Press "Enter" to skip to content

Pamiątka po 3-letnim Willym

Spread the love

Na ciekawym – dla miłośników historii Świdnicy – profilu na Facebooku – Tropem Schweidnitz. Pamiątki do 1945 roku (polecamy), który prowadzi Andrzej Wilicki, ukazał się niedawno interesujący post Macieja Andrzejewskiego, który wszedł w posiadanie płyty nagrobnej poświęconej dawnemu mieszkańcowi Świdnicy.

 – Tą płytę zauważyłem na wpół przysypaną piaskiem przy warsztacie pana Tomasza Twardowskiego. Mówił, że leży tam już tak długo, że nie wie nawet skąd się wzięła. Zapytałem czy mogę ją odkupić, ale pan Tomasz powiedział, żebym ją sobie wziął, bo jemu jest niepotrzebna. Chciałem się czegoś dowiedzieć na temat osoby do której należała, a która – jak wynika z dat umieszczonych na tablicy zmarła w bardzo młodym wieku. Dlatego napisałem post na stronie Tropem Schweidnitz. Pamiątki do 1945 roku – powiedział nam Maciej Andrzejewski.

Zanim zdążyliśmy zareagować i odpowiedzieć na jego pytanie, sprawę w swoje ręce wziął Allan Weis z Wrocławia, prowadzący stronę na Facebooku – Spod ziemi Patrzy Breslau, a której tematem są pozostałości po cmentarzach dawnego Wrocławia i na której członkowie grupy starają się odtwarzać losy osób pochowanych na tych nekropoliach (także polecamy).

Na płycie zachowały się w bardzo dobrym stanie napisy informujące o dziecku, któremu była poświęcona.

Płyta nagrobna poświęcona Willy Bialowi (Foto: Maciej Andrzejewski)

Treść inskrypcji brzmi:

Hier ruht in Gott (Tutaj spoczywa w Bogu)

unser heissgeliebtes Söhnchen (nasz kochany Synek)

Willy Bial (Willy Bial)

geb. d. 12 Mai 1893 (urodzony dnia 12 maja 1893)

ges. d. 17 Mai 1896 (zmarł 17 maja 1896)

Wiedersehn (Do widzenia)

Mały Willy zmarł więc pięć dni po swoich trzecich urodzinach.

Z aktu urodzenia i zgonu z ksiąg urzędu stanu cywilnego wynika, że Willy był dzieckiem nieślubnym. W akcie wymieniona została tylko jego matka Emilie Bial, która zajmowała się wyrabianiem i sprzedażą kapeluszy (modystka). Na ślad Emilie natrafiamy w księdze adresowej z 1884 roku, gdzie wymieniona jest jako krawcowa, mieszkająca prawdopodobnie ze swoją matką Beate, w domu przy Kupferschmiedestrasse 7b (oficyna obecnej kamienicy przy ulicy Kotlarskiej 7). Z zawodu wymieniona jest jako krawcowa.

Z zachowanych aktów w księgach urodzeń i zgonów wynika, że przynajmniej w okresie od 1893 do 1896 roku Emilie mieszkała przy ówczesnej Burgstrasse 2 (obecnie ulica Grodzka 2).

W 1901 roku Emilie Bial mieszka już w kamienicy Rynek 1. Spotykamy ją pod tym adresem jeszcze w 1905 roku, jednak brak jej nazwiska w księdze adresowej z 1910 roku. Być może wyszła za mąż, wyjechała ze Świdnicy lub zmarła.

Z aktów USC uzyskujemy kilka dodatkowych informacji zarówno w odniesieniu do matki Emilie jak i do jej synka. Przede wszystkim Emilie była katoliczką i do urzędowych dokumentów nie podała nazwiska ojca dziecka. Sam Willy miał natomiast na dwa imiona –  Erich Willy, prawdopodobnie matka używała na co dzień tylko drugiego imienia i stąd znalazło się ono jako jedyne na tablicy nagrobnej. Wiadomo też, że urodziny dziecka nastąpiły w domu, przy Burgstrasse 2, gdzie mieszkali. Zgłoszenie do urzędu stanu cywilnego zostało dokonane dzień później. Mały Erich Willy zmarł 17 maja 1896 roku w szpitalu katolickim o godzinie 4 rano.

Akt urodzin i akt zgonu z ksiąg Urzędu Stanu Cwyilnego

Nie ma natomiast w księdze zgonu USC informacji na temat przyczyn zgonu dziecka. Tą odnalazł Alan Weiss w księdze pochówków parafii katolickiej, gdzie stwierdzono, że  przyczyną śmierci była błonica i szkarlatyna. Na obie choroby nie było w II połowie lekarstwa. Szkarlatynę leczy się dziś antybiotykami, których wówczas jeszcze nie znano (pierwszy antybiotyk opracowano w 1928 roku). Błonica natomiast była jedną z najgroźniejszych chorób wieku dziecięcego w Europie. Szczepionkę na nią wynalazł dopiero w 1900 roku Emil von Behring. W latach 80. XIX wieku dr Joseph O’ Dwyer z Cleveland (USA), opracował metodę intubacji błonicy. Specjalna rurka w gardle pozwalała choremu na oddychanie. Był to jednak półśrodek. Praktycznie wiele zależało od siły organizmów dzieci. A te były często niedożywione i cierpiały na anemię, obie choroby zbierały więc obfite żniwo. Organizm małego Willego nie poradził sobie z nimi…

Dziecko pochowane zostało 20 maja na cmentarzu, który w księdze określono nazwą „Croisch”. I tu mamy do czynienia z pewną zagadką, gdyż nie wiemy na pewno jakiego cmentarza dotyczy, a w konsekwencji gdzie został pochowany Willy Bial. W księdze pochówków z której stronę z zapisem pochowania dziecka prezentujemy dzięki uprzejmości Alana Weissa, znajdują się trzy rubryki oznaczone nazwami: „Militär”, „Bögen” i „Croisch”.

* „Militär” – to określenie  łatwo zidentyfikować, chodzi oczywiście o tzw. Cmentarz Garnizonowy, wojskową nekropolię założoną w II połowie XIX wieku, na której chowano żołnierzy i oficerów oraz czasami rodziny tych ostatnich.

* „Bögen” – to określenie nie jest spotykane w odniesieniu do świdnickich cmentarzy w dostępnych źródłach archiwalnych. Niemniej z dużą dozą pewności chodzi o cmentarz, który znajdował się w parku, pomiędzy obecnymi ulicami Pionierów Ziemi Świdnickiej i Romualda Traugutta. Na mapie z 1867 roku nazwany jest tzw. Der Armen Kirchhof czyli Cmentarz Biednych. Na mapie z 1884 roku zaznaczono, że teren tego cmentarza został podzielony na dwa – Der Armen Kirchhof oraz Kirchhof der katolische Gemeinde (Cmentarz Gminy Katolickiej).  Określenie „Bögen” związane jest w tym przypadku z topografią miasta i jego okolic. Cmentarz zlokalizowaną za dawną bramą Witoszowską (Bögentor), w kierunku na wioskę Witoszów (Bögendorf). Na tym obszarze znajdował się także maleńki cmentarzyk dla wychowanków domu opiekuńczego dla dzieci i młodzieży, który został z czasem wchłonięty przez Cmentarz dla Biednych.

* „Croisch” – z przypisaniem tej nazwy konkretnej nekropolii jest pewien kłopot.

Problem polega na tym, że w księdze pochówków wymienione są tylko trzy nazwy na których oznaczano pochówek konkretnych osób, a w tym czasie w Świdnicy funkcjonowało pięć cmentarzy, na których mogli być chowani katolicy:

* Cmentarz Garnizonowy – nie znamy ojca chłopca, nie wiemy, czy był żołnierzem. Na tym cmentarzu chowano niekiedy członków rodzin oficerów. Chowani byli na nim katolicy i ewangelicy. Ten cmentarz jako miejsce pochówku Willego wykluczamy.

Cmentarz Biednych na mapie Świdnicy z 1867 roku

* Cmentarz niemiecko-katolicki – niewielki cmentarz nazywany Kirchhof der Freireligiösen Gemeinde, czyli Cmentarz dla Wspólnoty Wolnoreligijnej, która odrzucała m.in. kult świętych i relikwii, celibat księży i zależność od papieża. Zapisy pochówków na nim nie mogły się więc znaleźć w parafialnej księdze pochówków. Sam cmentarz znajdował się za Cmentarzem Garnizonowym (bliżej altany). Matka dziecka Emilie Bial była katoliczką, więc ten cmentarz także należy wykluczyć.

* Cmentarz Biednych – podzielony około 1884 roku na dwa cmentarze o czym wspomniano powyżej. Istnieje możliwość, że część tego cmentarza mogła być nazywana w księdze pochówków „Bögen” a druga część cmentarza – bliższa dawnej ulicy Croichstrasse (obecne ulice Trybunalska i Nauczycielska) mogła być określana z tego powodu jako „Croisch”. Nie ma bowiem w księdze określenia „Armen” czyli „Biednych”. Sprawę komplikuje fakt, że na mapach z początku XX wieku cały obszar obu cmentarzy przedstawiany jest jako jedna nekropolia z określeniem „Armen” w nazwie. Jeżeli nawet Willy został tu pochowany pod koniec XIX wieku, raczej na pewno nie był to pochówek w części „dla biednych”, a bardziej w części dla gminy katolickiej z racji tego, że mały Willy – oceniając jakość wykonania i materiał tablicy nagrobnej – o czym za chwilę, taniego – w sensie biednego pochówku, nie miał. Wykluczyć pochówku tutaj dziecka Emilie nie możemy, aczkolwiek argumentacja nie jest w tym wypadku mocna.

* Cmentarz Św. Mikołaja – czwarty z ówczesnych cmentarzy katolickich przy obecnej ulicy Sprzymierzeńców. Znajdował się około 200 metrów od dawnej ulicy Croichstrasse i bramy Kraszowickiej (Croischtor), co mogło nasunąć skojarzenie z użytym w księdze pochówków rdzeniem „Croisch”. Tyle, że nazwa cmentarza – Św. Mikołaja, w topografii miasta funkcjonowała od 1360 roku i była usankcjonowana 500-letnią tradycją! Czy w takim wypadku komuś przyszłoby do głowy nazwanie tego cmentarza „Croisch”? Ku takiemu jednak rozwiązaniu skłania się wspomniany Alan Weiss argumentując, że jest to nekropolia znajdująca się najbliżej dawnej Croichstrasse. Znowu nie można więc wykluczyć, że było to miejsce pochówku Willy Biala. Jeżeli jednak tym określeniem rzeczywiście nazwano cmentarz Św. Mikołaja (dziś zamieniony w park), to w księdze widoczny jest zaskakujący brak wymienionego cmentarza przy obecnej Alei Brzozowej.

Dawny cmentarz Biednych z którego wyodrębniono cmentarz dla gminy katolickiej (kolor żółty) na mapie z 1895 roku

* Cmentarz katolicki – współcześnie, powszechnie nazywany „Parafialnym”, znajdujący się przy obecnej Alei Brzozowej, w chwili śmierci dziecka funkcjonował od ośmiu lat (założony w kwietniu 1888 roku). Od początku przewidziany był jako największa i perspektywiczna nekropolia dla świdnickich katolików. Jeżeli przyjmiemy, że określeniem „Croisch” nazwano w księdze pochówków cmentarz Św. Mikołaja, to dla nowego cmentarza katolickiego, musiałaby być założona osobna księga. I wtedy rzeczywiście „Croisch” oznaczałoby cmentarz Św. Mikołaja. Ale jak słusznie zauważył nasz współpracownik Tomasz Grudziński z którym konsultowaliśmy problem, nowy cmentarz katolicki został założony na terenach należących do wsi Kraszowice (Croischwitz). Więc nazwanie go „Croisch” byłoby ze wszech miar uzasadnione. Byłaby to pierwsza nazwa tej nekropolii, wcześniejsza niż późniejsza Kirchhof am Neumühlwerk. Ale w tym wypadku, jeżeli uznamy, że określenie „Croisch” dotyczy cmentarza przy obecnej alei Brzozowej, to dlaczego w księdze pochówków nie ma wymienionego cmentarza Św. Mikołaja? Oczywiście również w przypadku tego cmentarza, nie możemy odrzucić wersji, że na nim właśnie został pochowany Willy Bial.

Zostawiając do ewentualnego wyjaśnienia kwestię miejsca pochowania dziecka, warto przyjrzeć się jeszcze samej płycie nagrobnej. Ma kształt owalu o wymiarach 33×28 cm.

 – Wykonana została z ciemnego marmuru śląskiego, a nie z białej „Marianny” z kotliny kłodzkiej. Materiał i jakość wykonania świadczą, że wcale nie była tania. I materiał, i inskrypcje świadczą o tym, że możemy zaliczyć płytę do wysokiej, średniej półki – uważa Alan Weiss.

Pan Maciej Andrzejewski, który – można powiedzieć bez kozery – ocalił tą płytę, zadał jedno, zasadnicze pytanie – gdzie ją przekazać?

Strona z księgi pochówków z zaznaczonym wpisie o pogrzebie Willy Biala na cmentarzu „Croisch”. W prawym, górnym rogu zaznaczono tytułu trzech rubryk z nazwami cmentarzy: Croisch”, „Bögen” i „Militär” (Zbiory Alana Weissa)

– Powiedziałem panu Tomaszowi od którego dostałem płytę, że będę chciał, aby kiedyś gdzieś została wyeksponowana. Uważam, że płyta musi zostać w Świdnicy i zastanawiam się, gdzie mógłbym ją przekazać. Chciałbym za parę lat pójść z dziećmi i pokazać im, że ich ojciec ją ocalił – mówi Maciej Andrzejewski.

Niestety, sprawa jest trudna. W Świdnicy nie ma po prostu lapidarium z prawdziwego zdarzenia, właściwie nie ma żadnego lapidarium, w którym płyta mogłaby zostać wyeksponowana. Pod tym względem w mieście od lat nic się nie dzieje. Kiedyś fragmenty zabytkowej kamieniarki byle jak składowano pod trzonem wieży ratuszowej. Po odbudowie wieży, przewieziono je do magazynów miejskich i zamknięto. Okazjonalnie znajdowane na terenie miasta płyty nagrobne ze zniszczonych cmentarzy zwożone są na Farmę Miejską, gdzie grzecznościowo przechowuje je Maciej Karpiński. Znamy przypadki, gdzie płyty – tak jak w przypadku pana Macieja znajdują się w prywatnych rękach lub do dziś zalegają na cmentarzach i nikt nie chce się nimi zająć [czytaj tutaj: Tajemnice ulicy 1 Maja (cz. II), Dwa znaleziska Czytelników ŚPH!, Kolejny, porzucony nagrobek, Czytelnicy piszą (46): Pomnik na „Morwach”, Generał Karl Gottfried von Knobloch (cz. 4): Co dalej z płytą nagrobną generała?].

O tym, jak bardzo przydałoby się lapidarium z prawdziwego zdarzenia, pisaliśmy już kilka lat temu [czytaj tutaj: Pozbierać „skarby”…]. Przez jakiś czas mówiło się nieoficjalnie o tym, że być może jakiegoś rodzaju lapidarium mogłoby powstać w otoczeniu odbudowanej wieży ratuszowej, ale pomysł umarł śmiercią naturalną, za nim się tak naprawdę urodził. Potem nie wykorzystano okazji związanej z rewitalizacją parku Młodzieżowego. Nasz pomysł, aby przy jej okazji, wznieść na terenie dawnego cmentarza garnizonowego niewielki mur, na którym można by zawieszać odnajdywane tablice nagrobne lub w jego sąsiedztwie ustawiać większe, zachowane nagrobki, nie zyskał uznania decydentów i nie został zrealizowany. Na terenie parku zdecydowano się ustawić nowe kamienie z tablicami informacyjnymi, niż zadbać o zachowane relikty.

W zasadzie nie ma problemu wyłącznie z nagrobkami byłych mieszkańców Świdnicy pochodzenia ewangelickiego. W tym wypadku parafia ewangelicko-augsburska przyjmuje je na cmentarz przy Kościele Pokoju [czytaj tutaj: Zabytki wróciły na plac Pokoju].

 – Jest dla nas oczywiste, że te płyty nagrobne, które zostały poświęcone zmarłym członkom naszej parafii i dawnym mieszkańcom Świdnicy, powinny wrócić na cmentarz przy Kościele Pokoju, skąd zostały bezprawnie zabrane. Jestem bardzo zobowiązany ich znalazcy i serdecznie mu dziękuję za wykazanie się wspaniałą postawą – mówił biskup Waldemar Pytel, kiedy za naszym pośrednictwem, na cmentarz dwie odnalezione płyty przekazał jeden z mieszkańców.

Właściwie jedynym pozytywnym przykładem tego, jak miasto zadbało o zabytek sztuki sepulkralnej była sprawa z średniowieczną płytą burmistrza Weygmana. Tu jednak wokół sprawy zrobił się spory szum medialny w skali ogólnopolskiej, więc władze Świdnicy trochę nie miały wyjścia i po dwóch latach od ocalenia płyty z naszej inicjatywy, została ona wyeksponowana [czytaj tutaj: Na Grodzkiej niszczeje zabytek!, Sensacja w Świdnicy!, Podniesiono XIV-wieczne epitafium!, Zabezpieczono gotyckie epitafium, Świdnica zyska zabytek!, Nie ma co ukrywać, jesteśmy dumni].

Wychodzi więc na to, że póki w mieście nie ma wypracowanej koncepcji, w jaki sposób zadbać o stare tablice nagrobne, które co jakiś czas pojawiają się w przestrzeni publicznej, najlepiej będzie, jak pan Maciej Andrzejewski sam przechowa płytę do lepszych czasów.

Andrzej Dobkiewicz & Sobiesław Nowotny

Podziękowania dla Alana Weissa, Macieja Andrzejewskiego i Tomasz Grudzińskiego za pomoc przy opracowaniu artykułu.

7 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mission News Theme by Compete Themes.