Press "Enter" to skip to content

Grodzka 24 (cz. 6): Starke – gwiazda gasnąca

Spread the love

Jest w Świdnicy miejsce, gdzie 90 lat temu wznosiła się piękna kamienica o starej, barokowej formie. Owo piękno nie uratowało jej jednak przed wyburzeniem jeszcze przed II wojną światową. Na jej miejscu, średnio dziś zagospodarowanym znajduje się obecnie skwer. Nigdy w tym miejscu nie powstał już żaden budynek, jedynym elementem małej architektury był kiosku RUCH-u, stojący tu przez wiele lat, a wizualnych doznań dostarczała w powojennej rzeczywistości wielka reklama na niezbyt zadbanej elewacji sąsiedniego budynku, w której na dziko zaczęto wykuwać różnego rodzaju otwory okienne. To tu znajdował się jeden z najbardziej znanych na Śląsku domów towarowych z materiałami i konfekcją ubraniową, firma Sölter & Starke [tu można przeczytać pierwsze pięć części opracowania: Grodzka 24 (cz. 1): Dom przy murze, Grodzka 24 (cz. 2): Dwa odkrycia, Grodzka 24 (cz. 3): Dziwna przybudówka, Grodzka 24 (cz. 4): Sölterowie – zasłużeni i zapomniani, Grodzka 24 (cz. 5): Rodzina Starke – gwiazda wznosząca].

Kartka wysłana z Salonik w 1900 roku w sprawie kontaktów handlowych z firmą F. Solter & Starke (aukcje internetowe)

Kiedy w lutym 1911 roku zmarł Adolf Starke, twórca potęgi domu handlowego F. Solter & Starke nikt nie mógł przypuszczać, że w ciągu krótkiego okresu czasu licząca ponad 100 lat firma upadnie. Było to tym bardziej zaskakujące, że podwaliny firmy wydawały się bardzo solidne.

Latem 1911 roku firma – jak przystało na największy dom handlowy na terenie powiatu świdnickiego i jeden z najbardziej znanych w regionie i poza nim, wzięła udział w wielkiej Wystawie Rzemiosła i Przemysłu [czytaj tutaj: Zanim nastał rok 1911, Żelbetowa piękność i Wystawa Rzemiosła i Przemysłu 1911 r., publikację o wystawie w formie PDF można pobrać tutaj: Nowy Świdnicki Magazyn Historyczny! Mija 720 lat od śmierci księcia Bolka I Surowego], jaka odbyła się w Świdnicy, na terenie obecnego parku Centralnego i na której zdobyła medal oraz wyróżnienie.

Do wybuchu I wojny światowej interesy firmy zarządzanej przez synów Adolfa Starke – starszego Fritza i młodszego Maxa (średni syn objął duże gospodarstwo rolne w Ober Michelsdorf i nie angażował się w działalność firmy) – szły całkiem przyzwoicie. Problemy zaczęły się po 1914 roku. Narastający kryzys w Niemczech spowodowany wojną i blokadą Niemiec przyniósł olbrzymie spowolnienie gospodarcze. Kolejnym nieszczęściem dla rodziny było to, że na dodatek na froncie zachodnim we Francji 31 sierpnia 1917 roku poległ Max Starke. Jego udziały w firmie przejęła wdowa po nim Else Starke z domu Heiber. Wielki kryzys gospodarczy, który objął Niemcy po zakończeniu wojny światowej, doprowadził do regresu firmy, której obroty wydatnie się zmniejszyły, wobec malejącej siły nabywczej pieniądza. Fritz Starke próbował ożywić handel, mocno się reklamując i zachęcając dawnych klientów do „powrotu”, ale z miernym skutkiem.

Reklama firmy F. Solter & Starke z 1902 roku (Źródło: www.polska-org.pl)

Aby zobrazować skalę kryzysu w jakim znalazła się firma F. Solter & Starke wystarczy porównać jej dochody na przestrzeni 25 lat. Na przełomie wieków, w czasach najlepszej kondycji finansowej firmy około 1900 roku, miała ona obroty roczne rzędu 350-400 tysięcy marek! Pod koniec lat 20. XX wieku osiągała natomiast zaledwie 50-60 tysięcy marek, co i tak było stosunkowo dużo, chociaż do poprzednich lat niewspółmiernie mniej. Sytuację finansową firmy Fritz Starke próbował ratować na różne sposoby. Oprócz reklamowania się, urządzał w niektóre dni specjalne promocje w których końcówki towarów były sprzedawane z dużymi rabatami, niestety zaciągał także kredyty, które tylko doraźnie pomagały firmie przetrwać. Znacznie uszczuplona została także załoga firmy (zatrudnieni byli tylko kierownik, czterech uczniów i kasjerka), a co za tym idzie także zasięg kontaktów handlowych.

W 1926 roku o należne kwoty upomnieli się wierzyciele na szczęście udało się z nimi porozumieć odnośnie spłaty jedynie 60 procent zadłużenia. Było to dużo zważywszy na fakt, że parcela z zabudowaniami przy Grodzkiej 24 warta była wówczas 83 tysiące marek, a zadłużenie zamykało się kwotą 56 tysięcy marek.

Grodzka 24 na początku XX wieku

Pech nie przestawał jednak prześladować rodziny. Fritz Starke – uważany za poważnego kupca i nadal cieszący się dużym szacunkiem, zapadł poważnie na zdrowiu i zmuszony był odsunąć się od zarządzania firmą. Jakby tego było mało jego syn Wolfgang zrezygnował z pracy w firmie. Musiał to być jakiś duży konflikt z ojcem, którego szczegółów nie znamy. Faktem jest jednak, że Wolfgang został wydziedziczony, a jego imię wykreślone z testamentu Fritza Starke. W tej sytuacji kierowanie domem handlowym i wysyłkowym F. Solter & Starke przejęła żona Fritza – Emilie Concordia Margarete z domu Dorn – kobieta rzutka i pracowita, której przez kilka lat udawało się z powodzeniem utrzymać działalność domu handlowego. Mimo tego ciągu niefortunnych zdarzeń wydawało się, że wszystkie te działania pozwoliły firmie przetrwać najgorszy okres i w latach 30. XX wieku firma zaczęła nieco „ożywać”, jak zapisano w informacjach na jej temat w aktach wywiadowi gospodarczej Wilhelma Schimmelpfenga.

Ostateczny cios firmie z takim trudem utrzymywanej przez Fritza zadała osoba z… jego rodziny. Na początku 1932 roku Elsa Starke, wdowa po poległym w I wojnie światowej Maxie Starke zarządała zwrotu wysokiej sumy za swoje udziały, które odziedziczyła po mężu. Źródła nie podają o jaką sumę chodziło, ale musiała być znaczna, skoro po jej wypłaceniu, doprowadziło to praktycznie do bankructwa firmy. W lipcu 1932 roku przestała ona spłacać swoje zobowiązania. 3 lipca rozpoczęto kolejne postępowanie ugodowe z wierzycielami.

Grodzka 24 na kartce z około 1910 roku

We wrześniu 1932 roku podpisana została ugoda dotycząca spłaty 40 procent zadłużenia w ratach. Jednocześnie jednak zarządzanie składem towarów i domem handlowym powierzono komisarzowi i powołanej komisji powierniczej. Rok później, w lipcu 1933 roku Fritz Starke, który mimo choroby nadal walczył o przetrwanie rodzinnej firmy, wystąpił do wierzycieli o anulowanie spłaty połowy rat z poprzedniej ugody. Wierzyciele zgodzili się tylko na ich przesunięcie, co zmusiło Fritza do kolejnych, poważnych oszczędności. Firma była już cieniem dawnej świetności, a Starke by dotrzymać ugody i wypełniać zobowiązania oraz spłacać należności, zaczął wynajmować mieszkania w kamienicy i inne obiekty na parceli.

Kres istnienia firmy nastąpił w 1936 roku wraz ze śmiercią Fritza Starke. Schorowany i zapewne zawiedziony w swoich nadziejach i planach, zmarł 28 września 1936 roku w Świdnicy w wieku 57 lat. Pochowany został 1 października w rodzinnym grobowcu na cmentarzu przy Kościele Pokoju.

W dniu 1 listopada 1936 roku po otwarciu testamentu Fritza, spadkobierczynią tego, co zostało z majątku i firmy została wdowa po nim – Emilie Concordia Margarete Starke z domu Dorn. Zapisy otrzymało także dwanaście innych osób z bliższej i dalszej rodziny, w tym dwoje dzieci – syn Heinz i córka Ursula (drugi syn Wolfgang został wykreślony z testamentu, chociaż wcześniej w nim figurował). Wartość posiadała już wtedy chyba wyłącznie parcela i zabudowania na niej stojące. Trudno wyrokować w jakim były stanie, zapewne po I wojnie światowej wobec kryzysu w firmie nie ponoszono jakiś dużych nakładów na remonty zabudowań i domu przy Grodzkiej. Aczkolwiek trudno się zgodzić z powielaną czasami tezą, że kamienica przy Grodzkiej 24 została rozebrana ze względu na zły stan. Przyczyna był zupełnie inna.

Niewiele brakowało, a na placu gdzie stała kiedyś kamienica przy Grodzkiej 24, mógł powstać budynek podobny, jak ten wzniesiony na ulicy Różanej

Jeszcze w 1936 roku wdowa po Fritzu Starke przyjęła propozycję sprzedania całej parceli wraz z zabudowaniami Powiatowej Kasie Oszczędności i Bankowi Powiatowemu, który swoją siedzibę miał po sąsiedzku – obecnie jest to wspomniany już w naszym opracowaniu budynek przychodni zdrowia „Ars Medica”. 4 lutego 1937 roku Margarete Starke otrzymała pismo, że musi opróżnić wszystkie magazyny oraz kamienicę i opuścić mieszkanie w niej do 31 marca 1937 roku. Po wyprzedaniu ostatnich towarów zalegających w magazynie Margarete Starke opuściła mieszkanie w kamienicy przy Grodzkiej 24. W kwietniu 1937 roku (a nie w 1935 lub 1938 roku, jak można czasami przeczytać) rozpoczęło się wyburzanie budynków na zapleczu parceli i samej kamienicy przy Grodzkiej 24. Powodem raczej nie był jednak wspomniany zły stan budynku od którego rozbudowy i kapitalnego remontu minęło przecież około 40 lat. Z pewnością stan kamienicy nie predysponował jej do wyburzenia. Powód był zupełnie inny. Powiatowa Kasa Oszczędności i Bank Powiatowy chciały wybudować na tej parceli nową, dużą siedzibę kasy i banku. Można się jedynie domyślać, że powstałby być może obiekt podobny do tego, który w latach 1939-1941 wybudowano u wylotu obecnej ulicy Różanej w kierunku placu Grunwaldzkiego. Zajęła go Miejska Kasa Oszczędności, której działalność uroczyście zainaugurowano 20 października 1941 roku. Nota bene, aby wznieść obiekt typowy dla narodowosocjalistycznej architektury, wyburzono kilka starych kamieniczek, ciągnących się wzdłuż ulicy Łukowej. Scenariusz był więc identyczny jak ten, który chciano zrealizować na Grodzkiej. Na szczęście nie doszło do wybudowania tego obiektu, bo trudno dziś sobie wyobrazić, jak bardzo odbiegałby od starej architektury Grodzkiej i jakim mógłby być wizualnym koszmarem tej części miasta, co zresztą udało się po wojnie, kiedy w miejsce wyburzonych kamienic Grodzka 5-11, wybudowano w latach 60. socrealistycznego wieloklatkowca.

Już po publikacji tego odcinka artykułu napisał do nas nasz współpracownik, architekt Paweł Mazur, z niezwykle ciekawą informacją:

Co do nowego budynku który miał stanąć w miejscu po kamienicy przy Grodzkiej 24 to kojarzę, że widziałem gdzieś projekt (ale chyba tylko rzut bez elewacji). Nowy budynek miał sięgać aż do budynku przedszkola na ul. Marii Konopnickiej i nad ulicą miała być szeroka brama przejazdowa. Pewnie docelowo nie wyglądałoby to źle, a na pewno lepiej niż obecny skwer. Mogło to być coś w rodzaju budynku z ul. Wandy we Wrocławiu. Jest on co prawda z lat 20, ale stylowo podobny.

Rozebranie kamienicy przy Grodzkiej 24 było pewien sposób symboliczne, bo z pejzażu Świdnicy znikała nie tylko rodzina Sölter ale i Starke. O tym jednak w kolejnej, ostatniej części opracowania.

Cdn.

Andrzej Dobkiewicz & Sobiesław Nowotny

Opracowanie powstało w ramach projektu w otwartym konkursie Starostwa Powiatowego w Świdnicy na realizację zadań publicznych  w zakresie kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego w krajoznawstwa  w 2023 roku.

12 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mission News Theme by Compete Themes.