Ktoś zniszczył pomnik stojący przy drodze krajowej nr 35 na trasie Świdnica-Świebodzice, przy skrzyżowaniu z drogą do Komorowa i Witoszowa. Poświęcony był zamordowanemu w 1948 roku milicjantowi Franciszkowi Biskupowi.
W tym miejscu planowana jest budowa ronda i w ubiegłym roku, kwestią tego czy stojący tuż obok skrzyżowania pomnik zostanie zachowany, zainteresował się portal Świdnica24.pl. Ponieważ historia zamordowanego milicjanta była zupełnie nieznana, na podstawie zachowanych dokumentów archiwalnych przygotowaliśmy obszerny artykuł o funkcjonariuszu i o jego zabójstwie – czytaj tutaj: Zabójstwo milicjanta.
Kilka dni temu zauważyliśmy, że tablica na pomniku jest potrzaskana. Dokładne oględziny wskazują na to, że ktoś ciężkim narzędziem rozbił ją na drobne kawałki. Musiał włożyć w to wiele wysiłku, bo tablica wykonana była z granitu.
O pomnik dbali mieszkańcy okolicznych wiosek. Kilka lat temu ktoś pomalował na nowo złotą farbą litery, pod pomnikiem zdarzało się zauważyć kwiaty i znicze. Dlaczego ktoś dokonał takiego aktu wandalizmu? Być może wynika to ze zwykłej niewiedzy, żeby nie nazwać głupoty. Być może Biskup, który był zwykłym milicjantem, komuś kojarzył się z funkcjonariuszem Urzędu Bezpieczeństwa, prześladującym patriotów i wysługującym się swoim mocodawcom ze wschodu.
Jeżeli u źródeł zniszczenia pomnika była zbitka myślowa, że milicja, jest tym samym co UB, to ktoś musiał wykazać się skrajną głupotą. W zachowanych w archiwach dokumentach jest wiele przykładów na to, że funkcjonariusze MO i UB nie przepadali za sobą i wręcz (znamy takie sytuacje ze Świdnicy w latach 1945-1946), często dochodziło do ostrych scysji między nimi. Jest oczywiste, że funkcjonariusze milicji obywatelskiej byli jednym z elementów całego systemu budowania powojennego „komunistycznego” państwa. Tyle, że częściej ich zadaniem było zapewnienie bezpieczeństwa i porządku oraz ochrona przed kradzieżami, zabójstwami i innymi negatywnymi aspektami życia na zagospodarowywanych ziemiach zachodnich, aspektami ważnymi dla przybyłych ze wschodu i z centralnej Polski osiedleńców, niż bandycka walka chociażby z członkami podziemia, patriotami czy demokratycznymi siłami politycznymi, jaką toczyło UB.
Biskup raczej bandytą podobnym do tych, którzy pełnili służbę w UB chyba nie był. Z analizy jego akt w archiwach wynika, że był zwykłym milicjantem pełniącym służbę porządkową m.in. patrolując Mokrzeszów i Komorów oraz najbliższą okolicę. Po traumie II wojny światowej – był robotnikiem przymusowym w Niemczech – przyjechał na Dolny Śląsk budować na nowo swoje życie. Miał narzeczoną, chciał założyć rodzinę.
Problem z Biskupem polegał na tym, że 25 lat po swojej śmierci został „wyniesiony” na ołtarze – czy raczej pomnik – przez ówczesne komunistyczne władze PRL. Nie było to nic nadzwyczajnego. Komuniści często „asymilowali” różnego rodzaju wydarzenia i osoby, dokonując ich wybiórczej interpretacji historycznej i robiąc z nich bohaterów walki o PRL. Także na tablicy poświęconej Biskupowi znalazły się słowa o tym, że poległ w „obronie władzy ludowej”. Być może te właśnie słowa stały się powodem zniszczenia tablicy.
Faktem pozostaje, że przesłanie ideowe pomnika, poświęconego zamordowanemu milicjantowi nie zostało przez Instytut Pamięci Narodowej zakwestionowane i nie został on przeznaczony do rozbiórki zgodnie z Ustawą o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gminy, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomniki. Jeżeli komuś przeszkadzała anachroniczna treść umieszczona na tablicy, mógł podjąć inicjatywę, aby wykonać nową tablicę, upamiętniającą morderstwo na milicjancie. Mógł na przykład też złożyć wniosek o rozebranie pomnika.
Nie wiadomo, kto dokonał aktu wandalizmu. Niedawno wycinane były drzewa w okolicach skrzyżowania i tuż koło pomnika, w ramach przygotowań do budowy ronda. Czy tablica została wówczas zniszczona? Raczej jest to wątpliwe. Jeżeli nawet przez nieuwagę coś by się z nią stało podczas tych prac, byłoby to zapewne jedynie jej uszkodzenie. Ślady dowodzą, niestety, że w rozbicie tablicy na drobne kawałki, ktoś włożył wiele wysiłku i zostało to zrobione z premedytacją.
Jaki będzie dalszy los pomnika? Czy zostanie zachowany i opatrzony nową tablicą z napisem, nie upolitycznionym i mówiącym o zabójstwie Franciszka Biskupa, czy też zostanie zlikwidowany i zniknie z przestrzeni publicznej? Z pytaniami w tej sprawie zwrócimy się o opinię do władz gminy Świdnica, Instytutu Pamięci Narodowej i Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Andrzej Dobkiewicz (Fundacja IDEA)
12 LIKES
Smutne to, mam nadzieję, że pamięć o tym człowieku oraz tablica zostaną przywrócone.
Sam bym to zrobił. To nie wandalizm, lecz akt prawdy i sprawiedliwości.
To jest wandalizm. Żadnej w tym prawdy nie ma i żadnej sprawiedliwości. Człowiek sam w sobie jest największą wartością na świecie. Po drugie nie było u nas nigdy komunizmu. A dzisiejsze niszczenie wszystkich pomników z PRL to właśnie szczyt możliwości walki z „komuną” . Na nic więcej ludzi nie stać. Pomnik dot. Człowieka, który stracił życie bez powodu. To już morderstwo. Ze zdjęcia widać, że przeszedł wojnę i miał w sobie odrobinę chęci by zrujnowany kraj przez Niemców odbudować. Być może chciał tylko przeżyć i nie głodować. Jak dla mnie i dzięki tej stronie to swego rodzaju cichy bohater tego kraju.
Niszczenie, demontowanie tego typu tablic i innych pomników (częstokroć pod osłoną nocy, „po tajniacku”…) jest skrajną głupotą. Głupotą nie tylko tych czasów. Dlaczego ? Otóż, nie tylko dlatego, że to jest jakiś tam „element walki z komuną”, „bohaterstwo polegające na rozbiciu czegoś jakimś tępym narzędziem”, ale jest głupotą dlatego, że niszczy się elementy lokalnej pamięci, historii, tragicznego spadku, po czasach powojennych i trudnych, skomplikowanych losach ludzi, którzy z wojny wyszli ograbieni, okaleczeni psychicznie, cieleśnie, moralnie…
Jak mamy później pokazywać młodemu pokoleniu to, co działo się po II wojnie światowej na tych terenach (i nie tylko na tych) ? Jak mamy im to zobrazować, kiedy niszczy się takie miejsca ???
Niszczenie, zwłaszcza i w szczególności, pomników upamiętniających śmierć (nie ważne, czy Polaka, Żyda, Ukraińca, Rosjanina, Niemca, itd.), tylko dlatego, że był funkcjonariuszem (członkiem, żołnierzem) z MO, UB, KBW, AK, WiN, czy UPA…jest po prostu objawem „skrzywienia psychicznego”, „jakiegoś niezrozumiałego i demonstracyjnego afektu” i braku elementarnej kultury i szacunku do tego typu obiektów, miejsc…to wynika najprawdopodobniej z braku zrozumienia tematu, albo też z krzywdy wyniesionej z rodziny, albo w jakiejś mierze też z braku ludzkich odruchów.
Na głównej płycie nagrobnej (pamiątkowej) na cmentarzu żydowskim (kirkucie) w Świebodzicach jest taka mądra, ponadczasowa i ponadnarodowa dewiza, która mówi, że „Pamięć o zmarłych czyni nas ludźmi” – i nie ma w tej dewizie kategoryzowania zmarłych, pt. czy był to milicjant, ubek, upowiec, komunista, esbek, akowiec, banderowiec, ssmann, czy ktokolwiek inny – chodzi o czystą pamięć o zmarłych – chodzi też o zachowanie takich miejsc w lokalnej przestrzeni dla pokazania i zobrazowania czegoś, by tam właśnie się zatrzymać, zainteresować tym miejscem, tym, co tam się stało, dlaczego się stało….kto zginął, w jakich okolicznościach. Takie miejsca nie muszą być szczególnie „eksponowane”, ale niech chociaż będą zachowane, czytelne i „zaopiekowane”, zadbane, utrzymane w czystości.