Po raz kolejny na jednym z portali aukcyjnych pojawił się dokument związany z Kościołem Pokoju w Świdnicy.
Ostatnio była to księga rachunkowa z 1720 r., którą udało się wylicytować parafii ewangelicko-augsburskiej w Świdnicy. Księga więc wróciła tam, gdzie powstała (czytaj tutaj: Odzyskano zabytek z Kościoła Pokoju!).
Tym razem ta sama osoba, Austriak z Wiednia wystawił na aukcję bezcenny dokument z 27 lutego 1653 r. wystawiony przez książąt legnicko-brzeskich, braci Ludwika IV legnickiego (1616-1663), Jerzego III legnickiego (1611-1664) i Christiana (1618-1672).
Książęta „łaskawie” zezwalają aby na terenie ich księstwa (legnickiego) na wsiach i w miastach, przed kościołami i wśród cechów rzemieślniczych oraz w innych miejscach świdniccy ewangelicy mogli prowadzić zbiórkę funduszy na budowę Kościoła Pokoju.
– To bardzo ważny dokument dla dziejów Kościoła Pokoju w Świdnicy. Wiemy ze źródeł, że po wydaniu zgody na wytyczenie placu pod budowę kościoła – co nastąpiło 23 września 1652 r., świdniczanie natychmiast przystąpili do zakrojonej na bardzo szeroką skalę akcji zbierania funduszy na budowę świątyni i to nie tylko na Śląsku, ale i poza jego granicami. Co ciekawsze, znacznie więcej wiemy o kolekcie poza granicami Śląska – mamy na przykład wspaniały opis podróży Czepki do protestanckiej Szwecji – niż na samym Śląsku. Dokument dowodzi, jak szybko świdniccy ewangelicy rozesłali prośby na inne dwory w sprawie zbiórki. Pismo od legnickich książąt wydane zostało zaledwie pięć miesięcy po oficjalnym pozwoleniu na rozpoczęcie budowy. Inną ciekawostką jest fakt, że trzej książęta, którzy wystawili pozwolenie na kwestę dla świdnickich ewangelików byli… kalwinami – mówi świdnicki historyk Sobiesław Nowotny.
Dokument jest potwierdzeniem źródłowych informacji o przeprowadzonej zbiórce w księstwie legnickim. Wiemy, że we Wrocławiu zebrano na budowę Kościoła Pokoju 590 talarów i 16 srebrnych groszy, a „znacznie więcej” na przykład w Görlitz, Ratyzbonie czy właśnie Legnicy.
Dokument o rozmiarze 20×30 cm zachował się w bardzo dobrym stanie, chociaż jak zauważył przy jego oględzinach Sobiesław Nowotny, ktoś na XVII-wiecznym pergaminie rozpisywał… długopis.
– Trudno powiedzieć, skąd sprzedawca jest w posiadaniu kolejnego dokumentu związanego z Kościołem Pokoju. Świdnickie archiwum zostało dość mocno przetrzebione pod koniec wojny i tuż po jej zakończeniu, ale dokumenty te mogły zostać wywiezione nawet jeszcze w czasach Habsburgów. Ważne, że tak jak dokument trzech książąt ocalały – dodaje Sobiesław Nowotny.
Aukcja początkowo toczyła się „spokojnie”. Cena wywoławcza wynosiła 1 euro i po czterech dniach doszła do kwoty zaledwie 39 euro. Dzień później kwota wynosiła już 180 euro, jednak dopiero ostatni dzień sprzedaży przyniósł prawdziwe emocje. Od 245,78 euro cena w miarę systematycznie rosła do 490,04 euro. O godzinie 20:00:00 jeden z licytantów podbił cenę niemal dwukrotnie do 888,88 euro, a o godzinie 20:00:54 kolejny licytant przebił cenę kwotą 893,88 euro (nieco ponad 3.800 zł), za którą też dokument został sprzedany na sześć sekund przed zakończeniem licytacji.
– Biorąc pod uwagę wartość historyczną dokumentu i jego rzadkość, bo nie mamy wiedzy o zbyt wielu zachowanych dokumentach w omawianym temacie uważam, że cena jaką zakończyła się licytacja nie była wysoka. Ten dokument wart jest znacznie więcej pieniędzy – dodaje Sobiesław Nowotny.
Swoją drogą całą sprawę związaną z wystawianymi przez Austriaka dokumentami dotyczącymi Kościoła Pokoju, polecamy uwadze świdnickiej parafii ewangelicko-augsburskiej. Może warto skontaktować się z oferentem i porozmawiać o jego zbiorach dotyczących świdnickiego zabytku UNESCO? Może nie trzeba „walczyć” na aukcjach, żeby ewentualnie wróciły one do Świdnicy? Dane adresowe sprzedającego są dostępne na portalu aukcyjnym.
/drek/
10 LIKES
A jakim cudem jakiśAustriak ma dokumenty z Dolnego Śląska ?
Czy aby nie jego przodkowie w latach 1939-1945 nie kierowali ruchem i nie grali w orkiestrze na tych terenach a przy okazji zbierali takie jak te wystawione na sprzedaż pamiątki ?
Polka powinna wystąpić do Austrii o zarekwirowanie i oddanie tych dokumentów Polsce…..
Równie dobrze te dokumenty mogły trafić do Wiednia jeszcze w czasach habsburskich w XVII-XVIII wieku, kiedy Świdnica i cały Dolny Śląsk były pod panowaniem Austrii 🙂