Press "Enter" to skip to content

„Czarny Kogut” na Wrocławskiej (cz. 1)

Spread the love

Większość świdniczan pamięta zapewne piwiarnię Antałek, która znajdowała się w dość charakterystycznym budynku przy ulicy Wrocławskiej 14. Dziś już nie ma piwiarni a stan techniczny budynku woła o przysłowiową pomstę do nieba. A szkoda, bo historia tego miejsca – chociaż stosunkowo krótka, jest ciekawa i do tej pory nie była opisana w literaturze dotyczącej historii miasta. Kontynuując nasz cykl opisywania różnego rodzaju budynków na terenie Świdnicy, lukę tą niniejszym wypełniamy.

***

Kamienica przy ulicy Wrocławskiej 14 w Świdnicy

Teren, gdzie znajduje się obecnie kamienica przy ulicy Wrocławskiej 14 do połowy XVIII wieku pozostawał tylko częściowo zagospodarowany pod względem budownictwa miejskiego. Nie zachowało się jednak dokładne zestawienie poszczególnych parceli i budynków, dlatego też jest praktycznie niemożliwe zlokalizowanie ewentualnego średniowiecznego budynku i parceli w tym miejscu oraz ich właścicieli. Na dodatek wszystkie te budynki, pochodzące jeszcze ze średniowiecza zostały wyburzone w 1747 roku podczas wznoszenia fryderycjańskiej twierdzy. Pamiętać należy, że tzw. Przedmieście Wrocławskie, ciągnące się wzdłuż obecnej ulicy Wrocławskiej, zostało w połowie XVIII wieku zdecydowanie rzadziej zabudowane, niż ulice w ścisłym centrum miasta, wewnątrz pierścienia umocnień miejskich. W pobliżu opisywanej parceli (na jej tyłach) zlokalizowano tzw. Fort Wodny (nim. Wasser-Fort), który rozciągał się na sporym terenie, od ulicy Wrocławskiej aż po budynek obecnego II Liceum Ogólnokształcącego przy ulicy Równej.

O tym, że parcela na której obecnie stoi kamienica przy ulicy Wrocławskiej 14, była na początku II połowy XVIII wieku niezabudowana świadczy bezsprzecznie fakt, że pierwszą informację o zakupie tejże parceli od miasta posiadamy z 1764 roku. Niestety, nie znamy imienia nabywcy, ale wiemy, że za ową parcelę zapłacił 150 talarów, co jest ceną adekwatną do ówczesnych cen pustych parcel na przedmieściach Świdnicy.

Na podstawie kolejnych sprzedaży tejże parceli i jej wartości, które są zapisane w księgach podatkowych można z dużą dozą prawdopodobieństwa ustalić okres, kiedy wzniesiono tu po raz pierwszy budynek, który dziś określilibyśmy jako mieszkalno-usługowy. Oprócz bowiem pomieszczeń do zamieszkania – zapewne przez właścicieli parceli – uruchomiona tu została także gospoda, być może od początku swojego istnienia nosząca nazwę Pod Czarnym Kogutem (niem. zum schwarzen Hahn). Musiało się to stać przed 1799 rokiem, bowiem na ten rok przypada sprzedaż parceli wraz ze stojącymi na niej budynkiem – a zapewne i budynkami pomocniczymi, za kwotę aż 4.500 talarów. Widać więc wyraźnie, że w stosunku do 1764 roku, kiedy pusta parcela kosztowała wspomniane 150 talarów, po wybudowaniu na niej budynków, jej wartość wzrosła trzydziestokrotnie. Na początku XIX wieku, w 1803 i 1806 roku gospoda razem z parcelą i budynkami pomocniczymi była dwukrotnie sprzedawana za kwoty odpowiednio 4.000 i 5.300 talarów. Data ta pokrywa się z poglądem przedwojennego historyka Theo Johannesa Manna, który tylko w przybliżeniu określił ją na XVIII wiek.

Fragment planu twierdzy świdnickiej z 1766 r. A – katedra; B – Fort Wodny; C – Fragment opisywanego terenu przy ulicy Wrocławskiej. Doskonale widoczna jest rzadka zabudowa tego obszaru pomiędzy zewnętrznym pasem fortyfikacji (m.in Fortem Wodnym a wewnętrznym pasem fortyfikacji, zbudowanym w miejscu dawnych murów miejskich. Źródło: Muzeum Dawnego Kupiectwa w Świdnicy

Kolejne trzy transakcje sprzedaży parceli w 1812, 1813 i 1822 roku opiewają już na drastycznie mniejszą kwotę, po 1625 talarów. Mogła być tylko jedna przyczyna tak drastycznego obniżenia wartości parceli i obiektów na niej się znajdujących. Oblężenie Świdnicy w styczniu i lutym 1807 roku podczas wojny Francji Napoleona Bonaparte z Prusami (o oblężeniu tym można przeczytać w artykułach: Francuskie oblężenie Świdnicy 1807 r. (cz. I) oraz Francuskie oblężenie Świdnicy 1807 r. (cz. II). Dowodzący obroną twierdzy podpułkownik von Haacke, chcąc pozbawić nacierające wojska dogodnych schronień bezpośrednio pod umocnieniami twierdzy, od strony Fortu Wodnego nakazał spalić kilka domostw przy ulicy Wrocławskiej oraz młyn w pobliskim Kleczkowie. Być może wśród tych spalonych zabudowań znalazła się i gospoda Pod Czarnym Kogutem, a zniszczeniu mogły też ulec częściowo inne zabudowania na tej parceli czy też przynależne do niej ogrody. Niewykluczone, że jakieś zniszczenia mogły się dokonać także podczas akcji wysadzania w powietrze umocnień, po zdobyciu twierdzy przez wojska francuskie. Wydaje się, że wyłącznie działania wojenne związane z oblężeniem Świdnicy, mogą tłumaczyć obniżenie wartości parceli z 5.300 talarów w 1806 roku do 1.625 talarów w 1812 r.

Odbudowa zniszczeń miała miejsce zapewne między 1822 a 1824 rokiem. Z tego ostatniego bowiem pochodzi zapis w księdze podatkowej, że parcela nr 445 wraz z budynkiem gospody została zakupiona przez Adama Beniamina Maya, za kwotę 4.000 talarów. To pierwszy znany z imienia i nazwiska właściciel gospody Pod Czarnym Kogutem. Niewiele o nim wiemy poza tym, że właścicielem parceli z gospodą był przez dwadzieścia lat. W okresie, kiedy był właścicielem gospody znane jest jedno wydarzenie, które w pośredni sposób dotyczyło także części Wrocławskiego Przedmieścia. Jak podaje w swojej książce Między twierdzą, a miastem wolnym historyk Tomasz Grudziński w gospodzie Pod Czarnym Kogutem podłożono ogień, który przeniósł się na inne zabudowania znajdujące się przy ulicy Wrocławskiej, powodując pożar tego przedmieścia. Zniszczenia samej gospody nie były chyba jednak zbyt duże, a jej odbudowa, mogła trwać najwyżej niecały rok. Świadczy o tym fakt, że parcela i zabudowania na niej zlokalizowane nadal przedstawiały dużą wartość i zostały sprzedane w 1844 roku za najwyższą jak do tej pory kwotę.

Na mocy umowy zawartej 22 października 1844 roku Adam Beniamin May sprzedał Czarnego Koguta Johanowi Gottfriedowi Scholzowi – wcześniejszemu właścicielowi gospodarstwa chłopskiego. Musiało być ono duże, a Scholz stosunkowo bogaty, skoro zapłacił za parcelę i gospodę aż 5.900 talarów. Do ksiąg podatkowych, jako pełnoprawny właściciel został wpisany cztery miesiące później – 14 lutego 1845 roku, co zapewne związane było z zapłaceniem (być może w ratach) całej należnej za transakcję kwoty.

Scholz niedługo cieszył się nowym nabytkiem. Zmarł bowiem półtora roku później, przed 18 października 1846 roku. Tego bowiem dnia majątek po nim przejęła formalnie – wymieniana w księgach podatkowych jako oberżystka – wdowa po Scholzu – Johanne Julianne Scholz z domu Koblitz oraz trójka ich dzieci: Auguste Ernestine Scholz, Auguste Pauline Scholz oraz Karl Ernst Gustaw Scholz. Ustalona podczas przejęcia wartość spadku wyniosła 5.900 talarów. Rodzinie Scholz interesy szły chyba kiepsko, chociaż nie można też wykluczyć, że to Johann Gottfried Scholz pozostawił gospodę w kiepskim stanie. W każdym razie Scholzowie zawiadywali gospodą zaledwie przez sześć lat, popadając w długi. Ostatecznie parcela wraz z gospodą i pozostałymi zabudowaniami została zlicytowana i 18 października 1852 roku zakupił ją oberżysta Wilhelm Urban i to za względnie niską cenę 3.735 talarów. Pełnoprawnym właścicielem majątku został z chwilą wpisania do ksiąg miejskich, co też nastąpiło  14 grudnia 1852 roku. Postać Urbana dla naszej opowieści będzie miała kluczowe znaczenie, toteż szerzej zajmiemy się nią w drugiej części niniejszego szkicu.

Budynek pierwszej gospody Pod Czarnym Kogutem swoją wielkością mógł być zbliżony do zachowanych dawnych gospód widocznych na zdjęciach – Pod trzema Górami (budynek zachował się przy placu Grunwaldzkim) oraz obecnej Zagłoby przy ulicy Wrocławskiej. Poniżej rekonstrukcja możliwego wyglądu gospody Pod Czarnym Kogutem

W tym miejscu warto natomiast poruszyć kwestię jak mogła wyglądać pierwsza gospoda Pod Czarnym Kogutem. Przede wszystkim pamiętać należy, że zabudowa przedmieść Świdnicy, w tym Przedmieścia Wrocławskiego była stosunkowo niska. Praktycznie nie było tu domów wyższych niż dwie kondygnacje do których dodać można poddasze. Zapewne taką wysokość miała także gospoda Pod Czarnym Kogutem. Niewykluczone, że wielkością była zbliżona do istniejących do chwili obecnej – z zachowanymi niemal pierwotnymi bryłami – dwóch gospód: obecnej Zagłoby (dawniej zum grünen Krebs; Pod Zielonym Rakiem), znajdującej się kilkaset metrów dalej także przy ulicy Wrocławskiej oraz dawnej gospody Pod trzema Górami (zu den drei Bergen), której zrujnowany budynek oparł się jak na razie zakusom władz Świdnicy, które chciały go zburzyć (czytaj tutaj: Chcą wyburzyć zabytek). Ta niska zabudowa przedmieść w okresie istnienia twierdzy świdnickiej miała swoje głębokie uzasadnienie. Budynki nie mogły duże i wystawione z trwałych materiałów ze względu na konieczność ich ewentualnego łatwego zburzenia w razie oblężenia twierdzy. Nie mogły one zasłaniać ani pola ostrzału, ani stanowić ewentualnego schronienia dla atakujących.

Fragment planu Świdnicy z 1866 roku z planem parceli na której znajdowała się gospoda Pod Czarnym Kogutem: A – budynek główny z gospodą; B – budynek kuźni, wyburzony być może w II połowie XIX wieku; C – oficyna mieszkalno-gospodarcza, zachowana do chwili obecnej; D – druga z oficyn (już nieistniejąca); E – pierwsza gorzelnia; F – obszerny dziedziniec przy gospodzie; G – ogród; H – teren Fortu Wodnego; I – Ulica Wrocławska.

Taką koncepcję wyglądu gospody Pod Czarnym Kogutem, zdaje się potwierdzać zachowany szczęśliwie do naszych czasów opis parceli i obiektów się na nich znajdujących z około 1860 roku, a więc z czasów, kiedy ich właścicielem był wspomniany już Wilhelm Urban.

Na parceli mieściły się:

 – budynek główny – mieszkalny, z gospodą z dziedzińcem i ogrodem, dwukondygnacyjny. Dolna kondygnacja była murowana, wyższa z pruskiego muru czyli posiadająca szkieletową konstrukcję drewnianą wypełnioną materiałem mineralnym. Nie wiemy z czego wykonana była dolna, murowana część budynku – za kamienia polnego lub łamanego czy cegły i czy była otynkowana. W budynku mieściły się 1 izba do wyszynku, 4 izby mieszkalne, 2 komory na zapasy, 1 kuchnia, 1 piwnica i 4 składy na poddaszu. Dach kryty był dachówką lub gontem. Stan obiektu określono w ówczesnym czasie jako dobry;

 – I oficyna – położona prostopadle do budynku głównego, dwukondygnacyjna o konstrukcji z muru pruskiego. Znajdowały się w nim trzy stajnie na 5+5+6 koni, cztery spichlerze na zboże oraz dwa pomieszczenia na poddaszu. Ta oficyna o zmienionej funkcjonalności zachowała się do chwili obecnej

 – II oficyna – wielkością podobna do poprzedniej i ustawiona także prostopadle do budynku głównego (patrz plan powyżej) o konstrukcji z muru pruskiego, mieściła stajnię dla ośmiu koni oraz dwie obory dla krów. Nie zachowana do chwili obecnej;

 – gorzelnia – budynek murowany z cegły z 1 pomieszczeniem do „podkładania ognia” i 1 pomieszczeniem do destylacji gorzałki (zachowany do chwili obecnej, w rozbudowanej znacznie bryle);

 – dwie obory – z trzema boksami dla krów;

 – dwie stajnie – o konstrukcji mieszanej – murowano-drewnianej dla koni (6+6)

 – drewniana drewutnia.

Całość ubezpieczona była na 1.600 talarów w Niemieckim Towarzystwie Ubezpieczeniowym.

Gorzelnia przed przebudową. Fragment pocztówki z ok. 1900 r. Po prawej stronie widoczny fragment wyburzonej oficyny.
(Źródło: www.polska-org.pl)

Z powyższego zestawienia można wyciągnąć kilka wniosków. Przede wszystkim cała parcela była dość dobrze wyposażona w budynki, które miały wspierać podstawową działalność jej właściciela, związaną z prowadzoną gospodą. Duża ilość stajni wskazywać może, że w gospodzie mogli zatrzymywać się przyjeżdżający do miasta i o ile nie nocowali w pomieszczeniach mieszkalnych nad gospodą, mogli tu wyprząc konie i wozy, którymi zjeżdżali do miasta. Obecność obór i gorzelni świadczy o tym, że właściciele gospody starali się zapewnić wyżywienie i napitki we własnym zakresie, co z pewnością miało korzystny wpływ na bilans handlowy całego interesu. Kolejni właściciele gospody aż do połowy XIX wieku byli zobowiązani do płacenia do kasy miejskiej następujących podatków:

 – 16 srebrnych groszy szosu (podatek od posiadanego majątku)

 – 6 srebrnych groszy i 4 halerze tzw. czynszu dziedzicznego

 – 1 talar i 18 srebrnych groszy na rzecz cechu karczmarzy

Zwrócić także należy uwagę na funkcjonującą przy gospodzie przynajmniej od połowy XIX wieku gorzelnię. Początkowo była ona niewielka, jednak ze względu na używanie ognia i przepisy przeciwpożarowe, chroniącego jak widzimy z powyższego zestawienia w przeważającej części drewnianą zabudowę Przedmieścia Wrocławskiego, musiała ona być murowana i wyposażona w określonej wysokości komin. Ta gorzelnia, której budynek zachował się do chwili obecnej, została rozbudowana w II połowie XIX wieku. Ale o tym już w następnej części niniejszego szkicu.

Cdn.

Andrzej Dobkiewicz & Sobiesław Nowotny (Fundacja IDEA)

17 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mission News Theme by Compete Themes.