Press "Enter" to skip to content

Pszenno – obalamy mity

Spread the love

Pszenno, duża wieś u granic Świdnicy posiada bardzo bogatą historię. Niestety, mamy w dziejach miejscowości przekłamania czy też mity, które posiadają zadziwiającą żywotność i które nadal są niekiedy powielane.

Pierwszy z tych mitów dotyczy daty założenia Pszenna. Tej dokładnej nie znamy, w wielu publikacjach  jednak przywoływany jest rok 1243.

 – Wieś wspomniana została po raz pierwszy w dokumencie datowanym na 1243 r. wystawionym przez Johanna, hrabiego z Wierzbnej. Dziś jest już pewne, że dokument ten w zachowanej formie z całą pewnością nie pochodzi z 1243 r., lecz co najmniej z II połowy XIII wieku, a zatem fałszywa jest jego datacja, zawiera on jednak prawdziwe dane, co do powstania wioski. W omawianym dokumencie występuje już pod czysto niemiecką nazwą Weisinrod,, co oznacza „Karczowisko pod pszeniczne łany”. Później aż do 1945 r. przetrwała ona pod różną pisownią (np. Weißenrode) utrwalając się ostatecznie jako Weizenrodau). Polska nazwa nadana tej wsi Po II wojnie światowej oddaje dość wiernie sens swej niemieckiej poprzedniczki. Lokacja Pszenna, którą opisuje wspomniane źródło, nie jest związana z działalnością książęcą, czy też klasztorną, co było zjawiskiem powszechnym, lecz była świadomym działaniem hrabiów z Wierzbnej (niem. von Würben), do których należały rozległe tereny wokół obecnej Świdnicy. Nowo zakładana wieś otrzymała prawo flamandzkie, gdzie wielkość łana wynosiła nieco ponad 16 ha, zaś pośrodku wsi wytyczono wspólne pastwisko. Lokatorem Pszenna, a zatem zasadźcą, którego zadaniem było sprowadzenie kolonistów i uporządkowanie spraw funkcjonowania wsi został Arnold, który był familiarem hrabiów z Wierzbnej, a zatem ich wasalem i bezsprzecznie rycerzem. Został też sołtysem dziedzicznym tej nowo zakładanej wioski – wyjaśnia pierwszy z obalanych mitów historyk Sobiesław Nowotny.

Oczywiście jest niemal pewne, że przed lokacją wsi na prawie flamandzkim musiała tu istnieć jakaś słowiańska osada, której jednak nazwa nie zachowała się w historii. Rok 1243 jest więc rokiem lokowania wsi na prawie flamandzkim, ale nie może być uznawany, za początek osadnictwa nad rzeką Piławą.

Niestety, z Pszennem matka Mikołaja Kopernika – Barbara Watzenrode nie miała nic wspólnego

Kolejnym mitem związanym z Pszennem jest ten, który wiąże się początkami wsi, jej nazwą i rodziną największego Polskiego astronoma  Mikołaja Kopernika – a raczej jego matki. Oto bowiem Pszenno miało być rodową wsią matki Kopernika – Barbary Watzenrode. Niestety, Pszennu ta informacja splendoru nie doda, bo jest po prostu nieprawdziwa. Matka Mikołaja Kopernika nie urodziła się w dzisiejszym Pszennie i nie miała z nim nic wspólnego.

Sprawcą zamieszania związanego z uznaniem Pszenna za rodową siedzibę przodków Mikołaja Kopernika był XIX-wieczny polski historyk Ludwik Birkenmajer (1855-1929), który zajmował się dziejami życia wielkiego astronoma i opracował dokumenty związane z jego życiem, a także jego biografię. W swoich teoriach nie był on zresztą jedyny. Także niektórzy historycy niemieccy oraz powojenni historycy polscy (np. Karol Jońca) prezentowali taki pogląd.

Rodzina Watzenrode z której wywodził się Mikołaj Koperniki po kądzieli, pochodziła z okolic Fuldy w kraju Hesji w Niemczech. Nazwisko rodziny pochodzić miało od pustkowia zwanego „Watzenrode”, które stanowiło część wsi Wahlem (obecnie miasto Kirtorf w Hesji). Druga z koncepcji ród Kopernika po matce wywodzi od miejscowości Wazerath nad rzeką Prum (Nadrenia-Palatynat). W XV wieku miejscowość ta odnotowywana była jako Watzenrode.

Prawdopodobnie w XIII wieku, w okresie wielkiej kolonizacji Śląska, część przedstawicieli rodu Watzenrode przywędrowała na Śląsk i w kolejnych wiekach osoby z tej rodziny spotykamy we Wrocławiu i Ziębicach. Pierwszym przedstawicielem tej rodziny na Śląsku był Werner de Wazcinrode, w latach 1291-1295 radny miejski Ziębic. Nie miała jednak ta rodzina nic wspólnego z Pszennem. Badacze tematu uznali po prostu, że nazwisko przodków Kopernika w linii matki – Watzenrode wywodziło się od dawnej, ewoluującej dawnej nazwy Pszenna – Weisinrod→Weißenrode→Weitzenrode→Watzenrode. Historycy odrzucili także powiązania wrocławskiej linii rodziny Watzenrode z rodem Wierzbnów, do których należało Pszenno. Opierali to fakcie, że do Wierzbnów należały pewne prawa czy też tytularne funkcje w kolegiacie św. Krzyża we Wrocławiu, które objął następnie Mikołaj Kopernik.

W Toruniu rodzina Watzenrode pojawiła się na początku II połowy XIV wieku. Nie wiadomo jednak czy przybyła ze Śląska, czy też bezpośrednio z Niemiec. Jedno jest pewne. Nie ma w tej chwili żadnych dowodów na to, że Pszenno było związane z matką Mikołaja Kopernika – Barbarą Watzenrode. Póki nie znajdziemy ich, informacja o nim jest mitem.

Lotnisko pod Pszennem w 1941 roku. Widoczny hangar oraz bombowiec Ju-86

Innym mitem związanym z Pszennem jest sprawa kapitulacji Festung Breslau 6 maja 1945 roku, którą rzekomo miano podpisać w Pszennie, w willi dawnego właściciela cukrowni (dziś budynek przy ulicy Świdnickiej 3. Niestety, także w tym przypadku musimy ten fakt wymazać z historii Pszenna, jako nieprawdziwy, mimo iż uwiarygodniony granitową tablicą, którą uroczyście odsłonięto 18 kwietnia 1950 roku. Zdemontowana kilka lat temu, obecnie znajduje się w izbie pamięci w pobliskiej cukrowni (czytaj tutaj: Czy Wrocław kupi zabytek?).

Skąd wziął się pomysł, że to właśnie w Pszennie podpisano kapitulację Wrocławia? Trudno dziś powiedzieć. Obiegową opinię niejako uwiarygodnili w 1963 roku dwaj wrocławscy historycy – Karola Jońca i Alfred Konieczny w swojej książce Upadek Festung Breslau, w której napisali: Po rozmowach w godzinach wieczornych 6 maja 1945 r. podpisany został w podświdnickiej miejscowości Pszenno akt kapitulacji niemieckiego garnizonu Wrocławia.

Dopiero w 1974 roku wyjaśniono powojenną pomyłkę. Do Wrocławia przyjechał bowiem radziecki  pułkownik Omar Jachjajewa, który był jednym z parlamentariuszy Armii Czerwonej wyznaczonym do rozmów z dowództwem obrony twierdzy Wrocław. Stwierdził wówczas, że akt kapitulacji Wrocławia podpisany został w willi Colonia przy obecnej ul. Rapackiego 14, czego był naocznym świadkiem.

Niemieccy parlamentariusze udają się na rozmowy z dowództwem sowieckim w celu poddania Wrocławia, 6 maja 1945 rok

Rok później Rosjanie udostępnili Polakom kopię filmu nakręconego 6 maja 1945 roku  przez por. Omarowa, ukazującą przygotowania do rozmów w sprawie kapitulacji Wrocławia. Nie pozostawił on żadnych wątpliwości co do tego, że kapitulację twierdzy podpisano 6 maja we Wrocławiu.

Nie jest także prawdą, że na lotnisku pod Pszennem wylądował samolot z niemiecką delegacją, która miała podpisać kapitulację. Być może ta fałszywa informacja była pokłosiem faktu, że pod koniec wojny na lotnisku w Świdnicy wylądował mały samolot z uciekającym z Wrocławia gauleiterem Śląska Karlem Hanke. Wystartował on później w kierunku Czech, gdzie zaginął (inna wersja mówi, że przedostał się do Argentyny i tam zmarł pod fałszywym nazwiskiem wiele lat po wojnie).

Delegacja niemiecka nie mogła wylądować na lotnisku pod Pszennem, gdyż oficerowie, którzy uczestniczyli w podpisywaniu aktu kapitulacji byli cały czas w twierdzy! Ilustruje to wspomniany film porucznika Omarowa, który pokazuje ze szczegółami drogę delegacji niemieckiej na rozmowy kapitulacyjne. Opisali to dość dokładnie w swoim artykule Biała flaga nad Wrocławiem, czyli Festung Breslau kapituluje – Kamila Jasińska i Michał Kaczmarek:

Hermann Niehoff – ostatni komendant Festung Breslau wsiada do samochodu, który zawiezie go do willi Colonia, celem podpisania aktu kapitulacji

Po kilku godzinach rozgrywa się kolejna odsłona aktu kapitulacji. Około godz. 15.00 przed gmach Biblioteki Uniwersyteckiej na Wyspie Piaskowej, w podziemiach której mieści się siedziba komendanta Festung Breslau, podjeżdża samochód z płk. Cziczinem i mjr. Jachjajewem. Obaj wykonują rozkazy dowódcy 22 Korpusu Strzeleckiego, gen. Zacharowa. Ich zadaniem jest przedstawienie „propozycji honorowej kapitulacji miasta i garnizonu Festung Breslau” oraz przywiezienie gen. Niehoffa na spotkanie z dowództwem wojsk radzieckich oblegających Wrocław. W czasie oczekiwania na zbierającego się do wyjścia niemieckiego generała, oficerowie radzieccy nie tracą czasu – zabierają większość map oraz dokumentów. Przy okazji Jachjajew ogląda gabinet dowódcy obrony Festung Breslau. Po latach tak go opisze: „Gabinet Niehoffa był mały. Był tam portret Hitlera, duża radiostacja, stolik i kanapa”. Gdy Niehoff, ubrany w mundur polowy generała piechoty, wsiada do samochodu, wszyscy wspólnie udają się w okolice Dworca Głównego. Jadący w towarzystwie radzieckich oficerów gen. Niehoff samochodem dociera w okolice Dworca Głównego. Tu, po przejściu linii frontu, wszyscy kierują się w stronę Steinstrasse [ob. ul. Kamienna], gdzie przesiadają się do dwóch samochodów i udają się w dalszą drogę na Kaiser-Friedrich-Strasse 14 [ob. ul. Rapackiego]. Mieszczący się tu dom to Villa Colonia należąca do pochodzącego z Opola aptekarza Wiezorka, a teraz zajęta przez dowództwo i sztab 22 Korpusu Strzeleckiego. Tam czekają już m.in. gen. lejtnant Władimir A. Głuzdowski, dowódca 6 Armii, gen. lejtnant Fiedor W. Zacharow, dowódca 22 Korpusu Strzeleckiego oraz inni generałowie i członkowie sztabu.

Nie mogła na lotnisku pod Pszennem wylądować także delegacja sowiecka – bo i takie słyszy się czasem teorie, a to dlatego, że akt kapitulacji Wrocławia podpisano 6 maja, a do Pszenna Sowieci weszli dopiero 8 maja.

Andrzej Dobkiewicz (Fundacja Idea)

17 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mission News Theme by Compete Themes.