Ostatnio od Czytelników Świdnickiego Portalu Historycznego otrzymaliśmy kilka interesujących informacji, dokumentów i zdjęć. Dziś o ciekawym dokumencie z Modliszowa (gmina Świdnica, powiat świdnicki).
– Osoba od której otrzymałem ten dokument twierdzi, że pochodzi on podobno z kuli, jaka znajdowała się na wieży modliszowskiego kościoła. Miał zostać wyciągnięty z niej podczas remontu wieży świątyni pw. św. Bartłomieja w 1990 roku – pisze nasz Czytelnik, który udostępnił nam ów dokument do publikacji.
O niezwykłym kościele filialnym w Modliszowie pisaliśmy już na naszym portalu (czytaj tutaj: Gdzie Aniołowie mówią ze ścian…).
Już pierwsze, pobieżne tłumaczenie dokumentu przekonało nas jednak, że nie ma on nic wspólnego z kościołem w Modliszowie i raczej na pewno nie znajdował się w kuli na szczycie wieży. Przynajmniej w żadnym fragmencie nieco zniszczonego i miejscami nieczytelnego dokumentu o świątyni nie ma ani słowa.
Dokument, będący właściwie wtórnie użytą kartką papieru, został spisany 28 sierpnia 1923 r. przez Ernsta Grossera. Tylko częściowo udało się ustalić kim był autor. Mieszkał w Modliszowie na co dowód znaleźliśmy w księgach adresowych Świdnicy i powiatu świdnickiego za 1910, 1929 i 1942 r. W tej ostatniej księdze podany był adres jego zamieszkania w Modliszowie przy ówczesnej Waldmühlestrasse 6, gdzie znajdowała się agencja pocztowa, którą dzierżawił. Pewne trudności nasuwa odnalezienie tego budynku. W dostępnych nam źródłach nie odnaleźliśmy informacji, jak nazywa się obecnie Waldmühlestrasse. Być może to obecna ulica Złoty Las, trudno być jednak pewnym czy zachowana została do dziś stara numeracja domów. Z zawodu był natomiast Ernst Grosser mistrzem malarskim, co znajduje także potwierdzenie na omawianym dokumencie.
A co takiego ważnego chciał potomnym przekazać modliszowianin? Dla nas to może być dziś zupełnie banalna i niewiele znacząca rzecz, ale w 1923 r. Ernst Grosser uznał za stosowne poinformować potomnych, że (…) „w bardzo ciężkich czasach został zmuszony do odbudowania komina”.
O jakich ciężkich czasach mówił Grosser? 1923 rok był już czwartym z rzędu, kiedy po I wojnie światowej, w powstałej na gruzach Cesarstwa Niemieckiego – Republice Weimarskiej szalała hiperinflacja. Początkowo miała ona łagodny przebieg, jednak na przełomie marca i kwietnia 1923 roku rezerwy złota Reichsbanku, którymi do tej pory starano się stabilizować kurs marki, praktycznie były na wyczerpaniu. W kwietniu 1923 r. za jednego dolara płacono już 350.000 marek. I do tych właśnie czasów hiperinflacji w Niemczech nawiązuje treść kartki napisanej przez Ernsta Grossera.
(…) „chleb kosztuje 138 tysięcy marek i na pewno będzie droższy (…) funt mąki kosztuje 400.000 marek, garnitur – 600.000 marek (…) jesteśmy pożerani przez podatki (…) w fabrykach wprowadzony jest przymusowy czas przestoju”.
Dalej Grosser informuje, że teraz (w 1923 r.) jest nocnym stróżem, a z zawodu jest mistrzem malarskim. Być może to miało oznaczać – w kontekście kryzysu, że jako malarz nie mógł znaleźć zatrudnienia i musiał się nająć do pracy jako stróż.
Swój „list” do potomnych kończy jednak słowami pełnymi nadziei: „Obecnie oczekuję, na lepsze czasy” oraz zdaniem, które rozwiązuje zagadkę miejsce ukrycia kartki – „Budowniczy tegoż komina – Ernst Grosser z rodziną”. Kartka nie została więc ukryta w kuli na szczycie wieży kościoła, a w kominie, który odbudował modliszowianin. Gdzie ów komin się znajdował trudno dziś orzec. Skoro „mówiona” informacja o pochodzeniu dokumentu wspominała o kościele, to może Grosser naprawiał komin na przykład na plebani? Bardziej jednak prawdopodobne wydaje się, że odbudowywał komin u siebie w domu lub u sąsiada. Na kartce pod jego podpisem są bowiem nie tylko podpisy jego członków rodziny – córek: Emilii, Hildy i Elzy oraz szwagierki Selmy i ojca Hoffmanna, ale także… sąsiada Oswalda Kulmsa i jego żony Anny Kulms. Ci ostatni nie są już wymieniani jako mieszkańcy Modliszowa w księdze adresowej za 1942 r.
Andrzej Dobkiewicz & Sobiesław Nowotny
Fundacja IDEA
11 LIKES
Skomentuj jako pierwszy!