójstwie swojej babci przesłaliśmy drukowaną notatkę na ten temat, z wewnętrznego biuletynu milicji obywatelskiej.

Zygmunt Kowalski pod Monte Cassino

 – Dziękuję, po stokroć dziękuję! Za odpowiedź i wskazówki. Ta zbrodnia wstrząsnęła całą moją rodziną. To cud, że natrafiłam na Państwa artykuł, ale chyba tak miało być, bo jak mówią, przypadków nie ma – pisała Pani Ewa.

Przekazała nam również informacje o zabitej kobiecie. Emilia Kowalska z d. Tatarczuk urodziła się 15 kwietnia 1931 roku we wsi Kokutkowce w województwie tarnopolskim wówczas na terenach  II Rzeczpospolitej. Tam też mieszkała i wraz z rodzicami i bratem. W momencie wybuchu II wojny światowej miała 8 lat, a jej brat 5. Ojciec Bazyli Tatarczuk zaciągnął się do wojska w Sumach, ale Pani Ewa nie wie gdzie walczył. Matka – Apolonia Tatarczuk z d. Gaj prawdopodobnie została w domu, na gospodarstwie z dziećmi. Rodzina przeżyła II wojnę światową i przyjechała do Rogoźnicy w 1946 roku, repatriowana z ZSRR. Uciekali przed „drugim Wołyniem”. Emilia miała wtedy 15 lat.

 – Do Rogoźnicy pod koniec 1946 roku przyjechał również mój dziadek Zygmunt Kowalski – mąż zamordowanej Emilii, który dzięki Czerwonemu Krzyżowi dowiedział się, że tu została repatriowana jego rodzina – matka Katarzyna Kowalska z d. Fidelus i trójka jego rodzeństwa. Mój dziadek był żołnierzem  2. Korpusu Polskiego 3. Dywizji Strzelców Karpackich  i służył w jego 6 batalionie. Przed wojną jego ojciec był polskim policjantem i dlatego po napaści Sowietów na Polskę, cała jego rodzina została aresztowana 13 kwietnia 1940 roku i deportowana z Tarnopola do Pawłodaru (Kazachstan). Adam Kowalski bo o nim mowa (ojciec Zygmunta) pełnił służbę na Komisariacie w Tarnopolu. Został aresztowany 29 października 1939 roku pod fałszywym zarzutem „rozboju”. Był więźniem Ostaszkowa i został rozstrzelany przez NKWD 29 kwietnia lub maja 1940 roku w Kalininie (Twer). Ciało ukryto w zbiorowej mogile w Miednoje.

Generał Anders rozmawia z Zygmuntem Kowalskim

Najstarszy syn Adama – Zygmunt, późniejszy mąż zamordowanej kobiety uciekł z miejsca zsyłki w Kazachstanie do miejscowości Ługowaja, gdzie został wcielony do Armii Andersa. Przeszedł cały szlak bojowy. Walczył na Monte Cassino i zdobył wzgórze 593.

 – Po wojnie Zygmunt przyjechał do Rogoźnicy i tu poznali się z moją babcią i tu wzięli ślub. W 1949 roku przyszła na świat ich córka a moja mama – Zofia. Feralnego dnia moja mama zachorowała. Mąż Zygmunt był w pracy. Babcia Emilia zostawiła swoją córkę a moją mamę Zosię pod opieką dziadków to jest moich dziadków, a swoich rodziców i pojechała do Strzegomia po lekarstwa do apteki. W drodze powrotnej została zaatakowana w pobliżu dworca. Do domu już nie wróciła. Opowiadano mi, że mój dziadek długo jeszcze chodził codziennie na miejsce jej zabójstwa, płacząc i rozpaczając – kończy swoją smutną opowieść Pani Ewa, której serdecznie dziękujemy za podzielenie się opowieścią o losach swojej rodziny.

Andrzej Dobkiewicz

14 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mission News Theme by Compete Themes.