Działo przeciwpancerne w schronisku „Andrzejówka”? Lokalny badacz historii z Wałbrzycha dokonał niespodziewanego odkrycia!
Stare zdjęcia i pocztówki niosą potężny ładunek informacji. Czasami nawet pozornie „niewinny” obraz, może zawierać szczegóły, które mogą zaskakiwać. Nie inaczej było w przypadku pocztówki, którą na jednej z akcji internetowych zakupił wałbrzyszanin Tomasz Jurek.
– Zawsze skanuję zakupione z antykwariatów lub portalach aukcyjnych zdjęcia i widokówki. Podczas obróbki cyfrowej, umożliwiającej powiększenie kadru, można dostrzec rzeczy, które oglądając zdjęcie w rzeczywistej wielkości zazwyczaj nam umykają. Nie inaczej było z pocztówką z 1934 r. przedstawiającą panoramę ze schroniskiem „Andreas Baude” – obecną „Andrzejówką” – mówi Tomasz Jurek.
Po zeskanowaniu wałbrzyskiego odkrywcę zainteresował ledwo widoczny obiekt w prawym, dolnym rogu pocztówki. Postanowił przeskanować pocztówkę jeszcze raz w zdecydowanie większej rozdzielczości.
– W pierwszej chwili myślałem, że to wóz konny, ale w tamtym okresie wozy do przewożenia węgla, obornika, płodów rolnych miały burty, a do przewozu siana burty drabiniaste. Tymczasem obiekt na zdjęciu miał pełne koła z oponami, nie miał burt z desek czy drabiniastych, za to dało się dostrzec zgrubienie za przednią osią oraz skrzynię, przy tylnej osi. Powiększenie wyjaśniło zagadkę – dodaje Tomasz Jurek.
Zagadkowym pojazdem okazała się… armata przeciwpancerna kalibru 37 mm Panzerabwehrkanone 35/36 wraz z doczepionym wózkiem amunicyjnym Sd.Ah.32.
Skąd działko wzięło się ok. 1934 r. koło schroniska? Tomasz Jurek przypuszcza, że mogło ono być na wyposażeniu 28. Pułk Artylerii, jaki stacjonował w odległej o kilkanaście kilometrów Świdnicy. Pułk ten jednak utworzony został w 1935 r., a pocztówka wysłana została w 1934 r. Prezentowane działo mogło natomiast należeć do stacjonujących w Świdnicy 7. i 38. Pułku Piechoty (Infanterie-Regiment 7., Infanterie-Regiment 38.).
Wiadomo, że Panzerabwehrkanone 35/36 znajdowały się na wyposażeniu niemieckich pułków piechoty. W skład pułku wchodziła bowiem kompania dział przeciwpancernych, złożona z czterech plutonów (po 3 działa w plutonie). O tym, że takie działa znajdowały się w Świdnicy przekonują prezentowane na naszym portalu archiwalne zdjęcia (czytaj tu: „Ciekawy album” i „Nieznane zdjęcie”).
Według Tomasza Jurka zdjęcie, które wykorzystano do wydania pocztówki mogło zostać wykonane w czasie, gdy w rejonie schroniska odbywały się jakieś ćwiczenia wojskowe.
– Być może ćwiczono walki w terenie górskim. Niedaleko „Andrzejówki” przebiegała granica z Czechosłowacją. Demonstracja siły pewnie byłaby nie bez znaczenia – mówi Tomasz Jurek, któremu gratulujemy sokolego oka!
Andrzej Dobkiewicz (Fundacja IDEA)
Panzerabwehrkanone 35/36 (3,7 cm PaK 36). Armata ta została opracowana w 1925 r. w zakładach Rheinmetall AG w Düsseldorfie i do produkcji seryjnej weszła w 1928 r., będąc w ówczesnym czasie jednym z najlepszych lekkich dział przeciwpancernych na świecie. Zresztą dość szybko licencja na produkcję tych dział w kolejnych jego wersjach rozwojowych została sprzedana m.in. do Japonii, Włoch i ZSRR. Bojowo po raz pierwszy działo 3,7 cm PaK 36 zostało wykorzystane z powodzeniem podczas wojny domowej w Hiszpanii, wykazując się dużą skutecznością, podobnie zresztą jak i podczas kampanii wrześniowej w Polsce.
Skuteczność ta okazała się zdecydowanie mniejsza wobec silniej opancerzonych czołgów francuskich i angielskich podczas walk o Francję w 1940 r. Niemal całkowicie bezużyteczne okazały się te działa po agresji Niemiec na ZSRR. Posiadały bowiem zbyt mały kaliber i siłę rażenia, aby skutecznie zwalczać radzieckie czołgi T-34. Niemieccy żołnierze żartobliwie nazwali wówczas to działo „Anklopf” („Kołatka”), gdyż pociski z niego wstrzelone nie były w stanie przebić radzieckich pancerzy, jedynie w nie… „stukając”. Skuteczność próbowano poprawić wprowadzając do użycia nową amunicję w postaci nadkalibrowych pocisków kumulacyjnych, ale ostatecznie zdecydowano się na zastąpienie dział 3,7 cm PaK 36 armatą o większym kalibrze i skuteczności – 5 cm PaK 38.
7 LIKES
Zwykły wóz do wywozu drewna z lasu. Brak obsługi, zabezpieczenia, zero ludzi. dyszle z dwóch strom. Jak ktoś był w wojsku to wie że żadnej broni nie zostawia się samej. Tak se stało ? Szkoda czasu na bzdury. Dziwię się że tracicie czas na fantastykę.