Press "Enter" to skip to content

Westerplatte 12: Smak oranżady w woreczku (cz. 4)

Spread the love

Niewielu świdniczan zwraca zapewne uwagę, na niepozorny i niewielki dom, w zasadzie niczym się niewyróżniający i nie pasujący formą do kilkupiętrowych, czynszowych kamienic po przeciwnej stronie ulicy. Tymczasem jest on charakterystyczny dla dawnej zabudowy ulicy Westerplatte i posiada interesującą historię. Poniżej prezentujemy część trzecią artykułu o domu przy ulicy Westerplatte 12 poprzednie dwie części czytaj tutaj: Westerplatte 12: Zawiła historia (cz. 1), Westerplatte 12: Gwiazdy zamiast Jednorożca (cz. 2) oraz Westerplatte 12: Pierwszy taksówkarz? (cz. 3)].

Sklepy i zakłady usługowe po prawej stronie budynku przy Westerplatte 12

W poprzedniej części artykułu wspomnieliśmy, że do 1945 roku dom przy Westerplatte 12 trzy przeszedł trzy niewielkie przebudowy – w 1926, 1932 i 1934 roku, które związane były one z nadaniem obiektowi nowych funkcji – oprócz dotychczasowych mieszkalnych – także handlowych i usługowych. Wpływ na to miały zapewne dwa łączące się czynniki. Właściciel domu Paul Rösner z pewnością doszedł do wniosku, że bliskość dużej ilości zakładów przemysłowych w bezpośredniej bliskości domu przy ulicy Westerplatte sprawia, że licznie przechodzili tędy robotnicy pracujący w zakładach i fabrykach. A to z kolej stanowiło istotny potencjał do uzyskania dodatkowych dochodów, nie tylko z tytułu wynajmu mieszkań, ale także z opłat dzierżawnych za lokale usługowe i sklepy. Przebudował więc parter domu lokując gdzie to było możliwe niewielkie sklepiki, które funkcjonowały od lat 20. XX wieku do początku 1945 roku, a następnie otwarte zostały ponownie przez napływających do miasta polskich osadników, którym owe lokale były przydzielane.

Według źródeł pod koniec wojny na parterze budynku funkcjonowały:

 – sklep z towarami żelaznymi Ernesta Hartmanna

 – trafika Franza Gilgera

 – sklep masarski Bertholda Glinscherta

 – zakład szewski Georga Harbicha

 – fryzjerstwo Gustawa Anderta

O niektórych z tych firm i ich właścicielach zachowało się całkiem sporo informacji.

Punkty handlowe z lewej strony budynku

Niewykluczone, że najstarszym z lokali usługowych odnotowanych w dostępnych źródłach był zakład fryzjerski Gustawa Anderta, który mieszkał w budynku przy Westerplatte 12 i tu prowadził swój zakład przynajmniej od 1901 roku aż do 1945 r., a więc minimum 44 lata! Jego zakład zajmował drugi lokal od lewej strony budynku (dziś zasłonięty szarymi żaluzjami). W wykazie lokali użytkowych przyznanych przez władze miasta w latach 1945-1947 polskim osadnikom brak adnotacji, czy lokal ten został komuś przyznany.

W budynku przy Westerplatte 12 funkcjonował także zakład szewski Paula Schuberta. Ten mistrz szewski wymieniany jest w źródłach od 1901 roku. W 1910 r. prowadził swój zakład  przy dawnej Reichenbacherstrasse 43 (Westerplatte), a w 1914 roku przy Reichenbacherstrasse 23. W 1920 roku zakład przejął jego syn – także Paul (ur. ok. 1890 r.) który poszedł w ślady ojca i został mistrzem szewskim. Być może wraz z usamodzielnieniem się Paul „junior” otworzył swój własny zakład (lub przeniósł firmę ojca) do budynku przy Westerplatte 12. Od 1930 roku rozpoczął także sprzedaż obuwia. Według informacji z 1939 roku jego firma była „zadowalająco prowadzona” i miała dużą ilość zleceń. Płynnie regulował także wszystkie płatności. Sam Paul uważany był za solidnego rzemieślnika oraz handlowca i cieszył się dużym zaufaniem. Wartość roczna jego obrotów wynosiła 20 tysięcy marek, a wartość zgromadzonego towaru 5 tysięcy marek. Właścicielowi budynku – Paulowi Rösnerowi za wynajem pomieszczenia na zakład szewski i sklep płacił 50 marek miesięcznie opłaty dzierżawnej. Około 1930 roku Paul Schubert przeniósł swój sklep i zakład na ulicę Grunauerstrasse 8 (obecnie ulica Okrężna). Natomiast ostatnim, niemieckim właścicielem dawnego zakładu szewskiego przy Westerplatte 12, w którym sprzedawano już tylko obuwie był bliżej nieznany Georg Harbich. 28 sierpnia 1945 roku zakład przyznano szewcowi Janowi Ledwoniowi.

Tak zwane „Bawole (Wole) oko”. Niegdyś małe, okrągłe lub owalne okienko w górnej części kondygnacji lub w szczycie budynku służące do dodatkowego oświetlenia pomieszczeń. Obecnie nazwą tą określa się owalnego kształtu okienka umieszczanych w połaci dachu.Charakterystyczny element dawnego budownictwa. Tu na dachu budynku przy Westerplatte 12

Kolejnym sklepem, który pod koniec II wojny światowej funkcjonował w budynku przy Westerplatte 12 była trafika czyli sklep z wyrobami tytoniowymi należący do Franza Gilgera. Urodził się około 1875 roku i parał się wieloma zajęciami, między innymi był tapicerem meblowym. Żył bardzo skromnie, odkładając pieniądze na własny biznes, który w budynku przy Westerplatte 12 – gdzie również mieszkał, otworzył w 1904 roku. Był to niewielki sklep za który Gilger płacił dzierżawę w wysokości 60 marek miesięcznie. Początkowo sprzedawał tylko cygara, z czasem rozszerzając asortyment o inne wyroby tytoniowe. Przed kryzysem na początku lat 30. XX wieku obroty sklepu sięgały 45 tysięcy marek, w późniejszych latach spadły do ok. 20 tysięcy. Wartość towaru w który zainwestował własne pieniądze wynosiła około 5 tysięcy marek. Nie zatrudniał nikogo, a w sklepie pomagała córka i żona (ta ostatnia w 1939 roku już nie żyła). Krążyła o nim opinia, że ostrożnie i oszczędnie gospodaruje środkami finansowymi, jego sklep cieszył się jednak dużym uznaniem, a on sam zaufaniem wśród klientów, głównie robotników pobliskich fabryk i zakładów. 9 lutego 1946  roku jego dawny sklep otrzymała z nadziału władz Świdnicy Weronika Kulkowska.

W 1934 roku kolejny sklep w budynku przy Westerplatte 12 tym razem z artykułami kolonialnymi od Paula Kinzela (mieszkał w kamienicy Rynek 20) kupił Otto Schneider. Kinzel założył swój sklep w 1930 roku, ale interesy szły mu bardzo kiepsko, dlatego zdecydował się sprzedać sklep. Otto (lub Rudolf – w źródłach podawane są różne imiona, być może chodzi o jedną osobę lub na przykład ojca i syna) urodził się około 1905 roku i wykupując interes od Kinzela, nie zmienił rodzaju działalności, nadal sprzedając artykuły spożywcze i pochodzenia kolonialnego. Według informacji z połowy lat 30. XX wieku z trudem mu przychodziło zarobić na utrzymanie rodziny. W sklepie nie zatrudniał żadnych pracowników, pomagała mu jedynie żona. Trudna sytuacja Schneidera wynikała zapewne z faktu, że musiał w ratach spłacać należność za sklep Paulowi Kinzelowi. Roczne obroty w sklepie Schneidera wynosiły mniej niż 20 tysięcy marek (1935 r.), a wartość znajdujących się w nim towarów wynosiła zaledwie 2 tysiące marek. 25 sierpnia 1945 roku sklep po Schneiderze przyznano polskiemu osadnikowi Henrykowi Mrozowskiemu.

Stare schody prowadzące na poddasze

Wspominaliśmy już, że w 1934 roku przeprowadzono przebudowę wnętrz i frontowej elewacji budynku przy Westerplatte 12. Celem było uruchomienie kolejnego sklepu tym razem wiemy ze źródeł, że była to rzeźnia i sklep masarski. W archiwach zachowała się tylko ta informacja, że jej jedynym właścicielem (dzierżawcą) w latach 1934-1945 był mistrz masarski Berthold Glintschert.

Ostatnim ze zidentyfikowanych sklepów, które prowadziły do 1945 roku działalność w omawianym budynku, był sklep z towarami żelaznymi Ernsta Hartmanna. Urodził się ok. 1900 roku i z zawodu był kupcem, zajmującym się handlem artykułami z metalu. W latach 30. XX wieku pracował w firmie kupca Roberta Paetzölda z Żarowa, w której pełnił funkcję kierownika. W 1930 roku firma ta założyła na Westerplatte swoją filię, a Hartmann został jej szefem. We wrześniu 1937 roku Hartmann przeniósł się do Świdnicy (zamieszkał przy Westerplatte 37) i „na dobrych warunkach” przejął świdnicką filię na własność (spłacał ją Paetzöldowi w miesięcznych ratach). Rozszerzył też znacznie asortyment w swoim sklepie. Obok handlu detalicznego wyrobami metalowymi do gospodarstwa domowego handlował także inną drobnicą metalową m.in. artykułami do obić tapicerskich, zawiasami, zamkami, okuciami budowlanymi itp. Jego roczne obroty sięgały 30 tysięcy marek, a towary na składzie warte były sporo, bo aż 10 tysięcy marek. Interes Hartmanna rozwijał się pomyślnie, był wiarygodnym kontrahentem, był uważany za bardzo pracowitego i godnego zaufania fachowca. W 1945 roku (6 września), dawny sklep Hartmanna został przydzielony przez polskie władze osadnikowi Stanisławowi Niemirowi.

***

Dziedziniec budynku przy Westerplatte 12

Z powyższego zestawienia wyraźnie widać, że wraz ze zmieniającymi się uwarunkowaniami, zmieniała się także funkcjonalność budynków, a mnogość zakładów usługowych i sklepów dowodzi, że Dolne Miasto, gdzie znajdował się w pewnym sensie ośrodek przemysłowy miasta, tętniło życiem. Podobnie było zresztą przez wiele lat po zakończeniu II wojny światowej, gdzie do pracy w wielu zlokalizowanych w tym miejscu zakładów i fabryk, tłumnie szli zatrudnieni w nich świdniczanie, korzystający z wielu sklepów i malutkich zakładów, zlokalizowanych na całej długości ulicy Westerplatte.

Warto wspomnieć na zakończenie o jeszcze jednym fakcie. Po publikacji pierwszej części artykułu na temat budynku przy Westerplatte 12, wiele osób dzieliło się swoimi wspomnieniami z nim związanymi i czasem niecodziennymi faktami, które miały miejsce. Na przykład jeden z naszych Czytelników powiedział nam o pewnej Pani, która notorycznie miała wycinać z więźby dachowej drewno używane następnie do palenia w piecu. W efekcie miała zostać uszkodzona nie tylko część więźby, ale i dachu, który trzeba było gdzieś na przestrzeni minionych 75 lat remontować.

Oczywiście trudno jest dziś odtworzyć wszystkie rodzaje sklepów, jakie funkcjonowały przy Westerplatte 12 i zidentyfikować ich właścicieli. U czytelników ŚPH we wspomnieniach, którymi chcieli się podzielić, najczęściej wymieniany był „warzywniak” prowadzony przez Państwa Strzelczyk. Wielu z naszych Czytelników wspomina kupowane tam gumy do żucia, słonecznik, niezapomnianą w smaku oranżadę w woreczkach, którą piło się przez rurkę czy wręcz częstowanie dzieci przez Panią Strzelczyk – „na spróbowanie” a i zapewne dla zdrowia – kiszoną kapustą. Wszystko to jest jednym z wielu elementów składowych, tworzących niezapomniany koloryt przedmieścia zwanego niegdyś Nowym, a później Dolnym Miastem i samej ulicy Westerplatte oraz stojącego przy niej budynku pod numerem „12”.

Andrzej Dobkiewicz & Sobiesław Nowotny (Fundacja IDEA)

14 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mission News Theme by Compete Themes.